NighTrain Station Guns N' Roses
Inne => Hyde Park => Wątek zaczęty przez: REBEL w Października 30, 2007, 09:08:47 am
-
Macie zaufanie do ludzi? Do przyjaciół? Znajomych? Nieznajomych? Sprzedawców na allegro? itd.
Wyznajecie zasadę "nie ufam nikomu, nawet sobie" czy może wierzycie w dobre intencje ludzi i ufacie dopóki się nie zawiedziecie?
Taki życiowy temat :sorcerer:
-
Kiedyś ufałem wielu ludziom,ale zbyt często się przejechałem,żeby nadal ufać. W pewnych sprawach ciężko mi jest zaufać nawet samemu sobie,a co dopiero innym. Tak,czy inaczej choć wciąż ufam niektórym ludziom,to jest ich coraz mniej. Na zaufanie trza sobie zasłużyć,wymaga to wiele czasu,a z drugiej strony bardzo łatwo jest stracić do kogoś zaufanie.
-
Macie zaufanie do ludzi? Do przyjaciół?
Tak
Znajomych?
Tak
Nieznajomych?
Nie
Sprzedawców na allegro? itd.
Tak
Wyznajecie zasadę "nie ufam nikomu, nawet sobie" czy może wierzycie w dobre intencje ludzi i ufacie dopóki się nie zawiedziecie?
Taki życiowy temat :sorcerer:
Ufam osobom ktore znam, do reszty podchodze z rezerwa coby sie nie przejechac
-
Hmmm... jest parę osób co do których mam zaufanie...może czasem zbyt duże... jest dosłownie paru ludzi których dobrze nie znam jeszcze...a ufam... a gdy się zawiodę... mówię często "ja nie wybaczam"...ale to czy tak robie czy nie zależy głównie od tego jak bardzo na danej osobie mi zależy...
-
Ja z natury jestem bardzo nieufna, do ludzi podchodzę z ogromnym dystansem, potrzebuję dużo czasu, żeby kogoś poznać, przekonać się do niego i mu zaufać. Kiedy już to się stanie, a ten ktoś mnie zawiedzie, potrafię wybaczyć, ale nigdy nie zapominam, na zawsze zostaje we mnie jakaś zadra.
Nieznajomym, sprzedawcom na allegro, itp. nie ufam za grosz, chociaż nie ma to żadnego logicznego uzasadnienia, nikt mnie jeszcze jakoś szczególnie nie oszukał.
Tak naprawdę, nikomu nie ufam bezgranicznie (nawet - a może zwłaszcza - sobie ;)), ale jest kilka osób, które zdobyły moje zaufanie w, powiedzmy, 99% :)
-
Na zaufanie trza sobie zasłużyć,wymaga to wiele czasu,a z drugiej strony bardzo łatwo jest stracić do kogoś zaufanie.
To prawda zaufanie zdobywa się latami np. u mnie, a stracić można je bardzo szybko, przez jedną nieodpowiedzialną decyzję. Ludzie stają się w ten sposób z najlepszych przyjaciół, śmiertelnymi wrogami.
-
Jestem osobą otwartą i szczerą w relacjach z innymi, jednak coraz częściej dochodzę do wniosku, że osoby z takim charakterem są na przegranej pozycji. Rzadko podchodzę do ludzi sceptycznie i zwykle w tym tkwi mój błąd. Zbyt szybko obdarzam zaufaniem tych, którzy jak się później okazuje w ogóle na nie nie zasługiwali. Mimo wszystko wierzę w ludzi i nie potrafię wcielić się w rolę obserwatora i sceptyka. Niejednokrotnie przejechałam się na bliskich mi osobach (przyjaciołach, dobrych znajomych), chociaż skłamalabym, gdybym uznała, że były to jakieś wielkie zawody. Nauczyłam się jednak podchodzić z rezerwą do osób, których nie znam, bądź znam krótko ;). Takie osoby zwykle muszą "zasłużyć" na moje zaufanie. Jeśli chodzi o Allegrowiczów, to jest to dla mnie pewna forma hazardu :D. Trzeba zaryzykować, bo o bezgranicznym zaufaniu nie może być tutaj mowy :).
