Autor Wątek: Perypetie Zqyxa. Tom pierwszy :P  (Przeczytany 18118 razy)

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Offline Zqyx

  • Newsman
  • Madagascar
  • *****
  • Wiadomości: 34788
  • Płeć: Mężczyzna
  • "But nobody pulled the trigger. They just..."
  • Respect: +3470
    • Bumblefoot fans Poland - mój fanowski profil Rona
Perypetie Zqyxa. Tom pierwszy :P
« dnia: Lipca 13, 2012, 08:19:11 am »
0
( Przeniesione z Facebooka,  specjalnie dla Kurczaka :P )

" Ready to crash and burn"

Zacznę może od tego, że byłem w towarzystwie brata i bratowej. Brat i bratowa to nie hardkorowi fani Gunsów, więc muiałem uświadomić ich, że koncert może zacząć się trochę później niż to jest planowane. No i chyba się udało, bo bratowa jechała z nastawieniem, że przed 24 nie wyjdą. Jak widać niewiele się pomyliła :P
Trochę szkoda, że dziennikowa informacja o tym, że koncert ma się rozpocząć o 22, a nie o 21 pojawiła się tak późno i zdążyłem się z nią zapoznać dopiero po koncercie, bo gdyby było inaczej to spokojnie bym sobie dołożył 1,5 do planowanej godziny i cierpliwie czekał, a tak byłem już trochę podładowany i przede wszystkim zmęczony. No, ale na to złożyło się parę czynników, o których później.

"Live and let live"

Jak niektórzy wiedzą troszkę pomarudziłem na niektóre rzeczy po koncercie, ale z dystansu muszę przyznać, że już wiem, z czego to wynikało. Ano właśnie z dystansu... W Warszawie organizatorzy koncertu nie robili mi jako wózkowiczowi problemu z kupieniem biletu uprawniającego do wejścia na płytę. W przypadku Rybnika jedyną możliwą opcją była trybuna szesnasta, a w zasadzie nawet miejsce za trybuną szesnastą. Trybuna szesnasta = miejsce na przeciwko sceny, ale tak daleko, jak się tylko dało. Dzięki organizatorom praktycznie nie obejrzałem koncertu, skoro nawet na telebimie członków zespołu rozpoznawałem głównie po koszulce, bądź instrumencie. Nie byłem jedyny, który miał takie problemy. A przecież wózkowiczów było kilku, więc można było to zorganizować inaczej. Jak? To już pytanie do organizatorów innych koncertów, od których Prestige MJM mógłby się w tym momencie raczej czegoś nauczyć. Chyba, że uniemożliwianie pełnego przeżycia koncertu wózkowiczom jest w Polsce normą, co wcale by mnie nie zdziwiło... Co innego, jeśli ktoś świadomie i dobrowolnie wybiera miejsce na trybunach, co innego, gdy to miejsce jest mu odgórnie narzucone. A tak było, jeśli chodzi o sektor, w tym przypadku.

Ok, ale wracając do meritum. Na koncercie przy stadionie byłem jakoś koło 17.30, 17.40. Od razu złapał nas arkadiuss z Akilis i (chyba ) Tomek?, co było super, bo nie przypuszczałem, że kogokolwiek znajomego spotkam tak wcześnie.Pogadaliśmy, zrobiliśmy fotki, pośmialśmy się z Bloo i ruszyliśmy w kierunku koncertu. Po drodze kupiłem plakat obecnego składu Gunsów za całe 20 zł, chciałem też zaopatrzyć się w koszulkę, ale... były "ciut" za drogie. Prawie od początku koncertu interesowałem się też jak dotrę na backstage, ale starania o to nasiliły się, gdy spotkałem jedną z pracowniczek Prestige MJM, która dała numer do swojej szefowej. I tu kolejna rzecz, która w jakiś sposób odbierała mi radość z show, co przełożyło się na początkową dość krtytyczną ocenę... Mianowice nikt nie był mi w stanie zagwarantować, że wolno mi będzie po koncercie przedostać się z trybun na płytę, a bez tego musiałbym zrezygnować z marzenia życia. Tłumaczenie wszystkiego po tysiąc razy nie pomagało, na szczęście część nerwów postanowił mi oszczędzić mój brat, który zawzięcie negocjował z "władzami", a sytuacja była naprawdę absurdalna, bo w pewnym momencie usłyszeliśmy stwierdzenie, że mamy skontaktować się z osobą, która dała wejściówki ( czyli docelowo z Ronem), bo inaczej nie wejdziemy. Na szczęście brat uświadomił "władzom" absurdalność tego żądania i chyba coś dotarło ( Jasne, zaraz zapytamy Rona, czy się zgadza na spotkanie, ale chwilowo nie możemy, bo jest na scenie ;) ), ale do końca koncertu nie byliśmy tego pewnić, co sprawiło, że już gdzieś tak od SCOM myślałem głównie o tym, co będzie potem, jak się tam dostanę i w ogóle. Aha, już przed koncertem dotarł do mnie Adams 78 ( wbrew plotkom nie mający nic wspólnego z Arturem 78), z którym bardzo fajnie czas płynął aż do koncertu. Dzięki :) W tzw. międyczasie zjawił się jeszcze arkadiuss:) Wysyłaliście też masę wiadomości, próbowaliście dzwonić. Na większość smsów i prób kontaktu chyba odpowiedziałem, ale wiem, że im bliżej koncertu tym większe miałem problemy z zasięgiem, więc jeśli komuś nie odpisałem/ nie oddzowniłem to bardzo żałuję.

