Czyli robiłeś to w Polsce? Myślałam, że w Anglii.
Rękawy to coś o czym marzę i jak to powiedziałam Wlo na Woodstocku: Zazdroszczę ludziom, którzy mają ugruntowaną pozycję zawodową na tyle, że mogą sobie pozwolić na rękawy.
Ale kiedyś, cholera, je zrobię
Może w międzyczasie ludzie pozbędą się tych durnych i dziwnych uprzedzeń, a może po prostu wyjdzie mi mój plan na życie i będę sama sobie sterem, żeglarzem i okrętem. W głowie nawet powoli roi mi się wzór. Lewą rękę na pewno w całości poświęciłabym Gunsom
jakie Ci się podobają rękawy? Kolorowe czy nie?
Jest faktycznie coś uzależniającego w tym uczuciu, które towarzyszy robieniu tatuażu, choć mój ból z Twoim był zapewne nieporównywalny i moja sesja trwałą 30 minut. Bolało mnie, kiedy robił kontury. Uczucie było takie dziwne jakby ktoś wbijał mi w skórę szpilkę i przeciągał ją po ręce. Bardzo nieprzyjemne. A później jak wypełniał tuszem, przestalo boleć. Mimo wszystko tak jak napisałam, mimo bólu chce się zrobić następny i następny. To tak jak z kolczykami.
Mam w głowie dwa kolejne tatuaże, oba będą umiejscowione na plecach i nie wiem od którego zacząć. Jeden ma być cytatem, ale boję się, że będzie za długi, żeby go zmieścić, żeby był czytelny. Boję się, że tatuator zaleci mała czcionkę albo coś w tym stylu, albo skrócenie cytatu. A nie mogę go skrócić. To są dwa wersy i jeden bez drugiego nie będzie nic znaczył
więc prawdopodobnie zacznę od tego mniejszego tatuażu, na lewej łopatce. On w ogóle miał być moim pierwszym, ale w między czasie Gunsi mnie olśnili