Siema.
Od razu mowie ze ten temat nie ma na celu krytykowanie ani ublizanie zadnym idolom. Ja ich lubie i slucham wszystkich. Od prawie 20 lat siedze w muzyce rockowej. Ale mam takie pytanie, filozoficzne bardziej.
Czemu np takim 50-60 latkom chce sie jeszcze grać?
Czy oni nie uzbierali przez te wszystkie lata wystarczajaco pieniedzy zeby nic nie robic przez te ostatnie 5-7 lat ktore im zostaly w zyciu?
A inna kwestia ktora mnie nurtuje, czy oni naprawde są takimi maniakami i pasjonatami muzyki, ze w wieku 250 lat dalej chce im sie ramolić po 4 kontynentach (N.US, S.US, EU, AS) i grac koncerty? Tym bardziej ze dzisiaj plyty sie w ogole nie sprzedaja i te koncerty trzeba pimpować ile wlezie? NP wydluzac do 3 godzin 45 minut ( ;p ), albo robic obowiazkowe meet and greet co noc i ciagle odpowiadac na te same pytania tempych nerdów. Itd itp.
np tutaj , taki Alice Cooper. Bardzo go lubie.
http://www.aceshowbiz.com/images/wennpic/cooper-gibbons-2012-revolver-golden-gods-awards-show-02.jpgAle spojzcie na zioma. Tak szczerze
1. Ma peruke - co widac jasno na bialym. Zalozyl ją na dodatek na swoje siwe włosy
2. Ma tak zdeformowaną twarz, ze wyglada tak strasznie staro, że to az przykre ze taki stary ramol musi ubierac do pracy make up.
3. Ma make up nawet na szyji. A przepraszam, na drugim podbródku.
4. Ma tak starą i brzydką skóre, ze musi nosic rękawiczki
Musial nagrac album Welcome To My Nightmare 2. To tez jest smutne. Ale ten album i tak doszedl do 22 miejsca Billboard. Tylko czy to naprawde ma sens, zarabiać szmal aż do dnia śmierci?
Billy Gibbons po prawej jest na tej focie, i tak samo z nim. Widzialem bodajże wczoraj filmiki jak stal na rozdaniu nagród w listopadzie z Duffem i gadali. I Billy mial zakrytą calą skóre na swoim ciele. Bandane i kokos na glowie, zeby nie pokazać łysiny. Przewielkie okulary, zeby nie pokazac oczu i worków. Broda i wąsy zakryly mu policzki , brode, szyje i usta. Tylko nos został. Miał sztuczne zeby, ewidentnie. Mial koszule azpieta pod szyje (jak mniemam) i rękawiczik. Czylki pokazał swiatu tylko nos. I ja tak sobie myśle - np taki Keith Richards. On exponuje swoją starosc i brzydote. A czemu Billy Gibbons ją chowa? Udaje ze nie jest stary? Jak sie ktos dowie jak bardzo jest stary to nie przyjdzie na jego koncert? Ktos ma jakies lepsze rozumowanie niż moje, na ten temat? Bo mnie to tak bardzo drażni, ze coraz mnie frajdy mam ze sluchania muzyków. Wszycy moi idole to takie je ane stare dziady. Grubi, nie ludzcy, bez ideologii. Kiedys cos sobą reprezentowali. Nawet jak byl narkomanai i alkoholikami. W kwiecie wieku. A co dzis reprezentują? Alice Cooper ma na koncertach w 1 rece mikrofon a w drugiej laską sie podpiera. A i tak jakby do mnie przyjechał , tu do nas do polski, to sam był pchał wózek inwalidzki zeby pojsc jeden raz w zyciu na koncert Coopera, poki jeszcze zyje, gdzie 50% wokali by bylo z taśmy. Steven Tyler, moj idol nad idole, mowi ze Aerosmith musi grac koncerty co dwa dni , nie czesciej, bo dzien po koncercie kuleje. A o Axlu nie wspomne, bo juz pewnie Zomo mody ostrzą pale za ten post. Gruby, wyłysiały, nawet koncówke Paradise City ukracają zeby szybciej zbiegł ze sceny i zaczal walić tequile.
Albo takie The Rolling Stones. Przestali by wreszcie swirować pawianusa, i powiedzieli by swiatu w prost : gramy albo nie gramy.
A nie , siedzą od miliona lat na dupie a mają czelnosc swietowac 50 lecie. Jakie 50 lecie, ku wa?! Chyba od ostatniego koncertu !
Chyba przechodze kryzys , bo jestem teraz w takim wieku, gdzie moi idole dochodzi do sławy. I zachełpiłem sie ich ideałami, sztucznym pięknem, a gdy spoglądam w ich strone teraz, pytając "jaki jest nastepny krok tej rock and rollowej drogi?!" to widze bardzo, bardzo blady scenariusz. Mielismy razem sprzeciwiać sie systemowi, znalezc pocieszenie swojej nieudolnosci w romantycznych piosenkach. Tymczasem Ci sami idole nie reprezentują już sobą nic, i czołgają sie z tymi swoimi kuternogami po jeszcze jedne 20 dolarów, ktorych nigdy nie wydadzą, po drodze gubiąc kolejne zęby.
Eh, ide po piwo