ja !!
z dziewczyny w stylu hippie na lachona z solarium
ostatnio spotkałam na przejściu granicznym w Kostrzynie grupę niemiecko-polskich punków
i utwierdziłam się jedynie w przekonaniu, że jest to najsympatyczniejsza subkultura
zawsze lubiłam punkowców, którymi od najmłodszych lat się fascynowałam
z opowieści mojej mamy wynika, że już w wieku 2-3 lat zaczepiałam facetów z irokezami na głowie
wtedy takie osoby na szarych polskich ulicach należały do rzadkiego widoku...szkoda, że w obecnych czasach już nie spotyka się prawdziwych punków, zarówno pod względem ideowym jak i wizualnym...
Ci, których spotkałam niedawno na dworcu, zdecydowanie przypomnieli mi o latach '80, coś wspaniałego
ogromne kolorowe irokezy, dwa psy na smyczy, skóry, glany...ach, och, ach
dobrze, że nie prosili o kasę na tanie wino, bo akurat nie miałam juz forsy na nieprzewidziane wydatki, a zwykle im nie odmawiam