Preparty: http://imgur.com/tXOHE,fvu6Z,iJvk2#0
Pierwsze zdjęcie od lewej : Krzyś z Olą ( brat i bratowa ), Zqyx, arkadiuss i Akiliss
drugie zdjęcie - od lewej Tomek, pozostałych znacie już
trzecie zdjęcie : w środku Adams78, postałych znacie

"I''m on the nightrain"

Jeśli chodzi o sam koncert - forma Axla zaskakująco dobra. Oczywiście było parę piosenek, czy fragmentów piosenek z udziałem Miki Mouse, ale nie było to na tyle słyszalne, na tyle wnerwiające, żebym musiał się wstydzić przed rodzinką ;) Czasem tylko spojrzeliśmy na siebie z bratem porozumiewawczo, gdy Axl wydawał z siebie niektóre dźwięki :) Wcześniej wspomniałem o tym, że prawie nic nie widziałem, za to muszę przyznać, że słyszałem wszystko, włącznie z Axlem, super, czego nie mogą powiedzieć ludzie w niektórych sektorach, bądź na płycie. Jak widać nie można mieć wszystkiego. Wyczekiwałem przede wszystkim na Estranged i Civil War, których nie słyszałem wcześniej na żywo, ale to This I love zrobiło na mnie największe wrażenie. W tym tekście, w przejmującym wokalu Axla jest coś takiego, co nieodparcie sprawia, że mi się oczy pocą ;) Tak było kiedy pierwszy raz wysłuchałem ten utwór w wersji studyjnej, tak było w Rybniku, tak będzie zapewne i w przyszłym roku na koncercie Gunsów na Stadionie Śląskim ;) :P
Szkoda, że nie widziałem "czarów" DJ-a na scenie i wielu innych rzeczy, ale śpiewałem praktycznie wszystko od początku do końca, choć dziś gardło w lepszym stanie niż po Warszawie, aż dziwne. Od początku koncertu miałem w pamięci słynne już "great, great crowd" z koncertu w Warszawie i byłem ciekaw, co też Axl powie o nas tym razem... Jednak musiałem długo poczekać, bo oprócz zdawkowego Thank you On the... coś tam ktoś tam mówił niewiele więcej. Może robił to dlatego, żeby szanować głos, może nie miał nam zbyt wiele do powiedzenia, ale niedparcie nasuwało mi to wrażenie, że przyjechał odbębnić show i jechać dalej. Być może miałem takie nastawienie ze względu na problemy z backstage i słabą widoczność, ale mimo wszystko troszkę mi tego kontaktu z fanami nawet z perspektywy czasu brakuje, więc...
Tak, czy inaczej bawiłem się wyśmienicie, Gunsi zagrali niemal wszystko, co chciałem. Niemal, bo zabrakło np. Shacklera, Maddy, czy ogólnie bardziej rozbudowanych bisów. Apetyt rośnie w końcu w miarę jedzenia, czyż nie ?:) Najlepsze fragmenty koncertu jak dla mnie to początek, finał ( który już widziałem ze znacznie bliższej odległości), oczywiście rrównież Civil War, Estranged, This I love i Glad to be here. Najsłabszy? O dziwo Knockin on heavens door, który na koncertach sprawdza się znakomicie, ale tym razem to było nudne neverending story... Może nieco zaburzone przez to, że w samochodzie jadącym na koncert słyszeliśmy wersję z Live Ery, diametralnie różną od obecnej. Ale to se ne vrati. Oczywiście na tę ocenę również mogł mieć wpływ problem z wydostaniem się na płytę, bo chciałem to już mieć za sobą.
Generalnie mimo spóźnienia Gunsi zaprezentowali się w dobrej formie, Axl w nieco lepszej niz zazwyczaj, nie cierpiałem np. jak zazwyczaj przy YCBM. Warto było, polecam :) To byłem ja, największy krytyk Axla na tym forum ;)