Tak się zastanawiam, czy ufam samej sobie? Odpowiedź: NIE... ;D Zycie jest jednak pełne sprzeczności!
-
kiedyś zbyt szybko ufałam ludziom, ale gdy się kilka razy przejechałam, nabrałam do tego dystansu... teraz musi minąć dużo czasu, i muszę z kimś troche przejść, żeby zaufać..przywiązać się itd...
-
Absolutnie nie ufam ludziom. Kiedyś było inaczej jednak życie pokazało, że nie warto, bo potem człowiek zbyt długo cierpi.
-
Za bardzo ufam ludziom. Kogoś poznam i już po pięciu minutach opowiadam mu o wszystkich swoich życiowych sprawach. Chociaż... jak już to jestem bardziej wylewna względem obcych osób. Jak kogoś nie znam, to mogę gadać i gadać. A np. mamie czy najbliższym przyjaciołom nie zwierzam się z tego co czuję, bo mi wtedy głupio. W sumie to rodzine ufam najmniej... potem kumplom... a potem obcym ludziom.
Tak jakoś na odwrót funkcjonuję :P
-
Do przyjaciół?
Oczywiście
Znajomych?
Nie do wszystkich, na niektórych się zawiodłem...
Nieznajomych?
Staram się nie mieć, ale i tak mi nie wychodzi.
Sprzedawców na allegro? itd.
Nie. Boję się tam kupić cokolwiek...
Generalnie jestem bardzo ufną osobom i często przez to dostaję po dupie...
-
kiedyś zbyt szybko ufałam ludziom, ale gdy się kilka razy przejechałam, nabrałam do tego dystansu... teraz musi minąć dużo czasu, i muszę z kimś troche przejść, żeby zaufać..przywiązać się itd...
dokladnie tak.... a ufam kilku osobom..tylko jednej moge powiedziec wszystko.
-
W moim przypadku zaufanie do ludzi chyba wzrasta wraz z wiekiem. Jako dziecko byłam bardzo nieufna i zamknięta w swoim świecie. Uważałam, że nikt mnie nie rozumie i nikomu nie mogę ufać, bo tylko narażę się na śmieszność z moimi poglądami. Jakieś 8 lat temu postanowiłam, że olewam tych wszystkich fałszywców, którzy ładnie się do mnie uśmiechają, a kiedy się odwrócę, opowiadają o mnie niestworzone rzeczy. Prosta sprawa, takim osobnikom nie ufam, staram się unikać kontaktu z nimi, a jesli nawet zaistnieje konieczność rozmowy z nimi, to mówię tylko to, co niezbedne, a ich opinie puszczam mimo uszu. Na szczęście moja kobieca intuicja mnie nie zawodzi i potrafię bezbłędnie rozpoznawać nieszczere osoby. Oprócz intuicji mam takie drugie kryterium oceniania: jeśli ktoś uważa filozofa za wioskowego głupka, to jest niegodny żeby mu powierzać swoje refleksje i darzyć go zaufaniem. O i tyle.
-
U mnie z zaufaniem do innych ludzi bardzo ciężko . Kilkakrotnie się przejechałam i od tamtego czasu wole polegać na sobie . jakoś sobie najbardziej ufam :)
-
u mnie tam różnie... raczej jestem ufny, ale na wszelki wypadek zawsze musze widzieć droge ucieczki...
-
Dobry temat...
Kiedyś ufałem wielu ludziom.. lecz teraz niektórzy zaczynają to wykorzystywać...
I teraz niestety niewielu ludziom umiem zaufać.. przez co straciłem kilku znajomych, a niektórzy znajomi uważają, że jestem dziwny...
