NighTrain Station Guns N' Roses

Inne => Hyde Park => Wątek zaczęty przez: Slasher_McKagan w Maja 10, 2007, 04:55:04 pm

Tytuł: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Slasher_McKagan w Maja 10, 2007, 04:55:04 pm
interesuje mnie, co sądzicie o tym... tylko dzieci i dewoci pieprzący, że to głupota, bo tak, niech się nie odzywają... czy to akt odwagi, czy tchórzostwa? dla mnie zabić się to wielka odwaga, ale też egoizm... myśleliście kiedyś o tym?
moja przyjaciółka zabiła się w niedzielę wieczorem... to była jedyna osoba jaką kochałem... suka zostawiła nie tylko mnie, ale przede wszystkim dwójkę dzieci... one są niewinne i cierpią teraz, nienawidzę jej za to! choć wiem, że życie było dla niej bólem i sama wielokrotnie płakała przy mnie, że bardziej pragnie śmierci od szczęścia swych dzieci... a może im będzie lepiej bez niej... napisała parę miesięcy wcześniej w testamencie, że chciałaby abym to ja zaopiekował się jej dziećmi, ale wiem, że już to zgnoili przez jej niepoczytalność... a może mi wskazała drogę, może chciała mnie zachęcić i wiedziała, że dziadkowie będą lepszymi rodzicami od nas?
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Maro2 w Maja 10, 2007, 06:16:58 pm
Temat w sumie drażliwy. Dla mnie osobiście samobójstwo to ani akt odwagi ani tchórzostwa. Trzeba być niepoczytalnym żeby samemu odebrać sobie życie, a osoba niepoczytalna nie jest ani tchórzem ani bohaterem. Samobój to rozwiązanie najgorsze ze wszystkich, nie rozwiązuje niczego a tylko zostawia po sobie jeszcze większy śmietnik i traumę dla rodziny. Smutne jest to że dla takich osób zwykle jest za późno zanim bliscy zorientują się że wymagają leczenia.
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Dead Head w Maja 10, 2007, 06:32:39 pm
nie uważam, że samobójstwo dotyczy "chorych" ludzi. Wielu wybitnych ludzi popełniło samobójstwo, co tez nie oznacza, że każdy samobójca to geniusz. Wrażliwi ludzie czasem nie mogą sobie poradzić z bólem i wybierają tą drogę. Ja nigdy nie miałem myśli samobójczych, ale staram się zrozumieć tych, którzy decydują się na ten krok
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Moonsun w Maja 10, 2007, 07:13:00 pm
Ja nie uważam, że wszyscy ludzie, którzy odbierają sobie życie, są niepoczytalni... Część z nich z pewnością cierpi na jakieś zaburzenia psychiczne, ale niektórzy są wg mnie są całkiem normalnymi ludźmi. Może są bardziej wrażliwi? Może słabsi psychicznie? Na pewno trzeba być potwornie nieszczęśliwym i zdesperowanym, żeby targnąć się na własne życie. Nie uważam tego ani za egoizm, ani za heroizm, nie oceniam tych ludzi, bo nikt  z nas tak naprawdę nie wie, jak zachowałby się będąc na ich miejscu. Ja strasznie kocham życie i nigdy nie miałam myśli samobójczych, ale jeżeli coś stałoby się mojemu dziecku, nie chciałabym już dłużej żyć...
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Dead Head w Maja 10, 2007, 07:17:19 pm
jeżeli coś stałoby się mojemu dziecku, nie chciałabym już dłużej żyć...
chwała Ci za to. Szkoda, że przyjaciółka Slashera nie miała takiego podejścia :'(
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Nechebet w Maja 10, 2007, 09:31:32 pm
Dla mnie nie jest to tchorzostwo ani tym bardziej bohaterstwo. To musi byc uczucie tak ogromnej bezsilnosci, niewyobrazalnego wrecz bolu, ktore nie pozostawiaja wybou. Tak naprawde zadne z nas tego uczucia nie zna, bo wciaz tu jestesmy - i cale szczescie. Ja, majac kilka ciezkich wydarzen w swoim zyciu (jak pewnie z reszta wiekszosc), ktore zmienialy mnie w rozny sposob - dobry lub zly i przynosily rozne skrajne uczucia czy mysli, uwazam sie za osobe raczej silna ale jestem w stanie zrozumiec taki krok. Moge sobie wyobrazic sytuacje, w ktorych nie mialabym sily zyc. Nadal jednak uwazam, ze wzgledem otoczenia jest to krok egoistyczny.
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Sawiak Niszczyciel w Maja 10, 2007, 10:38:19 pm
Dla mnie samobójstwo nie jest aktem ani heroizmu ani egoizmu. Według mnie osoba która postanowiła targnąć się na własne życie jest niepoczytalna i ma błędny sposób myślenia. Zabicie się wcale nie sprawi że będzie 'lepiej'. Przyniesie odwrotny skutek. Trauma dla rodziny i otoczenia, być może ktoś sobie pomyśli że to przez niego i też odbierze sobie życie.
Zupełnie inne zdanie mam natomiast o akcie prawdziwego heroizmu za jaki uważam oddanie własnego życia za kogoś. Ilu z nas potrafiło by tka jak Maksymilian Kolbe w obozie koncentracyjnym oddaż życie za innego człowieka, aby ten mógł wrócić do rodziny? TO jest albo akt heroicznego poświęcenia, albo czystej głupoty. Sami ocencie.
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: The Black War w Maja 10, 2007, 11:46:44 pm
Samobójcy to ludzie, którzy nie radzą sobie z własnymi problemami... Żadni wariaci, bohaterowie ani tchórze...już bardziej pasuje desperaci, przez ich głowę przechodzą setki myśli aż w końcu nie wytrzymują napięcia... Ludzie którzy próbowali popełnić samobójstwo to ludzie w potrzebie, chcą być zauważeni, to jest ich wołanie o pomoc... Nie warto obwiniać samobójców za to że np. pozostawili swoje rodziny i nazywać ich egoistami... Takie wydarzenie musiało wczesnej się objawiać jakimś szczególnym zachowaniem i wtedy trzeba było działać... Gdy już tej osoby nie ma to wspominajmy to co było dobre... I jedynie możemy zastanawiać się dlaczego...?

Cytat: Slasher_McKagan
suka zostawiła nie tylko mnie, ale przede wszystkim dwójkę dzieci... one są niewinne i cierpią teraz, nienawidzę jej za to!
dziwi mnie takie podejście...


Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: guest211 w Maja 10, 2007, 11:49:07 pm
Smutne. :(

Nie obraź się co tu napiszę, skoro ty pokazujesz swoje przemyślenia publicznie więc ja też publicznie spróbuję odpowiedzieć.

Cóż, doszła do krytycznego momentu i... koniec.  Jeżeli była chora psychicznie  to należało się z tym liczyć iż prędzej czy później zrobi to. Jeżeli coś jej siedziało w głowie i mówiła tak jak ty tu przytoczyłeś "że bardziej pragnie śmierci od szczęścia swych dzieci..." - delikatnie mówiąc chory umysł, ciekawe czy wcześniej też już taka była - jeżeli tak to mogła trzy razy się zastanowić przed chęcią (no chyba że to był spontan) posiadania dziecka, że mając takie skłonności nie wyrządzi w przyszłości krzywdy swojemu dziecku/dzieciom. Niestety nie mogłeś być pewno przy niej cały czas (a kto by mógł, przecież trzeba jakos zarabiać na życie czyli wyjść do pracy itp.) i stało się. Nie wiem czy to są twoje dzieci czy jej z poprzedniego związku - szkoda ich, no ale jak rozumiem trafią do dziadków więc chyba dobrze się tam nimi zaopiekują - zawsze to lepiej niż jakiś dom dziecka.

Ja ze swej strony mogę powiedzieć że w 2004 roku byłem w takiej podbramkowej sytuacji że znikąd nie widziałem żadnej szansy na poprawę swojej sytuacji życiowej (było bardzo ale to bardzo nieciekawie, naprawdę wszystko się waliło ale nie wnikajmy w szczegóły) i powiedziałem sobie Marcin, jak się w 2005 karta nie odwróci - kończysz z sobą. Kiedy jesteś w takiej sytuacji wyłączasz się zupełnie - nie istnieje dla ciebie rodzina, dzieci itp. Jest pustka. No i się na szczęście odwróciła a pośrednio pomogło mi w tym to forum które mam w sygnaturce (autentycznie tak było, nie ściemniam) - rozmowy na temat i nie, kłótnie - miałem coś co mnie trzymało przy życiu. Jak tak sobie rozmawiałem to w międzyczasie doszedłem do wniosku że byłoby nie w porządku zostawić samą swoją matkę której wiele zawdzięczam w swoim życiu, byłby to chyba szczyt hipokryzji.  I tak dociągnąłem do początku 2005 roku i dalej już poszło, był to chyba najlepszy rok w moim życiu. Wydaje mi się iż teraz jestem silniejszy i mam nadzieję że się taka sytuacja już nie powtórzy.  Tyle ode mnie.
     
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: RocketQueen w Maja 11, 2007, 07:40:17 am
Ciekawy temat...

Samobojstwo, to moim zdaniem najlatwiejszy sposob ucieczki od wszelkich problemow.. Osoba, ktora popelnia samobojstwo, w tym momencie z pewnoscia jest niepoczytalna, chce tylko pozbyc sie negatywnych uczuc, ktore dusi w sobie, nie widzi niczego pozytywnego w swoim zyciu i dlatego uwaza to za najlepsze rozwiazanie..

Siostra mojej znajomej, ktora znam jakies 12 lat, popelnila samobojstwo.. zostawila malutka coreczke, meza.. Jej rodzina domysla sie, ze popelnila samobojstwo, wlasnie z powodu coreczki.. Zaszla w ciaze w wieku 16 lat, rzucila szkole, musiala szybko sie usamodzielnic. Z tego co wiem, to z mezem sie nie ukladalo, pozatym miala problemy finansowe i z ojcem... Polknela ok 30 tabletek przeciwbolowych...

