Ja się wpisze, choć uwaga nie znam się na aspektach technicznych i bardziej pod uwagę kwestie tzw feelingu. Zatem moja dziesiątka się zmienia, ale pierwsza dwa miejsca są takie same.
1. Steve Clark nie ma Go tutaj, były gitarzysta Def Leppard, który co prawda z techniką lekko na bakier, ale za to z niesamowitym feelingiem i niesamowitym zgraniem ze swoim przyjacielem Philem Collenem, za napisanie kupy fajnych riffów i za moją ukochaną solówkę z Switch 625
2. Steve Lukather - gitarzysta Toto, muzyk sesyjny- świetny zarówno technicznie, jak i z wyczuciem. Za moją ukochaną solówkę do Rosanny.
3. Izzy Stradlin -wymienił w pierwszej trójce Steve'a Vaia za świetne riffy, za świetne zgranie z gitarą, za Patience....
4. Slash - za co wiadomo... za ten feeling.
5. Kirk Hammett za oryginalne solówki, za Unforgiven.
6.Richard Fortus - nowe GNR za świetne zgranie z Thalem, za znakomite zagranie solówy pierwszej do NR, za fajne gitary, za to że się niesamowicie dziwi, że ludzie Go jednak słuchają.
7. Richie Sambora - gitarzysta Bon Jovi za polskie korzenie, za granie całkiem nieźle i za to, że całkiem nieźle śpiewa
8. John Petrucci - Dream Theater za to że nie gra zyliona dźwięków na sekundę, ale każdy dźwięk jest wyważony...
9. Buckethead - no i z tym Panem mam problem, on właśnie potrafi zagrać zylion dźwięków na sekundę, przy tym z Jego twarzy ciężko coś odczytać, ale... solówkę do NR zagrał miodzio...
10. Ron Thal - za doskonałą technikę i wkładanie serca w grę...