-
Wojo napisał ze moznaby komentować to co padnie w tamtym, topicu co imo jest bardzo dobrym pomyslem. A więc prosze ;]
-
strajkujący lekarze i pielęgniarki powinni wylatywać z roboty święta prawda!
kierowcom jeżdżącym po pijaku należy nie tylko zabierać prawko, ale też konfiskować samochód czy motor-jak dla mnie to kierowców po piwku powinni słyszeć "spowodowanie powszechnego zagrożenia dla zdrowia i zycia" a ci,którzy zabija jadac samochodem po pijaku powinni być traktowani i skazywani jak za morderstwo
-
- Jesli kobieta ubiera sie tak by eksponowac cycki nie powinna sie irytowac gdy sie na nie patrzy. (SS) Też mnie to wnerwia. Ale one chyba tylko tak specjalnie strzelają fochy 8)
homoseksualiści powinni mieć prawo do zawierania małżeństw i adoptowania dzieci (Moonsun) - Hmm... jakoś nie chciałbym być dzieckiem dwóch pedałów :ph34r:. Lubie i szanuje Cię Moonsun, ale zauważyłem, że nasze światopoglądy to dwie różne bajki
-Facet, który potrafi tańczyć jest mało męski(łania)- Zgadzam się. Wszyscy faceci z tańca z gwiazdami to...
-
"homoseksualiści powinni mieć prawo do zawierania małżeństw i adoptowania dzieci"
powinni, ale w tym kraju nigdy się tego nie doczekają;/
"aborcja i eutanazja powinny być legalne"
TAK TAK TAK
"Facet, który potrafi tańczyć jest mało męski"
głupi stereotyp
"A. Wajda i R. Polański to najbardziej przereklamowani rezyserzy"
Wajda jak najbardziej. Polański- nieee! Wręcz przeciwnie.
-
strajkujący lekarze i pielęgniarki powinni wylatywać z roboty święta prawda!
kierowcom jeżdżącym po pijaku należy nie tylko zabierać prawko, ale też konfiskować samochód czy motor-jak dla mnie to kierowców po piwku powinni słyszeć "spowodowanie powszechnego zagrożenia dla zdrowia i zycia" a ci,którzy zabija jadac samochodem po pijaku powinni być traktowani i skazywani jak za morderstwo
noł ofens ale prosze, cytujcie w kolorach pokroju zielonego czy czerwonego. Po prostu nic nie widac na jasnym skinie
-
"Facet, który potrafi tańczyć jest mało męski"
głupi stereotyp
dla Ciebie głupi stereotyp a dla mnie moje zdanie. W końcu to temat o mało popularnych opiniach :)
-
"Facet, który potrafi tańczyć jest mało męski"
głupi stereotyp
dla Ciebie głupi stereotyp a dla mnie moje zdanie. W końcu to temat o mało popularnych opiniach :)
a to temat,w którym komentuje się te opinie :)
-
homoseksualiści powinni mieć prawo do zawierania małżeństw i adoptowania dzieci (Moonsun) - Hmm... jakoś nie chciałbym być dzieckiem dwóch pedałów :ph34r:.
według mnie, lepiej mieć dwóch kochających się i potrafiących stworzyć ciepły dom ojców, niż nie mieć rodziny wcale albo mieć tzw. "normalnych" heteroseksualnych rodziców, którzy urządzają dziecku piekło na ziemi...
Lubie i szanuje Cię Moonsun, ale zauważyłem, że nasze światopoglądy to dwie różne bajki
odwzajemniam szacunek i sympatię, pomimo różnicy zdań :) zresztą, świat byłby nudny, gdyby wszyscy mieli takie same poglądy - wtedy nikt nie miałby kontrowersyjnych ;)
-
według mnie, lepiej mieć dwóch kochających się i potrafiących stworzyć ciepły dom ojców, niż nie mieć rodziny wcale albo mieć tzw. "normalnych" heteroseksualnych rodziców, którzy urządzają dziecku piekło na ziemi...
całkowicie się zgadzam. często geje są bardziej wrażliwi niż ci "normalni".
-Palenie papierosow i obgryzanie paznokci to jedno, z ta roznica ze za obgryzanie sie nie placi
miałeś na myśli, że obgryzanie to też nałóg?
-
NIE dla adopcji dzieci przez homoseksualistów takie dziecko nie tylko będzie miało wypaczony światopogląd ale także będzie miało kompletnie "przerąbane" w szkole i wśród rówieśników co odzwierciedli się w jego alienacji i może zrodzić wiele chorych patologii NIE BĄDŹMY HOLANDIĄ.
"Faceci którzy nie umieją tańczyć są zniewieściali" hmm... to chyba mimo wszystko stereotyp chociaż Ci goście z tańca z gwiazdami są jacyś eee... dziwni
Piercing jest głupią modą dla fanów tokio hotel i innych emo. Nie tylko wygląda to co najmniej obrzydliwie ale także niezdrową... Jeżeli kolczyki to tylko u kobiet i tylko na uszach lub ewentualnie na pępku.
to by było na razie chyba na tyle...
-
Piercing jest głupią modą dla fanów tokio hotel i innych emo. Nie tylko wygląda to co najmniej obrzydliwie ale także niezdrową... Jeżeli kolczyki to tylko u kobiet i tylko na uszach lub ewentualnie na pępku.
wpis. Facet z kolczykiem w uchu, brwi , jezyku itepe wyglada po prostu z dupy
-
NIE dla adopcji dzieci przez homoseksualistów takie dziecko nie tylko będzie miało wypaczony światopogląd ale także będzie miało kompletnie "przerąbane" w szkole i wśród rówieśników..
nie ma nic złego w homoseksualiźmie i Ci rówieśnicy powinni o tym wiedzieć. wolałabym mieć takich rodziców niż żyć w domu dziecka ze świadomością, że nikt mnie nie kocha. gej / lesbijka też człowiek.
-
NIE dla adopcji dzieci przez homoseksualistów takie dziecko nie tylko będzie miało wypaczony światopogląd ale także będzie miało kompletnie "przerąbane" w szkole i wśród rówieśników co odzwierciedli się w jego alienacji i może zrodzić wiele chorych patologii NIE BĄDŹMY HOLANDIĄ.
A dziecko wychowywane w pijackeij melinie albo w domu dziecka nie będzie miało wypaczonego światopoglądu? To, że dziecko wychowywane przez parę homoseksualną, mogłoby być szykanowane przez rówieśników, to tylko i wyłącznie wina "normalnych" rodziców tych rówieśników - tolerancji i nie narzucania innym swojego sposobu życia czy też punktu widzenia jako jedyny słuszny trzeba uczyć dzieci od małego.
Nie dajmy się zwariować, homoseksualizm to nie choroba, nie można się tym "zarazić" - człowiek taki się po prostu rodzi i imo jest to tak samo od nas niezależne, jak kolor skóry, oczu czy też nasza prawo- lub leworęczność...
A co do Holandii, to niestety, ale o takiej woiności i poszanowaniu jednostki ja mogę sobie tylko pomarzyć...u nas to nierealne :(
-
I to i to patologia.
-
Yyy...no homoseksualizm to raczej nie jest ani patologia ani żadne schorzenie
-
Tez tak sądzę ;)
Denerwuje mnie,gdy słyszę,że "pedałów' albo 'lesby' trzeba leczyć,że to nienormalne.... :ph34r:
-
czytajcie dokładnie! wychowywanie dzieci przez homoseksualistów czy bycie wychowywanym przez pijaków itp. jest patologią. A nie samo bycie gejem czy lesbijką.
-
To drugie jak najbardziej...ale czy to drugie...zależy gdzie, zależy jak na to patrzeć...w Polsce pewnie jest to uznawane za patologie
-
patologią jest tylko wtedy, gdy homoseksualizm uważa się za patologię. Jedno wynika z drugiego. Zresztą to temat rzeka. W każdym bądz razie dla mnie to żadna patologia. Wręcz przeciwnie- chciałabym, aby homoseksualiści mogli adoptowac i wychowywac dzieci. Ale jak zostało już wspomniane powyżej- w Polsce nie ma na to szans. szkoda.
-
,, jestem za kastracją w przypadku gwałcicieli i pedofilów'' rose84
Dokładnie!!! Myślę że to jest odpowiednia kara dla kogoś kto nie potrafi zapanować nad swoim popędem.
W ogóle nie wiem jakim potworem trzeba być żeby krzywdzić dzieci!
-
Tacy ludzie są naprawde skrzywieni psychicznie...nie do zrozumienia...a kastracja fakt , kara odpowiednia
-
Wesele to najbardziej kiczowata impreza (Wojo)
zgadzam się, nawet baaardzo
-
Wesele to najbardziej kiczowata impreza (Wojo)
zgadzam się, nawet baaardzo
i do tego ta kiczowata muzyka..
-
Zależy,kto jak sobie wybierze :D
oo ja na przykład chciałabym miec takie rockendrollowe wesele....
:D
-
Dokładnie. 2 tyg. temu byłam na weselu znajomego, na którym nie było obciachowej muzy. Koleś puszczał z płyty muzykę z lat '60, '70 i '80. A więc był i rock & roll ;)
-
no to fajnie, ale na większości tego typu zabaw gra jakiś wiejski band, puszczając tą samą muzyke od stu lat.
na moim weselu nie będzie takiej muzyki choćby nie wiem co : )
-
na weselu mojej kuzynki leciało typowe disco polo... ::) nie wiem co to... jakaś polska niepisana tradycja? :|
ale mi to się marzy takie z bungee i hard rockiem i mną w czarnym skórzanym kombinezonie a'la Trinity ... :wub:
-
-pop jest dla ludzi płytkich (TBW) - nie tylko pop, dance, house techno i ta cała reszta
-
na weselu mojej kuzynki leciało typowe disco polo... ::) nie wiem co to... jakaś polska niepisana tradycja? :|
ale mi to się marzy takie z bungee i hard rockiem i mną w czarnym skórzanym kombinezonie a'la Trinity ... :wub:
ej, no ja nie wiem co to jest, disco polo na weselu i wieś sie cieszy.... :/
rock i rockowe balladki, np. November Rain... :)
-
No co Wy... jak moze byc wesele bez "Wolności" Boysów i innych szlagierów disco polo? :o
Ja co prawda nie zamierzam miec wesela i takiego problemu... ale to obowiazkowe na weselach :lol:
-
moja opinia, z której każdy się śmieje brzmi: "papierosy są o wiele bardziej szkodliwe niż marihuana" i tego się będę trzymał ;D
-
To akurat prawda ;) Udowodnione naukowo. Tylko papierochy nie wyżerają ci twoich szarych komórek, że za parę lat nawet zdania sklecić nie potrafisz.
-
No wiesz.. .ale za to dzięki papierochom możesz nie dożyć tych lat, w których ja nie będę umiał zdania skleić ;)
Oczywiście że to udowodnione naukowo, przytoczę tu przykład:
co roku w polsce w wyniku raka płuc, którego powodują papierosy umiera kilkanaście tysięcy ludzi... od zielska i jego skutków jeszcze nikt nigdy nie umarł... proste...
dlatego jeżeli ktoś mi powie że trawa jest to narkotyk, że jest "niezdrowa", a kopci papierosy jeden za drugim wyśmieję go prosto w twarz, bo co mam zrobić?? xD
-
ja nie pale niczego i tak twierdze, ha :D
i to i to szkodzi, z tym że to jest kwestia prosta - jedno Cie zabije, drugie zrobi z Ciebie po pewnym czasie wrak ledwo sklejający zdania jak powiedziała Katarynka, ewentualnie paranoika, lub warzywko... zresztą, gama skutków jest bardzo szeroka...
pozatym, zielsko w tej chwili jest strasznie zanieczyszczone, sam syf, aż strach...
i jeszcze jedno - "od zielska i jego skutków jeszcze nikt nigdy nie umarł" - sie mylisz... i zielsko, i tym bardziej skutki, swoje żniwo zebrały...
-
no wiesz, słyszałem przypadki kiedy to po "zielsku" bo tak jak wspomniałeś teraz to nie wiadomo co tam jest ktoś miał zjazd, ale tak jak mówisz, to tylko wyglądało jak zielsko, gdyż było ono zlożone z domestosów, chemii i innych badziewi...
i nie powiedziałem, że trawa nie jest w ogóle szkodliwa, bo prawdą jest, że wyżera mózg, ale wyraziłem tylko opinię, że papierochy sa o wiele szkodliwsze od marihuany, która nazywana jest narkotykiem i osobiscie jestem zdania, żeby albo fajki były nielegalne (co jest niemożliwe), albo żeby zalegalizować marihuanę....
-
jeśli wierzysz że "normalne" zielsko jest bez żadnej chemii, to powodzenia...
-
normalne zielsko to takie, które sam wyhodujesz i wiesz jak to hodować :D
-
Według mnie i to i to to jeden wielki syf. Nie wiem po co ludzie sięgają po tego typu używki. Palacze to egoiści, bo nie dość, że trują siebie, to i jeszcze tych, którzy ich otaczają a co za tym idzie są narażeni na ten dym i okropny smród. Skracają sobie życie i wisi im to, że któregoś dnia mogą wylądować z rakiem w szpitalu a swoją chorobą pokrzywdzić i zranić całą rodzinę. Każdy sobie myśli, że to go nie dotyczy. Taaa, jasne. Po drugie, wszelkie narkotyki to też gnój jakich mało, nawet jeśli nie umrzesz to i tak po paru latach będziesz się dogadywał tylko sam ze sobą i śmiał jak głupi do sera z rzeczy, które bynajmniej nie są śmieszne. W obu przypadkach skopiesz życie i sobie, i innym. Zgadzam się z Ahmetem w pełni.
-
a ja zgadzam sie z Katarynką i Ahmetem. po cholere komu to? ... to dobrowolne sięganie po śmierć, lub po zmarnowanie zycia (sobie i innym jak to katarynka juz powiedziala)
-
Tak samo jak alkohol. A jaki jest odsetek ludzi, którzy piętnują picie alkoholu, tak samo jak ćpanie bądź palenie. Uważam, że wszystko to jest kwestią indywidualną, tak samo jak mówienie o truciu otoczenia - to zależy od kultury palacza, który np. nie wejdzie pod wiatę na przystanku, jeżeli akurat ma papierosa w ustach. Nic więcej.
Jak to mówi Pazura w jakimś skeczu, użytym w reklamie RMF-u: 'Palenie zabija powoli... a komu się spieszy?' I doprawdy, jeżeli ktoś decyduje się na psucie sobie zdrowia, to tylko i wyłącznie jego sprawa. Poza tym, nie porównywałbym jednak palenia marihuany do tytoniu, bo jest jedna zasadnicza różnica - jedno jest psychotropem, drugie nim nie jest. I szczerze mówiąc, wolę umrzeć przed czterdziestką na raka płuc czy cokolwiek innego, osierocić w ten sposób ew. dzieci niż to, by miały ojca-ćpuna, którego będą się wstydzić i tej śmierci mu życzyć. A poniekąd wiem jak to jest.
