ważny, aczkolwiek drażliwy temat... z perspektywy lat, wiem, że zdrada to najpotworniejsze, co można wyrządzić partnerowi, ukochanej osobie... szczególnie, gdy się zdradza z przyjaciółmi - wtedy to boli ludzi najbardziej... ja już od lat nie zdradzam, ale kiedyś to było nagminne... mogę tylko siebie tłumaczyć tym, że byłem szczeniakiem... kundlem, który musiał każdą obskoczyć... spróbwało się seksu i się w nim rozsmakowało... ale lata mijają, a ja wciaż widzę łzy i słyszę szloch, płacz... sądzę, że kobiety to szczególnie boli, bo są nieporównywalnie wrażliwsze - facet ma tylko urażoną dumę... tak to widzę
ale sądzę, że z wiekiem człowiek uczy się doceniać prawdziwe wartościowe rzeczy, a seks jest, owszem, nieziemsko przyjemny, jak narkotyk, ale wiąże się z tym również odpowiedzialność i, przede wszytskim, szacunek... także do samego siebie, bo kto lubi określenia typu "jebaka", "k***a" itd.