Te smętne rozważania trwają od wielu wielu lat i wieków i to nie tylko na tym forum. Czy to coś dało? Nie. Dalej w kościele znajdują się nieprawi, którzy kłamią, wykorzystują i tstarają się ukryć wszelkie zło w swoich szeregach. Dlatego twierdzę, że kościół jest zakłamany...
Nie dało i nie da. Tak było, jest i będzie! Ciągle dziwią mnie ludzie, których to dziwi. Nie chcę być źle zrozumiany - też nie podoba mi się, że tak jest. Ale tak było jest i będzie! Wśród uczniów Jezusa był zdrajca, Piotr zaparł się swojego Mistrza, pod krzyżem z apostołów był tylko Jan, reszta uciekła. Skoro uczniowie Jezusa, którzy przebywali w zażyłości ze Zbawicielem czasem błądzili, czemu dziwimy się, że teraz poszczególni ich naśladowcy błądzą również? Jesteśmy tacy sami. Ale póki życie trwa i zegar tyka ci, którzy błądzą mogą znaleźć właściwą drogę, bo nigdy nie jest za późno, o czym świadczy postawa Dobrego Łotra. Mogę obrazić się na Kościół, bo ten czy tamten kapłan mnie oszukał, tamten uraził itp, ale mogę też być częścią tego Kościoła, starając się żyć dobrze dawać przykład, upadając wstawać, otrzymując naukę pokory, bo ja potrzebuję pomocy, nie jestem bogiem.
Z perspektywy czasu bardzo się cieszę, że jestem w Kościele, że urodziłem się w Polsce, gdzie życie wiarą, jej praktykowanie jest łatwiejsze niż na zachodzie. Nawet na mojej wsi dwa razy dziennie jest Msza, ta wspaniała ofiara, łącznik między niebem, a ziemią. Codziennie mogę zastać kapłana w konfesjonale. Wczoraj robiłem zdjęcia na drodze krzyżowej u mnie w Tumlinie, było koło tysiąca osób w parafii około 3000 tys. Dla mnie to wspaniałe, że mogę w tym wszystkim uczestniczyć. I żaden z nas nie jest idealny, każdy z nas upada, ale ja nie znam duszy każdego człowieka, jego myśli i jego walki, więc nie oceniam, a kocham. Zamiast fochować się i obrażać na Kościół, wolę być jego częścią. Bo ja jestem taki sam i tak samo potrzebuję nawrócenia jak my wszyscy. Bo...
"Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: "Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?"On usłyszawszy to, rzekł: "Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników"Mt 9, 10-13
Dziwić się, że w Kościele są grzesznicy to tak, jakby iść do szpitala i dziwić się, że są tam chorzy pacjenci.
Oczywiście Bluebird ma rację. Za każdym razem staram się pisać, że jeżeli bóg jest taki dobry, to czemu pozwala na cierpienie dzieci.
A gdzie jest napisane, że Bóg jest gwarantem braku cierpienia? Bóg nie zabiera krzyża ale daje siłę do jego niesienia. W dziejach ludzkości świadkowie wiary często byli dotykani cierpieniem, męczeństwem. Nie wiem skąd pomysł na równanie "Istnienie Boga = Brak Cierpienia". Cierpienie dzieci ma ogromną wartość. Choć też nie chcę, żeby cierpiały dzieci, żeby cierpieli dorośli. Więc pytanie do mnie - co zrobiłem, żeby ktoś nie cierpiał?
Bo jestem jego częścią (chrzest itp.)nie z własnej woli. Teraz ktoś mi powie, że przecież to moi rodzice chcieli mnie ochrzcić i kościół nikogo nie zmusza, ale przeciez ogólnie wiadomo, że dziecko nie ochrzczone, które potem nie idzie do komuni jest "inne" i piętnuje się takie dziecko w środowisku itp.
Ogólnie może i wiadomo, ale w takim razie jestem ogólnie niedoinformowany. U mnie żadnego piętnowania nie było i nie ma. Za to mógłbym się tu teraz rozklejać jak to ja jestem piętnowany np. w pracy za bycie katolikiem, który nie wstydzi się wiary i stara się żyć wartościami katolickimi. Poza tym jesteś częścią Kościoła nie z własnej woli?
Jeśli ktoś Ci grozi, to zgłoś do prokuratury. A jeśli nie, to przecież jesteś już jakiś czas pełnoletni i możesz skorzystać z apostazji i wyrzec się wiary. Nie polecam tego, ale informuję, że jest taka możliwość, żebyś nie narzekał, że jesteś częścią Kościoła nie z własnej woli. Nikt tu nikogo pod pistoletem nie trzyma.
Na zakończenie powtórzę, że bardzo się cieszę, że jestem w Kościele. Widzę, że to długa droga, trudna droga, ale droga dobra, droga dla mnie i chcę nią iść. Dzięki Boże. Amen!