-
I doprawdy, jeżeli ktoś decyduje się na psucie sobie zdrowia, to tylko i wyłącznie jego sprawa.
Nic dodać, nic ująć.
Ja wychodzę z założenia, że wszystkie narkotyki (podobnie jak papierosy czy alkohol) powinny być ogólnie dostępne, bo każdy człowiek ma wolną wolę i sam decyduje o tym, co robi ze swoim życiem.
Powiem więcej - leczenie jakichkolwiek uzależnień lub ich ewentualnych skutków nie powinno odbywać się ze środków publicznych. Naszej służbie zdrowia brakuje pieniędzy w zasadzie na wszystko (leczenie chorób całkowicie od nas niezależnych - śmiertelnych, odbierających sens życia czy uciążliwych), więc skąd pomysł, żeby za darmo leczyć skutki chorych fanaberii?
I na pewno zabrzmi to okrutnie, ale jeżeli ktoś nie znajduje sam w sobie dość siły, żeby zapanować nad jakimkolwiek uzależnieniem, to absolutnie nie ma prawa winić za to innych ani wymagać od kogokolwiek pomocy w wyjściu z tego syfu. Sami jesteśmy kowalami własnego losu, a mówiąc prościej - jeśli palę/piję/biorę to na swój rachunek. A leczenie skutków tegoż muszę sama opłacić.
-
normalne zielsko to takie, które sam wyhodujesz i wiesz jak to hodować :D
wiesz, miałem okazje słyszeć o pewnym muzyku... i wiesz, wyszedł z założenia że nie będzie kupowal syfu od dilerów, zacznie hodowac sam... i tak zrobił... u dziadka na wsi, naturalnie, etc... no i ok, mijały lata, on hodował i palił, i niby ok... aż pewnego dnia ludzie na przystanku autobusowym zaczeli sie gapić. śledzili go. wszyscy. wszędzie. uciekł... i coż, nie daje koncertów, ani nic, bo nie da rady... gdy widzi sale pełną obcych ludzi, wariuje... choroby psychicznej nie stwierdzono, jedynie zauwazono spustoszenie którego skutkiem był jeden z enzymów czy jak sie to tam zwie, z marychy... powiesz że odosobniony przypadek, ale jednak jest inaczej... myślisz że nic Ci nie jest, a w końcu efekty wychodza...
ale cóż, wolna wola, zabraniac nie możemy, przestrzegać jedynie...
-
normalne zielsko to takie, które sam wyhodujesz i wiesz jak to hodować :D
wiesz, miałem okazje słyszeć o pewnym muzyku... i wiesz, wyszedł z założenia że nie będzie kupowal syfu od dilerów, zacznie hodowac sam... i tak zrobił... u dziadka na wsi, naturalnie, etc... no i ok, mijały lata, on hodował i palił, i niby ok... aż pewnego dnia ludzie na przystanku autobusowym zaczeli sie gapić. śledzili go. wszyscy. wszędzie. uciekł... i coż, nie daje koncertów, ani nic, bo nie da rady... gdy widzi sale pełną obcych ludzi, wariuje... choroby psychicznej nie stwierdzono, jedynie zauwazono spustoszenie którego skutkiem był jeden z enzymów czy jak sie to tam zwie, z marychy... powiesz że odosobniony przypadek, ale jednak jest inaczej... myślisz że nic Ci nie jest, a w końcu efekty wychodza...
ale cóż, wolna wola, zabraniac nie możemy, przestrzegać jedynie...
ano tez o tym słyszałem, podobno koleś ZA***STY jest w studiu, na gitarce wymiata, a jak wyjdzie na scene to sie schizuje że niby wszyscy znają jego mysli czy coś...
-
dokładnie tak
normalne zielsko to takie, które sam wyhodujesz i wiesz jak to hodować :D
wiesz, miałem okazje słyszeć o pewnym muzyku... i wiesz, wyszedł z założenia że nie będzie kupowal syfu od dilerów, zacznie hodowac sam... i tak zrobił... u dziadka na wsi, naturalnie, etc... no i ok, mijały lata, on hodował i palił, i niby ok... aż pewnego dnia ludzie na przystanku autobusowym zaczeli sie gapić. śledzili go. wszyscy. wszędzie. uciekł... i coż, nie daje koncertów, ani nic, bo nie da rady... gdy widzi sale pełną obcych ludzi, wariuje... choroby psychicznej nie stwierdzono, jedynie zauwazono spustoszenie którego skutkiem był jeden z enzymów czy jak sie to tam zwie, z marychy... powiesz że odosobniony przypadek, ale jednak jest inaczej... myślisz że nic Ci nie jest, a w końcu efekty wychodza...
ale cóż, wolna wola, zabraniac nie możemy, przestrzegać jedynie...
ano tez o tym słyszałem, podobno koleś zaj*bisty jest w studiu, na gitarce wymiata, a jak wyjdzie na scene to sie schizuje że niby wszyscy znają jego mysli czy coś...
dokładnie tak... gra tylko przy tych których zna...
-
Chyba o Bodku (Bodziu) mówicie i jego wykładzie. Większość to legendy ale sporo w tym prawdy.
NIe leczymy fanaberii? Czyli nie leczmy kogoś, kto sięgnął po dragi w akcie rozpaczy. Jako jedyne wyjście, bo nic innego nie pomagało a ktoś spierdolił jego życie. Celowo, z wyrachowaniem. No ale mniejsza o powody sięgania po dragi, bo jest ich wiele, a to był przykład. Ale własnie, edukacja modziezy na ten temat jest zbyt skromna, a na pewno była dziesieć czy dwadziescia lat temu. A mamy apogeum. Czesto sieganie jest nieświadome, bo "przyjaciel" częstuje "czymś, co bedzie przyjemne". Jak odmówić? Temat na inną dyskusję.
NIe leczmy wiec raka krtani, bo ktos miał fanaberię zapalić papierosa i popadł w NAŁÓG. Nie leczmy tez AIDS/HIV bo ktos miał fanaberie kochac sie z kims komu ufa,ł bez zabezpieczenia. Nie ratujmy zycia ofiarom wypadków, spowodowanych przez nadmierna predkość, no bo przecież to była fanaberia. Nie leczmy narkomanów, bo mieli fanaberie wpierdolic sie w najgorszy z mozliwych NAŁOGÓW. Jesli sie z tym nie miało do czynienia, nie widziało sie niektórych rzeczy na własne oczy, to łatwo wygłaszac takies sądy. To nie jest coś do czego trzeba mies "siły". Tu k***a trzeba mieć FARTA!! zeby z tego wyjść.
Przykłady mozna mnożyc, fanaberii.
Zawsze myslałem, że mam liberalne poglady. Ale to sie zmienia z wiekiem chyba? nie wiem, albo z doswiadczeniem? c**j wie, z czym. Moze jako nastolatek czułem sie lepiej bedac liberalnym.
Troche nieskładnie to wszystko, ale jestem najebany, wiec sorki.
-
NIe leczymy fanaberii? Czyli nie leczmy kogoś, kto sięgnął po dragi w akcie rozpaczy. Jako jedyne wyjście, bo nic innego nie pomagało a ktoś sp******ił jego życie. Celowo, z wyrachowaniem. (...)
NIe leczmy wiec raka krtani, bo ktos miał fanaberię zapalić papierosa i popadł w NAŁÓG. Nie leczmy tez AIDS/HIV bo ktos miał fanaberie kochac sie z kims komu ufa,ł bez zabezpieczenia. Nie ratujmy zycia ofiarom wypadków, spowodowanych przez nadmierna predkość, no bo przecież to była fanaberia. Nie leczmy narkomanów, bo mieli fanaberie wp******ic sie w najgorszy z mozliwych NAŁOGÓW.
Dokładnie tak. Powtórzę jeszcze raz - każdy jest kowalem własnego losu.
I nie mówię "nie leczmy", tylko leczmy za pieniądze pacjenta, który na własne życzenie zafundował sobie chorobę.
Jesli sie z tym nie miało do czynienia, nie widziało sie niektórych rzeczy na własne oczy, to łatwo wygłaszac takies sądy.
Owszem, miałam do czynienia. Przez prawie 10 lat paliłam. Przez jakiś czas trwała moja "zabawa" z narkotykami i widziałam na własne oczy, co potrafią zrobić z ludźmi. Alkohol zabił jedną z najbliższych mi osób.
To nie jest coś do czego trzeba mies "siły". Tu k***a trzeba mieć FARTA!! zeby z tego wyjść.
Pozostanę przy swoim zdaniu - to jest kwestia siły. Siły charakteru. Człowiek jest w stanie poradzić sobie z każdym nałogiem, "ogarnąć się", tylko musi tego chcieć.
-
To nie jest coś do czego trzeba mies "siły". Tu k***a trzeba mieć FARTA!! zeby z tego wyjść.
Pozostanę przy swoim zdaniu - to jest kwestia siły. Siły charakteru. Człowiek jest w stanie poradzić sobie z każdym nałogiem, "ogarnąć się", tylko musi tego chcieć.
tu sie zgodze... i tak jest ze wszystkim... to człowiek musi zrozumieć, i musi sobie poradzić z problemem... tak jest ze wszystkim... kto uważa że ma jakieś super wielkie problemy - pieprzenie... trzeba wziąć sie za siebie... człowiek jest w stanie poradzić sobie ze wszystkim, musi tylko to zrozumieć...
-
Sprry, [pie***ie teraz po całości. Ja nie mówie o "trawce" chociaz nie bagatelizuje jej w najmniejszym stopniu. To jest pierwszy stopień, niektórzy koncza na nim, inni jadą na maxa. Heroina to jest dopiero zabawa. Proponuje rozmowe z kimś kto jest w trakcie lub dzieki Bogu (?) wyszedł z tego. Nawet terapeuci c**j tam się znają, bo to teoretycy, chociaz fakt nasłuchali sie historii nie jednej. Jesli nie ma mozliwosci z kims live (chociaz centralny wiadomo jak znaleźć) to proponuje zajrzec w statystyki wychodzenia z narkomanii. Od toto lotka duzo prawdopodobieństwo nie odbiega.
"super wielkie problemy"? no to proponuję dobry strzał w kanał :sorcerer: i potem poprawkę. I pogadamy.
-
Nie pierdolimy, tylko pozwalamy sobie - przepraszam za tę bezczelność :sorcerer: - mieć odmienne zdanie.
Dlaczego wszyscy mają ponosić koszty leczenia ludzi, którzy postanowili swoje problemy rozwiązać idąc po najmniejszej linii oporu, czyli wpadając w nałóg? Jasne, bardzo to wygodne i znacznie łatwiejsze niż stawienie czoła życiu, tylko ja nie mam ochoty za to płacić.
Gdyby narkotyki były legalne, część pieniędzy uzyskana z ich sprzedaży mogłaby właśnie pokrywać koszty leczenia narkomanów. Tak samo powinno być z pieniędzmi z akcyzy na alkohol czy tytoń.
-
wpadając
I to jest słowo obrazujące problem. Nikt nie wybiera sobie tego.
No i zalegalizujmy dragi, pozwólmy dzieciakom w to sie wpierdolić. Ludzie są za tępi. Albo nieuświadomieni dostatecznie. Ze mną na czele.
Beda pieniadze + wiekszy problem. Ciekawe czego więcej. ZA***STY bilans.
Gdyby to było takie proste, to legalizacja by była faktem w każdym rozwinietym (no przynajmniej) kraju. A gdzie jest? Pewnie nikt nie chce pieniedzy, wszystkie ministerstwa finansów do dymisji!!!!!
-
Nawet terapeuci c**j tam się znają, bo to teoretycy, chociaz fakt nasłuchali sie historii nie jednej. Jesli nie ma mozliwosci z kims live (chociaz centralny wiadomo jak znaleźć) to proponuje zajrzec w statystyki wychodzenia z narkomanii. Od toto lotka duzo prawdopodobieństwo nie odbiega.
widzisz, statystyki są takie a nie inne, bo chęć jakaś do wyjścia musi być... wtedy terapeuta nakierowuje daną osobe, by mogła sobie poradzić... ale jeśli osoba narzeka jak jej żle, etc, etc, a mimo to nie wykazuje chęci by rzucić, to - sorry - niech sie zaćpa, jednego wrzoda na tyłku społecznym mniej...
-
"Osoba" nie narzeka. Mówi, ze jest zbyt.... Mówi, że bez tego nie potrafi funkcjonować. Wiem, wiem, trudno jest to zrozumiec, to trzeba CZUĆ. Na szczęście, az takiej okazji nie miałem, ale zrozumiec potrafie. Chęć to mozna mieć, na szarlotkę.
-
wpadając
I to jest słowo obrazujące problem. Nikt nie wybiera sobie tego.
Owszem, większość ludzi (pomijam marginalne przypadki osób zmuszanych siłą do przyjmowania narkotyków lub nieświadomych ich przyjmowania) ma wybór - może sięgnąć po papierosy/alkohol/narkotyki albo tego nie zrobić. I zmierzyć się z życiem na trzeźwo.
No i zalegalizujmy dragi, pozwólmy dzieciakom w to sie wp******ić.
Dzieciaki, jeśli będą tego chciały, wpieprzą się w to i bez legalizacji. Nie oszukujmy się, narkotyki tak naprawdę są bardzo łatwo dostępne, legalizacja to w zasadzie czysta formalność.
Ludzie są za tępi.
A ja mam płacić za czyjąś głupotę? No comments.
Albo nieuświadomieni dostatecznie.
I tu jest właśnie pole do popisu dla rodziców, szkół, itd.
jeśli osoba narzeka jak jej żle, etc, etc, a mimo to nie wykazuje chęci by rzucić, to - sorry - niech sie zaćpa, jednego wrzoda na tyłku społecznym mniej...
hehe Ahmet, nie przypuszczałam, że doczekam chwili, kiedy będziemy się w czymś zgadzali ;)
-
jeśli osoba narzeka jak jej żle, etc, etc, a mimo to nie wykazuje chęci by rzucić, to - sorry - niech sie zaćpa, jednego wrzoda na tyłku społecznym mniej...
hehe Ahmet, nie przypuszczałam, że doczekam chwili, kiedy będziemy się w czymś zgadzali ;)
szczerze mówiąc ja też nie xD życie lubi zaskakiwac...