Przed koncertem dane mi było jeszcze spotkać wolontariuszkę Agness :) Nie wiem, jak mogłem o tym nie wspomnieć wcześniej :o Prócz tego było sporo machania plakatem, żeby dojrzały mnie osoby będące w sektorach, jeśli chciały tego. Sam w sektorach nie widziałem raczej nikogo, ale Adams78 ponoć widział :) To chyba wszystko jeśli chodzi o wrażenia organizacyjno przedkoncertowe. Jeśli chodzi o koncert jeszcze to tak jak myślałem plumkanie Rona po Glad to be here okazało się być fragmentem Chopina :) Ale ja się na kulturze wyższej nie znam ogólnie, więc na koncercie było to tylko przypuszczenie. Jeszcze odnośnie koncertu - występy solowe troszkę rozbijają mi koncert Gunsów, ale wiadomo, że każdy chciał się jakoś tam pokazać i zasłużył na to. Na szczęście nie było drum solo :D Axl generalnie pochwalił publiczność, pozdrowił Pompona i w ogóle, ale jak dla mnie było tego troszkę za mało i zbyt późno. Zabrakło też odniesień do Rybnika jako miejsca koncertu. Liczyłem, że róże + flaga spowodują żywszą reakcję, choć tak jak mówię - miałem jedynie audio, więc Wy, którzy staliście bliżej wiecie, jak faktycznie zareagował zespół.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Hasła dnia przed koncertem : " Za spotkanie z Axlem dałbym się nawet obrzezać" ( Sam się przyzna, że to powiedział :P ) " Jak on powiedział Ganzezrozes ( chodizło o prezydenta Rybnika), to myślałem, że mi płatki z wytatuowanej róży odpadną" ( Adams78 )
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
ciąg dalszy spamu z facebooka:

"Welcome to the backstage" Kiedy slasherr powiedział mi, że spotkam się z Ronem początkowo wcale to do mnie nie docierało. Ot, cieszyłem się koncertem, ale do spotkania po nie przywiązywałem wielkiej wagi, bo wychodziłem z założenia, że najpierw musi odbyć się koncert, a w świecie Gn'R nie ma nic pewnego :) Ale na kilka dni przed, kiedy upubliczniłem info nagle poczułem, poczułem, że to jest to. Ron to w końcu mój ulubiony Gunner w tym momencie. Podziwiam go za muzykę, jaką tworzy, za zaangażowanie, umiejętności, ale przede wszystkim za to jaki jest. Dlatego z każdą chwilą, gdy koncert się zbliżał coraz więcej myślałem o tym, że się z nim spotkam. Nie było dla mnie ważne jak, kiedy, co się wydarzy. Liczyło się spotkanie. Ale od momentu wejścia na stadion Bumblefootoszał ogarnął mnie na całego. :) Tak się składa, że mam już jego dwa autografy na Chinese democracy, jeden dzięki Tynii ( Dziękuję!!!) i drugi, który był swego rodzaju przeprosinami za to, że nawalił sklep, w którym kupowałem dla kogoś płyty Rona, dlatego zastanawiając się co tym razem dam mu do podpisu pomyślałem o jednej z jego płyt. Mam akurat wszystkie, więc wybór był trudny, ale ostatecznie padło na Normal. Dla tych, co nie znają:
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=ETb94EDMeLQ&amp;feature=relmfu" target="_blank" class="aeva_link bbc_link new_win">http://www.youtube.com/watch?v=ETb94EDMeLQ&amp;feature=relmfu</a>
Przez moment na stadionie myślałem, czy nie warto byłoby wziąć do podpisu/ podpisów kupionego tam plakatu Gunsów, ale ostatecznie plakat bratowa wzięła do samochodu i bardzo dobrze, bo pewnie nie dotarłby ze mną do domu. Zaopatrzony w dwie okładki CHD, jedna z podpisem Rona, druga bez podpisu i okładkę Normal byłem przecież w miarę dobrze przygotowany na spotkanie z Ronem; na tyle, na ile można się w ogóle do czegoś takiego przygotować; i ewentualne spotkanie innych członków zespołu, na co szczególnie się nie nastawiałem, bo wiadomo, że po koncercie wszyscy są zmęczeni, a i sam koncert skończył się zdecydowanie później niż przewidywaliśmy, dlatego miałem wątpliwości, czy możliwość spotkania z Ronem jest nadal aktualna. Wziąłem płytę z autografem, żeby w razie czego pozostali członkowie grupy wiedzieli z kim mają do czynienia, bo uznałem, że skoro mojego nicka nie można wypowiedziec po polsku, to i po angielsku może byc mały problem ;). Tak, czy inaczej, gdy dotarłem na stadion i otrzymałem od slasherra info, że są wejściówki to wszystko stało się dużo bardziej realne. Był tylko problem, jak z trybun dostać się na płytę. Z racji tego, co mówiła ochrona i osoby odpowiedzialne za poruszanie się na stadionie wydawało się to co najmniej mission impossible. Z bratem i bratową straciliśmy masę nerwów, zanim wszystko udało się w miarę ustalić. Ja rozumiem, że większość osób po koncercie kieruje się raczej do wyjścia niż do wejścia, ale... ;) Czasem wystarczyłaby odrobina empatii, cierpliwości, a wszystko udałoby się załatwić zdecydowanie sprawniej i przede wszystkim szybciej... Tak, czy inaczej brat sprowadził wózek po schodach, gdy zaczęło się Paradise city, byłem niedaleko sektora VIPowskiego, miałem zdecydowanie lepszy widok na scenę ( Pierwszy raz widziałem cokolwiek! ) Zobaczyłem Gunsów, konfetti, ukłony, usłyszałem słowa Axla na koniec; niewiele zrozumiałem, bo mój mówiony angielski jest taki sobie, ale to nic ; poczułem, że uczestniczę w czymś wielkim :) Magia po prostu Później jeszcze tylko mała przepychanka z panią ochroniarz ( Jej zwłok tak szybko nie znajdą :P ;) ) i byliśmy przy scenie. Doszedł krelke, pojawił się el_loko, Nata, Pompon i wreszcie slasherr z koleżankami. Nie pamiętam imion niestety, ale byłem nimi zauroczony :) Pogadaliśmy chwilę, po czym ochrona wywaliła osoby bez plakietki VIP Bumblefoot Poland, czyli zasadniczo Natę i el_loko. Nam kazali podejść w inne miejsce, gdzie okazało się, że nikt nic nie wie. Nie po raz pierwszy tego dnia ;) Następne wydarzenia pamiętam trochę jak przez mgłę ;) Ostatecznie ktoś z nas porozmawiał z kimś z Prestige i ... Ron wyszedł do nas! Nie przytoczę jego słów słowo w słowo, pewnie zrobią to pozostali uczestncy spotkania, ale wiem, że Ron był tak samo zdezorientowany okolicznościami spotkania jak i my, co zresztą wyraził witając się z nami. Widział, że nas spotka, ale nie wiedział co, gdzie i kiedy. Podał nam rękę pytając jak leci, dziewczynom nie odpuścił każąc sie przytulić; sam bym zrobił tak samo :D. Później dostał parę płyt do podpisania, były tez jakieś zdjęcia, ale generalnie wszystko było tak szybko, że nie wiem, kto i co utrwalił. Pompon z krelke przynieśli wcześniej flagę do podpisu, Bumblefoot wskoczył na nią razem z Pomponem, położyli się i Ron złożył swój autograf na fladze. Sam nie pchałem się raczej po autograf, bo jak wspomniałem wcześniej mam już dwa, ale kiedy ochroniarz ( ochroniarz Rona?) dał do zrozumienia, że trzeba już kończyć, a Ron został z nami za na chwilę podpisując ostatnie rzeczy uznałem, że nie po to woziłem okładkę, żeby teraz nie została podpisana. Sam uścisk dłoni Rona i jego obecność parę kroków od nas była czymś niesamowitym, ale autograf utrwala wspomnienie. :) W tak zwanym międzyczasie Ron podpisał się jeszcze na gipsie jakiejś dziewczyny na wózku inwalidzkim, niewykluczone, że komuś jeszcze. Gdy ochroniarz zawołał Rona po raz drugi w momencie desperacji podałem Ronowi okładkę Normal przygotowany na to, że odmówi podpisu, bo już musi iść. Jakież było moje zaskoczenie, gdy powiedział do ochroniarza coś w stylu Sorry, to mój przyjaciel, więc chcę mu podpisać. Przed spotkaniem długo zastanawiałem się, co mu powiedzieć, gdyby faktycznie doszło do spotkania. Stwierdziłem, że skoro Ron i ja lubimy żartować, to dobrze będzie zażartować, gdybym nie potrafił wydusić z siebie słowa oprócz HI. Okazało się jednak, że umiałem powiedziec znacznie więcej, więc, gdy podpisywał moją płytę powiedziałem mu, że to świetna płyta i powinien kiedyś ją przesłuchać. Chyba mój angielski nie był taki do końca tragiczny, bo się roześmiał. Chwilkę później już go nie było... a ja do tej pory na myśl o tym spotkaniu nie dowierzam, choć mam, nieco rozmazany, ale jednak, autograf jako dowód. Ale ważniejsze niż ten autograf były dla mnie okoliczności, w jakich został on dany i słowa Rona, których nigdy nie zapomnę. Następnego dnia napisałem do niego z podziękowaniami, a on żałował, że spotkanie było tak krótkie i wyraził nadzieję, że jeszcze się zobaczymy. Z racji później pory i pośpiechu Gunsów nie spotkaliśmy już nikogo więcej, zresztą Pompon i krelke musieli pędzić do Poznania, więc razem ze slasherrem i jego uroczymi towarzyszkami ruszyłem w kierunku Rynku na zapowiedziane wcześniej afterparty... c.d.n. ( Wybaczcie, że nie wymieniam Was z nazwisk, ale nie chcę spamować Wam tablic swoimi wypocinami :) )

http://imgur.com/uCt0V,iGRtP#0
http://imgur.com/vwp0V

" my way, your way, anything goes tonight "

