Wiem, że istnieje temat zdrowa żywność vs. fastfoody, jednak zakładam ten topic bo chciałabym, żebyśmy mieli możliwość podzielenia się swoimi spostrzeżeniami i opiniami na temat tego, co jemy, co się przyczynia do naszego zdrowia a co nam szkodzi, jakie produkty żywnościowe polecamy, co jest dobre na jakie dolegliwości, domowe sposoby zwalczania różnych przypadłości itp
Piszemy również o szeroko pojętej aktywności fizycznej, i tutaj znowu - czy uprawiamy jakieś sporty, jakie, jaki sprzęt polecamy, jakie ćwiczenia kształtują jakie mięśnie, co jest przereklamowane, co jest niedoceniane, jednym słowem temat dla wszystkich, którzy dbają o siebie
W zdrowym ciele zdrowy duch, więc zaczynamy!
Ja na początek i na zachętę mogę napisać coś niecoś o sobie
Moja przygoda z aktywnością fizyczną nie zaczęła się dobrze, nie jestem jakoś specjalnie uzdolniona sportowo, w szkole w-f do momentu liceum był przykrym obowiązkiem i kojarzył się z rywalizacją (której nie lubię) i bezsensownymi, nie rozwijającymi niczego ćwiczeniami typu stanie na głowie i przewroty. W liceum, kiedy wzrosła moja samoświadomość tego, jak ważny jest ruch, trochę się pozmieniało, zresztą także za sprawą świetnej wuefistki, z którą mieliśmy zajęcia. Osobiście mogę powiedzieć, że nie lubię wszelkich gier zespołowych poza rugby i unihokejem. Kilka lat temu skakałam na skakance, pół godziny każdego dnia, skakankę polecam, ponieważ świetnie poprawia kondycję, minusem jest to, że obciąża stawy nawet do tego stopnia, że miałam potem problemy z chodzeniem, no i trochę rozbudowują się łydki, co nie jest ładne jeśli chodzi o kobiety
Skakałam codziennie przez około 2 lata. Kolejnym sportem, który bardzo lubię jest rower, jednak nie jest to profesjonalne kolarstwo, raczej takie baaardzo amatorskie, jest to dobre dla osób mających problemy ze skrzywieniem kręgosłupa na przykład. Rower tak mnie zafascynował, że kupiłam stacjonarny, który mimo, że kosztował jakieś 200 zł dobrze się sprawuje i staram się w miarę regularnie jeździć, chociaż nie zawsze mi to wychodzi (lenistwo górą
). Prócz tego, że od siodełka, jak pewnie każdy z was wie, boli tyłek
nie ma jakiś innych dolegliwości. Niedawno odkryłam też stepper, który był dla mnie wielkim zaskoczeniem. Stepper dobry jest na wszystkie "kobiece przypadłości" w postaci tzw. boczków i tłuszczu odkładającego się na pośladkach i udach, kształtuje też talię. Podobnie jak po rowerku, po stepperze nie ma zadyszki, ale człowiek nieźle się upoci. Ja 1. dnia nie miałam w ogóle zakwasów, 2. dnia chwyciło mnie za łydki, 3 dnia zakwasy podeszły trochę powyżej kolan, po czym odpuściły. Niestety na stepperze jestem w stanie wytrzymać maksymalnie 30 min, ale chcę zwiększyć czas do 45 min. Ćwiczący na tym urządzeniu radzą, aby ćwiczyć po 45 minut co 2. dzień. Jeśli się zdecydujecie na to urządzenie to pamiętajcie, żeby przed i po ćwiczeniach zrobić rozciągające ćwiczenia na mięśnie ud, ponieważ podczas stepowania pojawiają się straszne "przykurcze" w mięśniach ud, z przodu. Moja siostra za stepper na Allegto dała ok. 150 zł i do dzisiaj sprawuje się wzorowo.
Na 1. roku studiów na w-f zapisałam się na badmintona i szczerze polecam! Bardzo wysiłkowy, ale też bardzo fajny sport, żałuję, że prawie nic już z tego nie pamiętam. Badminton praktycznie od 8. roku życia każdego lata mi towarzyszył
No i z ćwiczeń to by było na tyle
Jeśli chodzi o odżywianie się, to od ok. 5 lat zawsze czytam etykiety. Oczywiście nie da się wybrać idealnego produktu, ale wyznaję zasadę "im krótsza lista składników tym lepiej dla nas"
Staram się jeść dużo warzyw, czy to gotowanych na parze czy też w postaci zup, masła nie używam od ponad 6 lat, uwielbiam jogurty ale problem polega na ich składzie, dlatego najlepszy jest jogurt naturalny plus pokrojone świeże owoce, połączenie kiwi i pomarńczy jest super
Z panierkami witam się tylko wtedy, kiedy jestem poza domem, sama z siebie nigdy niczego nie panieruję od około 6 lat. Moją zgubą są słodycze
Na szczęście nie lubię fast foodów, czipsów ani kebabów
Nagadałam się na jakieś 3 posty, więc teraz kolej na Was