-
Ludzie, jestem zbyt pijany żeby cytować tu po kolei każde zdanie. NIe widzieliscie chyba nigdy nikogo na głodzie heroinowym, kto okrada swoich przyjaciól, rodziców, KAŻDEGO. No i przeciez pisał podanie o to, zeby stoczyc sie na samo dno. On NIE WIEDZIAŁ. Co to za soba niesie. Jego rodzice nie wiedzieli, on nie wiedział, a to jest tak podstepne. To przychodzi z najmniej oczekiwanej strony, od ludzi którym sie ufa. Nikt nie mówi, ze jak weźmiesz, to przegrasz zycie, ten co proponuje nie daje fiszki z ośrodka uzaleznień!!
Czemu nikt nie odpowie nic na argument o legalizacji i bilansie korzyści. Tylko łatwo, ja nie bede płacił. Skoro to tak oczywiste, czemu nikt nie zalegalizował jeszcze narkotyków??????? Czekam. Chociaz nie spodziewam sie sensownej argumentacji. Niestety.
-
Przypomniała mi się jeszcze jedna ważna opinia, z której też się ze mnie śmieją :D
Otóz, przekłucie języka boli zdecydowanie mniej niż przekłucie łuku brwiowego czy wargi...
Potwierdziła to pewna pani, pracująca w salonie piercingu i powiedziała też, że jezyk jest jednym z najmniej bolesnych miejsc do przekłucia, zaś najbardziej bolesną częścią twarzy jest nos :)
Z tym językiem to osobiscie testowałem i szczerze powiem że chyba to prawda jest, ale ciężko mi tu mówić o jakimkolwiek bólu, gdyż ani łuk brwiory ani warga ani też owy język mnie jakoś nie przeraziły, owszem poczułem ból przy każdym z przekłuć, ale nie jestem w stanie powiedzieć, jak silny on był i który był silniejszy :D
-
moja siostra mówi że pępek najbardziej bolał, ale moze to przez to że koleżanka jej robiła...
-
Skoro to tak oczywiste, czemu nikt nie zalegalizował jeszcze narkotyków???????
A skąd ja to mogę wiedzieć? ;) I szczerze mówiąc, mało mnie to interesuje - to jest MOJA opinia i nie zamierzam nikogo do niej przekonywać, potrafię uszanować odmienne zdanie. Ale wzajemności się nie spodziewam. Niestety.
Chociaz nie spodziewam sie sensownej argumentacji.
Raz udało mi się nie zawieść oczekiwań :sorcerer:
-
Tak to bywa, kiedy brakuje argumentów.
edit
dobra, zeby nie było
Czekam tylko na kontrargumenty. ALe skoro widze je pod postacią wzruszenia ramion, czy sprowadzenia problemu do ironii, to o czymś świadczy. Tylko o czym?
Z szacunkiem to nie ma to nic wspólnego.
"mało mnie to interesuje" jest cytatem tematu.
....................................................
podbiłem temat, sorry
-
A gdybym - poteoretyzujmy - napisała, że moją najmniej popularną opinią jest to, że uważam, że owoce morza są obrzydliwe i nie wiem, jak można to jeść, a ktoś odpowiedziałby, że przecież miliony ludzi uwielbiają takie jedzenie, więc nie może być paskudne, to też musiałabym argumentować, dlaczego uważam tak, a nie inaczej? ;)
Ja chyba czegoś nie łapię (ale to nie nowość :sorcerer:) - czy to jest temat "Wasze najmniej popularne opinie - przekonajcie do nich innych za wszelką cenę"?
Wydaje mi się, że nie muszę mieć żadnych argumentów na poparcie swojego zdania w jakiejkolwiek sprawie tak długo, jak długo uznaję prawo innych ludzi do posiadania innej opinii w tym temacie i nie chcę na siłę udowodnić im, że moje zdanie jest tym jedynie słusznym. I tak długo, jak długo z posiadania przeze mnie takiej, a nie innej opinii nic nie wynika - po prostu ją sobie mam :)
-
Wydaje mi się, że nie muszę mieć żadnych argumentów na poparcie swojego zdania w jakiejkolwiek sprawie
Dziekuje. Tyle wystarczy.
tak długo, jak długo z posiadania przeze mnie takiej, a nie innej opinii nic nie wynika - po prostu ją sobie mam :)
A no własnie. Nic nie wynika. A szkoda.
-
Wydaje mi się, że nie muszę mieć żadnych argumentów na poparcie swojego zdania w jakiejkolwiek sprawie
Dziekuje. Tyle wystarczy.
Tyle nie wystarczy - wyrwanie zdania z kontekstu zmienia jego sens.
tak długo, jak długo z posiadania przeze mnie takiej, a nie innej opinii nic nie wynika - po prostu ją sobie mam :)
A no własnie. Nic nie wynika. A szkoda.
Nie wynika w takim znaczeniu, że nie zamierzam niczego robić np. w kwestii legalizacji narkotyków.
-
Dobra, bo to juz są przepychanki. Nie przedstawiasz argumentów, tylko twierdzisz, ze masz swoje zdanie. A to do dyskusji nie wprowadza nic.
-
Oj.... to tu trzeba dyskutować? A to przepraszam, nie wiedziałam... :'( Myślałam, że - zgodnie z tematem - można tylko skomentować... ;)
peace :sorcerer:
-
No i tyle. Tak powalająca riposta na koniec.
-
Tak się wtrącę...
Ludzie sami odpowiadają za swoje życie i za swoje nałogi. Jasne,pierwszy papieros,pierwszy kieliszek wódki,czy pierwszy narkotyk może być podrzucony. Ale...nie oznacza to,że trzeba w to brnąc. W życiu bywa podle. Najczęściej fundujemy to sobie sami,nie potrafiąc poradzić sobie z przeszłością,czy teraźniejszością. Jestem nałogowcem. Jeden nałóg pewnie znacie,drugi poniekąd też. Nie walczę z tym,bo nie widzę sensu. Ale te nałogi "krzywdzą" tylko mnie. I wiem,że jeśli znalazłbym silną motywację,to jestem w stanie z tego wyjść. Nie będzie to łatwe.Ale w tym szalonym świecie nic nie jest łatwe.
Wszystko zaczyna się i kończy na poczuciu własnej wartości.
Owszem na to wpływają mniej lub bardziej inni ludzie,ale oni nie zmuszają do nałogu. Człowiek sam wybiera.
Można całe życie czuć się ofiarą,obwiniać za wszystko innych i brnąć w ten cały syf,albo spróbować sobie pomóc,lub dać sobie pomóc.
Trudne? Pewnie,że tak. Możliwe? To zależy od człowieka.
Zamierzam spróbować, motywacja bliska 0,ale cóż...kiedyś w końcu trza się otrząsnąć.
-
I wiem,że jeśli znalazłbym silną motywację,to jestem w stanie z tego wyjść.
To jest właśnie to,bez czego nie da sie NIC zrobić.Przynajmniej ja nie potrafię.A gadanie zrób to dla siebie,jakos do mnie nie przemawia...
-
-pop jest dla ludzi płytkich (TBW)
No bez przesady,jest przecież dużo fajnego popu-ale nie chodzi mi o takie dzisiejsze wymysły typu Britnej jakaśtam czy Gosie Andrzejewicz,tylko o np.Madonnę lub nawet M.Jacksona...
Lubię pop,jeśli nie jest jakiś obciachowy,tandetny czy do dupy :P
-
mawier: Wszystko zaczyna się i kończy na poczuciu własnej wartości. - jeśli sama dla siebie jesteś kimś wartościowym dasz radę. By tak sie stało musisz zrobić coś dla siebie - uniezależnić się od złych słów. Spora część ludzi to frustraci cieszący się z cudzego nieszczęścia.
W ten czy inny sposób wszyscy jesteśmy wyjątkowi. Trzeba umieć to w sobie dostrzec. Nikt nie jest totalnym zerem. Jeśli się to dostrzeże jest już punkt wyjścia i może pojawić się motywacja.
Jedno mogę obiecać ;) Łatwo nie będzie ,ale gdyby rzeczy przychodziły łatwo,to nie cenilibyśmy ich.
-
-pop jest dla ludzi płytkich (TBW)
No bez przesady,jest przecież dużo fajnego popu-ale nie chodzi mi o takie dzisiejsze wymysły typu Britnej jakaśtam czy Gosie Andrzejewicz,tylko o np.Madonnę lub nawet M.Jacksona...
Lubię pop,jeśli nie jest jakiś obciachowy,tandetny czy do dupy :P
eee Madonna I Jackson to inna bajka, to klasyka. A te wymysły o których piszesz to własnie to co jest płytkie...
-
Palacze to egoiści, bo nie dość, że trują siebie, to i jeszcze tych, którzy ich otaczają a co za tym idzie są narażeni na ten dym i okropny smród. Skracają sobie życie i wisi im to, że któregoś dnia mogą wylądować z rakiem w szpitalu a swoją chorobą pokrzywdzić i zranić całą rodzinę.
Wzruszajace, naprawde
-
Oglądałam kiedys program, dotyczacy jak rozni ludzie popadaja w nałogi , kazdy z ludzi inaczej się uzałezniał i w róznym stopnu.Niektórzy sa bardziej odporni od innych.
Dlatego tez pewnym ludziom, jest łatwiej wyjśc z nałogu , mniej sie uzaleznili niz inni, których nałog wciagnąl i uzaleznił szybcieji mocniej.
Jest to cos w rodzju genu i kazdy ma jakas tam skale czy podziałke, wieksza lub mniejsza.O silnej woli trudno wtedy mowic, bo ten ktos z podatnoscia na nałogi ma ja b. słaba ,lub wcale.
Leczyc sie powinno, i zachecac do tego, ale skad taki narkoman ma wziasc pieniadze na leczenie /?(powinno to robic panstwo), przeciez chemy miec zdrowe społeczenstwo, pozostawienie takich ludzi samym sobie - skazujemy ich na śmierc,udajac ze nie ma problemu-- przeciez tego chciał niech teraz tez robi co chce------- ma przeciez swoja" wolę"
Przed takim złem, trzeba ludzi ostrzegac i chronic, a nie zachecac do nałogu, tym bardziej legalizujac narkotyki,tzw - wolna wola u ludzi jest rózna, jeden sie oprze a drugi wpadnie po same uszy. ;]
-
eee Madonna I Jackson to inna bajka, to klasyka
No ale nie da sie zaprzeczyć że to pop,a ta opinia którą cytowałam w poprzedniej wiadomości,mówiła w ogóle o popie,o madonnie i Michaelu też ;)
-
Leczyc sie powinno, i zachecac do tego, ale skad taki narkoman ma wziasc pieniadze na leczenie /?(powinno to robic panstwo), przeciez chemy miec zdrowe społeczenstwo, pozostawienie takich ludzi samym sobie - skazujemy ich na śmierc,udajac ze nie ma problemu-- przeciez tego chciał niech teraz tez robi co chce------- ma przeciez swoja" wolę"
zapobiegać przede wszystkim :rolleyes:
-
Palacze to egoiści, bo nie dość, że trują siebie, to i jeszcze tych, którzy ich otaczają a co za tym idzie są narażeni na ten dym i okropny smród. Skracają sobie życie i wisi im to, że któregoś dnia mogą wylądować z rakiem w szpitalu a swoją chorobą pokrzywdzić i zranić całą rodzinę.
Wzruszajace, naprawde
Nie liczyłam, że wzruszę palaczy. Taką optymistką jeszcze nie jestem ;]
-
nie oznacza to,że trzeba w to brnąc.
W to nie trzeba brnąć, Nie ma sie wyjścia. Bardzo dobrze ujęła to Ella. Niektórzy sa bardziej podatni na uzaleznienia od innych, Czy to geny czy ukształtowanie osobowosci w najmłodszych latach, nieważne. To fakt. Czasem wystarcza raz, żeby nie umiec juz bez tego zyc.
To pewnie zabawne dla elo cool imprezowej młodzieży, bawiącej sie tym bez konsekwencji (przynajmniej niewidocznych od razu) ale wystarcza raz. Raz wciągnąć amfetamine czy koks, albo polizac LSD, żeby zafundować sobie psychozy, czy inne depresje/próby samobójcze. Wystarczy raz zapalić zielsko, zeby nabawić sie lęków do końca życia. To tylko organizm. I loteria, bo nikt nie wie na kogo padnie. Organizm nie uprzedzi przed faktem.
No i co, zostawic takich ludzi samym sobie? Przeciez na koncie mają fortuny i stac ich na leczenie, tylko czemu żebrzą i kradną? Przejaskrawiam, ale podejść do tematu jak Hitler? Słabe jednostki wyeliminować, no bo przeciez nie sa użyteczne?
Jasne, że zapobiegać, ale co z tymi, którzy juz są po drugiej stronie?
Wszystko zaczyna się i kończy na poczuciu własnej wartości.
Troche wątpie, że to ma odniesienie do nałogów. Może.
Ale skoro juz przy niej jestesmy, to co, kiedy ktoś dla kogo ma sie stanowić wartość, pokazuje, że jest sie nikim? Dla siebie być wartym, z czasem sie nudzi. Nawet egoistom. Tzn chyba troche uogólniam. Z resztą pewnie bredzę.
-
No i co, zostawic takich ludzi samym sobie? Przeciez na koncie mają fortuny i stac ich na leczenie, tylko czemu żebrzą i kradną? Przejaskrawiam, ale podejść do tematu jak Hitler? Słabe jednostki wyeliminować, no bo przeciez nie sa użyteczne?
Jasne, że zapobiegać, ale co z tymi, którzy juz są po drugiej stronie?
a co ma z nimi być? pójdą się leczyć albo nie
-
bizkit :
Jesli ktoś jest zadowolony z siebie,swojego życia,to nie sięga po "wspomagacze". Jasne,jedno,czy dwa piwka np. nie zaszkodzą,o ile nie są pite codziennie, ale inne rzeczy już mogą. Poczucie własnej wartości jest tu ważne,bo jasne,można zrobić coś dla kogoś.Tyle,ze ludzie pojawiają sie i znikają. No i co,załóżmy,że dla kogoś motywacją była bliska osoba,jeśli ona znika,to nałóg ma wrócić? Dlatego chcąc walczyć z nałogami stawiam na siebie.
Jasne,ktoś może brać coś pół życia i potem z tym skończyć, np. Slash,albo spróbować raz i nie potrafić żyć bez tego : Steven Adler. Z tego,co wiem wpierw jest przymus psychiczny,a dopiero potem pojawiają się dolegliwości fizyczne,choć moja "wiedza" jest teoretyczna,bo nie miałem potrzeby brać niczego. Mam inne uzależnienia i wypływają one z określonego typu osobowości,przeżyć,ale są to uzależnienia psychiczne. Nie mniej groźne oczywiście i w pewnym stopniu tak samo niszczące. Domyślam się więc,że najpierw to kwestia psychiki. Do tego,by pojawiły się myśli autodestrukcyjne wcale nie jest potrzebne branie czegokolwiek. Jedni tak mają,inni nigdy o tym nie pomyślą,ale to nie tyle kwestia uzależnienia,ile tego,jak sam się człowiek widzi,co często jest niezależne od tego,jak widzą go inni.