Część trzecia relacji okołokoncertowej - afterparty. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami po backtage'u mieliśmy się skierować ze slasherrem na rynek i tam wbijać do Kulturalnego Klubu na afterparty. Gdy miałem nadzieję na spotkanie z Ronem/ zespołem wyciszyłem telefon, żeby nic mnie nie rozpraszało w tak szczególnej chwili, zwłaszcza, że byłem przekonany, że telefony i tak będą ;) No, ale w drodze już włączyłem dźwięki i oddzwoniłem/ ktoś zadzwonił. Teraz pamiętam ten czas jak przez mgłę, bo wiadomo, że było to zaraz po backstage'u i musiałem do siebie dojść. Prawdopodobnie gadałem z Grzonem, ale głowy nie dam... I pewnie dobrze, bo bez głowy głupio bym wyglądał ;) W każdym razie dostałem info, że Kulturalny Klub zamknięto fanom Gunsów przed nosem, co w kontekście zaproszenia na afterparty o godzinie 23 ( sic!) powieszonego tuż przy stadionie dziwić nie mogło. No, ale z wiadomych względów nie mogliśmy iść na after o 23 :D W tzw. międzyczasie mignął mi gdzieś mafioso, ale już dokładnie nie pamiętam, w jakich okolicznościach to było. Podobno gdzieś pędziłem, ciekawe, kto był wtedy za kierownicą mojego ciężkozbrojnego bolidu... ;) Odpowiedź co do okoliczności pozwoliłaby mi umiejscowić to wydarzenie w czasie i przestrzeni ;) W drodze na rynek na pewno zobaczyłem jeszcze katarynkę i Witka, którzy już się zwijali z Rybnika. W okolicy rybnickiego rynku chyba trochę się pogubiliśmy, ale silna grupa koncertował zdołała nas wypatrzeć. Z tego, co później mówiono wypatrzył nas extreme, natomiast to kala obudziła cały rynek swoim Zyksus! :D Dochodziliśmy do grupy, gdy nagle jedna z osób dostała turbodaładowania i zafundowała mi takiego huga, jakiego pewnie nikt przedtem i raczej nikt później nie zafunduje ;) Kiedy policzyłem wszystkie kości okazało się, że tą osobą była Canis :D Później już mniej gwałtownie przywitałem się z innymi osobami tej grupy, byli wśród nich kala ( znam 7 lat, widziałem pierwszy raz :o), "starszy brat Kurczaka" - extreme, Kurczak, Matylda ( nie pamiętam teraz nicka z forum, musisz zdecydowanie więcej pisać ! :P ), niedopuszczający; jak zwykle zresztą: nikogo do głosu kurczak ( zemsta, a co :D ), chyba Agness, wydaje mi się, że również Anorakku, ale głowy nie dam ;) , za to na 90% w tej grupie byli też Schalker i emily, która obrzuciła mnie konfetti zebranym na koncercie Gunsów :D ( Na początku nie skojarzyłem, czemu daje mi kawałki czegoś, co przypomina kawałki kolorowego papieru toaletowego, więc ewidentnie miałem kryzys :D), razem doszliśmy do ogródka piwnego, gdzie na pewno była Nata, Veronika 654, bożenkamalutka, Lady in Black, Soya, KFCBucket, Filip, Doreen, ogólnie masa ludzi, części nawet nie znałem. Wszyscy, na czele z Natą i Canis zaczęli mnie pytać o wrażenia z backstage'u, a ja wolałem, żeby opowiedział o tym slasherr, bez którego nikogo z nas tam nie było. Ale slasherr i jego urocze towarzyszki nie wiedzieć gdzie, jak i kiedy zniknęli. Nie pamiętam, czy się potem pojawili jeszcze, ale zdaje się, że gdzieś mi mignęli. Pamięć już nie ta... ;) Trochę posiedzieliśmy i nagle padł pomysł, żeby ruszyć pierwszym pociągiem do Katowic. Pomysł pojawił się szybko, zebraliśmy się jeszcze szybciej, niestety zostawiając po drodze część ekipy..., co z perspektywy czasu jest bardzo smutne, pewnie zmęczenie dawało się nam już bardzo we znaki i nie wszyscy kojarzyliśmy, co i jak. O ile pamiętam w drodze na pociąg zabrakło z nami Veroniki654, Lady in Black, bożenkimalutkiej, Soyi, Naty... więcej osób raczej nie pamiętam ogólnie, albo nie dane mi było poznać z nicków. Jeśli kogoś pominąłem dodajcie się. Ambitny plan, żeby pojechać pierwszym pociągiem nie wypalił, bo kolejki były zbyt wielkie, a i pociąg ciut pełniejszy, niż początkowo myśleliśmy ;) Trochę koczowaliśmy na dworcu. Oczywiście najbardziej gadatliwy tradycyjnie był Kurczak, ale kroku dzielnie dotrzymywali mu kala z extreme ;) :P Najbardziej zmęczenie było widać po Schalkerze, emily i Canis, którzy ledwo człapali, zwłaszcza widząc pomarańczowe kartki ;) :D W końcu udało nam sie złapać następny pociąg i zająć przynajmniej pół przedziału. Przy okazji wypłoszyłem jedną starszą panią, a do grupy dołączyła Veronika654. Usiadłem, razem ze mną usiedli emily, Schalker i częstująca paluszkami Veronika "Brak" 654 ;) Było całkiem śmiesznie, ale niewiele pamiętam, choć wiem, że &nbsp;broda Schalkera jest nie mniej przerażająca niż broda Rona Thala :P Cześć ekipy - na czele z kalą, extreme i tradycyjnie kurczakiem była rozgadana jak nigdy. :D &nbsp;Gdy dojechaliśmy do Katowic... cdn...

