mialem 15 lat jak poszedłem na pierwszy swój rockowy koncert, to były juwenalia - mama mnie bardzo nie chciała puścić, ale jakoś tak wyszło że w końcu się zgodziła, ale musiałem być w domu o czasie - i bylem, czym zyskałem zaufania więcej. jak szedłem na pierwszy koncert w klubie też mialem 15 i szedłem z koleżanką starszą 4 lata. tata po nas wtedy przyjechał, nie byłem narąbany ani nic z tych rzeczy więc znowu mama nabrała większego zaufania do tych moich wypadów koncertowych. teraz o każdy koncert się czepia, ale to jest coś w stylu "i z kim jedziesz, o której będziesz, a musisz, a po co" - ma do mnie pretensje jedynie jak mówię w ostatniej chwili że wyjeżdżam na koncert, ale wtedy mam niezbity argument "bilet kupiłem za zaoszczędzone/zarobione pieniądze" co jest prawdą oczywiście i musi synka puścić
na festiwale żadne nie jeżdżę, bo nie było jeszcze zespołu który koniecznie musiałbym zobaczyć za wiekszą kwotę. Albo jak juz do Polski zawitał jakiś zespół którym się interesuję, to zawitał wtedy kiedy ja znałem tylko z nazwy (np Pearl Jam, ktorego bardzo żałuję).
Synu nie ma co się łamać, nie możesz się kłócić z rodzicami o to, powiedz że zrobisz coś w zamian za to, żeby chociaż puścili Cie i zobaczyli że nie taki diabeł straszny
tylko musisz być odpowiedzialny za siebie jeśli masz takie problemy z tematem koncertów.
czy swoje dziecko bym puścił - zależy na co, z kim. Ale po sobie widzę, co robię jak jadę na koncert
ostatnio po Acid tata ode mnie w aucie wyczuł piwo i skomentował to "nie będę na ten temat dyskutować" - teraz wiem że lepiej dać na wstrzymanie sobie skoro to nie jest mi potrzebne, przeczekać te pół roku do osiemnachy i wtedy już ze spokojem, bez narażania się rodzicom i sprawiania im przykrości. Bo postawilem się w sytuacji kiedy to od swojego nieletniego dziecka wyczułbym alkohol - na pewno bym tego nie pochwalił.