Wszelkie próby wyjścia z nałogu mogą się udać pod warunkiem,że osoba uzależniona czuje potrzebę wyjścia z tego,jest odpowiednio zmotywowana. Jasne,osoba uzależniona jest słaba i trzeba jej pomóc,ale najpierw ona sama musi chcieć pomóc sobie. A do tego niezbędne jest spojrzenie na samego siebie jak na kumpla,a nie wroga,czy nieudacznika,któremu świat wydaje sie fajny tylko wtedy,gdy ma do czynienia z uzależnieniem.
Może to wszystko brednie,ale tak czuję,tak myślę,więc dzielę się tym,co wymyśliłem.
-
Jesli ktoś jest zadowolony z siebie,swojego życia,to nie sięga po "wspomagacze".
Z tym akurat bym się nie zgodziła, "wspomagacze" nie zawsze muszą być ucieczką od przytłaczającej rzeczywistości. Ludzie szczęśliwi i zadowoleni ze swojego życia również sięgają po używki - dla rozrywki, lansu, z nudów albo po prostu dlatego, że podobają im się "odmienne stany świadomości". I robią to mając absolutną świadomość ewentualnych konsekwencji. Kto powinien płacić za ich leczenie, kiedy - na własne życzenie - sięgną już dna?
Poczucie własnej wartości jest tu ważne,bo jasne,można zrobić coś dla kogoś.Tyle,ze ludzie pojawiają sie i znikają. No i co,załóżmy,że dla kogoś motywacją była bliska osoba,jeśli ona znika,to nałóg ma wrócić? Dlatego chcąc walczyć z nałogami stawiam na siebie.
Otóż to! Dopóki człowiek sam dla siebie nie stanowi wartości, jego walka z jakimkolwiek nałogiem z góry skazana jest na porażkę. Zresztą, tak jak i całe życie.
A kształtowanie poczucia własnej wartości, umiejętności postrzegania siebie jako kogoś ważnego i potrzebnego (niezależnie od życiowych okoliczności, od tego, czy jesteśmy sami, czy jest ktoś obok nas) zaczyna się już w dzieciństwie i zależy tak naprawdę od rodziców, od tego, co wpoją swoim dzieciom, jak ukształtują ich światopogląd.
I jeszcze jedno - nie wiem, może ja jestem "z innej bajki", ale jakoś trudno uwierzyć mi w to, że rzeczywiście dzisiejsza młodzież (czy też dzieci, bo problem narkotyków dotyczy coraz młodszych) naprawdę nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie niebezpieczeństwa i zagrożenia niosą ze sobą narkotyki i że jest to igranie z ogniem :ph34r: Od wielu lat kładzie się coraz większy nacisk na zapobieganie narkomanii, świadomość powagi problemu jest coraz większa zarówno wśród rodziców, jak i nauczycieli. I to właśnie do nich należy przekazanie tej wiedzy dzieciom w taki sposób, żeby nigdy nawet przez myśl nie przeszło im spróbowanie tego świństwa, bo "przecież jeden jedyny raz nikomu nie zaszkodził". Ale jeżeli ktoś, wiedząc, jak ten "jeden jedyny raz" może się skończyć, mimo to zdecyduje się sięgnąć po narkotyki - sorry, gościu, radź sobie sam. Człowiek powinien być odpowiedzialny za siebie, swoje czyny i ponosić konsekwencje podejmowanych przez siebie decyzji. Podejście "na własne życzenie zrobiłem z siebie wraka - teraz wy mnie leczcie" to bezgraniczny egoizm i kompletna niedojrzałość. Ja tego nie akceptuję.
-
Masz rację. Uprościłem trochę,nie znam statystyk i w sumie nie chcę poznać,ale faktycznie powody sięgnięcia po "wspomagacze" mogą być różne. Dodałbym tu jeszcze presję znajomych,czy np. rozpad rodziny,nie koniecznie w sensie dosłownym,ale takim,że jest brak zainteresowania tym,co robi i jak czuje sie członek rodziny,wynik rosnąca alienacja. Ale często to też na własne życzenie sie dzieje...
Poza tym sie zgadzam.
-
A ja uważam, że wszystko jest dla ludzi, w miarę rozsądku oczywiście. Tylko należałoby się zastanowić czy osoba sięgająca po cięższe dragi typu hera, koka jest rozsądna. To już jest zabawa w berka z przeznaczeniem, bo takie rzeczy potrafią chyba szybko wciągnąć. No a z trawą, wódą czy fajkami można chyba poeksperymentować bez większych konsekwencji.
-
Jesli ktoś jest zadowolony z siebie,swojego życia,to nie sięga po "wspomagacze".
Z tym akurat bym się nie zgodziła, "wspomagacze" nie zawsze muszą być ucieczką od przytłaczającej rzeczywistości. Ludzie szczęśliwi i zadowoleni ze swojego życia również sięgają po używki - dla rozrywki, lansu, z nudów albo po prostu dlatego, że podobają im się "odmienne stany świadomości". I robią to mając absolutną świadomość ewentualnych konsekwencji. Kto powinien płacić za ich leczenie, kiedy - na własne życzenie - sięgną już dna?
skoro tak świetnie zdają sobie sprawę z konsekwencji, to chyba coś nie tak z ich poczuciem wartości :)
I jeszcze jedno - nie wiem, może ja jestem "z innej bajki", ale jakoś trudno uwierzyć mi w to, że rzeczywiście dzisiejsza młodzież (czy też dzieci, bo problem narkotyków dotyczy coraz młodszych) naprawdę nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie niebezpieczeństwa i zagrożenia niosą ze sobą narkotyki i że jest to igranie z ogniem :ph34r: Od wielu lat kładzie się coraz większy nacisk na zapobieganie narkomanii, świadomość powagi problemu jest coraz większa zarówno wśród rodziców, jak i nauczycieli. I to właśnie do nich należy przekazanie tej wiedzy dzieciom w taki sposób, żeby nigdy nawet przez myśl nie przeszło im spróbowanie tego świństwa, bo "przecież jeden jedyny raz nikomu nie zaszkodził". Ale jeżeli ktoś, wiedząc, jak ten "jeden jedyny raz" może się skończyć, mimo to zdecyduje się sięgnąć po narkotyki - sorry, gościu, radź sobie sam. Człowiek powinien być odpowiedzialny za siebie, swoje czyny i ponosić konsekwencje podejmowanych przez siebie decyzji. Podejście "na własne życzenie zrobiłem z siebie wraka - teraz wy mnie leczcie" to bezgraniczny egoizm i kompletna niedojrzałość. Ja tego nie akceptuję.
kurcze, przekazywanie dzieciom wiedzy o narkotykach to nie jest kształtowanie ich poczucia wartości :/
(bo jak człowiek "sam dla siebie nie stanowi wartości, jego walka z jakimkolwiek nałogiem z góry skazana jest na porażkę. Zresztą, tak jak i całe życie.
A kształtowanie poczucia własnej wartości (...) zaczyna się już w dzieciństwie i zależy tak naprawdę od rodziców, od tego, co wpoją swoim dzieciom, jak ukształtują ich światopogląd" :rolleyes:)
nie wiem, jak się teraz zapobiega narkomanii. fajnie jeśli oprócz puszczania filmików o ludziach na dworcach mówi się o kształtowaniu światopoglądu dziecka, o roli rodziców
-
A ja uważam, że wszystko jest dla ludzi, w miarę rozsądku oczywiście. Tylko należałoby się zastanowić czy osoba sięgająca po cięższe dragi typu hera, koka jest rozsądna. To już jest zabawa w berka z przeznaczeniem, bo takie rzeczy potrafią chyba szybko wciągnąć. No a z trawą, wódą czy fajkami można chyba poeksperymentować bez większych konsekwencji.
KRiDENS - ależ oczywiście, że wszystko jest dla ludzi :) Chodzi tylko o to, żeby człowiek siegający po jakąkolwiek używkę miał świadomość, jakie konsekwencje tego kroku będzie musiał ewentualnie ponieść, jeśli okaże się, że może jednak nie wszystko albo nie dla wszystkich ludzi. I żeby później brał odpowiedzialność za skutki swojej błędnej decyzji.
Jesli ktoś jest zadowolony z siebie,swojego życia,to nie sięga po "wspomagacze".
Z tym akurat bym się nie zgodziła, "wspomagacze" nie zawsze muszą być ucieczką od przytłaczającej rzeczywistości. Ludzie szczęśliwi i zadowoleni ze swojego życia również sięgają po używki - dla rozrywki, lansu, z nudów albo po prostu dlatego, że podobają im się "odmienne stany świadomości". I robią to mając absolutną świadomość ewentualnych konsekwencji. Kto powinien płacić za ich leczenie, kiedy - na własne życzenie - sięgną już dna?
skoro tak świetnie zdają sobie sprawę z konsekwencji, to chyba coś nie tak z ich poczuciem wartości :)
A co ma jedno z drugim wspólnego? Powtarzam jeszcze raz - chodzi mi tylko i wyłącznie o branie odpowiedzialności za swoje czyny i ich ewentualne skutki. Chcesz brać narkotyki (z jakiegokolwiek powodu), chociaż wiesz, jaki to syf? Bierz! Ale nie wymagaj potem darmowej opieki medycznej. Było cię stać na dragi - niech cię teraz będzie stać na leczenie.
kurcze, przekazywanie dzieciom wiedzy o narkotykach to nie jest kształtowanie ich poczucia wartości :/
Całkowicie się z Tobą zgadzam :) Nie wiem tylko, w jaki sposób wyciągnęłaś z mojej wypowiedzi taki wniosek... Przekazywanie dzieciom wiedzy o szkodliwości narkotyków to jedno, a kształtowanie ich w taki sposób, żeby nigdy nie musiały/chciały po nie sięgnąć, to zupełnie co innego. Wiadomo, że jeżeli się uprą, to i tak to zrobią - ale muszą wiedzieć, jakie mogą w związku z tym ponieść konsekwencje.
nie wiem, jak się teraz zapobiega narkomanii. fajnie jeśli oprócz puszczania filmików o ludziach na dworcach mówi się o kształtowaniu światopoglądu dziecka, o roli rodziców
Szczerze, to mało mnie obchodzi, w jaki sposób "zapobiega się" - ja wiem, w jaki sposób "ja będę zapobiegała", kiedy mój syn osiągnie niebezpieczny wiek. A jeśli chodzi o wiedzę rodziców na temat tego, jak ważny jest ich udział i jak niesamowity wpływ posiadają na kształtowanie się dziecięcego światopoglądu i poczucia wartości, to wierz mi - dzisiejsi rodzice naprawdę nie są tacy głupi, na jakich czasem wyglądają ;)
-
Jesli ktoś jest zadowolony z siebie,swojego życia,to nie sięga po "wspomagacze".
Z tym akurat bym się nie zgodziła, "wspomagacze" nie zawsze muszą być ucieczką od przytłaczającej rzeczywistości. Ludzie szczęśliwi i zadowoleni ze swojego życia również sięgają po używki - dla rozrywki, lansu, z nudów albo po prostu dlatego, że podobają im się "odmienne stany świadomości". I robią to mając absolutną świadomość ewentualnych konsekwencji. Kto powinien płacić za ich leczenie, kiedy - na własne życzenie - sięgną już dna?
skoro tak świetnie zdają sobie sprawę z konsekwencji, to chyba coś nie tak z ich poczuciem wartości :)
A co ma jedno z drugim wspólnego? Powtarzam jeszcze raz - chodzi mi tylko i wyłącznie o branie odpowiedzialności za swoje czyny i ich ewentualne skutki. Chcesz brać narkotyki (z jakiegokolwiek powodu), chociaż wiesz, jaki to syf? Bierz! Ale nie wymagaj potem darmowej opieki medycznej. Było cię stać na dragi - niech cię teraz będzie stać na leczenie.
to ma wspólnego, że jak człowiek jest dla siebie wartością to nie będzie działał przeciwko sobie.
nie chodzi o to, czy wie się, że narkotyki to syf, tylko o to wałkowane tutaj poczucie wartości,
które kształtowane jest od małego, a bez którego, jak to ujęłaś, "walka z jakimkolwiek nałogiem z góry skazana jest na porażkę. Zresztą, tak jak i całe życie.". więc jeśli chcesz zabezpieczyć dziecko przed narkotykami, to nie czekasz aż osiągnie "niebezpieczny wiek", żeby powiedzieć mu, że narkotyki są złe, tylko od małego dbasz o jego rozwój emocjonalny, poczucie wartości, żeby nie miał potrzeby sięgać po używki. zapobieganie już się dawno zaczęło Moonsun
-
więc jeśli chcesz zabezpieczyć dziecko przed narkotykami, to nie czekasz aż osiągnie "niebezpieczny wiek
Owszem, wybacz, ale z rozmową o tym czym są narkotyki i jakie niebezpieczeństwo niesie ze sobą ich branie, jeszcze trochę zaczekam - nawet najmądrzejszy niespełna 6-latek nie jest w stanie tego pojąć.
tylko od małego dbasz o jego rozwój emocjonalny, poczucie wartości, żeby nie miał potrzeby sięgać po używki.
zapobieganie już się dawno zaczęło Moonsun
Serio? Dobrze, że mnie uświadomiłaś ;) Ale zmartwię Cię - chyba jednak wiedziałam o tym, zanim jeszcze moje dziecko przyszło na świat. I wyobraź sobie, że w kwestii podejścia do używek odnoszę nawet pewne sukcesy - mój syn zarzeka się, że nawet wtedy, kiedy będzie dorosły, nie będzie palił papierosów (jak jego tata), bo "papierosy śmierdzą, są niezdrowe i strasznie się po nich kaszle". A o rozwój emocjonalny mojego dziecka (póki co) jestem spokojna - jest tak pewne siebie i silne psychicznie, że czasami nawet ja jestem w szoku 8)
-
tak, dobrze że Cię uświadomiłam
(nie pisałam nic o rozmawianiu z małym dzieckiem o narkotykach. )
-
(nie pisałam nic o rozmawianiu z małym dzieckiem o narkotykach. )
Widzisz, ale tak się składa, że ja właśnie rozmowy o narkotykach miałam na myśli pisząc "kiedy mój syn osiągnie niebezpieczny wiek."
A o jego ogólnie pojęty rozwój emocjonalny i budowanie poczucia własnej wartości dbam już od prawie 6 lat i mam wrażenie, że z bardzo pozytywnym skutkiem :) Rozmowy o różnych uzależnieniach, które zamierzam z nim przeprowadzić w stosownym czasie, będą tylko, mam nadzieję, dopełnieniem kształtowania jego światopoglądu.