* Apdejt do tej części relacji : Gdy siedzieliśmy na ławkach przy dworcu uciąłem sobie pogawędkę z Matyldą, biedna była, bo zmieniała zeznania odnośnie tego, dlaczego wcześniej nie dodala mnie do znajomych :P I pomyśleć, że chce być moją wirtualną siostrą :P ;) Kto wie, może kiedyś :P Ale na to trza ciężko zapracować :D ;) Canis coś o tym wie :P

* Apdejt nr 2 ( dzięki Kurczakowi ): " Sprostowanie do trzeciej części wrażeń po koncertowych: pozwolę sobie na drobne sprostowania do części, którą słabo pamiętasz. Przede wszystkim w grupie udającej się na rynek (wtedy, gdy wolała Cię Kala) nie było z nami Canis! Ten wielki hug miał miejsce dopiero na rynku. Drugą kwestią jest zakończenie - pytanie "gdzie jest kurczak" nie byłoby tak zabawne. W rzeczywistości było "właśnie, a Kurczak był?" :D" &nbsp;

http://i.imgur.com/OsqXr.jpg - jeszcze mnie nie było, więc spokojnie rozmawiali :P

" Knock, knock, knockin on heavens door"

Czwarta część relacji około koncertowej ;) After after party ( nazwa zwinięta od Veroniki 654 :P ) Jak dojechaliśmy do Katowic spotkaliśmy Lady in Black, ale odprowadzała jeszcze kogoś, bodajże Soyę, więc ruszyliśmy na podbój Katowic ;) W grupie byli na pewno Schalker, emily, Veronika 654, kurczak, kala, extreme, chyba bożenkamalutka i Anorakku, ale tu już gwarancji nie dam, strasznie słaba pamięć :o Poskromiliśmy żelaznego potwora na schodach, znaczy w sumie Schalker poskromił, bo co broda to broda :P I on się pyta czemu przeraża? :D Chwilę później w tajemniczych okolicznościach zniknęli extreme z kala. Chyba się nawet żegnaliśmy, ale nie pamiętam dokładnie, w sumie naprawdę nie wiem, co się stało z ludźmi tam :o emily i Schalker poszli do siebie, bożenka i Anorakku zniknęli, chyba był z nami jeszcze przez moment Filip i KFCBucket, zabijcie mnie, nie pamiętam. Kurczak będzie wiedział :D Tak, czy inaczej niedługo potem Canis wyprawiła Kurczaka na podróż - pisząc mu dokładny plan, na gazecie, która miała trafić wcześniej do krelke, ale się nie upomniał :P Biedne dziewczyny zostały ze mną ;) Uznałem, że nie spieszy mi się, więc czekałem z Canis, Matyldą i Veroniką 654, w tzw. międzyczasie nie wiadomo skąd zjawił się Wojo :P Tak, tak, ten sławny Wojo, ale nie mieliśmy dość czasu, żeby wziąć autografy :(, bo szybko się ulotnił. Porobiliśmy parę zdjęć, które wrzuciłem jakiś czas temu już na FB, pomachaliśmy Matyldzie i Canis na pożegnanie śpiewając growlową wersję Don't cry ;), a potem z Veroniką 654 poszliśmy do Empika, żeby mogła dowiedzieć się więcej o swoim idolu :P ;) Oczywiście w Empiku było mnóstwo pand ! :) Oglądaliśmy też np. Veronikosaurusa :D O ile pamiętam był różowy :P. Niedługo potem ;) ( czytaj 2 godziny później :P ) Veronika654 miała busa, ale jak się okazuje w przyrodzie nikt nie ginie, bo spotkaliśmy znów Lady in Black :) Poczekaliśmy trochę na busa Magdy dyskutując o tym, jaki jest związek między mieszkańcami Katowic, a telefonami ;) Pogadaliśmy też o koncercie, skoro innych tematów brakło już ;) :P Gdy Veronika654 pojechała na pastwę Zqyxa została rzucona Lady i Black, która próbowała mi wmówić, że nie wiem, jakim autobusem wrócić do domu. Ale wiedziałem! :P No więc poczekałem, aż jej bus podjedzie, po czym uciąłem sobie jeszcze pogawędkę z pewnym przemiłym starszym panem, który o dziwo wiedział, co to Gunsi i nawet zastanawiał sie, czy nie iść na koncert, ale zraziły go ceny za " zespół, które najlepsze lata ma już za sobą" Zmęczony, ale szczęśliwy w euforii pokoncertowej wróciłem do domu jakoś koło 14 w czwartek. Gdy bratanek mnie zobaczył bardzo się ucieszył :) Zapytał: Siesiu, cemu ty taki gluby jesteś? I w tym momencie cały pokoncertowy entuzjazm szlag trafił :D ;) Dziękuję wszystkim, którzy przeczytali moją usypiającą relację:) Dzięki wszystkim za świetny koncert, wspólną zabawę :) Mam nadzieję, że nieliczne białe plamy, jakie pojawiły się w mom "referacie" zostaną uzupełnione :) Do następnego ! P.S. Więcej części pisać nie zamierzam, możecie odetchnąć z ulgą :D :D :D

http://imgur.com/shVLN,oAL8F,hmNVZ,b8DZL,fNAyt,v09xj,9VTDI,VAIQB,nunbz,bzsxP,OzC8Y
« Ostatnia zmiana: Lipca 16, 2012, 07:20:28 pm wysłana przez Zqyx »
Podaruj mi 1,5% podatku :) Dziękuję!
KRS: 0000186434
Cel szczegółowy: 569/W

