Hmm, moim zdaniem wystarczy trochę wyobraźni i elastyczności myślenia. A kocha B i C, B kocha A i C, a C kocha A i B. I to niekoniecznie w sensie seksualnym, ale w pełnym emocjonalnym i duchowym wymiarze. Ok, może większość osób nie potrafi kochać dwóch osób naraz, ale czy na pewno? Kocha się rodziców, przyjaciół, ojczyznę. To, że kocha się siostrę, nie znaczy że tej miłości nie straczy dla brata, tak jak miłość do malarstwa nie wyklucza miłości do kajakarstwa. Mogą istnieć ludzie o nieograniczonych pokładach miłości, otwarci, nie pragnący wyłączności, jaka jest w układach dwuosobowych. I nie chodzi o to, czy taki związek spełnia jakąś funkcję, czy nie. W miłości nie idzie o to, czy coś się opłaca.