Zu - Kraków, Fabryka (11.05.2011)
Koncert Zu na tym żałosnym festiwaliku to jakieś nieporozumienie! Jak powiedział mi sam Balazs Pandi po koncercie, ze chyba organizator tego śmiesznego Festu nie wiedział kogo w ogóle ściągają... Koncert Zu Miał się zacząć o 2:15 w nocy, bo była duża obsuwa a zaczął się koło godziny 4 nad ranem!!! Przez to , że zespół nie mógł się rozstawić ze swoim sprzętem wcześniej to stroili się około godziny:( Za konsoletą nagłośnieniowcy byli pijani w cztery dupy! Ze sceny gadali do nich muzycy Zu, ale oni kur.. nawet chyba nie rozumieli co do nich mówili i o co ich prosili! Normalnie żenada!!!!!! Wstyd mi było za organizatorów tego koncertu:( Basista Zu normalnie przeklinał i nonstop kierował słowo FUCK w kierunku konsolety, ale tamtych panów to raczej mało ruszało... Przez co ludzie wychodzili , wychodzili i wychodzili... Koncert zaczął się około 4 a skończył przed 5 nad ranem! Nigdy jeszcze nie czekałem tak długo na żaden koncert! Dla studentów wjazd był za free, także podejrzewam, że wszsyscy przyszli na Jamala a potem do domu... A ci co zostali to rczej nie wiedzieli co to w ogóle ZU. Jakaś laska na początku koncertu zaczęła tańczyc po jakichś 5min. zorientowała się, że raczej do muzyki Zu nie da się tańczyć, większośc , która została była kompletnie pijana a niektórzy nawet spali na ziemii, jednym słowem MASAKRA!!! Na koncercie było jakieś max 50 osób z czego 30 kompletnie pijanych a z 20 których czekało na Zu w tym ja
Koncert był okrojony , bo inaczej być nie mogło aż dziw, że w ogóle zagrali, a zagrali tylko 38min.
Po koncercie zamieniłem parę zdań z basistą Zu a propos kolejnej współpracy z Mike Pattonem i a propos wyrzucenie z zespołu dawnego perkusisty Jacopo Battaglia, a takze nasłuchałem się od Massimo samych przykrych rzeczy na temat organizacji tego pseudo festiwalu...
Mam nadzieję, że dzień pózniej w Warszawie było lepiej...
Aha jeszcze mi się przypomniało na koncercie Zu było ciemno jak "w dupie u murzyna", niewiem chyba oszczędzali już na prądzie...
Klipy z koncertu :