W tym roku święta trwają tylko 3 dni, ja zawsze pamiętam, że się siedziało i tydzień za stołem za dzieciaka. Ale oczywiście święta uwielbiam. Zawsze zbieraliśmy się całą rodziną. W tym roku będzie troszkę inaczej bo nie przyjedzie do nas siostra z mężem (rodzi na dniach
) a Wigilię spędzimy u babci w domu, gdyż dziadek ma problemy z chodzeniem i nie dałby rady dojechać do domu rodziców. A propos sprzątania, to mi to odpadło odkąd się wyprowadziłem od rodziców. Ale w kuchni pomagam, szczególnie przy pierogach. Ale zawsze najbardziej czekam na karpia przyrządzanego przez babcię. Takich rzeczy się nie je na codzień więc smakują tym lepiej.
Kiedyś też czekało się na prezenty, bo nigdy z siostrą nie wiedzieliśmy co dostaniemy pod choinkę - od paru lat każdy sam sobie kupuje to co mu się podoba i nie ma dzięki temu rozczarowań. Od przyszłego roku jednak ktoś będzie musiał się zabawić w Mikołaja, bo trzeba będzie nowego członka rodziny wprowadzać w świąteczny klimat
Od paru lat też raczej nikt nie śpiewa kolęd, chociaż dziadek wszystkich goni to nikt raczej nie chce. Na pasterkę też nie chodzę od kilku lat - a tak ogólnie w kościele byłem raz i mi się przysnęło, potem chodziłem tylko na podwórko na osiedlowy "opłatek czyli na małe "co nieco"
Na Sylwestra też nigdy nie robię planów. Zawsze coś się trafia, a w najgorszym razie mogę zorganizować coś u siebie. Fajerwerków i alkoholu nigdy u mnie nie brakuje