-
Ufam i to niestety za dużo i za często, i to zbyt wielu ludziom. Przyjaciołom? Oczywiście, a zwłaszcza mojej przyjaciółce Gaji, bo nigdy mnie nie zawiodła. Mojej mamie, też ufam, bo jest mi cholernie bliska. Ale już nie do końca ufam ojcu, bo zbyt często się nam nim zawodziłam. Genralnie za szybko ufam i potem płacę za to wysoką cenę...
-
Staram się ufać, ale jestem ostrożna. W przeszłości zawiodłam się na paru bliskich mi osobach, od tego czasu jestem bardziej czujna. Generalnie mogę powiedzieć, że ufam, ale nie na sto procent, jestem trochę podejrzliwa.
Niestety w praktyce nie ma osoby, której mogłabym zaufać w pełni, teoretycznie takie przypadki są. Dziwne to trochę i pomieszane, ale jeszcze te wydarzenia z przeszłości (choć niektóre z nich były błahe) cały czas przypominają o sobie i mówią do mnie "bądź ostrożna".
-
Przyjaciołom ufam, znajomym już niekoniecznie, natomiast z ludźmi, których dopiero poznaję jest różnie: czasami spotykam człowieka pierwszy raz w życiu i po kilku minutach rozmowy mam wrażenie, że znamy się od lat i rozumiemy doskonale :) W takim przypadku jestem w stanie mu zaufać.
-
hmmm tutaj to różnie bywa... ufna bywałam a teraz rzadko kiedy jestem albo sprawiam takie wrażenie :D
przyjaciołom hmmm... tym paniom akurat tak :p
ogólnie tyle razy już "przejachałam" się na ludziach poprzez moje zaufanie, że teraz to już mam to wszystko gdzieś i praktycznie w ogóle nie ufam :p
a jak zaufam facetowi to i tak nie wierzy xD
-
kiedyś się było ufnym, nawet za bardzo, można powiedzieć naiwnym. a teraz się wszystko zmieniło ( zwłaszcza po ostatniej szkole życia ;) ) także mało komu ufam. kiedyś mówiłam wszystko bez oporów, a teraz uważam to za zbędne. im mniej ktoś o mnie wie, tym lepiej dla niego (i dla mnie).
a sprzedającym na allegro ufam : )
-
Ja sie staram ufać w miare możliwości... przynajmniej na jakiś czas
-
Ja tam ogólnie ufam ludziom, tzn. oszukuję siebie, że to dobre podejście, a nie jakieś dziecinne złudzenie. Po prostu inaczej nie potrafię, więc raczej to wada. Wydaje mi się, że każdy z jakiegoś powodu cierpi na tym świecie. Wszyscy są skazani na śmiertelność, więc nie widzę sensu w tym, żeby sobie jeszcze dokopywać, będąc w takiej sytuacji.
-
Ufam, bo nie widzę innego wyjścia. Chore podejście, no ale cóż. Ja MUSZĘ powiedzieć co myslę, co czuję, taka "otwarta księga" - nie umiem tego zwalczyć w sobie. Mówię to wszystko ludziom, licząc na ich "poczucie przyzwoitości" (niestety częęęęęsto sie zawodzę) - "skoro jestem szczery, no to jak to można wykorzystać, jak mozna tego nie odwzajemnić?" Głupie, naiwne to, no ale tak mam... Można.
-
A ja sobie kiedyś obiecałam,ze nigdy więcej i mam nadzieję,że uda mi się przy tym wytrwać.
-
Ufam, bo nie widzę innego wyjścia. Chore podejście, no ale cóż. Ja MUSZĘ powiedzieć co myslę, co czuję, taka "otwarta księga" - nie umiem tego zwalczyć w sobie. Mówię to wszystko ludziom, licząc na ich "poczucie przyzwoitości" (niestety częęęęęsto sie zawodzę) - "skoro jestem szczery, no to jak to można wykorzystać, jak mozna tego nie odwzajemnić?" Głupie, naiwne to, no ale tak mam... Można.