-
(nie pisałam nic o rozmawianiu z małym dzieckiem o narkotykach. )
Widzisz, ale tak się składa, że ja właśnie rozmowy o narkotykach miałam na myśli pisząc "kiedy mój syn osiągnie niebezpieczny wiek."
wiem. tylko że ja nie pisałam nic o rozmowach o narkotykach jak dziecko jest małe
wycięłaś kawałek mojej wypowiedzi i dodałaś coś, czego w niej nie było, stąd moje sprostowanie w nawiasie
-
CHyba nie za bardzo sie wpisuję w tok dyskusji, ale...
Co, jesli wszystko obojętnieje??????????
Kiedy nic sie nie liczy?
Co, jeśli jest sie zabawką, podnoszącą czyjąś samoocenę? c*****o to działa w drugą stronę.
SKreślić.
-
Kiedy jesteś zabawką to zmień znajomych. Skuteczne w 90 %. Jak wszystko powszednieje, zmień podejście do życia. Kiedy szukasz radości, zastanów się nad tym co daje radość a normalnie jest rutyną zupełnie nie zauważoną. I żuć picie - będziesz zdrowszy i otoczenie także. Wszystkie z resztą używki są "be". Papierosy je*ią płuca, cerę i otoczenie. Alkohol zabija szare komórki a tanie wino powoduje dziury w mózgu (widzę to po bracie). Narkotyki, wiadomo bo od pewnego czasu było tutaj o szkodliwości.
-
Co, jesli wszystko obojętnieje??????????
Kiedy nic sie nie liczy?
Sugerowałabym wizytę u specjalisty - depresja jest uleczalna. Ale na pewno nie alkoholem.
-
Sugerowałabym wizytę u specjalisty - depresja jest uleczalna. Ale na pewno nie alkoholem.
Troszkę to sie różni od "Idź pic i rozwalać butelki". Ale przyzwyczaiłem sie do różnic. Przecież to tylko słowa.
dziękuję za rady
-
Sugerowałabym wizytę u specjalisty
Ale na to tez trzeba miec siłę.
-
Sugerowałabym wizytę u specjalisty
Ale na to tez trzeba miec siłę.
Generalnie - jak na wszystko. Życie w ogóle wymaga wysiłku. I nie jest bajką.
-
Nie, tu trzeba myśleć, dokonać kalkulacji. I odsunąć dumę na bok, skoro przez nią się traci więcej niż się zyskuje. Chłodna kalkulacja
-
Nie, tu trzeba myśleć, dokonać kalkulacji. I odsunąć dumę na bok, skoro przez nią się traci więcej niż się zyskuje. Chłodna kalkulacja
Otoz to - nikt nie zawalczy o Ciebie tak skutecznie jak Ty sam.
-
Nikt nie zawalczy o mnie, to fakt. Łatwiej wypiąć dupę.
Trzeba umieć jeszcze chłodno kalkulować. A duma to została dawno zapomniana. W imie czegos większego. I c**j. :sorcerer:
Dobra, bo to chyba ja sprowadzam rozmowę na mniejszy poziom ogólności.
-
Nikt nie zawalczy o mnie, to fakt. Łatwiej wypiąć dupę.
A jasne, ze latwiej. Powiedziec jestem taki jaki jestem i teraz napinajcie sie wszyscy, zeby sie do mnie dopasowac, bo ja nic z siebie nie dam.
Jesli sie oczekuje, ze ktos bedzie walczyl ZA ciebie a nie Z toba...
-
bizkit: Jeśli człowiek nie walczy sam o siebie,to nikt nie będzie walczył o niego. Sad,but true ;) Najpierw trzeba pokazać swoją wartość. Spróbować sie zmienić. Dla siebie. Na przekór innym chociażby. Trudne? Pewnie,że tak. Życie daje w kość każdego dnia. Ale można wygrać. Oczywiście można też siąść w kącie i wiecznie być poszkodwanym,którego nikt nie lubi etc. To o wiele prostsze. Ale w ten sposób nic się nie zmieni. A przecież o zmianę chodzi. Nikt za nas nie zmieni naszego życia. Takie rzeczy to nawet w bajkach wyglądają podejrzanie. A chyba jesteśmy mniej lub bardziej dorośli...więc wiara w bajki i szczęśliwe zakończenie chyba nie jest już pewnikiem ;)
Trza brać odpowiedzialność za to,co się robi i przede wszystkim za to,czego się nie zrobiło. Odpowiedzialność za siebie i za to,co się zrobiło dla siebie,dla innych. Nie będzie łatwo. Ba będzie bardzo ciężko,bo ostatecznie można liczyć tylko na siebie Ale trzeba spróbować.
Ja próbuję. A Ty?
p.s. Mógłbym spróbować Cię "zagłaskać" ;) ,ale tu nie o to chodzi. Myślę,że sam dobrze o tym wiesz.
-
Zqyx ma świętą rację. Albo sam coś robisz, albo nie. Nikt za ciebie nie zrobi nic w życiu. Z resztą prawo Murphiego - umiesz liczyć? To licz na siebie! Chyba że masz pewniaki w życiu, coś co jest wiecznie. I nie mówie o alkoholu.
-
Zqyx - jestem pod wrazeniem, wspaniale to ujales. Ale cos mi sie wydaje, ze nie bedzie to Twoja najmniej popularna opinia, bo ciezko po przeczytaniu nie powiedziec "Amen" ;)
-
Zqyx - jestem pod wrazeniem, wspaniale to ujales.
Prawda? Po prostu - nic dodać, nic ująć. Dlatego się nawet nie odzywałam ;)
Ale to też bardzo mi się spodobało:
Jesli sie oczekuje, ze ktos bedzie walczyl ZA ciebie a nie Z toba...
Wszystko w temacie.
I tylko szkoda, że szanse na to, że tak mądre słowa cokolwiek zmienią, są praktycznie równe zeru... Bo podstawą wszystkiego jest jedno - chcieć. Trzeba chcieć.
-
Nikt nie zawalczy o mnie, to fakt. Łatwiej wypiąć dupę.
A jasne, ze latwiej.
A no własnie.
Widziałaś plecy swojego przyjaciela? Ja tak.
Jesli sie oczekuje, ze ktos bedzie walczyl ZA ciebie a nie Z toba...
Nikt nie walczył ani za mnie ani ze mną. I fakt, tego drugiego od przyjaciół oczekiwałem. Naiwnie.
-
Chcieć dla większości znaczy móc. Jednak nie gdy egocentryzm, duma i pewność o własnej nieomylności także istnieje w jednym człowieku. Tacy ludzie są aspołeczni. Ludzie normalni nie dają się najczęściej złapać w chorą grę i uciekają gdy wyczują psychozę. Ludzie dla których ucieczka ofiar z ich gry jest nie do zniesienia, popadają w coraz głębsze psychozy. Uciekają w swój własny świat popadając nieraz w alkoholizm, narkomanizm czy po prostu wariując. W Tworkach jest chyba wiele takich przypadków. A widzę to po bracie i nie tylko - wyszedł z alkoholizmu, wziął się w garść, nawrócił się. Skończył szkołę, znalazł pracę, założył rodzinę. Zrobił to bo wziął całą swoją dumę, i wywalił. Przestał być egocentrykiem i dostrzegał czyjeś uczucia. Wie że często się myli. Nie dręczy ludzi, którzy starają mu się pomóc. Nie wynajduje w każdym wroga a przyjaciół nie sprawdza czy są dla niego lojalni. Wie że tak nie można, że przyjaźń to coś pierającego się na zaufaniu a nie na kontroli. It's my opinion. Amen.
-
Nikt nie walczył ani za mnie ani ze mną. I fakt, tego drugiego od przyjaciół oczekiwałem. Naiwnie.
Jesli widzi sie tylko czubek swojego nosa to sie pewnych spraw nie dostrzega. I to by bylo na tyle, bo jak napisala Moonsun to wszystko co zostalo tu napisane i tak niestety nie trafi tam gdzie powinno. Dobranoc :)
-
Widziałaś plecy swojego przyjaciela? Ja tak.
Ja też.
Nikt nie walczył ani za mnie ani ze mną.
Na pewno nie było nikogo? Nikogo, kto by walczył tak długo, jak tylko mógł? A może byli, tylko w pewnym momencie doszli do ściany i poczuli, że "Jest coś takiego w człowieku. Możesz się zginać. Możesz się rozciagać. Jednak czasem, bardzo rzadko, czujesz, że poddany jesteś zbyt ciężkiej próbie. Jeśli nie odpuścisz, pękniesz. Złamiesz się na dwoje. Wiesz o tym."?
Ale fakt, po co ja to w ogóle piszę...
-
Nikt nie zawalczy o mnie, to fakt. Łatwiej wypiąć dupę.
Trzeba umieć jeszcze chłodno kalkulować. A duma to została dawno zapomniana. W imie czegoś większego. I c**j. :sorcerer:
Dobra, bo to chyba ja sprowadzam rozmowę na mniejszy poziom ogólności.
Owszem trzeba umie chłodno kalkulować, bo czasem życie nas do tego zmusza. Trzeba także umieć się podnosić i isc dalej, bo strach pomyśleć co by było gdybyśmy się zatrzymali. A przyjaciele nie są od tego, żeby całe życie głaskać po głowie i mówi " Tak racja jesteś biedny/a i pokrzywdzony/a", ale żeby właśnie czasem kopnąć w dupę i spytać " Co ty do cholery robisz ze swoim życiem?!" To są prawdziwi przyjaciele. A zawalczyć to najlepiej samemu o siebie, wtedy to na pewno będziesz miał pewność, że walczącemu na Tobie zależy.
-
bizkit: Było wokół mnie wielu ludzi,którzy głośno zapewniali o swojej przyjaźni.Dziś ich nie ma.Są inni,którym jestem wdzięczny. Ale nie byłoby ich gdybym dalej dał się "głaskać" i utwierdzać w przekonaniu jaki jestem nieszcżęśliwy.Dostrzegłem innych ludzi,także tych,którzy na przekór wszystkiemu byli gdzieś obok,nawet,gdy miałem wszystkich totalnie gdzieś. Licytować się z Tobą nie zamierzam,bo Ty masz swoje problemy,których pewnie nie zrozumiem,a ja mam swoje,o których większość forumowiczów nie ma zielonego pojęcia,a o których nie zamierzam tu pisać. "Głaskanie" zamiast realnego zmierzenia sie z problemami może sprawić tylko jedno. Za kilka,kilkanaście,czy może kilkadziesiąt lat zdasz sobie sprawę ,że zmarnowałeś kupę czasu. Naprawdę chcesz zmarnować choćby jedną chwilę więcej? Masz dwie opcje - albo totalnie zmienić swoje podejście,a co za tym idzie życie,albo brnąć coraz bardziej i przegrać.
Wspominałeś kiedyś o matce,której na Tobie zależy. To dobry punkt wyjścia. Ale to Ty musisz chcieć zmiany,nie ja ,pani x,czy pan y. TY. Chcę wierzyć,że przemyślisz to,co napisaliśmy tutaj i spróbujesz zmiany.Wiem tylko,że jeśli wybierzesz drogę ku klęsce,to będzie Twój wybór,niezależnie od tego,ze pewnie będziesz obwiniał za to innych,pewnie łącznie ze mną. Tylko,że wtedy trudno Ci będzie sobie pomóc,a ludzi,którzy będą chcieli Cię wysłuchać i uwierzyć,że chcesz jakiejkolwiek zmiany będzie coraz mniej. Dziś jeszcze masz tę szansę,jutro możesz jej nie mieć. Wiesz o tym,równie dobrze jak ja,
Więcej Ci tego tłumaczyć nie będę. Jeśli Ty nie dasz sobie szansy,to nie widzę powodu,by ktokolwiek Ci ja dał. Być może to okrutne,ale szczere,dość "głaskania". Czas zmierzyć sie z życiem,ze swoimi problemami. Wygrasz,czy przegrasz - tego nie wiem. Ale przynajmniej wstaniesz z kolan. Przynajmniej spróbujesz. Nie sądzę,żebyś chciał być ofiarą samego siebie... Ale to Twoje życie i Twój wybór, co z nim zrobisz. Decyzja jest w Twoich rękach.
-
Zqyx - szacunek. Szczerze.
-
Jesli widzi sie tylko czubek swojego nosa to sie pewnych spraw nie dostrzega.
Dostrzega sie czyjś nosek, którego nie potrafi sie zapomnieć. No ale "zapomnij, znienawidź, my nie rozumiemy" Nie ma to jak wykrzyczećprzyjacielowi "dlaczego my potrafimy ze sobą rozmawiać, a ty tylko w kółko o jednym!!!!!" i wyjść, zostawić. Znudziło się słuchać i patrzeć, rozumiem. "Jej byś wszystko wybaczył, a nam nie!!!!" Tylko dlaczego sie robi przyjacielowi coś, co by musiał wybaczać?
I to by bylo na tyle, bo jak napisala Moonsun to wszystko co zostalo tu napisane i tak niestety nie trafi tam gdzie powinno. Dobranoc :)
Trafiło "nie jesteś wart przyjaźni"
Widziałaś plecy swojego przyjaciela? Ja tak.
Ja też.
Moze usłyszał "mam to w dupie"?
Na pewno nie było nikogo? Nikogo, kto by walczył tak długo, jak tylko mógł? A może byli, tylko w pewnym momencie doszli do ściany i poczuli, że "Jest coś takiego w człowieku. Możesz się zginać. Możesz się rozciagać. Jednak czasem, bardzo rzadko, czujesz, że poddany jesteś zbyt ciężkiej próbie. Jeśli nie odpuścisz, pękniesz. Złamiesz się na dwoje. Wiesz o tym."?
O taaaak. Piękna sentencja. Tylu pieknych nie słyszałem nigdy. Mistrzostwo sentencji i słów - pustych.
Przecież "w przyjaźni sie daje to czego ktos oczekuje a nie to co chcę się dać". Tak, tylko kiedy przychodzi do realizacji, do zrobienia czegokolwiek oprócz słów i stukania w klawiaturę, to okazuje się, że co? a no właśnie, przytoczone już tu "życie wymaga wysiłku" tak, od kogoś, od siebie po co, przeciez wystarczą słowa. Piękne, takie które zamydlą komus oczy. Niestety przyjaźń tez wymaga wysiłku.
"jeśli sie chce, szuka sie sposobu, jesli nie, szuka sie powodów" taaaak, o kimś tak łatwo sie to mówiło. Mistrzostwo słowa po raz kolejny, tłumaczenia czyjegos zachowania. Mistrzostwo tłumaczenia swojej podłości również.
