U mnie sprawa wygląda nieco bardziej skomplikowanie.
W 2020 zdążyłam zaliczyć 2 koncerty - jeden w Niemczech pod koniec stycznia, gdy koronawirus był już w Niemczech, ale nadal mimo wszystko nie było jeszcze takiego strachu w Europie. Siedziało to w głowie, ale ja generalnie mam fioła na punkcie mycia i odkażania rąk itp. więc większej różnicy mi to nie robiło. Zakupy w Primarku, kilka godzin w autobusie w drodze z i do Polski, metro w godzinach szczytu - nawet przez moment się o tym jakoś nie myślało. Ludzie bez rękawiczek, bez masek, sklepy bez pleksi, gotówka w ruchu.
Drugi koncert był w Polsce, na początku marca, kilka dni przed zawieszeniem "wszystkiego". Tu już wszyscy bardziej uważali, kilka wydarzeń było odwołanych wcześniej, a organizacja koncertu też stała pod znakiem zapytania.
Ten rok miał być dla mnie mocno koncertowy. W planach miałam jeszcze 11 koncertów (o ile dobrze liczę, bo tego było tyle, że się trochę pogubiłam - np. ostatnio odkryłam, że jednak ostatecznie kupiłam bilet na koncert w Hamburgu -,-). Początkowo miał być jeszcze jeden festiwal w Czechach, ale na szczęście jeszcze w styczniu sprzedałam karnet z powodów osobistych.
Z tych 11 koncertów na 1 miałam akredytację, na 6 mam zakupione bilety (2 zagraniczne, 4 w Polsce), pozostałych nie zdążyłam kupić tylko dlatego, że czekałam na to jak rozwinie się sytuacja "kalendarzowa", żeby rozplanować urlop. Gdy już wiedziałam co stopniowo mogę zacząć kupować kolejne, to Włochy się "wysypały" i się wstrzymałam (na szczęście) z zakupem.
Wiem, że 2 niemieckie koncerty się na pewno nie odbędą, bo Niemcy przedłużyli zakaz imprez masowych do końca sierpnia. Na razie nie mam jeszcze decyzji, bo jeden zespół negocjuje przeniesienie na 2021 rok (ale trasa częściowo jest łączona z 2 innymi dużymi zespołami, więc tam jest kwestia rozliczeń itp.), a drugi jeszcze oficjalnie czeka na decyzje kilku państw. Kilka tygodni temu Ticketmaster, głównie w Stanach, zmienił "cichaczem" politykę zwracania kosztów za bilety, dopisując, że przeniesienie imprezy z powodu epidemii na inny termin nie upoważnia do odzyskania kosztów zakupionego biletu. Część państw w Europie też zaczęła to wprowadzać, m.in. zapis widoczny był w niemieckim Ticketmasterze, ale teraz tego nie ma. Wiem, że TSUE w 2013 roku wydawało orzeczenie w podobnej sprawie - może dlatego jednak wycofano to z regulaminu państwa członkowskiego UE. W Polsce tego zapisu nie widziałam, regulamin pozostał bez zmian.
W Polsce nasz kochany rząd leci sobie w kulki, czym utrudnia życie zarówno organizatorom i zespołom jak i widzom. Dlaczego? Dlatego, że takie "do odwołania" oznacza, że tak naprawdę nie ma decyzji. I w tym momencie takie np. Live Nation jeśli samo odwoła koncert teraz, a nie tuż przed imprezą, to zespół może zażądać odszkodowania (nawet jeśli pozostałe daty zostaną odwołane bo w innych państwach jest podany termin do którego obowiązuje zakaz), bo jak się okaże, że nagle zniosą zakaz, to wyjdzie, że LN wychyliło się przed szereg. Jeśli zespół wycofa się z tego terminu za szybko, to LN może chcieć kasy. W momencie, gdy jest podstawa "odgórna", czyli decyzja rządu, to obie strony się rozchodzą, a organizator może brać kasę od ubezpieczyciela czy w razie jakiegoś złotego pomysłu "Koncert Plus" dofinansowania/odszkodowania. Brak daty ze strony polskich władz zostawia wszystkich w zawieszeniu. I tym sposobem ludzie będą potem dłużej czekać na zwrot kasy, bo tak cały proces mógłby już ruszyć, np. z imprezami do końca jakiegoś miesiąca, a potem w razie przedłużenia, poszłaby kolejna "fala" ewentualnych zwrotów biletów za kolejne miesiące. Tak samo zespoły wiedziałyby czy mają ustalać nowe daty czy nie. Ale po co podjąć jakąś decyzję...
Kasy stracę na pewno dużo, chociażby dlatego, że zwracana jest tylko "goła" część biletu, a jak wiemy, obsługa zamówienia potrafi iść w dziesiątki złotych do 1 imprezy. Dochodzi mi jeszcze kwestia przewalutowania w przypadku niemieckich koncertów. No i jeden przejazd na Flixbusa w dwie strony mi wypadnie - a Flixbus zwraca jedynie w formie voucherów... Noclegi na szczęście udało mi się odwołać za darmo, zarówno jeśli chodzi o koncerty jak i plany turystyczne, których też miałam sporo na ten rok.
Btw. Canis, zwykle jest potrzebny numer zamówienia, a nie dowód zakupu, a to powinnaś mieć na swoim koncie na ticketmaster/eventim/ebilet czy gdzie tam zamawiałaś, a z tego co pamiętam, to na bilecie też zwykle jest, więc prawdopodobnie będziesz mogła zwrócić w razie czego.