Canis, no wiesz.. może to ja muszę do tej książki dorosnąć, bo i tak bywa ale jak to u Kinga się zdarza, akcja rozkręca się powooooli - a Dallas 63 jest dłuuugie, więc jest dużo miejsca na to
skoro mówisz, że sprawa zabójstwa JFK cię fascynuje, to może bardziej ci się spodoba - ja po nią sięgnęłam tylko ze względu na autora;)
Tak samo ludzie mogą odebrać "Worek kości", który tez był długi (to chyba specyfika autora
), rozkręcał się powoli, zdarzeń paranormalnych było w ciągu całej książki stosunkowo niewiele, (mniej niż w "Cmętarzy zwieżąt" na przykład) dopiero w zakończeniu co nieco ruszyło. Ale King pisze takim językiem i ma taki styl, który sprawia, że nawet gdyby pisał o praniu skarpet przez 20 stron to raczej bym książki nie odłożyła. Przekonał mnie "Cmętarzem..." i to bardzo. "Worek..." również bardzo mi się podobał. Główny bohater był pisarzem i interesujące było to, co o tym zawodzie King tam pisał. O kontraktach, wydawcach, agentach etc. Poza tym w Kingu jak w Martinie podoba mi się to, że żaden bohater nie może być pewny czy dożyje do końca książki, a tak jest w 90% z głównymi bohaterami
Co do samego "Dallas", czytałam pochlebne recenzje. Może rzeczywiście warto doczytać do końca?