Mysle, ze samobojstwo to poniekad egoizm, bo chce sie dzieki temu pozbyc wszelkich problemow, ale nie mysli sie wtedy o tym, ze te problemy spadaja na rodzine, bliskich...
Z drugiej strony, w tym momencie nie ma sie zadnych perspektyw na przyszlosc. Przewaza tez pewnie mysl, ze 'wszystkim bedzie lepiej beze mnie'  itd..

Ale zycie ludzkie jest bezcenne - trzeba sie cieszyc tym, co sie ma, bo niestety w kazdej chwili moze zostac nam to odebrane.
Tyle jest nieszczescia na swiecie, ludzie nieuleczalnie chorzy, biedni, bez rodzin...
zadziwia mnie jak np w telewizji mowia o bardzo rzadkich chorobach, ktore dotykaja niesprawiedliwie dobrych ludzi, a oni nadal maja sily by z tym walczyc i nadal kochaja zycie...
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: ville w Maja 11, 2007, 11:19:28 am
Samobójcy nie są - moim zdaniem - niepoczytalni, lecz po prostu wszystko im się wali i nie widzą sensu dalszego życia. Ale wydaje mi się, że samobójcy to osoby samotne - gdybym ja miała jakiś problem, z którego wyjściem teoretycznie byłoby samobójstwo, zwróciłabym się do rodziny, przyjaciół, psychologa, gdziekolwiek - ale nie odbierałabym sobie życia.
Moje życie nie jest kolorowe, mam wiele problemów jak każdy człowiek i im jestem starsza - jest ich więcej, ale żaden z nich nie sprawił, bym myślała o odebraniu sobie życia. I nie wydaje mi się, że będę chciała w przyszłości to zrobić - za bardzo kocham ten głupi świat i nie chcę się z nim na razie rozstawać.

Słyszałam przypadek (nie wiem, czy to była wiadomość na całą Polskę, czy tylko na mój rejon), że jedynym utrzymaniem człowieka był sad. Niestety, pogoda sprawiła, że żadne owoce nie urosły, nie dojrzały - gdy ten mężczyzna wszedł i zobaczył czarne owoce - popełnił samobójstwo.
No właśnie: taki wstrząs zmusił go do odebrania sobie życia. OK., rozwiązało to jego problemy, ale zostawił żonę, dzieci. Jak one same muszą sobie poradzić? W tym przypadku była to desperacja, rozpacz, ale z drugiej strony egoizm - zostawił rodzinę z problemami. Niestety, już o tym nie pomyślał.
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Ella w Maja 11, 2007, 12:35:16 pm
Gdy to czytam , to widze, ze kazdy ma racje , wszyscy słusznie wyciagaja wnioski, życie jest piekne, i tracic go ,  gdy jest żle,?
Ale kazdy ma inna psychike, jedni walcza z przeciwnosciami, inni tak sie załamuja, ze nie widzą innego wyjścia......................
Spada na nich "czarna zasłona" i nie widza juz niczego, czuja tylko ból  bezsilnosci i robia ten ostateczny krok .

Kuzyn ok 60, praktykujacy katolik,zawsze pogodny, po operacji (rak złosliwy) .Wrócił do domu, dochodził do zdrowia-------- ale tak opetała go myśl, ze będzie cierpiał, tak bał sie bólui, i tego ze rodzina bedzie sie musiała  nim zajmowac i sprawi im kłopot swoją choroba.........
Wozili go do psychologa, rozmawiał z ksiedzem , pilnowali go na kazdym kroku, bo cos czuli złego i niestety nie dopilnowali, zrobił co zamierzał, nic go nie powstrzymało, wiara, rodzina, rozsadek
Zachodzi jakas reakcja w mozgu, i nie ma za i przeciw, jedna mysl ,tylko umrzec, nikt nie wie jakch sam dokona wyborów, w chwili wielkiego załamania.
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Zqyx w Maja 14, 2007, 02:45:09 pm
Czasem po prostu brakuje sił...gdy życie staje się nie do zniesienia... Powody są różne,to,co śmieszne dla jednego, dla innego okazuje się tragedią,czymś nie do przezwyciężenia... Ucieczka,gdy nie widzi się innego wyjścia ze skomplikowanej sytuacji,z podłego życia,bez szans na zmianę.
 
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Panna Nikt w Maja 14, 2007, 09:06:03 pm
Rzeczywiście temat bardzo ciekawy i w sumie potrzebny, bo na takie tematy zdecydowanie należy rozmawiać
Ja uważem, że samobójstwo to egoizm i mam do tego święte prawo jako osoba, którą próbowała zrobić sobie krzywdę w osotatnim moemncie wycofując się. Samo takie myśleie to egoizm, bo właśnie nie bierzemy pod uwagę tego, że jednak ktoś z nami cały czas jest i o nas walczy i nie chodzi mi teraz o Boga tylko właśnie o naszą rodzine. Owszem w mózgu samobójcy totłują się tylko te negatywne myśli i uczucia. Sama w tamtym czasie żyłam tylko wspomeniami dawnymi problamemi: przemocą w starej szkole, kompleksami, próbą gwałtu. W ludziach to narasta i wtedy jest ten..trach. Ale jest jeszcze jedno wyjście..zawołać o pomoc. I owszem dla osoby tak osamotnionej to jest częśto bardzo trudno....ale można ją przekonać..można wyciągnać dłoń. 
Ja przez to co próbowałam zrobić bardzo dużo zrozumiałam. Doceniłam jeszcze bardziej moją matke, a nawet zdobyłam się na opowiedzneie jej całej mojej historii.
I jeszcze jedno. Warto zaporponowac takim ludzim wizyte u psychologa, odpowiednio wytłumaczyć, że pomaga. Pokazać, że dany człowiek jest potrzebny
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: BARSIK w Maja 14, 2007, 10:30:22 pm
Zapraszam do tematu o Kościele Katolickim ;) Niestety ja se tam już nie popisze z wiadomych powodow ;)

-----------------------------

Samobójstwo ...
Czasem może wydawać się że już nie ma po co.
Ja raczej nigdy nie doświadczylem jakiś specjalnych załaman emocjonalnych. Nie chcialem sie powiesic czy tez wejsc do wanny z suszarką.
Może dlatego że nie słucham często Nirvany :D

Żal mi ludzi, ktorzy targną się na swoje życie. To przejaw skrajnej bezradności i samolubstwa.
Samobójca nie myśli o swoich bliskich.

Nie można wybierać definitywnego zakonczenia gdy mamy do czynienia z przlotnym problemem

-----------------------------

DO SAMOBÓCY

DROGI SAMOBÓJCO
SKORO ZAMIERZASZ SKOŃCZYĆ Z SOBĄ ZRÓB COŚ DOBREGO, ABY TWA DUSZYCZKA NIE TUŁAŁA SIĘ PO ŚMIERCI LECZ POSZŁA DO KRÓLESTWA NIEBIESKIEGO :)

ZRÓB PORZĄDEK Z LUDZMI KTÓRZY NAMI RZĄDZĄ
CO CI SZKODZI ??
cO ZA RÓŻNICA CZY SAM TO ZRÓBISZ CZY ZDEJMI9E CIE SNAJPER LUB OCHRONIARZ BORU

-----------------------------
powyższy tekst ma chrakter czysto satyryczny ;) Nie ma na celu urażenia niczyich uczuć czy poglądów
 
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: The Black War w Maja 14, 2007, 11:02:00 pm
Cytat: J.T
Macie mnie takim, jakim chcecie mnie mieć, a więc nie macie mnie naprawdę- sami jesteście temu winni

Bardziej egoistyczna od samobójcy jest myśl o nim jako o egoiście...
Przede wszystkim żyjemy dla siebie. Jeżeli sam dla siebie nie istnieje, nie mam czym dzielić się z innymi...

Co prawda może to być tylko chwilowe zatracenie... i pomoc psychologa może okazać sie ratunkiem.
Lecz jeżeli ktoś jest "pewny swego" to zrobi co uzna... i będzie to- tak sie zastanawiałam nad tym bardzo- przemyślane...
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Brokuła w Maja 15, 2007, 09:04:04 am
Moja opinia o samobojcach diametralnie sie zmieniło w zeszłym tygodniu, gdy kolega z klasy popełnił samobojstwa. Powodem ( prawdopodobnym) było zajscie jego dziewczyny w ciąze, ktora z kolei podcieła sobie zyły, ale na szczescie uratowano ja i obecnie jest w szpitalu. Dzisiaj jest pogrzeb chlopaka, ciezko bedzie patrzec na rowiesnika, ktorego jeszcze pare dni temu widzialo sie w szkole, rozmawialo

Samobojstwa nie odbieram jako akt odwagi czy bohaterstwa. Nie potrafie sobie wyobrazic, jak mozna podjac decyzje o odebraniu sobie zycia, przeciez to jest najpiekniejsza wartosc, dzieki ktorej mozna cos osiagnac, pozbyc sie problemow. Zastanawiam sie, jak ogromny impuls, naplyw emocji musi to byc, aby zdeterminowac czlowieka do smierci. Jak juz pisaliscie, duzo zalezy od psychiki. Samobojstwo jest NAJGORSZA droga ratunku. Konczac swoje zycie, racja, koncza sie nasze problemy, ale zaczyna sie cała masa innych, ktore dotyczyc beda naszej rodziny, przyjaciol, bliskich. Egoizm? Zgoda, ale nie generalizujmy. Rozne maja ludzie problemy. Jedne odnosza sie wylacznie ich osoby, drugie powiazane z osobami trzecimi. Ciezko to okreslic, pewne jest to, ze odbierajac sobie zycie sprawiaja bol sobie i innym. Samobojca jest odizolowany od rzeczywistosci. Nic go nie obchodzi, zapomina o bliskich. W jego głowie natłok mysli, na pewno wspomnienia i inne 'niezapomniane pamiatku'.