Prosić, błagać o jedno spotkanie "bo nawet nie zdajesz sobie sprawy dlaczego" płakać "jednak mnie znienawidziłeś" kiedy sie juz nie odbiera telefonów to sms "proszę tylko o jedno spotkanie, potem jesli nie będziesz chciał już nigdy sie nie bedę z Tobą kontaktowała" i korzystając z odblokowanego gg pojechać temu, z kim tak bardzo sie chciało spotkac i tłumaczyć. Już przygotowanym wcześniej tekstem, przkopiowywanym szybko, byle zdążyć przed kolejnym zablokowaniem. Tak się tłumaczy "z czego sie nie zdaje nawet sprawy" Szkoda, że nie skorzystałem. btw nie polecam odmawiac kobietom.
Ale fakt, po co ja to w ogóle piszę...
Fakt. "idź pić i rozwalac butelki" dotarło bardziej.
Owszem trzeba umie chłodno kalkulować, bo czasem życie nas do tego zmusza.
Tak, życie. A jeśli do chłodnej kalkukacji zmusza wakacyjna nuda i chwilowe osamotnienie? albo znudzenie związkiem? albo chęć pozbycia sie ciężaru? No ale fakt, to tez życie.
Trzeba także umieć się podnosić i isc dalej, bo strach pomyśleć co by było gdybyśmy się zatrzymali.
Kiesys sie podniosłem z podłogi po tym jak Ktoś "chciał pogadać" na gg. Wiesz jaka jest w dotyku podłoga u Ciebie w domu. Sprawdzona policzkiem?
A przyjaciele nie są od tego, żeby całe życie głaskać po głowie i mówi " Tak racja jesteś biedny/a i pokrzywdzony/a", ale żeby właśnie czasem kopnąć w dupę i spytać " Co ty do cholery robisz ze swoim życiem?!" To są prawdziwi przyjaciele.
Nie, nie wiesz, co to jest prawdziwa przyjaźń, ale wiem kto by to potrafił Ci to pieknie wytłumaczyć.
Nie, kiedy mówisz przyjacielowi "robisz co innego niz deklarujesz (własnie, po co?? nikt nie wymaga tego, wystarczy nie mówic rzeczy, które tylko mają sprawic wrażenie, no ale niektórzy maja taki nawyk) prawdziwy przyjaciel mówi "i c**j!" "a c**j Cie to obchodzi!!!!" Tak mówi prawdziwy przyjaciel. Kiedy sie pokazuje że sie widzi, jak jest fałszywy w stosunku do innych ludzi, lub do przyjaciela, wtedy odpowiada "ale ja nie chce tego słyszeć, jest mi dobrze jaka jestem" "nie życzę sobie tego słyszeć" "nie pouczaj mnie" Kiedy mówisz, ze jest Ci źle z powodu, w jaki sposób rozmawia z przyjacielem odpowiada "nie życzę sobie tego słyszeć" Tak odpowiada prawdziwy przyjaciel, prawdziwemu przyjacielowi. Po za tym "nie robi z gęby cholewy" Not at all. Mówić, że sie "nie chce kogos widzieć na oczy" i to do nie jednej osoby, a potem...
No tak, wrócił z urlopu z którego.. "lepiej żeby nie wracał". Ale co tam, "fun". Nieważne z kim.
Nigdy niczyje słowa nie były tak bezwartościowe.
Prawdziwy przyjaciel stroi fochy, że nie chce sie rozmawiac o osbistych rzeczach w obecności obcych ludzi, siedzących pół metra obok twarzą w twarz, ale juz rozmowa w obecności wspólnego ("PRAWDZIWEGO") przyjaciela, będzie "publicznym wykorzystywaniem przeciwko ludziom różnych rzeczy, które te osoby, w całej swojej naiwności, powierzyły kiedyś komuś w zaufaniu." Bardzo publicze jest rozmawianie w towarzystwie trzech "najbliższych osób". Ktoś obcy nie będzie wiedział, kiedy sie kłamie, a już w sześc oczu wersje mogą sie różnić. Ale to nie przeszkadza prawdziwemu przyjacielowi kłamać w zywe oczy, wypierając się, za to przeszkadza powiedzenie o nim kilku słow prawdy. Publicznie! Chamstwo.
A zawalczyć to najlepiej samemu o siebie, wtedy to na pewno będziesz miał pewność, że walczącemu na Tobie zależy.
Wiem komu nie zależy.
Szczerze.
llllllllllllllllllllllllol
Coś sie quoty popierdoliły, a to mój komentarz do opinii forumowiczów. Pić.
-
-Co u Twojej byłej?
-To suka!
-To dlaczego z nią chodziłeś?
-...
-A masz przyjaciół?
-Myślałem, że mam, okazali się dwulicusami.
-Albo źle ich dobierasz, albo źle z Tobą...
-
Tak, uciekaj pić. Tylko to możesz zrobić. Jak wszystko Ci się nie podoba to opuść to forum. Nikt Cię tu nie trzyma. Przejdź na The Garden. Tam może ludzie pozwolą sobie zrobić wodę z mózgu. Przegrałeś. Miałeś dużo, mogłeś mieć wszystko. Mogłeś. Może byś to nawet miał, gdybyś zawsze nie twierdził że wiesz najlepiej. Twierdziłeś i straciłeś. Wszystko. Co najmniej 6 osób nie chce Cię widywać na tym forum. Skończ to, zmień forum. Czas zabliźni rany wszystkim jednakowo. Tylko nie rozdrapuj ich ciągle. Zagoją się, jak każda inna. Tylko po prostu musisz przestać udawać wielką k*rwa ofiarę losu. To nie działa. Tutaj kilka osób już się całkowicie uodporniło na głupotę, staranie się za wszelką cenę pokazać że wie się lepiej niż ktoś. Mówię co myślę - wynieś się z tego forum, zapomnij o tym co żeś zrobił ludziom do o koła. Zapomnij o tym forum, o użytkownikach. Po prostu zapomnij i nie wracaj tu. Masz szansę z tego wszystkiego wyjść. Ale na pewno nie tutaj. Tutaj jedynie możesz dostać od ludzi swoistego kopa w dupę na rozpęd ku Twojej lepszej przyszłości. I zapamiętaj jedno - alkohol to nie wyjście. To ucieczka od odpowiedzialności, błędne koło. Pijesz by zapomnieć o tym dlaczego pijesz. To nie wyjście - to ucieczka. Ale rób co chcesz. Ja jednak uważam że lepiej jest wsiąść się w garść i rzucić picie. Ale jak mówiłem, rób co chcesz. Uciekaj w alkohol jeżeli Cię to w pełni satysfakcjonuje. Tyle. Amen
-
1) Nikt Cię tu nie trzyma.
2) Przejdź na The Garden.
3) Co najmniej 6 osób nie chce Cię widywać na tym forum.
4) Ale na pewno nie tutaj.
5) alkohol to nie wyjście.
1) ja
2)niewykonalne
3)oprócz tych 6 osób forum ma jeszcze innych uzytkowników
4) nawet na TYM forum mozna spotkac przyjaciół
5)tak,ale człowiek musi sam zdacsobie z tego sprawe
-
Tak, uciekaj pić. Tylko to możesz zrobić. Jak wszystko Ci się nie podoba to opuść to forum. Nikt Cię tu nie trzyma. Przejdź na The Garden. Tam może ludzie pozwolą sobie zrobić wodę z mózgu.
Sawiak - o zmarlych sie mowi albo dobrze albo wcale. Odrobine szacunku dla TG i ludzi ktorzy tam pisali
-
Tak, na tym forum można spotkać przyjaciół a potem ich stracić przez głupotę.
Uwaga uwaga - ogłaszam pana Roberta M. mistrzem robienia koktajlu z mózgu otoczeniu.
Z The Garden uciekł mój brat, bo uważał że na tym forum conajmniej połowa użytkowników powinna się leczyć.
Cóż, z 5) się zgadzam
Doktorze, zapewne wielu tam było godnych. Ale myślę że mieli sporo powodów żeby z tamtąd odejść
-
Tak, na tym forum można spotkać przyjaciół a potem ich stracić przez głupotę.
Kto przestaje być przyjacielem, nigdy nim nie był.
-
Sawiak Niszczyciel - masz cos do The Garden? slucham...
-
Nie zgadzam się w 100%. PRzyjaźń to nie męczeństwo. Jeżeli osoba nie słucha się nikogo a przyjaciele mają inne zdanie to przepraszam bardzo, ale to koniec. Przyjaźń nie jest z gumy. Pęka najczęściej przez głupotę
Przedewszystkim jeżeli się dokładnie przeczyta najdłuższego mojego posta w tym temacie, z tych dzisiejszych, to dojdzie się do wniosku że mój brat tak twierdzi. Kiedyś napisał posta że uderzył psa, to kilku użytkowników stwierdziło że nie można buć zwierząt i że chyba naślą na niego jakiegoś zielonego... JAk dla mnie to wystarczający powód. I uprzedzając następne takie posty - nie, nie byłem na TG
-
Sawiak Niszczyciel - masz cos do The Garden? slucham...
pewnie ma to co większość, chęć trzymania się z daleka.. posłuże się cytatem z filmu, "Nie jem byle czego" :D
(http://gunsnroses.com.pl/forum/Themes/Aa_New_Damage/images/warnwarn.gif) wielu forumowiczów Nightrainstation było tez forumowiczami Gardena.Obrazajac ich obrazasz tez niejednego z nas.M.
-
Sawiak Niszczyciel - masz cos do The Garden? slucham...
pewnie ma to co większość, chęć trzymania się z daleka.. posłuże się cytatem z filmu, "Nie jem byle czego" :D
święty, to nie miejsce na taką gadke :P stajesz sie niepoprawny politycznie :P będe musiał Cie ukarać jeśli znów takie coś powtórzysz :P
co nie znaczy że... dobra, nic nie mówie :P
-
a przyjaciele mają inne zdanie to przepraszam bardzo, ale to koniec. Przyjaźń nie jest z gumy. Pęka najczęściej przez głupotę
i na tym wg. Ciebie polega przyjaźń?Przepraszam,ale ciesze się,ze bwsród moich przyjaciół nie ma ludzi,którzy tak samo myślą.
Przytocze 2 cytaty z cudownej książki "Mały Ksiąze"
"Już zawsze będziesz odpowiedzialny za to co oswoiłeś" (a oswoic znaczy "tworzyć więzi")
" Na zawsze jesteś odpowiedzialny za swoją różę."
-
pewnie ma to co większość, chęć trzymania się z daleka.. posłuże się cytatem z filmu, "Nie jem byle czego" :D
"Wiekszość" , "chęć trzymania się z daleka" - takie ogólniki mnie nie interesuja , jak ktos zaczyna jechac po Gardenie to prosze wprost, a nie jakies podchody jak gówniarze...
Sorki za offtopic Moderatorzy :D
(http://gunsnroses.com.pl/forum/Themes/dilbermc/images/warnwarn.gif) Warn za obrażanie forumowicza. Wiem,że sprowokował,ale można było zareagować inaczej.
Zqyx
-
a przyjaciele mają inne zdanie to przepraszam bardzo, ale to koniec. Przyjaźń nie jest z gumy. Pęka najczęściej przez głupotę
i na tym wg. Ciebie polega przyjaźń?Przepraszam,ale ciesze się,ze bwsród moich przyjaciół nie ma ludzi,którzy tak samo myślą.
Przytocze 2 cytaty z cudownej książki "Mały Ksiąze"
"Już zawsze będziesz odpowiedzialny za to co oswoiłeś" (a oswoic znaczy "tworzyć więzi")
" Na zawsze jesteś odpowiedzialny za swoją różę."
Myślę że po prostu nie znasz sytuacji. Tak, nie znasz całej sytuacji. Co najwyżej z jednej strony, ale ostrzegam że to ta strona przegrała wszystko swoim postepowaniem. To ta strona unosi się dumą. To ta strona została sama, bo chciała żeby przyjaciele walczyli ZA nią a nie Z nim
-
pewnie ma to co większość, chęć trzymania się z daleka.. posłuże się cytatem z filmu, "Nie jem byle czego" :D
"Wiekszość" , "chęć trzymania się z daleka" - takie ogólniki mnie nie interesuja , jak ktos zaczyna jechac po Gardenie to prosze wprost, a nie jakies podchody jak gówniarze...
Sorki za offtopic Moderatorzy :D
nie wdaje sie w polemiki, zwłaszcza ze to nie są ogólniki.. doczytaj sobie dalej. aloha chłopcze i powodzenia, nie odpisuje na nastepny post ;)
-
Kiedyś napisał posta że uderzył psa, to kilku użytkowników stwierdziło że nie można buć zwierząt i że chyba naślą na niego jakiegoś zielonego...
Hm, abstrahując od tematu, ekhm, sporu, to co było dziwnego w ich reakcji?
Chyba, że nie jestem w temacie, ew. mam wyprany mózg, czy cuś...
-
Choćby to, że nie chodziło mu o zwierzę...
-
nie wdaje sie w polemiki, zwłaszcza ze to nie są ogólniki.. doczytaj sobie dalej. aloha chłopcze i powodzenia, nie odpisuje na nastepny post ;)
To sa ogolniki i w dodatku zamiast wlasnego zdania zaslanianie sie "większością"... no ale zeby cos powiedziec wprost to trzeba miec odwage i jaja.. jak widac niektorym tego brakuje.
(http://gunsnroses.com.pl/forum/Themes/dilbermc/images/warnpmod.gif) Obrażanie forumowiczów. Jest to warn nr 3,więc automatycznie posty będą moderowane przez administratorów przez 2 tygodnie. Zqyx
-
Tak, nie znasz całej sytuacji.
Gdybyś napisał to w pierwszej osobie, byłby to jedyny sensowny Twój post w tym temacie. Popuść trochę ciśnienia, bo se krzywdę zrobisz.
A zapomniałem o "przyjaźń ma prawo żądać ale i obowiązek rozumieć" Jakoś tak. Ja zrozumiałem, dałem druga szansę. Mnie zrozumieć? po c**j?
Madzia, Ty mnie trzymasz?:D
To mile co piszesz.
-
nie wdaje sie w polemiki, zwłaszcza ze to nie są ogólniki.. doczytaj sobie dalej. aloha chłopcze i powodzenia, nie odpisuje na nastepny post ;)
To sa ogolniki i w dodatku zamiast wlasnego zdania zaslanianie sie "większością"... no ale zeby cos powiedziec wprost to trzeba miec odwage i jaja.. jak widac niektorym tego brakuje.
dobra chłopcze to jest moja mało popularna opinia: garden to taki mały shit, nie zaslaniam sie wiekszoscią poniewaz przynaleze do owej grupy, ktorej zdanie tutaj przyblizylem w sposob jasny i czytelny, aczkolwiek chyba niektorym brakuje piątej klepki żeby zrozumieć proste zdanie. pozdrawiam Cie jajcarzu :) miłego wieczoru. to juz naprawde koniec tej konwersacji z mojej strony... papa ;]
(http://gunsnroses.com.pl/forum/Themes/Aa_New_Damage/images/warnpmod.gif) 9. Należy szanować innych użytkowników. M
-
Kto przestaje być przyjacielem, nigdy nim nie był.
