« Odpowiedź #365 dnia: Czerwca 12, 2013, 11:25:00 pm »
+5
Spoko też będę późno
My Canis jesteśmy w jednym sektorze chyba. Królewicz z Wielkopolski przed oblicze Jona się udaje
A wygrałem bo napisałem w konkursie dlaczego chciałbym dostać bilet... czyli napisałem prawdę... napisałem to:
Tak, wiem że nie mam jeszcze nawet 30 lat na karku. Tak, wiem że w momencie kiedy piątka z New Jersey nagrywała prawie 30 lat temu swoją pierwszą płytę to mnie nawet jeszcze nie było w planach. Ominęły mnie czasy, w których „Slippery When Wet” rządziło na listach przebojów, a natapirowane włosy były szczytem lansu. Przyznaje także, że w tamtych latach bardziej interesowały mnie przeboje Majki Jeżowskiej i Fasolek, a pod choinką znajdywałem kasety magnetofonowe T-Raperów znad Wisły.
Odkąd pamiętam zawsze w moim towarzystwie kręciła się jednak pewna osoba, która nieustannie atakowała mnie muzyką Jona Bon Jovi i Richiego Sambory. Był to facet, który gryzł mnie w pieluchy jak miałem pół roczku i skarżył się Mamie kiedy zabierałem mu jego zabawki. Chłopak, który był ode mnie zawsze wyższy, silniejszy i bardziej doświadczony w życiu, choć dziś już tylko ostatnia z tych cech jest jego domeną. Gość, który na naszym starym magnetofonie z funkcją nagrywania wykleił białymi naklejkami napis „BON JOVI” na prawym głośniku, a „IRON MAIDEN” na lewym. To On nabił mi mojego pierwszego guza, On zabrał mnie na moje pierwsze wakacje bez rodziców i stał przy moim boku kiedy dekadę później zyskiwałem status „męża swojej żony”. I choć od ponad dziesięciu lat nie widuję go już tak często jakbym chciał to jednak muszę stwierdzić, że nie wyobrażam sobie życia bez mojego Brata.
Kiedy w zeszłym roku, na krótko przed jego urodzinami okazało się, że Bon Jovi po raz pierwszy zawita do Polski, wpadłem na pomysł, żeby zrobić mu najlepszy prezent urodzinowy jaki mógłby sobie wymarzyć. …i udało się! Nie wiedział nawet, że ogłoszono koncert w Gdańsku. Prawie się poryczał, choć oczywiście on się do tego nigdy nie przyzna…
Jest jedna rzecz w której zawsze przebijałem swojego Brata: w ilości zaliczonych koncertów. Prawda jest taka, że największy na jakim był to pewnie jakieś dni miasta czy też dożynki świąteczne. Jakoś nigdy się nie składało, żeby iść na coś większego. Od ponad pół roku, za każdym razem kiedy się widzimy, słucham więc pytania „to kiedy kupujesz bilet?”. Prawda jest taka, że już go nie kupię. Inne wydatki, te bardziej przyziemne – niestety były ważniejsze.
Dlaczego tak zależy mi na tym bilecie? Powiem najprościej jak mogę: chciałbym zobaczyć ten uśmiech na twarzy Brata, kiedy jego ulubiony zespół pojawi się na scenie, kilkanaście metrów przed nim. Czy proszę o wiele ?PS.
I co ilu z Was wzruszyła moja historia ?
« Ostatnia zmiana: Czerwca 12, 2013, 11:35:06 pm wysłana przez Śpiochu »
Zapisane
...jeśli powyższy komentarz wydaje Ci się zbyt poważny, to zmień zdanie.
GNR
Warszawa 15.07.06, Praga 27.09.10, Rybnik 11.07.12, Gdańsk 20.06.17
Slash
13.02.13, 12.02.19, 16.04.24