Kretyn.
Ni *****! Nigdy więcej.
-
chcialam, ale nie umiem. wciaz ufam od nowa.
-
Mnie życie wymierzyło zajebiście bolesny policzek za to, że nie posłuchałam jedynej rzeczy, do której powinnam mieć bezgraniczne zaufanie - własnej intuicji. Ja sama siebie zawiodłam niejeden raz, ale moja kobieca intuicja jeszcze nigdy mnie nie zdradziła, a ja kilka miesięcy temu kazałam jej się zamknąć... Ale tym razem wyciągnę z tego nauczkę - już nigdy tak się przed nikim nie odsłonię. Dopiero teraz wiem, ile prawdy jest w tym, że "nikt nie jest w stanie zranić nas tak mocno, jak ktoś, kogo uważaliśmy za prawdziwego przyjaciela" - nikt nie wie tyle o nas i o tym, co nas boli najbardziej i nikt nie jest w stanie tak perfidnie tego wykorzystać. Idiotka.
-
Ja jutro bede musiala chyba to zrobic,choc nie jestem pewna na 100% ,czy robie dobrze...Wprawdzie znamy sie od dziecka,ale...Z jednej strony mam watpilwosci a z drugiej jestem do tego zmuszona.
Czasamo dobrze sie komus wypłakac ;)
-
Dobry temat...
Kiedyś ufałem wielu ludziom.. lecz teraz niektórzy zaczynają to wykorzystywać...
I teraz niestety niewielu ludziom umiem zaufać.. przez co straciłem kilku znajomych, a niektórzy znajomi uważają, że jestem dziwny...
no wiesz... mi możesz ufać xD wielkopolska trzyma sie razem.. ;)
-
ostatnio wiele sie zminiło. juz nie ufam. nie tak jak kiedys. dlaczego?.... bo wiem jak to sie cholera kończy.
-
Macie zaufanie do ludzi? Do przyjaciół?
Tak
Znajomych?
Tak
Nieznajomych?
Nie
Sprzedawców na allegro? itd.
Tak
Wyznajecie zasadę "nie ufam nikomu, nawet sobie" czy może wierzycie w dobre intencje ludzi i ufacie dopóki się nie zawiedziecie?
Taki życiowy temat :sorcerer:
Ufam osobom ktore znam, do reszty podchodze z rezerwa coby sie nie przejechac
na wszystkie pytania
NOT
-
co jest misiu?
zdejmij chyba faktycznie ten gips
-
ej Twoj post z poprzedniej strony jest lepszy ;]
-
Jestem nieufny i mam powody. Jak się wydaje,że już jest normalnie - wszystko zaczyna się chrzanić,a człowiek zostaje na lodzie,co jest do kitu. Szczególnie w taką pogodę.
Jestem szczery,ale nieufny,coraz bardziej. Co z tego,że usłyszę milion ciepłych słów,jak za tym nie idzie nic... Czyny,nie słowa...
-
Zawsze mnie ciekawiło jak na amerykańskich filmach, dwóch ludzi zna się może od pięciu minut i jeden krzyczy do drugiego ,,trust me!’’
i często od tego trust me zależy życie tego drugiego. A ja głupia myślałam że na zaufanie trzeba sobie zapracować.
Amerykańska mentalność mnie przeraża. ;)
Ja wyznaje zasadę : im mniej osób którym szczerze ufasz tym lepiej dla ciebie. :D
-
Jestem nieufny i mam powody. Jak się wydaje,że już jest normalnie - wszystko zaczyna się chrzanić,a człowiek zostaje na lodzie,co jest do kitu. Szczególnie w taką pogodę.
Jestem szczery,ale nieufny,coraz bardziej. Co z tego,że usłyszę milion ciepłych słów,jak za tym nie idzie nic... Czyny,nie słowa...
