Ja boję się śmierci, ale nie mojej, tylko najbliższych... Staram się jednak o niej nie myśleć i nie martwić na zapas, podobnie, jak innymi rzeczami, na które nie mam wpływu. Zdaję sobie sprawę, że śmierć jest nieuchronna, ale świadomość tego nie spędza mi snu z powiek i nie odbiera radości życia. Moja śmierć przeraża mnie o tyle, że nie wyobrażam sobie zostawienia mojego dziecka, poza tym, tak po prostu i zwyczajnie, kocham życie
Jako ateistka, nie wierzę w niebo, piekło i inne tego typu atrakcyjne miejsca, do których podobno mamy trafić po śmierci. Na swój użytek wymyśliłam sobie własną wizję miejsca, w którym kiedyś spotkam wszystkich bliskich, którzy odeszli (to jeden z moich sposobów radzenia sobie z bólem, tęsknotą i swoiste "oswajanie" śmierci), chociaż nieobca jest mi też idea reinkarnacji.
A tak w ogóle, już dawno temu doszłam do wniosku, że pomyślę o własnej śmierci najwcześniej na emeryturze - teraz nie mam czasu na takie głupoty