myślę, że dopiero teraz, po kilku dniach, gdy emocje trochę opadły, mogę wypowiedzieć się na temat wyboru papieża.
denerwują mnie osobiście głosy, które mówią "no i co? wybrali papieża, wielkie mi co...". tacy ludzie chyba nie rozumieją, że raz: to wielkie wydarzenie dla katolików, w końcu wybrali pasterza, który ma ich prowadzić. dwa: bądź co bądź, jest to głowa Państwa Watykańskiego. to trochę jakby wybierali króla albo prezydenta.
ja bardzo się cieszę, że wybrali akurat Jorge Bergoglio - jest to człowiek bardzo skromny, pełen spokoju ducha. już, kiedy pierwszy raz pojawił się na balkonie i powiedział pierwsze słowa do ludzi, widać było, co będzie najważniejsze w jego pontyfikacie - modlitwa. myślę, że Kościół potrzebuje takiego przewodnika. w końcu ma być ostoją, czymś bezpiecznym i stałym. oczywiście, że reformy są potrzebne, ale mam przeczucie, że Franciszek będzie je wprowadzał ostrożnie. pomyśleć, co zrobiłby np kardynał Dolan, gdyby wybraliby go na papieża. Kościół przeszedłby sporą metamorfozę i chyba nie byłby taki sam. Papież, z tego, co widziałam w wiadomościach i przeczytałam, jest człowiekiem, który wychodzi do ludzi. mieszkał na tyłach kościoła, zrezygnował z limuzyny, jeździł metrem, spędzał dużo czasu z biedakami i rozmawiał z ludźmi. ale przede wszystkim zmieni się także perspektywa. ostatni papieże pochodzili z Europy, a sposób patrzenia kogoś, kto żył w Ameryce Łacińskiej jest całkowicie inna. mam nadzieję, że to sprawi, iż Kościół zwróci też uwagę na problemy, które dotykają ten kontynent. co do tego, że jest jezuitą - moim zdaniem, tym lepiej. mam przeczucie, że to będzie dobry pontyfikat. powtarzając za jednym z serwisów informacyjnych - głową Kościoła został biedak.