Ponad dwa lata później - bardzo chcę ufać. Bardzo chcę zaufać i to tak, żeby ktoś komu ufam nie zawiódł tego zaufania. Mam dość nieufności, szukania dziury w całym, niepokoju, wszystkiego tego, co sprawia, że spadam. Ale wciąż nie zaufam łatwo... i wciąż ważniejszy jest dla mnie jeden czyn niż tysiące nawet najpiękniejszych słów.
Zmieniło się jedno - w słowa wierzę bardzo rzadko. Ale w niektóre i niektórym wierzę, czasem mocniej niż bym chciał. Obawiam się tylko gorzkiego przebudzenia. Ale mimo to wierzę. Bo nie umiem inaczej już chyba.
I wciąż mam nadzieję, że warto. Heh... :P
-
Niestety ufam coraz mniej. Nieufność bierze się zwykle z bagażu złych doświadczeń i większej dojrzałości :) Chciałabym mieć tyle wiary w ludzi, co jeszcze kilka lat wstecz, ale na dziś wiem, że świat nie jest różowy, a ludzie są TYLKO ludźmi ;) Jestem otwartą osobą, która chętnie nawiązuje kontakty z innymi, ale staram się nie uzewnętrzniać na maksa....Kilka zawodów dało mi w kość i postanowiłam chronić się przed ewentualnością kolejnego. Nie oznacza to wcale, że przestałam lubić ludzi, bądź stronię od towarzyskiej otwartości - nie! Tak nie jest. Po prostu staram się dozować odpowiednio informacje o sobie, a szczególnie swoim wnętrzu. Niektórzy ludzie bowiem, nie zasługują na taką wiedzę o nas....i warto o tym pamiętać, aby później nie czuć się przegranym...
Ja wiele razy nie powinnam była zaufać. Obecnie przechodzę tego największą lekcję ....zawód, totalny zawód i świadomość, że jest ktoś, kto wie być może za dużo....Ciężko....
-
Rose84 - wiem o czym pisze. Znam to aż za dobrze. <tuli>
I podobnie jak Ty, staram się być ostrożna i nie uzewnętrzniać się na maksa.
-
Nie mówić wszystkiego wszystkim. Zwłaszcza publicznie. I powinno być dobrze :) Są pewne sprawy o ludziach, które powinni wiedzieć jedynie ci, którzy są im najbliżsi, czego wcale nie utożsamiam z tymi, którzy są najbliżej, bo czasem to dwie różne sprawy. :)
-
Rose84 - wiem o czym pisze. Znam to aż za dobrze. <tuli>
I podobnie jak Ty, staram się być ostrożna i nie uzewnętrzniać się na maksa.
Dobrze wiedzieć, że wiele osób ma podobne doświadczenia :) <tuuuuuuuuuulę> Chociaż jest to samo w sobie przykre, to jednak zawsze raźniej solidaryzować się z kimś.
Niestety, gdy zawodzi ktoś, z kim wiązaliśmy nadzieje i uważaliśmy za dobrego człowieka, trudno jest się z tym pogodzić. Ten fakt zawsze boli i pozostawia ślad. Bezinteresowność, empatia, zwyczajna ludzka umiejętność współodczuwania i dawanie siebie bez względu na okoliczności, to jednak zbyt wiele, aby sprostał temu przeciętny Pan/Pani X...
A może żyjemy w takich czasach, że mówi się "wszystko", a nie robi nic? Może ludzie nie przywiązują wagi do rzucanych na prawo i lewo słów? Prawda jest taka, że w sytuacjach krytycznych liczyć możemy tylko na wąskie grono dwóch- czterech osób...
-
W dzisiejszym świcie rządzi apatia, którą się karmi tak jakby była cnotą. Smutne ale prawdziwe, no i poza tym everybody lies...