Wiem jedno, musi to byc cholernie ciezka decyzja.
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Dead Head w Maja 15, 2007, 04:53:09 pm
pojawia się tutaj takie gadanie, że życie jest piękne, to dar itd. Przez karmienie taką propagandą się sprzyja samobójstwom, gdy zderzają się ludzie z brutalną rzeczywistością. Życie nie jest piękne i im prędzej każdy o tym się przekona, tym lepiej dla niego
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Solid Shake w Maja 15, 2007, 05:28:24 pm
Bardziej egoistyczna od samobójcy jest myśl o nim jako o egoiście...
niech sie wieszają ale skurwiela który rzuca się pod samochód koło psa bym nie pochował. Za wsteczną inteligencję którą komuś życie zrypał
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Gnatek w Maja 15, 2007, 05:58:42 pm
DROGI SAMOBÓJCO
SKORO ZAMIERZASZ SKOŃCZYĆ Z SOBĄ ZRÓB COŚ DOBREGO, ABY TWA DUSZYCZKA NIE TUŁAŁA SIĘ PO ŚMIERCI LECZ POSZŁA DO KRÓLESTWA NIEBIESKIEGO :)

No cóż, samobójstwo to przecież grzech, a grzesznicy nie idą do nieba...

Co do mojego zdania o samobójstwie, mnie takie mysli nigdy nie nachodziły na serio. Czasem się zastanawiałem, jak to by było, ale myślę, że byłbym zbyt wielkim tchórzem żeby to zrobić. Poza tym całe życie jeszcze przede mną - pierwszy koncert Gunsów na żywo, pierwszy wyjazd za Legią do obcego miasta, chciałbym zobaczyć na własne oczy Old Trafford, zwiedzić Nowy Jork i zamieszkać w Warszawie :).

Ktoś napisał, że życie jest skur..syńskie. Racja, ale niech te złe chwile nie przesłonią nam tych dobrych :).

Solid - już poprawiłem, sorry za błąd
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Solid Shake w Maja 15, 2007, 06:13:05 pm
nie walnęło Ci się coś w cytowaniu?
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Moonsun w Maja 15, 2007, 06:54:19 pm
Życie nie jest piękne i im prędzej każdy o tym się przekona, tym lepiej dla niego

Pozwolę sobie nie zgodzić się z Tobą. Owszem, może nie zawsze jest piękne, może nawet częściej bywa parszywe, potrafi nieźle nakopać nam do d... i chwilami sponiewierać nas jak szmatę...ale kto powiedział, że ma być lekko? ;)
W moim przypadku, życie nie zawsze głaskało mnie po głowie, przeżyłam już kilka tragedii, w tym tę najgorszą z możliwych, śmierć jednej z najbliższych mi osób. Ale nadal uważam, że warto żyć, chociażby dla tych nielicznych chwil, kiedy życie bywa piękne - bo bywa, trzeba tylko chcieć to piękno dostrzec...
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: ville w Maja 15, 2007, 07:15:15 pm
Cytuj
pojawia się tutaj takie gadanie, że życie jest piękne, to dar itd. Przez karmienie taką propagandą się sprzyja samobójstwom, gdy zderzają się ludzie z brutalną rzeczywistością. Życie nie jest piękne i im prędzej każdy o tym się przekona, tym lepiej dla niego

Mnie nikt nie gwarantował, że będę żyła w raju. Życie jest trudne, im starsza jestem, tym jest ono bardziej skomplikowane i z pewnością będzie jeszcze bardziej. Ale pomimo tego, bardzo mi się ono podoba, cóż na to poradzę. Gdyby nie te "złe" chwile, nie umiałabym docenić tych dobrych. Uważałabym je za coś normalnego, co mi się należy. A przez te przeszkody, utrudnienia, trudne momenty mogę uświadomić sobie wagę i wielkość tych lepszych. Gdybym miała popadać w ogromną depresję po każdym złym momencie w moim życiu, byłabym wrakiem człowieka. A za każdą chmurką kryje się gdzieś słońce ;)
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Queen of Sorrow w Maja 16, 2007, 07:30:20 pm
Przede wszystkim, przykro mi z powodu straty najbliższej Ci osoby. To musi być ciężkie dla Ciebie i, jak sam zauważyłeś, dzieci cierpią najbardziej. Ale potrzebują teraz Ciebie jak nigdy wcześniej, więc, proszę, nie idź w kierunku wskazanym przez Twą przyjaciółkę. Nawet jeśli dziadkowie zostaną prawnymi opiekunami, to Ciebie mogą przez to dzieci jeszcze bardziej potrzebować.
Sama nie wiem, co sądzić o samobójstwie. Nigdy nie myślałam o tym, bo jestem świadoma, że dookoła mnie cierpią ludzie i moje życie jest bardzo szczęśliwe w porównaniu do ich. To też bywa nieznośny ból, ta bezradność wobec niesprawiedliwości i cierpienia niewinnych, ale choć niewielki gest może dużo odmienić. Piękno jest dookoła nas, a dobro drzemie w każdym człowieku i nigdy nie wiadomo, kiedy nasze życie się odmieni. Oczywiście, sami musimy coś zrobić, by się ono zmieniło, a gdy natrafimy na potwory w ludzkich skórach, to idźmy dalej. Nie ma się czego bać, bo mogą nas tylko skrzywdzić, ale nie mogą dotrzeć do naszych umysłów i serc.
Nie potępiam samobójców, jak to robi kościół, czy inni (którzy odmawiają im pochówku nawet obok psa) i staram się ich zrozumieć. Wrażliwość i inteligencja to przekleństwo, nieumiejętność odwrócenia się plecami potrafi naprawdę wykończyć, ale gdybym się zabiła, to te sku...syny by wygrały. Rozumiesz? Im mniej ludzi wrażliwych na świecie, tym gorszym miejscem staje się ta planeta. I nie opuszczaj dzieci.
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: PollyVelOre w Maja 18, 2007, 02:34:51 pm
Są różne przyczyny podjęcia takowej decyzji.. Możliwe, że jest ona podejmowana przez osoby niepoczytalne, jak i osoby bardzo świadome swojej decyzji. Czasem człowiek przestaje radzić sobie z własnym życiem, zaczyna nienawidzić swój świat, dusi w sobie wiele silnych i niezdrowych emocji, boi otworzyć się przed ludźmi z obawy, iż zostanie niezrozumiany, odepchnięty, wyśmiany, co go jeszcze bardziej przytłoczy.. Boi się swojej "inności", ma wstręt do siebie i do życia. Czuje mocny uściska żalu i rozdarcia  w sobie. często nikt nie zauważa, że coś się z nim dzieje, przecież tak łatwo można się schować za maską uśmiechu. Wydaje mu się, że jedynym sposobem, aby w końcu się uwolnić od swojego "ciężaru" jest odebranie sobie życia, nie zaważając na bliskich. Możliwe iż, taki człowiek wychodzi z założenia, że nikt nie może być z nim szczęśliwy, skoro ona sam nie potrafi ze sobą.
Myslę, że ostateczna decyzja zależy od woli i siły psychicznej człowieka. Jedni nie poradzą sobie z tym, inni przezwyciężą krytyczny moment. Przecież każdy ma swoje małe i duże problemy.. Lecz samobójcy są na tyle zdesperowani, słabi i bezsilni iż przerasta ich sytuacja.
Czy jest jakiś sposób aby im wcześniej pomóc..? Hmm, myślałam o tym i wydaje mi się iż, trzeba każdemu człowiekowi podarować coś z siebie, jakaś małą iskierkę która może nieświadomie zmieni ich podejście do życia. Nie chodzi o uszczęśliwianie na siłę, ale o życzliwość i oddanie drugiemu bezinteresownie, może dzięki temu przyszły samobójca odzyska wiarę w przyszłość, wiarę w siebie.

Oczywiście nie mogę uogólniać, bo jak już wspomniałam, są różne bodźce które pchną samobójców do odebrania sobie życia. To nie jest ani akt bohaterstwa, tchórzostwa chyba też.. Co nie zmienia faktu, że taki człowiek pozostawia po sobie ból i cierpienie najbliższych co wydaje się byc egoistyczne z jego strony.. Cóż, samobójcy zawsze będą do czasu trwania ludzkości.
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Slasher_McKagan w Maja 19, 2007, 03:09:33 pm

Cytat: Slasher_McKagan
suka zostawiła nie tylko mnie, ale przede wszystkim dwójkę dzieci... one są niewinne i cierpią teraz, nienawidzę jej za to!
dziwi mnie takie podejście...