"Hey, you caught me in a coma and I don't think I wanna
Ever come back to this world again"

Offline Canis_Luna

  • Global Moderator
  • Madagascar
  • *****
  • Wiadomości: 16009
  • Płeć: Kobieta
  • Nice girls don't play rock n' roll ;)
  • Respect: +4576
Odp: Moje wrażenia koncertowe i nie tylko
« Odpowiedź #1 dnia: Lipca 13, 2012, 08:49:30 am »
0
Można komentować?
To ja powtórzę to, co powiedziałam stojąc przy stanowisku "7" dworca pks w Katowicach: Axl nazwał nas "great audience". Nie pamiętam, w którym momencie, ale na pewno pod sam koniec.
"Are you gonna bark all day, little doggy, or are you gonna bite?"



"There's no place like the jungle run by Mr. Axl Rose, and there never will

Offline Zqyx

  • Newsman
  • Madagascar
  • *****
  • Wiadomości: 34788
  • Płeć: Mężczyzna
  • "But nobody pulled the trigger. They just..."
  • Respect: +3470
    • Bumblefoot fans Poland - mój fanowski profil Rona
Odp: Moje wrażenia koncertowe i nie tylko
« Odpowiedź #2 dnia: Lipca 13, 2012, 09:43:51 am »
0
Oczywiście, że można komentować :) Nazwał, nazwał i to było bardzo miłe :) Ale troszkę wcześniej mógł coś też powiedzieć, zabrakło mi tego po prostu. Tak samo, jak zabrakło mi z jego strony jakiegokolwiek odniesienia do tego, że są w Rybniku. Ale wiadomo, że każdy odbiera to inaczej. Może dlatego brakowało mi tego odniesienia, że prawie z tej ziemi pochodzę ;)
Podaruj mi 1,5% podatku :) Dziękuję!
KRS: 0000186434
Cel szczegółowy: 569/W

"Hey, you caught me in a coma and I don't think I wanna
Ever come back to this world again"

Offline schief

  • Welcome to the jungle
  • *
  • Wiadomości: 53
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +7
Odp: Moje wrażenia koncertowe i nie tylko
« Odpowiedź #3 dnia: Lipca 13, 2012, 10:54:15 am »
0
Faktem jest, że niewiele mówił - tego też mi brakowało.
Ale pewne reakcje były czytelne,
choćby pełen zadowolenia uśmiech na nasz ryk po 'I wanna hear you scream'
czy pełen uznania gest na widok flagi :)
Everything was roses when we held on to the guns...

Offline RagDoll

  • Nieoficjalna żona Axla;)
  • Knockin On Heavens Door
  • ****
  • Wiadomości: 421
  • Płeć: Kobieta
  • I might be a little young, but honey I ain't naive
  • Respect: +42
Odp: Moje wrażenia koncertowe i nie tylko
« Odpowiedź #4 dnia: Lipca 13, 2012, 02:16:41 pm »
0
Może się nie odniósł do tego, że był w Rybniku, bo nie wiedział jak to się wymawia :P
https://www.facebook.com/DeltasticFantastic
komiksowooo :)

"Life sucks, but in a beautiful kind of way" - W. Axl Rose

Zapraszam do oglądnięcia moich wypocin: http://themannylala.deviantart.com/ :)

Offline Zqyx

  • Newsman
  • Madagascar
  • *****
  • Wiadomości: 34788
  • Płeć: Mężczyzna
  • "But nobody pulled the trigger. They just..."
  • Respect: +3470
    • Bumblefoot fans Poland - mój fanowski profil Rona
Odp: Moje wrażenia koncertowe i nie tylko
« Odpowiedź #5 dnia: Lipca 13, 2012, 02:44:36 pm »
0
Swego czasu Karol z radia nie wiedział, jak się wymawia mafioso i Zqyx, a jakoś dał radę, więc myślę, że Axl by wybrnął, jakby chciał :) Skoro umiał powiedzieć Pompon, to z wszystkim dałby radę :)
Podaruj mi 1,5% podatku :) Dziękuję!
KRS: 0000186434
Cel szczegółowy: 569/W

"Hey, you caught me in a coma and I don't think I wanna
Ever come back to this world again"

Offline CC

  • Paradise City
  • *****
  • Wiadomości: 822
  • Płeć: Mężczyzna
  • Sometimes I need some time... all alone
  • Respect: +426
Odp: Moje wrażenia koncertowe i nie tylko
« Odpowiedź #6 dnia: Lipca 13, 2012, 02:47:07 pm »
0
A oświecicie, co dokładnie Axl powiedział o Pomponie?
Geoff Fuckin' Tate!


