Koncert z 24 września 1992 roku. Miejsce Oakland Collisemum (zatoka San Francisco). Grali obok Metalliki z tym że jako gwiazda wieczoru. Oto co napisano w Tylko Rocku:
" [...]z przykroscią musimy stwierdzić że zapowiedź Finnera była najbardziej porywającym momentem następnych 3 godzin. Wyjątek mogły jedynie stanowić dwie piosenki Weclome to the jungle oraz Paradise city ( w koleności - pierwszy i ostatni utwór tego koncertu), ale to niestety było wszystko na co tego wieczoru staćbyło idoli wielomilionowej rzeczy fanów."
Dla orientacji
:
09.24.92 - Oakland Coliseum, Oakland, CA
opening act: Body Count
set: Welcome To The Jungle, Mr. Brownstone, Live And Let Die, Attitude, Bad Obsession, It's So Easy, Double Talkin' Jive, Civil War, Lucy In The Sky With Diamonds / Wild Horses [Intro] / Patience, Drum Solo, You Could Be Mine, Guitar Solo, Godfather Theme, It's Alright [Intro] / November Rain, The One [Intro] / Sweet Child O' Mine, Only Women Bleed [Intro] / Knockin' On Heaven's Door, Don't Cry, Mother [Intro] / Paradise City
Tak jak drogi dziennikarz gazety raczył wspomnieć WTTJ i PC, były pierwszym i ostatnim utworem zagranym przez Gunsów tego wieczoru. Sądząc po tym tekście chyba dwa utwory, który ten koleś w ogóle kojarzy...
axl_is_dick (sympatyczny nick wybrałeś
), czy nie dziwi Cię jak zadziwijąco "profesjonalna" jest "recenzja" tego pseudodziennikarza?
Tak odwala się recenzje z koncertów... facet kupił sobie na wejściu piwko i jak minęło WTTJ skierował się do kibla, po czym wrócił na wielki finał...pomyślał, że kasa za artykulik jest pewna, więc sklecił tych żałosnych kilka zdań, aby Tobie podobni mogli czerpać z nich wiedzę na temat koncertowej działalnośći Gn`R...
Odnośnie tego artykułu dodam tylko, że koncert musiał być czadowy jak zespół potrafił tak samo dobrze zacząć, jak i skończyć...Zwykle koncerty rockowe są tak wyczerpujące dla wokalistów (tym bardziej tak fałszujacych jak Axl hehe), że trudno im dotrwać do końca...To jednak może ta krytyka nie do końca jest krytyką ....
Wiesz, czytam recenzje różnych koncertów, ale jeśli dziennikarz komentuje początek i koniec, to dla mnie co najmniej śmieszne. Czerpiąc z tego typu źródeł, nie pogłębisz swoich wiadomości na temat żadnej kapeli. Radzę troszkę rozsądniej dobierać materiały...
Tak się składa, że zamówiłam sobie dwa dni temu ten numer archiwalny TR. Już się nie mogę doczekać tych "rewelacji", jakie tam znajdę...hehe.