miałem przeogromny żal do niej, a bardziej powinienem mieć do całego świata i siebie samego… kochałem ją jak nikogo w życiu…
dalej przytoczyłaś piękny cytat Tischnera… to prawda,  żyjemy przede wszystkim dla samych siebie… ona najlepiej znała siebie i skoro wiedziała, że bez niej dzieciom będzie lepiej, to tak musiało być… przytoczyłem jej słowa, które wypłakiwała przy mnie wiele razy, że „bardziej pragnie śmierci od szczęścia swych dzieci”… wyjaśniała mi, choć nie musiała, jakby się tłumaczyła, że tak bardzo pragnie śmierci i potwornie ją boli, że myśl o dzieciach nie potrafi jej zawrócić z tej drogi bez powrotu… kochała je bardzo, ale sama mi mówiła, że nie będzie dobrą matką, bo jest zbyt wrażliwa, zbyt łatwo ją doprowadzić do płaczu, do skrajnego załamania… jak dalej mi wyjaśniała, ktoś taki wychowa swą kopię i jej dzieci też nie będą sobie radziły w życiu… przekonywałem ją na wiele sposobów, m.in. że może będą zbyt wrażliwe podobnie jak ona, ale „dla mnie jest to bezcenne i nie pozwolę ich nikomu zranić”, wiele rzeczy mówiłem, błagałem, sam k***a beczałem jak p*****y… była wspaniałą matką, dzieci były zawsze szczęśliwe z nią, ale miały też niesamowite jak na swój wiek wyczucie, bardzo bystre i wrażliwe istoty… sama przy nich zapominała się, była autentycznie szczęśliwa, ale gdy tylko oddawała je przyjaciółce, gdy musiała iść na uczelnię, bądź gdy spały i była sama w pokoju, gdy tylko wzięła gazetę do ręki, usłyszała gdzieś o ofiarach zbrodniarzy, pedofili, AIDS… zawsze sądziłem, że mam wysoko rozwinięta empatię, ale ona cierpiała z ludźmi, o których tylko przeczytała, usłyszała wzmiankę… ona cierpiała z całym tym pierdolonym światem, umierała z każdą samotną sekundą… nie musiała mi tego mówić, bo widziałem to w jej oczach, tak pięknych i tak starych jednocześnie… i widziałem, że powrót z krainy szczęścia z jej dziećmi do rzeczywistości za każdym razem był coraz cięższy do niej, coraz trudniej jej była pogodzić się z takim kształtem świata… ona nie była człowiekiem, ona była istotą tak piękną duchowo(zewnętrznie także, co było dla niej również przyczyną bólu), tak czystą i nieskazitelną, że najwięksi poeci nie byliby w stanie oddać tego piękna… sam napisałem za jej życia i po śmierci wiele wierszy, ale są one tak k******o trywialne, banalne, nieoddające jej piękna choćby w minimalnym zakresie… a ona siebie nienawidziła, że rozczula się nad innymi, że traktuje ludzi jak nieszczęśliwe i nieporadne stworzenia… i co miałem jej mówić? że ma rację? bo ją miała… z drugiej strony przekonywałem ją, że człowiek to bezmyślne bydlę, potwór zdolny tylko do zadawania cierpienia… i ona jest nadzieją dla ofiar tych bestii… czasem przez nią bardziej się miotałem od niej samej… spotkałem w życiu wielu cholernie inteligentnych ludzi, ale jej umysł swą bystrością czasem mnie przerażał… nigdy nie robiła testów, ale ja ze swoim IQ 150 czasem totalnie odpadałem przy niej… nie była zarozumiała, ani sarkastyczna, była ponad tym wszystkim, ale bez dumy, bez pychy, nawet sprawiała wrażenie, że nie jest świadoma swych możliwości… była doskonała w swej wielkiej zmienności, niestabilności, unosiła się z gracją, wszędzie mogła dotrzeć, ale to piórko przy wielkim podmuchu całkowicie traciło kontrolę, umysł zawsze był jasny, ale czuła potworną bezradność… to są najbardziej zabijało, ta bezradność… a uznali ją za niepoczytalną, jak każdego samobójcę, a była dużo bardziej poczytalna od 99% jebanej populacji…
nie byłem ojcem jej dzieci, był nim s*******n, który ją bardzo zranił… był to potwór, który był świetnym aktorem, wszystkim się wydawało, że to wspaniały koleś, jego uśmiech był tak szczery, można z nim było o wszystkim pogadać, tylko dwie przyjaciółki Natalii miały o nim inne zdanie, ale wyjawiły to dopiero po odejściu tego gnoja… zaszła w ciążę, bliźniaczki… „wielki aktor” postanowił zdjąć maskę… chciał ją zmusić do aborcji w Niemczech, w pewnym momencie wręcz ją szantażował, groził jej… uderzył ją kilkakrotnie… gdy połapaliśmy się, sami o mało nie zatłukliśmy go na śmierć… s*******n dał jej spokój, gdy notarialnie zapewniła go, że nie będzie się ubiegać o alimenty… 4 lata temu urodziła piękne dzieci, Krystiana i Ofelię… podsunąłem jej to imię, a jako że kochała Shakespeare’a, to się zgodziła… wszyscy wiemy, że Ofelia popełniła samobójstwo przez Hamleta… dziś płaczę na myśl o tym…
wiele cierpiała przez ten świat, wiele się działo w jej życiu… kochałem ją i miałem nadzieję, że będę z nią kiedyś… gdy uda mi się wyplątać z mojego kurewskiego toksycznego związku… nie zdążyłem… liczyła na mnie, a ja zachowałem się jak skończony debil i gówno… ona była tak wrażliwa i utalentowana… rysowała tak wspaniale, pisała wiersze, genialną muzykę tworzyła, śpiewała jak żadna kobieta na świecie, grała na każdym instrumencie… pamiętam, jak przyszła zapłakana do mnie, gdy była ze swoim demo w jakiejś kurewskiej wytwórni… z kilku ją odesłali z kwitkiem, bo mówili, że się to nie sprzeda itd. w którejś kolejnej wytwórni dyrektor muzyczny powiedział, że jest wspaniała i chce z nią na osobności obmówić sprawę nagrania singla i być może całej płyty… s*******n obiecał jej, że będzie ona gwiazdą, jeśli będzie mu „ciągnąć druta na zawołanie”… wtedy, 15 miesięcy temu, przestała tworzyć muzykę dla innych… odkryłem to po paru miesiącach, gdy nic nowego mi nie dawała do słuchania… grała tylko przy Krystianie i Ofelii…gdy tylko ktoś inny wchodził do pokoju, przestawała… opowiedziała mi później o tym gnoju i uznała, że jej muzyka jest do niczego, skoro tak ją potraktowano… k***a, jej muzyka była genialna, nikt tak nie grał przed nią… w tym kraju byłaby absolutna artystką nr 1, po angielsku śpiewała bez akcentu, mogła mieć artystyczny świat u swych stóp… nie idealizuję jej, nie widzę w niej wad - inni z pewnością by ich wiele znaleźli, ale tylko w sferze mentalnej…
cholera, mógłbym o niej pisać, bo tak bardzo ją kochałem i była tak fascynującą osobowością… przepraszam, że w taki słoneczny dzień jadę z tym wszystkim… myślę ostatnimi dniami tylko o niej, co mogłem zrobić, aby zapobiec… wciąż wyżalam się innym, nie chodzi o mój ból, ani nawet dzieci, ale ona była istotą jakiej nigdy dotąd nie było dane ujrzeć ludzkości… Chrystus miał moc uzdrawiania i wierzę, że ona też by taką moc miała, gdyby sama uwierzyła… nie była zakompleksiona, była, jak już wspominałem, ponad tym wszystkim, dla niej każdy człowiek był piękny i nie widziała w sobie niczego nadzwyczajnego… była mądrością wszystkich mędrców, była tak oczytana, miała na wszystko czas: na literaturę, na wszelaką muzykę, film, malarstwo, na tworzenie własnych dzieł, na edukację, na wychowanie dzieci na wspaniałych ludzi(wiem, że będę, bo mają już taki fundament postawiony przez nią… tak bardzo chciałbym by były moje) i, co najgorsze, miała czas na cierpienie… miała też zawsze czas dla najbliższych, dla mnie… ci, którzy jej nie znali tak wiele stracili, ale ja i inni straciliśmy jeszcze więcej…
dziękuję niektórym z Was za mądre słowa i za wysłuchanie… dziękuję The Black War, Pannie Nikt, Queen of Sorrow i innym, których nicków niestety nie pamiętam… dziękuję jeszcze raz i wybaczcie me wyżalanie się i całe to p*****e…
uważam, że samobójstwo to wielka odwaga… znów się przekonałem jaki ze mnie tchórz, mimo iż tak bardzo pragnąłem śmierci i stałem trzęsąc się z nożem przy nadgarstku… próbowałem się wiele razy zapić na śmierć, ale pewnie podświadomie wiedziałem, że grozi mi tylko utrata przytomności… samobójcy to bohaterowie w swej czystości i szlachetności, a ja jestem przesiąknięty tym gównianym światem, skoro nie chcę go opuścić
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: akuku w Maja 19, 2007, 04:03:46 pm
co jest w tym czynie szlachetne? "suka zostawiła dzieci", z drugiej strony opisujesz ją w samych superlatywach, i wielka szkoda, że zabrała światu a przede wszystkim Tobie coś tak cennego. gdzie tu szlachetność?
Twój żal jest oczywisty, nie da się go ominąć. ale można przez to przejść, trzeba tylko dać sobie szansę
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: BARSIK w Maja 19, 2007, 06:02:40 pm
Dla wszystkich, którzy mają zamiar palnąć se w łeb jest ściąga jak napisać list pozegnalny  B)

http://www.sciaga.pl/tekst/33613-34-list_samobojcy

Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: bizkit w Maja 19, 2007, 08:35:44 pm
inni (którzy odmawiają im pochówku nawet obok psa)
Nieśmiało sugeruję przeczytać jeszcze raz i... nie wiem... pomyśleć?
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Solid Shake w Maja 19, 2007, 09:31:38 pm
(którzy odmawiają im pochówku nawet obok psa)

zaraz mnie c**j strzeli chyba. Skoro chce sobie życie odebrać droga wolna, wali mnie to w kakao ale rujnowanie życia osobie która nas nie zna i ma tego pecha prowadzić samochód uważam za skrajny debilizm. Bo trzeba być skończoną ofiarą losu żeby nie potrafić się zabić w inny sposób. Jasne?


