Tak się wtrącę...
Ludzie sami odpowiadają za swoje życie i za swoje nałogi. Jasne,pierwszy papieros,pierwszy kieliszek wódki,czy pierwszy narkotyk może być podrzucony. Ale...nie oznacza to,że trzeba w to brnąc. W życiu bywa podle. Najczęściej fundujemy to sobie sami,nie potrafiąc poradzić sobie z przeszłością,czy teraźniejszością. Jestem nałogowcem. Jeden nałóg pewnie znacie,drugi poniekąd też. Nie walczę z tym,bo nie widzę sensu. Ale te nałogi "krzywdzą" tylko mnie. I wiem,że jeśli znalazłbym silną motywację,to jestem w stanie z tego wyjść. Nie będzie to łatwe.Ale w tym szalonym świecie nic nie jest łatwe.
Wszystko zaczyna się i kończy na poczuciu własnej wartości.
Owszem na to wpływają mniej lub bardziej inni ludzie,ale oni nie zmuszają do nałogu. Człowiek sam wybiera.
Można całe życie czuć się ofiarą,obwiniać za wszystko innych i brnąć w ten cały syf,albo spróbować sobie pomóc,lub dać sobie pomóc.
Trudne? Pewnie,że tak. Możliwe? To zależy od człowieka.
Zamierzam spróbować, motywacja bliska 0,ale cóż...kiedyś w końcu trza się otrząsnąć.