@Śpiochu, mój drogi, nie myśl, że bezczelnie olałam Twą prośbę, po prostu:
a) nie planowałam tu żadnej relacji
b) nie potrafiłaby napisać z tego relacji
Czekałam na to, aż ruszą w trasę 8 lat. Na to, żeby przyjechali do Europy 9 lat. Zespół, który z różnych względów znaczy dla mnie więcej niż niejedna osoba, która przewinęła się przez moje życie, w tym człowiek, któremu za pewne rzeczy będę wdzięczna do końca życia. Chyba dość łatwo sobie wyobrazić, że mi się podobało
Był soundcheck.
Był koncert.
Było spotkanie.
Było późniejsze spotkanie już trochę dłuższe jeszcze raz z całą trójką i resztą zespołu, takie bardziej na luzie.
Porozmawiałam sobie ze wszystkimi poza Amber.
O wiele dłużej pogawędziłam sobie z Dustinem (Jezu, jaki kochany człowiek) i DJem.
DJ mnie wyściskał kilka razy za wszystkie czasy - dawno nikt się tak nie ucieszył na mój widok (poza moim psem xD) - przy okazji robiąc za grzejnik (gdzie się podziały ciepłe czerwcowe noce?!).
Umarłam kilka razy. Zarobiłam poparzenie słoneczne w dzień, a potem zmarzłam w 3 dupy w nocy i rano.
Serce trochę mocniej zabiło przy pierwszych dźwiękach gitary DJa w czasie próby, gdy zaczęło do człowieka docierać jak bardzo tęsknił i potem, jak przyczaiłam Jamesa obczajającego pierwszy support, „trochę” emocjonalnie się zrobiło, oczy parę razy się zaszkliły w trakcie i po koncercie. Milion serduszek poszło w wielu wiadomościach wysyłanych jeszcze w czasie Korna (w tym do Canis, której w pokoncertowym zamieszaniu nie mogłam zlokalizować xD).
I tyle.
ps. i nie był to poziom pisku jak na Aerosmith, więc mógłbyś stać obok mnie bez obaw o swój słuch xD tym razem nie musiałam się drzeć na całą AA, że kogoś kocham, byli o wiele bliżej xD