a, przepraszam ze tak długo nie odpisywałem, nie chciało mi się tego całego czytać.
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Slasher_McKagan w Maja 20, 2007, 02:29:16 pm
co jest w tym czynie szlachetne? "suka zostawiła dzieci", z drugiej strony opisujesz ją w samych superlatywach, i wielka szkoda, że zabrała światu a przede wszystkim Tobie coś tak cennego. gdzie tu szlachetność?
Twój żal jest oczywisty, nie da się go ominąć. ale można przez to przejść, trzeba tylko dać sobie szansę
napisałem, że to z żalu… po wielkim otępieniu na wieść o jej śmierci, przyszedł niewyobrażalny ból, a następnie nienawiść do niej… to może taka reakcja, że zamiast cierpieć, wolimy nienawidzić… nienawidziłem jej chwilami z mego czystego egoizmu, że już więcej jej nie zobaczę, że nigdy nie usłyszę jej głosu, nigdy nie poczuję jej dotyku i ciepła… dziś już nie ma we mnie nienawiści, bo wiem, że nie zasługiwałem na nią… i wyjaśniłem, że skoro ona twierdziła, że dzieciom będzie lepiej bez niej, to z pewnością miała rację… i napisałem, jeśli ktoś czytał, że już teraz jestem pewien, że Krystian i Ofelia będą wspaniałymi ludźmi, ona sama im przez te 4 lata dała więcej, niż wielu dobrych rodziców przez całe życie nie jest w stanie przekazać…
wyjaśnić Ci jej szlachetność jeszcze raz? zapomnij o gadce, że to złe itd. ona miała anielskie pochodzenie, ona była inna od wszystkich, pisałem wyraźnie, że cierpiała wraz z innymi obcymi jej ludźmi… ten kurewski świat ją zabił, a ona miała odwagę się z tym pogodzić i zdecydowała się skończyć wszystko, żadne pokusy tego podłego świata jej nie kupiły… nie rozumiesz? bo nie jesteś kimś takim jak ona, ja też nie jestem, ale znałem ją doskonale od wielu lat… mniejsza z tym, jej pamięć z stosownym czasie należycie uczczę i świat się dowie o niej…
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: ville w Maja 20, 2007, 02:40:56 pm
Cytuj
że skoro ona twierdziła, że dzieciom będzie lepiej bez niej, to z pewnością miała rację…

Któremu dziecku jest lepiej bez rodziców? Matka to matka i nic jej nie zastąpi. I wydaje mi się, że dziecko wolałoby mieć matkę bez względu na wszystko.... Nie rozumiem takiej sytuacji.
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Slasher_McKagan w Maja 20, 2007, 03:16:46 pm
Cytuj
że skoro ona twierdziła, że dzieciom będzie lepiej bez niej, to z pewnością miała rację…

Któremu dziecku jest lepiej bez rodziców? Matka to matka i nic jej nie zastąpi. I wydaje mi się, że dziecko wolałoby mieć matkę bez względu na wszystko.... Nie rozumiem takiej sytuacji.

przytaczałem jej tłumaczenie... ona była z zbyt wrażliwa i obawiała się, że dzieci wdadzą się w nią, że będą takie same...
sądzę, że wiedziała, iż jej wola abym to ja zaopiekował się dziećmi zostanie podważona i jej wspaniali rodzice wychowają dzieci należycie... chciała w ten sposób okazać mi ostatni raz miłość i powiedzieć, że jestem dobrym człowiekiem... tak myślę, bo pewności nie mogę mieć...
czasem lepiej, gdy dzieci nie mają rodziców... chyba nie raz słyszałaś o rodzicach-katach... Natalia szczególnie przeżywała potworne historie o dzieciobójcach, oprawcach własnych dzieci...
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Moonsun w Maja 20, 2007, 03:28:38 pm
skoro ona twierdziła, że dzieciom będzie lepiej bez niej, to z pewnością miała rację…

Oby życie nigdy nie wymusiło na mnie dojścia do takich wniosków...
Jako matka, dopuszczam możliwość pozostawienia swojego syna w ten sposób tylko w jednej sytuacji - gdyby od mojej śmierci zależało jego zdrowie lub życie, wtedy podjęłabym taką decyzję bez wahania.
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Queen of Sorrow w Maja 20, 2007, 07:02:24 pm
inni (którzy odmawiają im pochówku nawet obok psa)

Nieśmiało sugeruję przeczytać jeszcze raz i... nie wiem... pomyśleć?


Myślicielu nowej ery, w tym temacie byś chociaż udawał przyzwoitość. Możesz mi „dołożyć” w innym temacie, skoro tak ci zależy na tym.
A „forumowemu esesmanowi” nie mam zamiaru już więcej odpowiadać na jego błyskotliwe posty.
(http://gunsnroses.com.pl/forum/Themes/default/images/warnwarn.gif) Obrażanie innych użytkowników.
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Moonsun w Maja 20, 2007, 07:29:02 pm
inni (którzy odmawiają im pochówku nawet obok psa)
Nieśmiało sugeruję przeczytać jeszcze raz i... nie wiem... pomyśleć?

Myślicielu nowej ery, w tym temacie byś chociaż udawał przyzwoitość. Możesz mi „dołożyć” w innym temacie, skoro tak ci zależy na tym.
A „forumowemu esesmanowi” nie mam zamiaru już więcej odpowiadać na jego błyskotliwe posty.

Hmmm...jeśli wrażliwość i uduchowienie oznacza plucie jadem i ubliżanie innym, to po raz kolejny bardzo się cieszę, że jestem takim przyziemnym prostakiem...owszem, nie można ze mną podyskutować o malarstwie, kompozycji fotografii, ambitnym kinie czy o "poezji" (sic!) ale przynajmniej nikogo nie obrażam :ph34r:
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Solid Shake w Maja 20, 2007, 07:59:25 pm

A „forumowemu esesmanowi” nie mam zamiaru już więcej odpowiadać na jego błyskotliwe posty.

wiadomo, po co jak się nie ma nic do powiedzenia.

A, warn za obrażanie bizkita.
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: ville w Maja 20, 2007, 08:25:19 pm
Cytuj
chyba nie raz słyszałaś o rodzicach-katach...

Słyszałam. Po prostu nie mogę tego pojąć, jak można to zrobić... Ale nie będę rozwijać mojej wypowiedzi, bo nie znam sytuacji osobiście.
Współczuję Ci straty bliskiej osoby.
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Zqyx w Maja 21, 2007, 07:17:28 am
Zauważyłem tutaj pewne nieporozumienie dotyczące stanowiska Kościoła Katolickiego w kwestii samobójców i pomyślałem,że warto poszperać,żeby pokazać jakie jest faktyczne stanowisko.Po co mają być jakieś niedomówienia.

http://www.kosciol.pl/content/article/20041205123922365.htm
No i : http://www.teologia.pl/m_k/prz-06.htm#i punkt 2 g

No i żeby nie było parę słów o stosunku innych religii do samobójstw: http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,3948

Zaraz mnie pewnie uznają co niektórzy za forumowego mohera,o ile juz tak się nie stało ;)

Samobójstwo jest wyrazem wielkiej rozpaczy,nie radzenia sobie z życiem,ucieczką.Ale jeśli już ktoś podejmie taką decyzję ważne,żeby zrobił to sam...bo wpadanie pod samochód np. 1) zniszczy życie komuś 2) może wcale nie załatwić sprawy
A utrata zdrowia w wyniku nieudanej próby samobójczej - patrz ofiary "wypadków - może sprawić,że stan zdrowia pogorszy się na tyle,ze jedyne,co będzie można zrobić,to pomyślenie o samobójstwie,bo realizacja będzie niemożliwa. Patrz - ogólny paraliż kończyn górnych i dolnych,patrz wózek inwalidzki do końca życia i.t.d

Człowiek czasem nie zdaje sobie sprawy,że w jego życiu może być jeszcze gorzej,albo,że inni cierpią bardziej...

Slasher_McKagan współczuję,ale przyznam się szczerze,że mimo wszystko nie rozumiem motywów bliskiej Ci osoby. Miała Ciebie i dzieci,mogła z Tobą iść przez życie. Niektórzy nigdy nie będą mieli bliskiej osoby,nigdy nie będą mieli dzieci,a ona to miała i porzuciła... Rozumiem,że było jej ciężko,źle,że nie radziła sobie z wieloma problemami.Ale czy kiedykolwiek pomyślała o pomocy fachowca,psychologa? Czy kiedykolwiek pomyślała o jakiejś terapii? Nie znam sytuacji,nie będę oceniał...ale smutno,że mając dzieci,dla których mogła żyć i partnera,który tak ją kochał targnęła się na swoje życie...

