Jestem ciekawa co sądzicie na temat obecnej wystawnej otoczki studniówki - restauracje, kiecki, limuzyny.
Przypomniała mi się historia ze studniówki. Mój kolega miał za partnerkę dziewczynę z innej klasy i jej ekipa postanowiła sobie wynająć limuzynę. Ta dziewczyna to była jedyna osoba z tamtej grupy, którą znał. Jadą sobie jadą, a że mieli być filmowani przy wysiadaniu, to dziewczyny zażyczyły sobie postoju na stacji, zeby "się odświeżyć" (ale potrzebowały tego odświeżenia po 20 minutach w samochodzie...). W każdym razie mój kolega udał się w tym czasie do klopa. Prawie nikt go nie kojarzył, a dziewczyna najwyraźniej była czymś "zajęta". Tak, odjechali bez niego. 10 minut przed rozpoczęciem poloneza dzwonił do nas, żebyśmy mu sprawdzili połączenie autobusowe na miejsce. W niedzielę o 18.
Niby jakoś bardzo nie związane z tematem, ale mi się przypomniało.
Jeszcze pamiętam, jak owe przewspaniałe koleżanki z naszej, kiedy my, czyli ci, co nie zamulali, przyszliśmy do stolika się napić, zaczęły narzekać, ze nikt się fajnie nie bawi, że impreza je dobija i, ze nie tak ja sobie wyobrażały. Ledwo sie powstrzymałem przed powiedzeniem im, żeby przestały jęczeć i ruszyły du*y na parkiet, to moze im się bardziej spodoba.
I ostrożnie z makijażem. Dziewczyna mojego kolegi tak się wymalowała, ze zastanwialiśmy sie, czy jakby jej chlusnąć wiadrem wody w twarz, to czy by zeszło. Ogółem przeważał makijaż na ruską prostytutkę.
Ot, garść co ciekawszych wspomnień z balu maturalnego