Ohohohohohoho,
jak dobrze, że tu zajrzałam
Baaardzo chętnie wdam się w dyskusję na temat rzekomej bezpłciowości muzyki tego zespołu, a przede wszystkim chętnie pogadam o Waszym stosunku do orientacji seksualnej pana Molko.
Rozumiem, można nie lubić jakiejś muzyki, to całkowicie normalne, przecież to tylko kwestia gustu, niczego więcej. Ale przypieprzać się do danego zespołu tylko dlatego, że wokalista jest biseksualny...? Chore! Dodam jeszcze, że Stefan, basita, jest gejem. I co? Teraz pewnie już całkowicie słusznie można uznać Placebo za fatalny zespół, tak? Przepraszam bardzo, ale co do cholery ma orientacja seksualna do tego, jaką muzykę tworzą? Ok, jest zjawisko homofobii (którego oczywiście nie rozumiem, ale spoko, nie mam na to wpływu), wiemy wszyscy na czym ono polega. Ale czy w tekstach Placebo znajdziesz opis stosunku dwóch mężczyzn? Nie, słuchając ich muzyki zwyczajnie nie wiesz czy członkowie zespołu noszą makijaż, mają partnera tej samej płci czy pięciometrowego garba na plecach! Dlatego nie przyczepiam się do tego, że ktoś nie lubi Placków za muzykę jaką robią, bo, jak już wcześniej napisałam, to tylko kwestia gustu. Ale krytykować zespół za orientację jego członków....?
Zacytuję Cię, bizkit
:"Bezpłciowe to tez na pewno nie jest, tylko jaka to płeć? Chyba troche kolidująca z tym co Brian nosi w spodniach. " Hm, skarbie, a teraz mnie przekonaj do tego, że mężczyzna nie może tworzyć muzyki pełnej wrażliwości, uczucia, empatii, że tak na prawdę jest mężczyzną tylko wtedy, kiedy jest zimnym maczo-menem.
Ja wolę wierzyć, że jednak są jeszcze na świecie faceci obdarzeni takimi cechami, jak Molko.
Amen.
A, i żeby nie było: tak, też byłam na koncercie. (razem z MissMurder, w zasadzie dostałam od niej bilet na urodziny :* )
I było cudownie. Nie mam zamiaru opowiadać swoich przeżyć w szczegółach, bo, nie oszukujmy się, nie interesuje to Was