Moja ex też często myślała o odejściu z tego świata,był czas,gdy mówiła i rozmyślała o tym całymi dniami...ale jakoś udało się jej z tego wyjść.Przebrnęliśmy przez to razem. Teraz jest pewnie zadowoloną z siebie i swojego życia kobietą.Ale to wymagało czasu. Tak,jak czasu wymagało przekonanie,że może być dobrą matką... Żyje,choć kiedyś nie było dnia,by nie pomyślała o odejściu z życia... Ale wszystko zależy od tego,co jest dla kogoś priorytetem w życiu...Przecież ludzie decydują się na odejście z różnych powodów: dla jednych będzie do 1 w szkole,a dla innej śmiertelna choroba..ludzie są różni...
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Slasher_McKagan w Maja 21, 2007, 05:01:05 pm
zqyx, cieszę się, że Ty i Twoja była sobie daliście radę, naprawdę…
pisałem Tobie i reszcie o Natalii… tak, była nienormalna - była najinteligentniejszym człowiekiem w historii ludzkości i obdarzona była wrażliwością za całą rasę ludzką… nie była moją partnerką, nigdy nie stworzyliśmy związku, bo staliśmy się dla siebie wręcz jak rodzeństwo i przez te lata przyjaźni… jeszcze rok temu i wcześniej byłem w dwóch wspaniałych związkach i Natalia była „tylko” siostrą, przyjaciółką jedyną w swoim rodzaju, ale właśnie… ona też próbowała szczęścia z innymi… wiesz, jaka jest większość z nas, mężczyzn… zbyt inteligentne kobiety przerażają nas… to my mamy imponować i być uważnie słuchani… a gdy kobieta jeszcze bywa wyrozumiała jak nikt inny i nie złości się, to udowadnia swą wyższość nad mężczyzną i upokarza go w jego mniemaniu… była przepiękną kobietą i przez to też wielu się tylko śliniło na nią… a kobiety zawistne bywają strasznie, była wedle ich kretyńskiej i chorej retoryki śmiertelną rywalką… Natalia nie miała szczęścia w miłości…
wiesz, psychologowie sami z sobą mają wielkie problemy i ich pomoc jest pozorna… Nat szukała wielokrotnie pomocy u tych młotków i gówno jej pomogli… jedni się zachwycali jej umysłem i zamiast jej pomagać, to czerpali od niej ile wlezie(jej to nie przeszkadzało, tylko mnie - bo to jej miano pomóc), inni na siłę szukali jakiegoś urazu z dzieciństwa, nawet paru poddało ją hipnozie, by coś tam znaleźć w podświadomości… k***a, to są tacy debile ci psychologowie… gówno znaleźli, ona miała szczęśliwe dzieciństwo, jej rodzice to wspaniali ludzie, Krystian i Ofelia trafić lepiej nie mogli (codziennie ich odwiedzam i pocieszam, rozmawiam z nimi, zabieram dzieciaki z moją Iloną do kina, do parku itd. Ilona zdała egzamin, może to wyleczy nasz chory związek, wspaniale mi teraz pomaga przy małych)… psychologia to wróżenie z fusów, to jedna wielka teoria, a bierze się to za pewnik, teraz jest to modny kierunek na uczelniach… owszem, zdarzają się wśród psychologów zacni ludzie, ale nie zawsze potrafią oni pomóc… ach, Natalii chyba nikt nie mógł pomóc, pisałem, że to była osoba zbyt wrażliwa… nie nadwrażliwa, czy hipochondryczka, ale zbyt wiele czuła… tacy ludzie nie pasuję do tego naszego plugawego świata… aniołowie szybko tracą tutaj swe skrzydła i ich biel zostaje zbrukana… wiesz o tym, prawda? wszyscy o tym wiecie, jeśli macie oczy i serca
Natalia miała wiele priorytetów, była artystką w każdej dziedzinie, miała wspaniały umysł, który chłonął wszystko jak gąbka… przede wszystkim chciała tworzyć, ale myślała też o politologii, archeologii i prawie, które studiowała zaocznie i wieczorowo(prokuratorem chciała być, ścigać zwyrodnialców)… pracowała w reklamie, miała od cholery priorytetów, ale na pierwszym miejscu zawsze był Kryst i Ofi…
a propos „konfliktu” SS i QOS… sarkazm to nie obraza, chyba że ktoś ma jakiś kompleks… zdumiewające, że SS podnieca się seryjnymi mordercami, a gardzi samobójcami… niemniej, przykro mi, że się żrecie, ludzie
chciałem jeszcze tylko podziękować trzem osobom za bardzo mądre słowa od nich
Nechebet:
"To musi byc uczucie tak ogromnej bezsilnosci, niewyobrazalnego wrecz bolu, ktore nie pozostawiaja wybou. Tak naprawde zadne z nas tego uczucia nie zna, bo wciaz tu jestesmy - i cale szczescie."
The Black War:
"Bardziej egoistyczna od samobójcy jest myśl o nim jako o egoiście..."
Queen Of Sorrow
"Im mniej ludzi wrażliwych na świecie, tym gorszym miejscem staje się ta planeta."
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Solid Shake w Maja 21, 2007, 05:37:08 pm
zdumiewające, że SS podnieca się seryjnymi mordercami, a gardzi samobójcami…

porozmawiamy jak zrozumiesz co napisałem, eot


ok, niektorzy maja problem z czytaniem wiec - samobojcy mnie wala w kakao, ale nie mam zadnego szacunku dla tych ktorzy sie rzucaja pod samochod. Mam nadzieje ze napisane wystarczajaca jasno, rysowac tego nie bede
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Zqyx w Maja 21, 2007, 06:33:36 pm
pisałem Tobie i reszcie o Natalii… tak, była nienormalna - była najinteligentniejszym człowiekiem w historii ludzkości i obdarzona była wrażliwością za całą rasę ludzką…

Ciekawie ujęte,szkoda,że odeszła... :(
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Queen of Sorrow w Maja 21, 2007, 09:15:12 pm
Zauważyłem tutaj pewne nieporozumienie dotyczące stanowiska Kościoła Katolickiego w kwestii samobójców i pomyślałem,że warto poszperać,żeby pokazać jakie jest faktyczne stanowisko.Po co mają być jakieś niedomówienia.

[url]http://www.kosciol.pl/content/article/20041205123922365.htm[/url]
No i : [url]http://www.teologia.pl/m_k/prz-06.htm#i[/url] punkt 2 g

No i żeby nie było parę słów o stosunku innych religii do samobójstw: [url]http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,3948[/url]


Oczywiście, że taki Goering popełnił samobójstwo, bo szubienica byłaby dla niego hańbą. Jeśli ktoś się zabija ze strachu przed odpowiedzialnością, lub z błahych powodów, to należy go potępić. Chrześcijaństwo niby jest wyrozumiałe i w "specjalnych okolicznościach" może darować winę. Jaką winę? To moje życie i robię z nim, co chcę. W zasadzie każda religia potępia samobójstwo, bo te organizacje żerują na ludziach, a mniej wyznawców to mniej korzyści.
Ty także, zqyx, wspomniałeś o nielicznych kretynach, którzy się rzucają pod samochody. Czemu ma to dowodzić? Większość samobójców się wiesza, podcinają sobie żyły, strzelają w głowę, lub łykają dużo medykamentów. Samobójstwo to decyzja samodzielna i większość nie miesza w to innych.
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Zqyx w Maja 21, 2007, 09:24:35 pm

Oczywiście, że taki Goering popełnił samobójstwo, bo szubienica byłaby dla niego hańbą. Jeśli ktoś się zabija ze strachu przed odpowiedzialnością, lub z błahych powodów, to należy go potępić. Chrześcijaństwo niby jest wyrozumiałe i w "specjalnych okolicznościach" może darować winę. Jaką winę? To moje życie i robię z nim, co chcę. W zasadzie każda religia potępia samobójstwo, bo te organizacje żerują na ludziach, a mniej wyznawców to mniej korzyści.
Ty także, zqyx, wspomniałeś o nielicznych kretynach, którzy się rzucają pod samochody. Czemu ma to dowodzić? Większość samobójców się wiesza, podcinają sobie żyły, strzelają w głowę, lub łykają dużo medykamentów. Samobójstwo to decyzja samodzielna i większość nie miesza w to innych.

Wspominasz o błahych powodach...Trudno ocenić,co jest błahym powodem,a co nie jest. I chyba nie mamy do tego prawa. Każdy człowiek odczuwa inaczej. Dla kogoś ważną sprawą będzie zostanie na drugi rok w tej samej klasie,dla innej porzucenie ...i.t.d... i chyba nie nam to oceniać.

" W zasadzie każda religia potępia samobójstwo, bo te organizacje żerują na ludziach, a mniej wyznawców to mniej korzyści. " - tak też można na to spojrzeć.

"Samobójstwo to decyzja samodzielna i większość nie miesza w to innych." - Zgadza się,aczkolwiek są jednostki,które mieszają i unieszczęsliwiają przez to innych. Poza tym poprzez fakt "mieszania" rozumiem nie tylko rzucenie się pod koła samochodu,ale także to,że zostawia się na tym świecie kogoś,kto może potem cierpi,chociażby jak w sprawie od której zaczął się ten temat :cierpi Slasher_McKagan... To nie jest bez znaczenia...
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: bizkit w Maja 21, 2007, 09:45:35 pm
są jednostki,które mieszają i unieszczęsliwiają przez to innych.
Niech ktoś to jeszcze parę razy napisze. Proszę. Ale skutku się nie spodziewam.
Polecam rozmowę z np. maszynista, któremu przyjemność rozjechania kogoś żelastwem zafundowały juz trzy osoby.


QoS - czy wystraczająco udam przyzwoitość jeśli przyznam, że miałem myśli samobójcze? Teraz dobrze?
I nie czuję sie obrażony, musiałaby to zrobic osoba, która potrafi odbierac czyjeś wypowiedzi z mniejszą dosłownością.
Warn był niepotrzebny.
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Zqyx w Maja 21, 2007, 09:58:35 pm
Niech ktoś to jeszcze parę razy napisze. Proszę. Ale skutku się nie spodziewam.
Polecam rozmowę z np. maszynista, któremu przyjemność rozjechania kogoś żelastwem zafundowały juz trzy osoby.

Myślę,że chwilach,gdy wszystko traci sens i najważniejszy jest ból niektóre osoby mogą nie liczyć się z tym,w jaki sposób odejdą...ale tak,czy inaczej warto o tym mówić. Warto mówić,bo być może w ich otoczeniu jest ktoś,kto sprawi,że nie zdecydują się na ostateczny krok...Wiem,że ciężko czasem dostrzec taką osobę,wiem,że w skrajnej sytuacji liczy się tylko to,by odejśc,a sposób mniej istotny,ale jednak...mimo wszystko... Osoba odchodzi i ma "spokój",a kierowca pozostaje...zostaje kierowca,zostaje rodzina,bliscy...może czasem nie dość bliscy,ale jednak... Prawdoopodobnie większość osób odbierających sobie życie czyni to w samotności,nie rzuca się pod samochód,czy pociąg,ale jednak nie wszyscy. Poza tym nikt nie ma przy sobie kartki :Jestem samobójcą,więc w teorii kierowca może zostać skazany za zabójstwo...