Offline William_Bailey

  • Atittude
  • ******
  • Wiadomości: 1073
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +37
Odp: Moje wrażenia koncertowe i nie tylko
« Odpowiedź #7 dnia: Lipca 13, 2012, 02:47:54 pm »
0
Linki z fejsa się nie otwierają

Offline Canis_Luna

  • Global Moderator
  • Madagascar
  • *****
  • Wiadomości: 16009
  • Płeć: Kobieta
  • Nice girls don't play rock n' roll ;)
  • Respect: +4576
Odp: Moje wrażenia koncertowe i nie tylko
« Odpowiedź #8 dnia: Lipca 13, 2012, 02:55:55 pm »
0
Nie wiem czy wszyscy na tyłach słyszeli, ale jak stałam pod barierkami to słyszałam jak Axl dziękował po każdej piosence. Po prostu nagłośnienie było do dupy i nie sądzę, że wszyscy go słyszeli.


Pompon w wykonaniu Axla brzmiał jak "pą pą" :lol:
"Are you gonna bark all day, little doggy, or are you gonna bite?"



"There's no place like the jungle run by Mr. Axl Rose, and there never will

Offline sergio

  • Patience
  • Wiadomości: 6
  • Respect: 0
Odp: Moje wrażenia koncertowe i nie tylko
« Odpowiedź #9 dnia: Lipca 13, 2012, 03:46:36 pm »
0
wlasnie nie bylo slychac a bylismy w sektorze A
za to na koncu podziekowal podwojnie, nie wiem czy slyszeliscie ale
powiedzial tez ze we love you and hope to see you again  :)
a takze stay away from the coco/coka :D

Offline bricked

  • Knockin On Heavens Door
  • ****
  • Wiadomości: 421
  • Płeć: Kobieta
  • Fuck. Oops!
  • Respect: +64
Odp: Moje wrażenia koncertowe i nie tylko
« Odpowiedź #10 dnia: Lipca 13, 2012, 04:49:07 pm »
0
też stałam w sektorze A, ale słyszałam jakieś 4 razy takie ciche urwane "Thank You" i na koniec koncertu, niestety tez zrozumiałam tylko thank You. Piski wrzaski itd.

Offline Zqyx

  • Newsman
  • Madagascar
  • *****
  • Wiadomości: 34788
  • Płeć: Mężczyzna
  • "But nobody pulled the trigger. They just..."
  • Respect: +3470
    • Bumblefoot fans Poland - mój fanowski profil Rona
Odp: Moje wrażenia koncertowe i nie tylko
« Odpowiedź #11 dnia: Lipca 13, 2012, 05:09:49 pm »
0
Thank you od czasu do czasu słyszałem, ale brzmiało to tak zdawkowo, że gdyby powiedział Fuck you :) to też byśmy usłyszeli podobnie ;)
Ale ogólnie i tak było przecież fantastycznie :)
« Ostatnia zmiana: Lipca 13, 2012, 05:48:38 pm wysłana przez Zqyx »
Podaruj mi 1,5% podatku :) Dziękuję!
KRS: 0000186434
Cel szczegółowy: 569/W

"Hey, you caught me in a coma and I don't think I wanna
Ever come back to this world again"

Offline Tuhaj

  • Patience
  • Wiadomości: 12
  • Respect: 0
Odp: Perypetie Zqyxa. Tom pierwszy :P
« Odpowiedź #12 dnia: Lipca 13, 2012, 07:44:48 pm »
0
Już od długiego czasu czytam to forum, a jeszcze nigdy miałem potrzeby założenia tu konta. :D

Co trzeba było zrobić, żeby zasłużyć na spotkanie z Ronem?

Wybaczcie jeśli jest to napisane gdzieś na górze - czytałem to na szybko.

Offline HeadSpace

  • Reckless Life
  • **
  • Wiadomości: 225
  • Respect: +3
Odp: Moje wrażenia koncertowe i nie tylko
« Odpowiedź #13 dnia: Lipca 13, 2012, 08:14:10 pm »
0
A oświecicie, co dokładnie Axl powiedział o Pomponie?

tez jestem ciekaw, wiec jak mozecie napiszcie. dzieki

Offline Zqyx

  • Newsman
  • Madagascar
  • *****
  • Wiadomości: 34788
  • Płeć: Mężczyzna
  • "But nobody pulled the trigger. They just..."
  • Respect: +3470
    • Bumblefoot fans Poland - mój fanowski profil Rona
Odp: Perypetie Zqyxa. Tom pierwszy :P
« Odpowiedź #14 dnia: Lipca 13, 2012, 09:26:43 pm »
0
Slasherr został zaproszony przez Rona, gdy ten zainteresował się jego filmikami. Szczegóły w dodatku do DZ i temacie o backstage'u. Ja zostałem zaproszony przez slasherra. :) Jeszcze raz Ci dziękuje slasherr :) To było niesamowite przeżycie dla mnie :) Coś niezapomnianego :) Zwłaszcza w kontekście tego, że przez cały koncert praktycznie nie miałem wizji.
Podaruj mi 1,5% podatku :) Dziękuję!
KRS: 0000186434
Cel szczegółowy: 569/W

"Hey, you caught me in a coma and I don't think I wanna
Ever come back to this world again"