"Aby przyjaźń wzrastała i stawała się bardziej intymna, musi istnieć poczucie bezpieczeństwa w świadomości tego, że nawet popełniając błędy wciąż na nowo, w oczach swojego przyjaciela nadal będziesz kochany i otrzymasz całkowite przebaczenie."
Niestety, niektórzy tego nie potrafią. Nie potrafią wybaczyć ani zapomnieć. Wolą pouczać, bo - ich zdaniem - staniemy się dzięki temu lepszymi ludźmi. Albo karać - np. ciągłym wypominaniem. Bez komentarza.
I jeszcze jeden cytat: "Przyjaźń oznacza przede wszystkim uznanie wolności drugiej osoby. Gdy czyni się najmniejszy wysiłek, aby ją ograniczyć, prawdziwa przyjaźń przestaje istnieć" Francesco Alberoni.
Jeśli niczego nie ukrywasz, stawiasz sprawę jasno i głośno mówisz "jestem, jaka jestem - take it or leave it" i ktoś to akceptuje, a potem nagle zaczyna mu to przeszkadzać i próbuje na siłę Cię zmienić - nadal będziesz jego przyjacielem? Sorry, ale zgadzam się z Sawiakiem - przyjaźń to nie męczeństwo. A ja zdecydowanie nie mam zadatków na Matkę Teresę.
-
Ja? Sobie? Nie, zdecydowanie nie. Ktoś mi? Nie, zdecydowanie nie. Ty sobie? Tak, robisz to cały czas za każdym razem jak bierzesz butelkę. Znam ten spór od początku - przegrałeś. Miałeś okazję, ale nie. Oczywiście wiedziałeś wszystko najlepiej. I z całym szacunkiem, to Twoja przegrana i tylko Twoja. Przyjaciele zobaczyli że idąc za Tobą wylądują w Tworkach. Odpuścili i mają się dobrze. Ty nie odpuściłeś, i wpadasz w bagno coraz głębiej. Szamoczesz się w 'swojej' prawdzie i to Cię gubi. Bagno jakie zrobiłeś wciąga Cię. Pożera swego stwórcę. Ale nie musiało tak być. Mogłeś się uspokoić i póki jeszcze miałeś przyjaciół prosić ich o pomoc, by wyciągneli Cię z bagna. Ty jednak szarpałeś i szarpiesz się nadal. Nie mogli Ci pomóc bo sami by skończyli w tym bagnie. Twoim bagnie, Twojej chorej grze. I nie rób z siebie publicznie ofiary - to żałosne.
-
nie wdaje sie w polemiki, zwłaszcza ze to nie są ogólniki.. doczytaj sobie dalej. aloha chłopcze i powodzenia, nie odpisuje na nastepny post ;)
dobra chłopcze to jest moja mało popularna opinia: garden to taki mały shit,
no to zes powiedzial co wiedzial :lol: REBEL proponuje dac sobie spokoj, bo z gowniarstwem sie nie da prowadzic
dyskusji na poziomie
Warn słowny za obrażanie forumowiczów.Zqyx
-
A zapomniałem o "przyjaźń ma prawo żądać ale i obowiązek rozumieć" Jakoś tak. Ja zrozumiałem, dałem druga szansę. Mnie zrozumieć? po c**j?
Ty zapomniales, Ty dales druga szanse ROTFL :D :D....
A pomijajac juz to, jak mozna dawac druga szanse komus kto niczego zlego nie zobil. Nie zrobil nic zlego a ciagle czuje to, ze dostal druga szanse WOW!! Ze jest na lasce... Tylko za co, dlaczego???
-
Dominika, nie psuj mu wychodzenia na ofiarę :P Niech myśli sobie nadal że ma rację, skoro tak bardzo chce. Niech robi sałatkę, wodę, koktajl czy co kolwiek innego z mózgów forumowiczów. To mu wychodzi perfekcyjnie i nikomu nie musi dawać drugiej szansy na otwarcie się aby mógł spokojnie zrobić swoje z mózgu forumowiczów i administracji. Amen, na jakiś czas. Ide coż zjeść, najlepiej sałatkę z mózgu a'la biedna ofiara produkcji pana B.
-
Ide coż zjeść, najlepiej sałatkę z mózgu a'la biedna ofiara produkcji pana B.
Smacznego. Ale ostrzegam - smakuje gorzko i dlugo sie po niej odbija ;)
-
u a'la biedna ofiara produkcji pana B.
Ja nie mówie o nikim,jako o ofierze.Mówie o kims ,kto kilka razy dał mi do myslenia i o kims ,kto pomógł mi kilkakrotnie przetwac cięzkie chwile.O kims kto mnie wysłuchiwał ,rozweselał.
-
Tak, rozweselanie opanował do perfekcji ;) A pomoc? Pomoc od niego? Przepraszam, może to wyda się znajome ale nie mogę się powstrzymać "WYDAJE CI SIĘ!" Ale tak, B. dawał, daje i będzie dawał wszystkim do zrozumienia jak nie należy postępować. No, jest jeszcze wzorem świetnego aktora. No ale cóż, chyba pustego. Oj, przepraszam - napełnionego alkoholem.
-
A pomoc?
Tak ,pomoc.I wcale nie wydaje mi sie
-
Owszem trzeba umie chłodno kalkulować, bo czasem życie nas do tego zmusza.
Tak, życie. A jeśli do chłodnej kalkukacji zmusza wakacyjna nuda i chwilowe osamotnienie? albo znudzenie związkiem? albo chęć pozbycia sie ciężaru? No ale fakt, to tez życie.
Trzeba także umieć się podnosić i isc dalej, bo strach pomyśleć co by było gdybyśmy się zatrzymali.
Kiesys sie podniosłem z podłogi po tym jak Ktoś "chciał pogadać" na gg. Wiesz jaka jest w dotyku podłoga u Ciebie w domu. Sprawdzona policzkiem?
A przyjaciele nie są od tego, żeby całe życie głaskać po głowie i mówi " Tak racja jesteś biedny/a i pokrzywdzony/a", ale żeby właśnie czasem kopnąć w dupę i spytać " Co ty do cholery robisz ze swoim życiem?!" To są prawdziwi przyjaciele.
Nie, nie wiesz, co to jest prawdziwa przyjaźń, ale wiem kto by to potrafił Ci to pieknie wytłumaczyć.
Nie, kiedy mówisz przyjacielowi "robisz co innego niz deklarujesz (własnie, po co?? nikt nie wymaga tego, wystarczy nie mówic rzeczy, które tylko mają sprawic wrażenie, no ale niektórzy maja taki nawyk) prawdziwy przyjaciel mówi "i c**j!" "a c**j Cie to obchodzi!!!!" Tak mówi prawdziwy przyjaciel. Kiedy sie pokazuje że sie widzi, jak jest fałszywy w stosunku do innych ludzi, lub do przyjaciela, wtedy odpowiada "ale ja nie chce tego słyszeć, jest mi dobrze jaka jestem" "nie życzę sobie tego słyszeć" "nie pouczaj mnie" Kiedy mówisz, ze jest Ci źle z powodu, w jaki sposób rozmawia z przyjacielem odpowiada "nie życzę sobie tego słyszeć" Tak odpowiada prawdziwy przyjaciel, prawdziwemu przyjacielowi. Po za tym "nie robi z gęby cholewy" Not at all. Mówić, że sie "nie chce kogos widzieć na oczy" i to do nie jednej osoby, a potem...
No tak, wrócił z urlopu z którego.. "lepiej żeby nie wracał". Ale co tam, "fun". Nieważne z kim.
Nigdy niczyje słowa nie były tak bezwartościowe.
Prawdziwy przyjaciel stroi fochy, że nie chce sie rozmawiac o osbistych rzeczach w obecności obcych ludzi, siedzących pół metra obok twarzą w twarz, ale juz rozmowa w obecności wspólnego ("PRAWDZIWEGO") przyjaciela, będzie "publicznym wykorzystywaniem przeciwko ludziom różnych rzeczy, które te osoby, w całej swojej naiwności, powierzyły kiedyś komuś w zaufaniu." Bardzo publicze jest rozmawianie w towarzystwie trzech "najbliższych osób". Ktoś obcy nie będzie wiedział, kiedy sie kłamie, a już w sześc oczu wersje mogą sie różnić. Ale to nie przeszkadza prawdziwemu przyjacielowi kłamać w zywe oczy, wypierając się, za to przeszkadza powiedzenie o nim kilku słow prawdy. Publicznie! Chamstwo.
A zawalczyć to najlepiej samemu o siebie, wtedy to na pewno będziesz miał pewność, że walczącemu na Tobie zależy.
Wiem komu nie zależy.
Powiem tak skoro nikt już nie bawi się tu w żadne udawanie. Możesz sobie różnie oceniac moje wybory i naprawdę guzik mnie obchodzi co o mnie myślisz, ale z łaski swojej nie dziel się tymi przemyśleniami w internacie. W gwoli odświerzenia pamięci mogę powtórzyc, że ja za zainstniała sytuacje poniosłam już konsekwencje i "karę" i pewnie ponosic ją będę jeszcze jakiś czas, więc w sumie nie Tobie mnie oceniac.
A co do przyjaciół, to myślis z się wiem co to przyjaźń i nie potrzebuję jej definiowac. Moi prawdziwi przyjeciele mówią mi jak robię coś źle i biorę ich zdanie pod uwagę. Kłamstwo? Czy to już jakaś obsesja, że je tak wszędzie widzisz?
-
Możesz sobie różnie oceniac moje wybory i naprawdę guzik mnie obchodzi co o mnie myślisz, ale z łaski swojej nie dziel się tymi przemyśleniami w internacie.
Panno - nic dodać, nic ująć. Ale nie liczyłabym na to, że cokolwiek dotrze. Konfrontacja "face to face" wymaga bardzo dużo odwagi - wysyłanie w necie obraźliwych postów jest znacznie łatwiejsze.
Kłamstwo? Czy to już jakaś obsesja, że je tak wszędzie widzisz?
Niestety, chyba tak właśnie jest. IMHO taki stan wymaga leczenia.
-
Możesz sobie różnie oceniac moje wybory i naprawdę guzik mnie obchodzi co o mnie myślisz, ale z łaski swojej nie dziel się tymi przemyśleniami w internacie.
Panno - nic dodać, nic ująć. Ale nie liczyłabym na to, że cokolwiek dotrze. Konfrontacja "face to face" wymaga bardzo dużo odwagi - wysyłanie w necie obraźliwych postów jest znacznie łatwiejsze.
Kłamstwo? Czy to już jakaś obsesja, że je tak wszędzie widzisz?
Niestety, chyba tak właśnie jest. IMHO taki stan wymaga leczenia.
Wiesz, nie powiem, żebym ja była jakoś szczególnie przychylnie nastawiona na rozmowy w twarzą w twarz, ale ja już się jakiś czas temu przemogłam i powiedziałam wszystko co miałam do powiedzenia. Tym samym licząc na rychły koniec.
-
a przyjaciele mają inne zdanie to przepraszam bardzo, ale to koniec. Przyjaźń nie jest z gumy. Pęka najczęściej przez głupotę
i na tym wg. Ciebie polega przyjaźń?Przepraszam,ale ciesze się,ze bwsród moich przyjaciół nie ma ludzi,którzy tak samo myślą.
Przytocze 2 cytaty z cudownej książki "Mały Ksiąze"
"Już zawsze będziesz odpowiedzialny za to co oswoiłeś" (a oswoic znaczy "tworzyć więzi")
" Na zawsze jesteś odpowiedzialny za swoją różę."
Tak samo myśleć nie muszą...w sumie nie powinni nawet...ale są pewne granice tych różnic światopoglądowych...
A co do Antoine de Saint Exupery'ego i Małego Księcia... Twierdził, iż: "Ludzie mają zbyt mało czasu , aby cokolwiek poznać. Kupują w sklepach rzeczy gotowe. A ponieważ nie ma sklepów z przyjaciółmi, więc nie mają przyjaciół."
A, że chodzimy coraz częściej na skróty...i nie mamy czasu poznać drugiej osoby...to możemy czasem zbyt pochopnie uznać kogoś za przyjaciela...
@@@ a co do innych wątków to mi już jest szkoda słów na to bo swoje zadnie juz mam *&^*&%***.... :ph34r: :megafon:
-
Wiesz, nie powiem, żebym ja była jakoś szczególnie przychylnie nastawiona na rozmowy w twarzą w twarz, ale ja już się jakiś czas temu przemogłam
I dokładnie o to chodzi. Są sprawy, których absolutnie nie powinno się załatwiać na forum publicznym - czasem trzeba się przemóc i mieć odwagę spojrzeć komuś prosto w oczy. Dorośli ludzie albo rozwiązują swoje problemy osobiście, albo całkowicie sobie odpuszczają i wrzucają na luz.
Ze swojej strony gorąco polecam to ostatnie. Podejście do tematu na zasadzie "wywalili mnie ze swojego życia - trudno, ich strata".
-
bizkit: Napisałem Ci kiedyś trochę.Dziś widzę,że sprawa dotyczy forumowiczów. Proszę Cię,żebyś sprawy prywatne załatwiał poza forum. O to samo proszę także każdego z osobna,nie tylko zaangażowanego w tę sprawę,ale także w inne. Jeśli macie coś do kogoś załatwcie to przez gg,telefon,czy pm,publiczne "obrzucanie sie błotem" nic nie da,a może tylko zrazić. Dlatego proszę,idźcie z tym poza forum,zwłaszcza,że sprawa ciągnie się dosyć długo,a "światełka w tunelu" nie ma. Chyba,że lubicie Jerry'ego Springera ;)
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Co do właściwego tematu : Parę razy w swoim życiu usłyszałem . Taki chory,a mimo to się śmieje. Czy to znaczy,że mam zamknąć się w pokoju,odgrodzić od ludzi i zacząć płakać,bo tego by sobie niektórzy życzyli? Czy choroba = smutek,żal do całego świata,odcięcie się od niego i obwinianie wszystkich za wszystko? Czy człowiek chory,człowiek niepełnosprawny powinien nie wychodzić z domu,bo a nuż ktoś zauważy,że czasem się uśmiechnie? Kiedy tak patrzę na wielu ludzi wydaje mi się,że coś w tym jest...,że w Polsce trudno jest być szczęśliwym nie dlatego,że jest się nieszczęśliwym z natury,ale dlatego,że po prostu w pewnych sytuacjach "należy" być nieszczęśliwym.
Ktoś gdzieś napisał,że najpierw jest się człowiekiem,a dopiero później mężczyzną,pracownikiem,ojcem i.t.d...skoro tak,to najpierw jestem człowiekiem,a dopiero później niepełnosprawnym. I nie jest to druga rzecz na liście tego,kim jestem. Dlatego mimo choroby staram się cieszyć życiem.