Nasze życie należy do nas,to prawda,ale czy tylko do nas? Nie żyjemy w próżni... i nie żyjemy tylko dla siebie...chyba...
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Queen of Sorrow w Maja 22, 2007, 05:10:55 am
"Wspominasz o błahych powodach...Trudno ocenić,co jest błahym powodem,a co nie jest. I chyba nie mamy do tego prawa. Każdy człowiek odczuwa inaczej. Dla kogoś ważną sprawą będzie zostanie na drugi rok w tej samej klasie,dla innej porzucenie ...i.t.d... i chyba nie nam to oceniać."

Masz rację, nie nam to oceniać, jednak zdarzają kuriozalne przypadki.

"Samobójstwo to decyzja samodzielna i większość nie miesza w to innych." - Zgadza się,aczkolwiek są jednostki,które mieszają i unieszczęsliwiają przez to innych. Poza tym poprzez fakt "mieszania" rozumiem nie tylko rzucenie się pod koła samochodu,ale także to,że zostawia się na tym świecie kogoś,kto może potem cierpi,chociażby jak w sprawie od której zaczął się ten temat :cierpi Slasher_McKagan... To nie jest bez znaczenia...

Czytałam uważnie Slashera, on zrozumiał krok jego ukochanej.
I dlaczego podajesz skrajny przykład rzucania się pod samochód, czy pociąg, co jest wodą na młyn tych, którzy nie mają szacunku dla ludzi, którzy cierpią i nie mogą dłużej żyć? Nie mamy prawa zmuszać kogokolwiek do życia, należy ono do niego i tylko ta osoba może o sobie decydować. Owszem, najlepiej jest, gdy nikt sobie nie odbiera życia, ale na siłę kogoś utrzymywać przy nim? Widzieć każdego dnia jego cierpienie i karmić go pustymi słowami, że "jakoś to będzie"?


QoS - czy wystraczająco udam przyzwoitość jeśli przyznam, że miałem myśli samobójcze? Teraz dobrze?

I teraz każdego, kto zdecydował się na ten krok uważasz za gorszego od siebie?
Przykro mi, że bardzo cierpiałeś, bo inaczej byś nie mysłał o tym, ale teraz jeszcze bardziej nie rozumiem Twej nienawiści do samobójców. Być może dlatego, bo sama nie chciałam się zabić. Przez to mogę Ciebie nie rozumieć.
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: bizkit w Maja 22, 2007, 12:45:46 pm
Ja już nie wiem jak Tobie to można wytłumaczyć i czego Ty usiłujesz bronić. Solid pisał trzy razy, zqyx też. Czy możesz zrozumieć że samobójca, odbierając sobie życie ale obarczając swoją smiercią kogoś innego, kim sie posłużył, wzbudza nie tylko współczucie ale też trochę inne uczucia?
I to nie całkiem pozytywne.
Sposób w jaki pisał to Solid, może nie pochodził z poradnika "Jak pisac w najsubtelniejszy sposób" ale branie tego bez małej poprawki jest bez sensu. Nie jestes tu od wczoraj.
Cytuj
I teraz każdego, kto zdecydował się na ten krok uważasz za gorszego od siebie?
Ciekawy wniosek, tylko skąd?
Cytuj
nie rozumiem Twej nienawiści do samobójców.
Ten też.

Usiłujesz włożyć komuś w usta słowa, których nie wypowiedział i postawić go w jak najbardziej niekorzystnym świetle.
musze Cie rozczarować, ale dzieki temu nie stajesz sie jeszcze bardziej (o ile można) wysublimowana i uduchowiona.
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Solid Shake w Maja 22, 2007, 12:51:10 pm

Sposób w jaki pisał to Solid, może nie pochodził z poradnika "Jak pisac w najsubtelniejszy sposób"

zgubiła mi się ta książka :(
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Zqyx w Maja 22, 2007, 07:13:48 pm

Czytałam uważnie Slashera, on zrozumiał krok jego ukochanej.
I dlaczego podajesz skrajny przykład rzucania się pod samochód, czy pociąg, co jest wodą na młyn tych, którzy nie mają szacunku dla ludzi, którzy cierpią i nie mogą dłużej żyć? Nie mamy prawa zmuszać kogokolwiek do życia, należy ono do niego i tylko ta osoba może o sobie decydować. Owszem, najlepiej jest, gdy nikt sobie nie odbiera życia, ale na siłę kogoś utrzymywać przy nim? Widzieć każdego dnia jego cierpienie i karmić go pustymi słowami, że "jakoś to będzie"?


Zrozumiał ? "nienawidzę jej za to! " - Owszem prawdopodobnie zrozumiał,ale to w niczym nie zmienia jego bólu...a ten ból,ból osób,które pozostają jest równie ważny,jak tych,co odchodzą.Ci,co odchodzą "mają spokój" ,dla tych,co zostają często właśnie zaczyna się piekło... Nie widzisz tego?...
 
"I dlaczego podajesz skrajny przykład rzucania się pod samochód, czy pociąg, co jest wodą na młyn tych, którzy nie mają szacunku dla ludzi, którzy cierpią i nie mogą dłużej żyć? "

Pewnie dlatego,że kiedyś sam o tym myślałem.Pewnie dlatego,że słyszałem relacje ludzi,którym ktoś rzucił się pod samochód i nic nie mogli zrobić. Pewnie dlatego,że jestem przeciwny angażowaniu w tak desperacką decyzję innych ludzi...

" Nie mamy prawa zmuszać kogokolwiek do życia, należy ono do niego i tylko ta osoba może o sobie decydować. "

W sumie racja,ale życie,niezależnie od tego,jakie jest pozostaje wartością i każda śmierć jest tragedią.Dlatego nie można stać obojętnie, gdy ktoś zamierza się unicestwić. Czasem to tylko chwila słabości...

"Owszem, najlepiej jest, gdy nikt sobie nie odbiera życia, ale na siłę kogoś utrzymywać przy nim? "

Nic na siłę,ale myślę,że nawet w trudnych chwilach człowiek nie tyle potrzebuje unicestwienia samego siebie,co obecności drugiej osoby,jej troski,jej zainteresowania,świadomości,że cokolwiek się stanie ta osoba będzie przy niej i wesprze...Ale na to coraz trudniej liczyć.

"Widzieć każdego dnia jego cierpienie i karmić go pustymi słowami, że "jakoś to będzie"? "

Mówienie jakoś to będzie nie ma sensu. Powtarza się to nie raz jak mantrę bez próby zrozumienia sytuacji. Tak samo jak "otrząśnij się" i.t.d albo "nieśmiertelne" :wyjdź na dwór,które potrafi być czasem niezwykle irytujące,zwłaszcza,gdy człowiek nie ma nawet ochoty zwlec się z łóżka,bo nie widzi sensu...
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Queen of Sorrow w Maja 22, 2007, 08:52:53 pm
"Zrozumiał ? "nienawidzę jej za to! " - Owszem prawdopodobnie zrozumiał,ale to w niczym nie zmienia jego bólu...a ten ból,ból osób,które pozostają jest równie ważny,jak tych,co odchodzą.Ci,co odchodzą "mają spokój" ,dla tych,co zostają często właśnie zaczyna się piekło... Nie widzisz tego?..."
Cytat: Slasher_McKagan
suka zostawiła nie tylko mnie, ale przede wszystkim dwójkę dzieci... one są niewinne i cierpią teraz, nienawidzę jej za to!
dziwi mnie takie podejście...
miałem przeogromny żal do niej, a bardziej powinienem mieć do całego świata i siebie samego…
Żyjemy dla siebie przede wszystkim, jeśli sami nie możemy znieść naszego życia, to tym bardziej inni tego nie wytrzymają. Slasher opisał życie i osobowość Natalii i co jeszcze tu jest do pisania? Sam w pierwszym poście w tym temacie napisałeś, że czasem człowiek nie ma sił. Owszem, niektórzy się podnoszą, gdy pogodzą się z czymś - są jednak ludzie, którzy nie kierują się w życiu oportunizmem i nie pogodzą się z niesprawiedliwością i złem. My żyjemy i się godzimy na to. Jesteśmy lepsi?


I dlaczego podajesz skrajny przykład rzucania się pod samochód, czy pociąg, co jest wodą na młyn tych, którzy nie mają szacunku dla ludzi, którzy cierpią i nie mogą dłużej żyć?

"Pewnie dlatego,że kiedyś sam o tym myślałem.Pewnie dlatego,że słyszałem relacje ludzi,którym ktoś rzucił się pod samochód i nic nie mogli zrobić. Pewnie dlatego,że jestem przeciwny angażowaniu w tak desperacką decyzję innych ludzi..."

Przykro mi. Ale ile razy mam się powtarzać, że większość samobójców sama kończy z sobą? Również potępiam debili, którzy innym rujnują życie, ale przez ułamek skrajnych tłuków nie oceniam wszystkich.


Nie mamy prawa zmuszać kogokolwiek do życia, należy ono do niego i tylko ta osoba może o sobie decydować.

"W sumie racja,ale życie,niezależnie od tego,jakie jest pozostaje wartością i każda śmierć jest tragedią. Dlatego nie można stać obojętnie, gdy ktoś zamierza się unicestwić. Czasem to tylko chwila słabości..."

Największą wartością powinien być szacunek dla człowieka i jego decyzji. Tak, osierocić dzieci to coś strasznego, ale jeśli ktoś jest przekonany, że lepiej będzie dzieciom bez niego, zaopiekują się nimi lepsi "rodzice", to należy mu wierzyć.


Owszem, najlepiej jest, gdy nikt sobie nie odbiera życia, ale na siłę kogoś utrzymywać przy nim?

"Nic na siłę,ale myślę,że nawet w trudnych chwilach człowiek nie tyle potrzebuje unicestwienia samego siebie,co obecności drugiej osoby,jej troski,jej zainteresowania,świadomości,że cokolwiek się stanie ta osoba będzie przy niej i wesprze...Ale na to coraz trudniej liczyć."