-
Aniu: Czasem zaufamy komuś, bo bardzo chcemy zaufać. Niekoniecznie sprawdzając najpierw, czy warto. I choć brzmi to brutalnie to w takich sytuacjach sami jesteśmy sobie winni, bo jakąś samokontrolę powinno się mieć, nawet jeśli czujemy, że ktoś nam jest bardzo bliski. Bo najbliższa nam osoba może najmocniej zranić.
Bezinteresowność, ale z nadzieją, że ktoś jakoś tam odpłaci? To chyba nie do końca bezinteresowność ;) Ja żyję z nastawieniem, żeby cieszyć się tym, co jest, mieć świadomość, że w każdej chwili mogę stracić to, co jest, nawet jeśli jest mi bardzo drogie. I ze świadomością, że w życiu w każdej chwili można dostać po dupie, co nie znaczy, że mam się sam do tego przyczyniać. :) I wciąż wierzę, że niektórym osobom warto ufać. Chociaż sprawdzam. I ważniejsze są dla mnie konkretne czyny niż deklaracje. Gdy ktoś nadużywa słów nigdy i zawsze zaczynam patrzeć z ;), bo emocje się zmieniają, nawet jeśli tego nie chcemy. Trzeba dbać o każdą relację z drugim człowiekiem, bo gdy zapominamy, a później domagamy się jego/ jej uwagi to wygląda to ciut żenująco. A tempo życia jest takie, że niestety często nie ma się czasu na coś, woli się przesiedzieć godzinę na gg niż zadbać o bardziej bezpośrednią relację. Stajemy się bliskimi z Internetu, choć wcale nie musi tak być.
Heh, chyba trochę zboczyłem z tematu ;)
-
Aniu: Czasem zaufamy komuś, bo bardzo chcemy zaufać. Niekoniecznie sprawdzając najpierw, czy warto. I choć brzmi to brutalnie to w takich sytuacjach sami jesteśmy sobie winni, bo jakąś samokontrolę powinno się mieć, nawet jeśli czujemy, że ktoś nam jest bardzo bliski. Bo najbliższa nam osoba może najmocniej zranić.
Nigdy nie potrafiłam wartościować relacji z drugim człowiekiem. Zawsze starałam się otworzyć i dawać z siebie tyle, ile mogę. Było to nieprzekalkulowane, odruchowe działanie, gdy na mej drodze stawal ktoś, kto wydawał mi się bliski. Najwyraźniej trzeba jednak zachować zdroworozsądkowe proporcje, aby później nie bolało. Warci bezgranicznego zaufania są jedynie ci, którzy SĄ "w pogotowiu" i potrafią zrozumieć.
Bezinteresowność...?? czasami wydaje mi się, że takie może być jedynie uczucie matki do dziecka.... :rolleyes:
-
Nie mówię o kalkulacji, mówię o zdrowej ostrożności :) Znam Cię, wiem jak otwarta bywałaś i wiem, że nie wobec wszystkich warto. Wierzę, że nie stracisz wiary we wszystkich.
-
No i ja odpiszę. Kiedyś dawno temu byłam naiwną i łatwowierną nastolatką, ale życie zweryfikowało moją ufność, to że wyznawałam zasadę,że przecież ja nikogo nie krzywdzę, to dlaczego mieliby mnie krzywdzić, ale niestety właśnie to, że byłam ufna, że potrafiłam się otworzyć, że można we mnie czytać jak w otwartej księdze. Nawet jak starałam się coś ukryć, niestety było widać albo w gestach, albo w słowach. Teraz znowu jestem coraz bardziej ufna i o trudnych sprawach łatwiej rozmawiać Mi z obcymi... Jednak na żywo nie ufam, co też jest złe, bo czasem mogę nieświadomie skrzywdzić osobę...., która niczym nie zawiniła. Nie ufam znajomym, przyjaciołom staram się ufać, wychodzi różnie...
