Szkoda. Wiesz przecież, że o gustach się nie dyskutuje.
Dla mnie "Pearl Jam" to zajebista płyta, a już na pewno ją stawiam wyżej niż "Riot Act". Ja jeszcze dzień abstynencji, a od jutra katuję się nową płytą.
Czas podsumować "Backspacer". Bardzo się obawiałem tej płyty, ale po kilkakrotnym przesłuchaniu zdecydowanie stwierdzam - świetna płyta!!! Warto było czekać.
1.
Gonna See My Friend - świetne rozpoczęcie, ale jednak były lepsze. :wink: Gitara, jak dla mnie wyjęta prosto z utworów The Who. Dobry, energiczny numer.
2.
Got Some - jak tylko go usłyszałem u Conana od razu się w nim zakochałem. Jeden z lepszych utworów dla mnie z tej płyty. Niesamowita energia, którą aż chce się czerpać od zespołu. Niesamowicie mi się podoba końcówka utworu po tym wyciszeniu.
3.
The Fixer - pierwsze wrażenie nie było za dobre. Jednak po kilkunastu przesłuchaniach to minęło. Utwór niesamowicie radosny i wprawiający w dobry nastrój.
4.
Johnny Guitar - początkowe riffy kojarzą mi się z Keithem Richardsem. Podoba mi się styl śpiewania w tym utworze przez Edka. Ciekawy tekst, fajna historia.
5.
Just Breathe - oczywiście nie będę odkrywczy jak napiszę, że mi również utwór kojarzy się z "Into the Wild". Smyczki robią fajny klimat. Kolejny z moich ulubionych utworów na płycie.
6.
Amongst the Waves - refren chwytliwy, może fajnie wypadać na koncertach. Gdzieś wyczytałem, że kojarzy się z "Big Wave". Ten drugi jak na razie dla mnie jednak lepszy.
7.
Unthought Known - kolejny mój faworyt. Podoba mi się buduje się tu napięcie poprzez wchodzące instrumenty. Chciałbym usłyszeć na żywo jak śpiewa publiczność początek przy samej gitarze. No i to "Nothing left, nothing left, Nothing there, nothing here...". Chyba jeden z lepszych kawałków do grania na koncercie...
8.
Supersonic - niesamowita energia. Aż chciało by się poskakać. Refren aż się chce śpiewać z Eddiem. Troszkę szkoda, że solówka nie jest bardziej ostrzejsza, no i brawa dla Matta.
9.
Speed of Sound - gdyby na płycie znalazła się wersja demo, byłby to absolutny numer 1 dla mnie. Bardzo się bałem tego utworu. Po przesłuchaniu kilku sekund utwory z przecieku byłem rozczarowany. Po wysłuchaniu całego utworu mogę stwierdzić, że utwór jednak się obronił. Chyba mimo wszystko ze względu na wokal Eddiego. Nie jest to rewelacja jak w przypadku tego demo, ale jeden z moich ulubionych na płycie.
10.
Force of Nature - absolutny numer 1 dla mnie. Nie boję się nawet stwierdzić, iż to istne cudo. Nie może mi wyjść ten utwór z głowy. Od razu stał się dla mnie jednym z ulubionych utworów Pearl Jam ever. Niesamowite gitary dla których świetnym dodatkiem jest wokal. Świetna solówka pod koniec utworu. Choćby dla tego utworu warto było dla mnie czekać na ten utwór. Mam nadzieję, że kiedyś będę miał dane go usłyszeć na żywo.
11.
The End - smutne i piękne zakończenie świetnej płyty. Kolejne dobre wpasowanie smyczków w utwór. I ten przejmujący głos...
Co tu dużo gadać... Świetna płyta. Zupełnie inna niż poprzednie dokonania Pearl Jam, co działa tylko na jej korzyść. W sumie nie dostrzegam na niej słabych momentów. Rany boskie, jak ja kocham ten zespół!!!