Zauważyłem 3 postawy najbardziej popularne postawy wśród ludzi w odniesieniu do niepełnosprawności.
1) Czy aby na pewno "nie gryzie",czy aby na pewno da się z nim pogadać i.t.d = jestem z Marsa ,drżyjcie Ziemianie ;)
2) Z czego on się cieszy,przecież jest na wózku i.t.d - nawet nie komentuję
3) Wow,jest na wózku,a dobrze sobie radzi - bohater ;)
Każda postawa z tych,które wymieniłem jest dla mnie w pewnym momencie śmieszna,a czasem bolesna.
Owszem jest spore grono ludzi,którzy widzą przede wszystkim człowieka i mam nadzieję,że to grono będzie się powiększać.
Jestem niepełnosprawny,ale to nie znaczy,że mam być wiecznie nieszczęśliwy,wiiecznie spychany na margines,czy wręcz przeciwnie wiecznie wychwalany i.t.d.
Czy choroba,nawet nieuleczalna musi wykluczać szczęście człowieka? Myślę,że nie ,oczywiście na miarę mozliwości.
Człowiek jest tym,co z siebie da innym,nie co od nich wyszarpie.
Chcę być dobrze zapamiętany,tylko tyle i aż tyle.
:D Zqyx znowu napisał posta,którego nikomu nie będzie się chciało czytać ;)
-
:D Zqyx znowu napisał posta,którego nikomu nie będzie się chciało czytać ;)
Ja przeczytałam :) I po raz kolejny jestem pod wrażeniem.
-
Od deski do deski :)
I to powinno byc wielkimi literami:
CZŁOWIEK JEST TYM,CO Z SIEBIE DA INNYM,NIE CO OD NICH WYSZARPIE
-
Zqyx, dobrze prawisz ;) rozumiem Ciebie...ale odnoszę wrażenie z racji studiów, iż stosunek statystycznego polaka do osób z niepełnosprawnym narządem ruchu, poprawia sie...
Jednak takie samego zjawiska nie można doszukać się w stosunku do osób niepełnosprawnych umysłowo... ;/
Tylko żebyś nie popadł w szał działań tylko po to aby zostać zapamiętanym ;) Tak, wiem Złemu Zqyxowi to nie grozi ;)
-
Cóż, Zqyx przedstawił prostsze słowa JPII - Człowiek jest wielki nie przez to co ma. Nie przez to kim jest lecz przez to co daje drugiemu człowiekowi.
A co do niepełnosprawnych - nie trawie ludzi parkujących na miejscach dla ludzi mających problemy z poruszaniem etc. Ja osobicie bym nakładał mandaty conajmniej 5000zł. Wtedy by kierowcy sie nauczyli jak korzystać prawidłowo z parkingu. A co do ludzi z różnymi chorobami psychicznymi - dla mnie są neutralni. I wg mnie powinni dostawać jakąś pracę
-
Mówie o kims ,kto kilka razy dał mi do myslenia i o kims ,kto pomógł mi kilkakrotnie przetwac cięzkie chwile.O kims kto mnie wysłuchiwał ,rozweselał.
Madzia, to bardzo miłe, czytać takie rzeczy.
Zqyx to nie jest żadne załatwianie prywatnych spraw. Wiesz czemu? bo nie ma co załatwiać, wszystko juz załatwione. Komentarze w temacie z komentarzami (chyba od tego jest?) zeszły przez dragi, poczucie wartości, pomoc, na przyjaźń etc. Trudno to traktować wąsko. Komentarze komentarzy. Jesli łamię regulamin, no to wiesz co robić. Jeśli ktoś sie chce zrażać, proszę. Kiedys ktos mi powiedział, ze ceni to, ze mówię co myślę. No i zgubiło mnie to, bo mówiłem przyjaciołom, co myślę. A nie życzyli sobie tego.
Sawiak - temat jest popisem mistrzów sentencji, ode mnie tylko taki banał. "Wiesz że gdzieś dzwoni, tylko nie wiesz w którym kościele." I nie chciałbym Cię uświadamiać w niektórych sprawach, chociaż wiem, że ciebie i tak nic nie zraża. Dowiesz się o tym sam, tak jak ja sie dowiedziałem.
No i jak to z tym twoim bratem? Skoro musiał się zmienić, żeby żyć, a uciekł z niegodnego Gardenu, to? Cos ta teoria sie kupy nie trzyma.
Odpuścili i mają się dobrze. Ty nie odpuściłeś, i wpadasz w bagno coraz głębiej
Miło, że zauwazasz te subtelną różnicę.
A zapomniałem o "przyjaźń ma prawo żądać ale i obowiązek rozumieć" Jakoś tak. Ja zrozumiałem, dałem druga szansę. Mnie zrozumieć? po c**j?
Ty zapomniales, Ty dales druga szanse ROTFL :D :D....
A pomijajac juz to, jak mozna dawac druga szanse komus kto niczego zlego nie zobil. Nie zrobil nic zlego a ciagle czuje to, ze dostal druga szanse WOW!! Ze jest na lasce... Tylko za co, dlaczego???
Zapomniałem o tej pięknej sentencji, którą mi zaserwował przyjaciel. Osobiście rozumiałaś moje rozczarowanie, publicznie jest TROSZKĘ inaczej. I to juz tradycja, że on sie nie wypiera (tej sytuacji wyjątkowo, sam sie dziwię), ale ma obrońcę.
Czemu to czuje? Może to wyrzuty sumienia, ale to wątpliwe.
Powiem tak skoro nikt już nie bawi się tu w żadne udawanie. Możesz sobie różnie oceniac moje wybory i naprawdę guzik mnie obchodzi co o mnie myślisz, ale z łaski swojej nie dziel się tymi przemyśleniami w internacie. W gwoli odświerzenia pamięci mogę powtórzyc, że ja za zainstniała sytuacje poniosłam już konsekwencje i "karę" i pewnie ponosic ją będę jeszcze jakiś czas, więc w sumie nie Tobie mnie oceniac.
A co do przyjaciół, to myślis z się wiem co to przyjaźń i nie potrzebuję jej definiowac. Moi prawdziwi przyjeciele mówią mi jak robię coś źle i biorę ich zdanie pod uwagę. Kłamstwo? Czy to już jakaś obsesja, że je tak wszędzie widzisz?
NIkt już sie nie bawi w żadne udawania? Szkoda. Ja się od początku nie bawiłem, mając w dupie swoja żałosność. NIe oceniam Twoich wyborów, to mogą robic tylko osoby postronne, ja je tylko czuję. Tak, trudno uwierzyć, że cham i egoista odczuwa. Czemu mam się nie dzielić moimi przemyśleniami? Są tematy od tego. Czyms to sie różni od bloga? też juz mam, takiego imoł troszkę:D To sie ze mnie wylewa, no i dość tego juz maja wszyscy, łącznie z przyjaciólmi.
Mówienie czegos otwarcie, różni sie od mówienia, każdemu z osobna po cichu. Kwestia podejścia. Ale nikt na forum nie wiedział, nie? Bo "nie mam potrzeby dzielić sie swoimi osobistymi sprawami z ludźmi z forumi" Czyje to słowa? Więc ciekawe czemu widzę kłamstwo "wszędzie".
Z resztą dla niektórych "kłamstwo" wygodniej zastąpić "zmianą zdania/decyzji". Ja nazywam rzeczy po imieniu.
Co do przyjaciół, to niektórzy potrzebują ja definiowac, podpierając sie pięknymi sloganami, które Ci tu przytoczyli. Gorzej z realizacją. MI wystarczyłoby - mówic prawdę i robić to co sie mówi. Niewiele, ale za dużo. Nie zapewniać o niczym, skoro sie nie potrafi tego spełnić. A raczej nie chce. Ale przecież "chcieć znaczy móc", right?
Wiesz, nie powiem, żebym ja była jakoś szczególnie przychylnie nastawiona na rozmowy w twarzą w twarz, ale ja już się jakiś czas temu przemogłam
I dokładnie o to chodzi. Są sprawy, których absolutnie nie powinno się załatwiać na forum publicznym - czasem trzeba się przemóc i mieć odwagę spojrzeć komuś prosto w oczy. Dorośli ludzie albo rozwiązują swoje problemy osobiście, albo całkowicie sobie odpuszczają i wrzucają na luz.
Ze swojej strony gorąco polecam to ostatnie. Podejście do tematu na zasadzie "wywalili mnie ze swojego życia - trudno, ich strata".
Dokładnie to chodzi o to, że nie chce sie juz słuchac kłamstw, słów osoby, której słowa nie mają ŻADNEJ wartości. Każde następne jest zaprzeczeniem poprzedniego. Choćby cos takiego w odpowiedzi na "nie mogę tego trzymac w środku" pada "ja bym sie spaliła ze wstydu pisząc cos osobistego na forum" Tak, jest taka opcja 'ostatnie wiadomości użytkownika'. To tylko malutki przykład.
Z resztą kiedy pada "juz wszystko sobie powiedzieliśmy" to skąd nagle "morze niewypowiedzianych słów" "nawet sobie nie zdajesz sprawy dlaczego"? Ale tylko ja widzę sprzeczności.
CZŁOWIEK JEST TYM,CO Z SIEBIE DA INNYM,NIE CO OD NICH WYSZARPIE
Tak, kiedy błazen opada z sił i nie jest już tak zabawny, kiedy jest monotematyczny i nie daje już rozrywki, której sie oczekuje, to mówi sie papa. Wybiera sie towarzystwo osób, jak to było? "wesołych". No i wyszarpywać przyjaźń to hard work.
Oprócz moich komentarzy do opinii, opinie.
Wali mnie żałosność, mówię to co myślę, nawet publicznie. Wolę to niż kombinowanie.
Jeśli kochać to na zabój, jeśli pić to na umór.
-
przepraszam, może mi ktoś w skrócie napisać o co w tym wszystkim chodzi??
-
O nic co powinno stać się tematem publicznej debaty
-
Nirvana jest ciekawym zespołem
dżiz, Grzegorzu, prawisz straszne rzeczy... ale cóż... gust jest jak prawda...
-
Cicho :P Brat mnie wychował na GNR i Nirvanie xD GNR się przyjeło ;)
-
Co jest złego w Nirvanie? Nie lubią się z Axlem,więc trza ich gnębić ? ;)
Swój wkład w muzykę mają,współtworzyli coś nowego,odnieśli sukces. Potem lider zespołu zrobił,to co zrobił,ale już wczesniej byli docenieni i wielcy. Ba ,Axl nawet nosił czapkę z daszkiem z napisem Nirvana,jeśli mnie pamięć nie myli.
-
dla mnei są przereklamowani, ot co... ich stosunki z gn'r nic mnie nie obchodza, po prostu było i jest wiele wartościowszych zespołów grunge'owych od nirvany, ale za nirvane wzieła sie stacja której nazwy wymieniac nie moge, i mamy taką sytuacje jaką mamy..
ale lubie jeden utwór nirvany, serio :D
-
Nie powiesz mi,że w Radiu Maryja ich promowali :P
Tak,promowani owszem byli. Bardzo nachalnie i bardzo skutecznie...ale nie oni jedni. Gunsów to niby nie dotyczyło? W 1992 ,gdzie byś nie spojrzał było Gn'R,ale takim wstrętem się nie cieszy ;)
-
w 1992 miałem dwa latka, czasy znam tylko ze żródeł pisanych :P ja patrze z perspektywy lat, i na podstawie sytuacji dzisiejszej... z kurta zrobiono pół boga, z nirvany jeden z najlepszych zespołów wszech czasów... litości...
-
Ba ,Axl nawet nosił czapkę z daszkiem z napisem Nirvana,jeśli mnie pamięć nie myli.
zgadza sie, ale potem ja spalil [gnrontour.com]
09.13.92 - Exhibition Stadium, Toronto, Canada
Axl goes off on Nirvana and burns a Nirvana hat while the band plays a bit of 'Smells Like Teen Spirit.'
-
Cóż mogło być lepszego niż spalenie czapki podczas Smells like teen spirit ?? ;) Owszem była między nimi wojna - Axl chciał trasę z Nirvaną,a Kurt to olał,więc ego pana Rose musiało zostać podrażnione,ale czy tym samym zostało podrażnione ego fanów Gn'R?
Dla mnie osobiście Nirvana jest ciekawym zespołem,nie najlepszym na świecie,bo wiadomo,że tu TD jest bezkonkurencyjne ;),ale zespołem,który warto poznać. Zespołem,który przybliżył światu nowy gatunek muzyki. Co ciekawe nawet wśród sympatyków grunge Nirvana chyba specjalnie się nie liczy i w sumie zastanawiam się czemu. Czy ze względu na popularność? PJ też jest popularny,a jakoś ludzie się do niego przyznają ;) A jak ktoś powie,że lubi Nirvanę,to chyba sobie tylko "obciachu" narobi. Poznałem muzykę Nirvany i lubię. Trafia do mnie. Może jest niezbyt skomplikowana,ale pewnie dlatego do mnie trafia. Nie lubię długich 10,15 minutowych kawałków,w których nic się nie dzieje. :) U Nirvany tego nie ma.
-
O nic
To jest właśnie najgorsze...nie do przeżycia.
-
Jak już edytujesz moje posty to zachowuj ich sens bardzo proszę
-
z kurta zrobiono pół boga, z nirvany jeden z najlepszych zespołów wszech czasów... litości...
Mnie też to załamuje, ci ludzie są tak poronieni :/
I to raczej nie jest tak, że fani GNR nie lubią Nirvany, bo się Kurt pogryzł z Axlem, tylko na odwrót, gdy czytam gdzieś pieśni na cześć przereklamowanego Cobaina, to wszyscy mieszają z błotem GNR :/
Ale bardzo lubię czasem posłuchać sobie In Utero, świetna płytka ;)
-
- homoseksualiści powinni mieć prawo do zawierania małżeństw i adoptowania dzieci . Napisała Moonsun
Tak zgadzam się powinni mieć prawo adoptować dzieci urodzone przez homoseksualistów z tym zastrzeżeniem że homoseksualistów płci męskiej.
- nauczyciele to zawód, który wykonują największe lenie (przerwa co 45 min. notoryczne spóźnianie się na lekcje, kawa, herbata w dowolnym momencie pracy - takch przywilejów nie ma w żadnym zawodzie) . napisał Wojo
Do tego mają pretensję że muszą uczyć przez pozostałe 30 minut - odejmijmy czas wejścia wyjścia i zejścia na ziemie (czyli czasu który potrzebny jest im na to aby zrozumieć że nie są prorokami )
Wesele to najbardziej kiczowata impreza napisał Wojo
- z najgorszą muzyką i w najgorszym towarzystwie do zabawy