Raczej muzeum nic nie ukradło. Raczej poskładali to co niemcy chcieli wywieźć.
"Dzieła sztuki są własnością Skarbu Państwa na mocy dekretu o mieniu porzuconym i poniemieckim z 1946 r. Jak wynika z informacji Muzeum Narodowego, zabytki sztuki sakralnej, będące w posiadaniu niemieckiej gminy ewangelickiej przy kościele Mariackim (Marienkirche) w Gdańsku, na polecenie niemieckiej administracji ewakuowane były w 1945 r. poza miasto.
Po przejściu frontu wojennego rozpoczęła się ze strony polskiej akcja ich odszukiwania i zabezpieczania, zlecona Muzeum Narodowemu. Obiekty podczas ewakuacji zostały podzielone na elementy, po przewiezieniu do muzeum zidentyfikowane, zostały scalone, poddane konserwacji i od 1947 roku udostępnione zwiedzającym w stałych galeriach.
Proboszcz Bazyliki Mariackiej w Gdańsku odmówił podpisania kolejnych umów użyczenia mu przez Muzeum Narodowe 18 dzieł sztuki, twierdząc, że należą do kościoła.
Minister Zdrojewski próbuje być mediatorem na linii probostwo Bazyliki Mariackiej w Gdańsku - Muzeum Narodowe w Warszawie. Powiedział dziś, że ani jego resort, ani muzeum nie mają zamiaru odebrać Bazylice Mariackiej w Gdańsku przekazanych im w depozyt średniowiecznych dzieł sztuki.
Takie zagrożenie nie istnieje. Ja już zadeklarowałem, że gwarantuję możliwość podpisania umowy o nieodwołalny trwały depozyt. Problem polega na tym, że ks. proboszcz nie chce podpisać nawet tej umowy depozytowej, bo twierdzi, że to jego własność - zwrócił uwagę minister.
Po wygaśnięciu ostatniej z umów w 2004 roku. Muzeum Narodowe chce reaktywować umowę spisaną w latach 90. z bazyliką. Probostwo się nie zgadza. W umowie zapisano m.in., że 18 dzieł sztuki, użyczonych Gdańskiemu kościołowi jest własnością muzeum i w każdej chwili mogą mieć do nich dostęp konserwatorzy. - Niczego więcej nie żądamy, nie chcemy niczego odbierać siłą - mówi dyrektorka Muzeum Narodowego w Warszawie dr Agnieszka Morawińska. Zaznacza, że państwo mogłoby zgodzić się na przechowywanie przez bazylikę zabytków, ale według informacji muzeum są one narażone na kradzież i niszczeją. Proboszcz Bogdanowicz nie chce wpuścić konserwatorów, bo "w ten sposób uznałby, że muzeum ma prawo własności" wobec średniowiecznych fragmentów ołtarza."