Gilby Clarke był gościem audycji „Scars And Guitars”.
Były gitarzysta Guns N’ Roses wspominał tam współpracę z Michaelem Jacksonem przy „Give In To Me” – siódmym singlu z płyty „Dangerous”.
Teledysk do utworu został nakręcony w Monachium, w Niemczech, zaledwie dwa dni przed koncertem otwierającym światową trasę koncertową króla popu, który odbył się w czerwcu 1992 roku na bawarskim Stadionie Olimpijskim.
Poza Gilbym w projekt był zaangażowany Slash, a także Teddy „Zig Zag” Andreadis, basista Muzz Skillings (z Living Color) oraz bębniarz Tony Thompson.
W jakich okolicznościach rozpoczęła się przygoda Clarke’a z „Give In To Me”?
„Ja, Slash i Teddy byliśmy z Guns N’ Roses w Europie. Michael również. Powiedział: ‘Nagramy klip do tej piosenki’, po czym zadzwonił do Slasha i rzucił: ‘Zbierz zespół’.
Zagraliśmy z tej okazji coś w rodzaju małego koncertu, przed prawdziwą publicznością. Slash zaprosił mnie i Teddy’ego, który wtedy grał w Guns N’ Roses na klawiszach. Michael wysłał po nas prywatny samolot i polecieliśmy do Niemiec”.
Czym Michael Jackson najbardziej zaskoczył Gilby’ego?
„Pamiętam, że byliśmy na scenie. Byli z nami Muzz z Living Color i Tony Thompson na bębnach. Mieliśmy podłączone wzmacniacze i zaczęliśmy grać. To nie było nawet ‘Give In To Me’, po prostu coś graliśmy. Słuchała nas prawdziwa publiczność. Kiedy Michael zjawił się na scenie, doszło do eksplozji. Rozległy się krzyki, jakby chodziło o Beatlesów. Były naprawdę ogłuszające. Michael podszedł do mnie i zapytał tym swoim niemal dziecięcym głosem: ‘Dlaczego tak krzyczą?’. Osłupiałem: ‘Jak to? Przecież jesteś Michaelem Jacksonem!’. Byłem w szoku, że się tego nie domyślił. Ale naprawdę wydawało się, że nie rozumiał, dlaczego ludzie krzyczą”.
„To było fajne przeżycie i cieszę się, że Slash mi je umożliwił”, zakończył Gilby.
Źródło