-
Macie zaufanie do ludzi? Do przyjaciół?
Tak
Znajomych?
Tak
Nieznajomych?
Nie
Sprzedawców na allegro? itd.
Tak
Wyznajecie zasadę "nie ufam nikomu, nawet sobie" czy może wierzycie w dobre intencje ludzi i ufacie dopóki się nie zawiedziecie?
Taki życiowy temat :sorcerer:
Ufam osobom ktore znam, do reszty podchodze z rezerwa coby sie nie przejechac
W zasadzie mogę się podpisać spokojnie:)
-
Znam Cię, wiem jak otwarta bywałaś i wiem, że nie wobec wszystkich warto. Wierzę, że nie stracisz wiary we wszystkich.
Niestety - w dzisiejszych czasach za otwartość się płaci wysoką cenę. Podobnie zresztą jak za bycie Matką Teresą. W odniesieniu do niektórych osób nie warto, bo i tak nie docenią. Każdy zawód skłania nas do refleksji i większej ostrożności. Ja się szybko "męczę" wnikliwą analizą ludzi oraz tzw. badaniem ich pod kątem potencjalnego cwaniactwa. Biorę większość deklaracji za dobrą monetę. Taka już jestem :) Po pewnych doświadczeniach wiem natomiast, że warto podchodzić do relacji z "nowymi znajomymi" bardziej zachowawczo. Na zaufanie trzeba sobie bowiem zasłużyć - najczęściej latami;)
-
Trudno zyskać, łatwo stracić - tyle w tym temacie.
-
Widziałeś już ten cytat, ale przypomnę Ci. Może się nada ;)
"Dlatego, że nie znajdujemy, czego szukamy, nie powinniśmy rezygnować z szukania tego, co znaleźć możemy." (Gottfried Wilhelm Leibniz)
-
moja siostra okłamywała wszystkich- wszystkich nawet swojego chłopaka- i teraz nikt jej nie wierzy . to tyle
-
zaufanie zawsze jest chwilowe - ktoś w którymś momencie musi coś schrzanić. nie warto ufać do końca, bo to świadome nadstawianie się do wymierzenia policzka. mało jest teraz osób, które potrafią docenić zaufanie lub w ogóle szanujących tę wartość.
-
Ale mimo wszystko takie osoby są i trzeba wierzyć, że są :) zaufanie opiera się na szczerości, gdy tej szczerości zabraknie, gdy nie jesteśmy pewni, że to, w co wierzymy jest prawdą - zaufanie maleje. Czasem największym naszym wrogiem jeśli chodzi o zaufanie jesteśmy my sami. Trudno jest o pełne zaufanie, gdy już nieraz dostaliśmy po dupie, człowiek raczej wolałby się zamknąć i nikogo nie dopuszczać do siebie, zwłaszcza, gdy jest wrażliwy, ale nie da się nie dopuścić do siebie nikogo. Czasem ktoś wejdzie w nasz uporządkowany świat, porządnie w nim zamiesza i nawet nie wiemy kiedy i jak to się stało. Zaufanie to początek bliskości. Trzeba sprawdzać ludzi, ale warto ufać.
Nawet piesek zanim się położy i pozwoli głaskać jest nieufny, a co dopiero ludzie, którzy mają do stracenia znacznie więcej... Doświadczenie życiowe każe mi nie ufać w niczym nikomu. Ale... wciąż próbuję.
"the past is gone" - każda nowa osoba w naszym życiu zasługuje na to, żeby mieć swoją szansę, bo w żaden sposób nie odpowiada za to, jak bardzo poranili nas inni. Odpowiada tylko za siebie i za to, co zrobi z naszymi emocjami, gdy jej zaufamy. A to już sprawa indywidualna. W każdym razie wolę prawdę powiedzianą prosto z mostu, nawet jeśli będzie to nie wiem, nie jestem pewna niż stopniowe oddalanie się emocjonalne i pustkę na końcu.