Może Was nieco zdziwię, ale ja mam jedną płytę akustyczna, która działa na mnie uspokajająco. Jest to muzyka inna od rockowej, ale groove całego bandu i śpiew solistki po prostu tak współgrają ze sobą, że zawsze luebi wracać do tej płyty. A chodzi mi o... Alicie Keys MTV Unplugged... Zdziwieni? sam sięsobei czasem dziwię, ale płytę naprawdę warto przesłuchać od dechy do dechy, najlepiej na dobrym sprzęcie, przy lampce wina, papierosie w ręku i zapalonej świecy:] Odlot :]