Ja mam pewna teorię na temat religii i kościoła. Oto ona ( ta teoria):
Ludzie to są takie stworzenia, które bardzo boja się rzeczy niewytłumaczalnych empirycznie np. śmierć, kosmos(jako rzecz, która nie ma końca/kresu). Dlatego też ludzie "wymyślili" sobie kogoś, kto będzie potrafił to wszystko ogarnąć, czyli wytłumaczyć wszystkim skąd wziął się świat, skąd wzięli się ludzie, co się dzieje z człowiekiem po śmierci i dlaczego tak się dzieje. Zamienili sobie wiele "życiowych niewiadomych" na jedną niewiadomą, którą jest Bóg ( jest on w tym sensie niewiadomą, że jest nieodgadniony; wiadomo, że jest nieskończenie dobry i że była zawsze i będzie zawsze, nawet gdy świat się skończy), ale ta niewiadoma, która jest Bóg ma to do siebie, ze Nas (ludzi) chroni i pokazuje jak żyć, żeby po smierci(chyba najstraszniejszej niewiadomej) być bezpiecznym i żeby było milutko. Oczywiście jest to uproszczona wersja tego co się działo na przestrzeni wieków, jeżeli chodzi o religie.
Jeżeli chodzi zaś o kościół to są dwa typy ludzi w nim uczestniczących:
I grupa, to założyciele, czyli księża, biskupi, papieże itp., itd.
II grupa, ot wierni, czyli Ci którzy są (a na pewno powinni być) najważniejsi dla "pasterzy", jak wiemy różnie to bywa z tym kto jest najważniejszy a kto nie.
Obydwie te grupy mają swoich "złych" i "dobrych" członków. Wśród księży itp. (oczywiście mówię o tym co się działo cały czas a nie tylko w dzisiejszych czasach) znajdują się ludzie, którzy szybko pojęli to , o czym napisałem wyżej. Okazało się, że można z tego żyć, a czasami nawet mieć władzę i to nie małą. wystarczyło sobie przeciez napisac przykazania kościelne itp.!!!!!!!!
Są też wśród nich tacy, którzy robią to z pobudek czysto ideowych, bo są po prostu dobrymi ludźmi. I oby tych drugich było najwięcej. Jeżeli zaś chodzi o wiernych to podgrup jest więcej, bo są ci którzy chodzą od kościoła, żeby się pomodlić i wyciszyć, inni chodzą bo muszą, inni znowu bo czują obowiązek, inni, bo tak są nauczeni. Są też tacy, którzy nie chodzą i też z rożnych powodów: bo się nie che, bo uważają, że to głupota, bo są źli na Pana Boga, bo wola modlić się w domu, albo na cmentarzu... itd.
I nie ważne kto co robi i jak się wywiązuje ze swoich obowiązków. Ważne, żeby to robił k***a z głową, bo inaczej zaczyna szkodzić drugiemu bliźniemu.
taka jest moja teoria na ten temat. Jeżeli zaś chodzi o ocenę ludzi, którzy chodzą, wierzą lub nie zostawię sobie w głowie i sercu.
Ja nie chodzę od kościoła, bo nie lubię kleru i złodziejstwa. Według mnie ksiądz powinien całą mszę leżeć twarzą do ziemi i dziękować Bogu, ze ma taką robotę, że każdy wierny mu nadskakuje i służy i przynosi ostatnie (niekiedy) pieniądze. Przewraca mi się w żołądku kiedy widzę jak Ci tłuściutcy (nie widziałem jeszcze chudego księdza; oczywiście mówię nie o tych początkujących tylko o tych, którzy "służą" z 5 lat) księża siedzą sobie na tych wyzłacanych tronach i pija wino ze złotych kielichów. Szaty też mają wyzłacane i na każdą liturgię wkładają inna szatę. Raz purpurową, raz złotą innym razem srebrną. Przecież oni to maja za pieniądze wiernych, bo k***a skądinąd biorą hajs?? Zastanówmy się ludzie czy dalej pozwolimy traktować się jak średniowiecznych, zacofanych głupków, którzy zrobią wszystko, żeby ksiądz wypędził złego ducha z mojego serca.
AMEN
p.s. jak będę miał coś jeszcze do dodania, to napiszę.