I co dalej? Mamy mieć wyrzuty sumienia i się zabić, bo nie było nas przy kimś? Jak zauważył wcześniej ktoś, nie można wciąż być przy człowieku, "trzeba pracować", a Slasher pokazał jacy są "kapłani nowej religii", psycholodzy. Jeśli myślimy, że mogliśmy kogoś odwieść od samobójstwa, to jesteśmy bardzo butni.


Widzieć każdego dnia jego cierpienie i karmić go pustymi słowami, że "jakoś to będzie"?

"Mówienie jakoś to będzie nie ma sensu. Powtarza się to nie raz jak mantrę bez próby zrozumienia sytuacji. Tak samo jak "otrząśnij się" i.t.d albo "nieśmiertelne" :wyjdź na dwór,które potrafi być czasem niezwykle irytujące,zwłaszcza,gdy człowiek nie ma nawet ochoty zwlec się z łóżka,bo nie widzi sensu..."

Czyli rozumiesz, co mam na myśli? Niektórzy nie potrafią na tym świecie przetrwać. Slasher pisał o swojej ukochanej, że to była kobieta "nie z tego świata". Sama bym wolała, żeby tacy ludzie nie odchodzili, napisałam dlaczego i zostałam zacytowana przez Slashera, ale zrozumieć jedno musimy: uszanujmy wybór innych i ich wolę.
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: SSolid w Maja 22, 2007, 11:08:40 pm

I dlaczego podajesz skrajny przykład rzucania się pod samochód, czy pociąg, co jest wodą na młyn tych, którzy nie mają szacunku dla ludzi, którzy cierpią i nie mogą dłużej żyć?


bo od tego przykladu sie zaczela ostra rozmowa?

Ja od razu mowie ze nie uzylem tego jako przykladu tylko konkretnej sytuacji z zycia, inni samobojcy mnie nie interesyja
Tytuł: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Zqyx w Maja 23, 2007, 12:14:58 am
miałem przeogromny żal do niej, a bardziej powinienem mieć do całego świata i siebie samego…

Ale w zasadzie dlaczego do świata i do siebie? Jeśli jak twierdzisz to była jej suwerenna decyzja i miała prawo ją podjąć,to nie ma sensu mieć żalu do siebie,czy świata...

" są jednak ludzie, którzy nie kierują się w życiu oportunizmem i nie pogodzą się z niesprawiedliwością i złem. My żyjemy i się godzimy na to. Jesteśmy lepsi?"

I wtedy jest wybór : walczyć,albo zginąć,ewentualnie trzecia opcja,zginąć w walce o sprawiedliwość przeciwstawiając się złu. Samobójca wybiera drugą opcję-ginie. I w zasadzie reszta go nie obchodzi. A świat pozostaje niesprawiedliwy i zły...


"Przykro mi. Ale ile razy mam się powtarzać, że większość samobójców sama kończy z sobą?"

I bardzo dobrze,jeśli można to tak określić :ph34r:

"Również potępiam debili, którzy innym rujnują życie, ale przez ułamek skrajnych tłuków nie oceniam wszystkich."

Nie oceniam,tylko zwracam uwagę mając pełną świadomość,że to "ułamek skrajnych tłuków". Oby było ich jak najmniej.

"Największą wartością powinien być szacunek dla człowieka i jego decyzji."

Nawet jeśli wiemy,że te decyzje są złe,że krzywdzą innych? Nie przeciwstawisz się takiemu złu?

Gdy w ramach szacunku dla decyzji dowiesz się,że ojciec pięciorga dzieci zostawi żonę,bo po prostu sobie nie radzi,nie koniecznie popełniając samobójstwo,ale po prostu zechce zostawić nie będziesz próbowała mu wyperswadować ? Oczywiście ostateczna decyzja zawsze należy do tej konkretnej osoby,ale chyba można i powinno się w pewnych sytuacjach reagować? Czy może w ramach poszanowania dla decyzji nie robić nic?

" Tak, osierocić dzieci to coś strasznego, ale jeśli ktoś jest przekonany, że lepiej będzie dzieciom bez niego, zaopiekują się nimi lepsi "rodzice", to należy mu wierzyć. "

A czy ktoś zapytał dzieci,jak przyjęły decyzję matki? Jak poczuły się opuszczone,zdradzone? Z jakim brzemieniem będą żyły one,z jakim brzemieniem zmierzył się Slasher... Wydaje mi się,że wielką wagę przywiązujesz do prawa człowieka o decydowaniu o samym sobie,ale nie dostrzegasz tak do końca skutków tej decyzji. Ani dzieciom,ani Slaherowi nie jest teraz lepiej...a może się mylę? Lepiej jest tylko samobójczyni,ale zakładając,że księża plotą bzdury i życie po życiu nie istnieje * dla niej i tak nie ma to już znaczenia...

* akurat w tej kwestii mam inne zdanie

"I co dalej? Mamy mieć wyrzuty sumienia i się zabić, bo nie było nas przy kimś? "

Wyrzuty sumienia...hm...czy mają je osoby,które w wyniku samobójczej śmierci straciły kogoś bliskiego?

W pewnym stopniu na pewno,choć może nie do końca uświadomione. A czy powinny się zabijać? Po co,to i tak niczego nie zmieni.
Mogą za to bardziej otworzyć się na żywych,by zminimalizować ryzyko,że ktoś obok nich znów zrobi to samo...

" Jak zauważył wcześniej ktoś, nie można wciąż być przy człowieku, "trzeba pracować", a Slasher pokazał jacy są "kapłani nowej religii", psycholodzy. Jeśli myślimy, że mogliśmy kogoś odwieść od samobójstwa, to jesteśmy bardzo butni. "

Co do psychologów to naprawdę na różnych ludzi można trafić i nie genaralizowałbym za bardzo... choć z doświadczenia mogę powiedzieć, że po jednej z porad najpierw chciałem zamordować psychologa,a potem siebie. No,ale przynajmniej zmienił kolejność,zawsze to jakiś sukces ;) Co do odwodzenia od samobójstwa - mi się udało. Nie twierdzę,że było to łatwe,ale udało się. A nie uważam się za nikogo wyjątkowego,więc skoro mi się udało,to czemu nie ma się udać innym? Jasne,że nie ma gotowej recepty. Nie ma wzoru na potencjalnego samobójcę. Teoretycznie jutro dziś lub jutro mogę się zabić,może to się też dziać latami...Nie ma wzoru,nie ma jasno określonego motywu,ale czy to znaczy,że mamy odpuszczać? Nie piszę tego,by wzbudzić teraz w kimś poczucie winy,bo ludzie są różni i na pewno istnieje pewien % samobójców,którego w żaden sposób nie da się uratować. Ale,czy to znaczy,że mamy odpuszczać? Moim skromnym zdaniem jeśli istnieje cień szansy, że uda się odwieść kogoś od dramatycznej decyzji o odebraniu sobie życia,to trzeba to zrobić. Tam,gdzie Ty widzisz butę,ja widzę nadzieję...


Czyli rozumiesz, co mam na myśli? Niektórzy nie potrafią na tym świecie przetrwać. Slasher pisał o swojej ukochanej, że to była kobieta "nie z tego świata". Sama bym wolała, żeby tacy ludzie nie odchodzili, napisałam dlaczego i zostałam zacytowana przez Slashera, ale zrozumieć jedno musimy: uszanujmy wybór innych i ich wolę.

"Born to lose" - znam to...wiem,że niektórzy nie pasują do tego świata,sam często miewam takie odczucie,ale...
jeśli odejdą "szlachetne i pełne piękna jednostki" to co zostanie? ...
Zostaną zadowolone z siebie małpoludy ;) Nie wiem jak Ciebie,ale mnie świat małpoludów nie kręci.
Dlatego wolność wyboru wolnością wyboru,a ochrona słabszych ochroną słabszych. A jeśli słaby nie potrafi się sam obronić to czasem przyda się pomocna dłoń. Zaszkodzić nie zaszkodzi,a nuż uda się uratować kogoś,kto nie jest "zjadaczem chleba"
To wymaga czasu,otwartości,cierpliwości i dużo wiary w to,że może się udać,że jest w tym sens... Stać nas na to? Stać nas na otwarcie się na drugiego człowieka,na znalezienie dla niego czasu?
Stać kogoś na przeczytanie tego długiego posta chociażby ;)?


Nie żyjemy w Sparcie,jeszcze ;) A cywilizacja mimo wad niesie z sobą czasem pewne zalety...Prawdopodobnie ;)


 
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Queen of Sorrow w Maja 23, 2007, 08:42:46 am
miałem przeogromny żal do niej, a bardziej powinienem mieć do całego świata i siebie samego…
"Ale w zasadzie dlaczego do świata i do siebie? Jeśli jak twierdzisz to była jej suwerenna decyzja i miała prawo ją podjąć,to nie ma sensu mieć żalu do siebie,czy świata..."

To już pytanie nie do mnie, ale kto czytał o tej kobiecie, ten wie, że to świat jest winien. Przez swą głupotę, okrucieństwo, zakłamanie...


Są jednak ludzie, którzy nie kierują się w życiu oportunizmem i nie pogodzą się z niesprawiedliwością i złem. My żyjemy i się godzimy na to. Jesteśmy lepsi?

"I wtedy jest wybór : walczyć,albo zginąć,ewentualnie trzecia opcja,zginąć w walce o sprawiedliwość przeciwstawiając się złu. Samobójca wybiera drugą opcję-ginie. I w zasadzie reszta go nie obchodzi. A świat pozostaje niesprawiedliwy i zły..."

Tak, i oby jak najmniej ludzi poddawało się. Ale nie można mieć pretensji do kogoś, że ma serce, że łatwiej go zranić, że więcej czuje.


Największą wartością powinien być szacunek dla człowieka i jego decyzji.

"Nawet jeśli wiemy,że te decyzje są złe,że krzywdzą innych? Nie przeciwstawisz się takiemu złu?
Gdy w ramach szacunku dla decyzji dowiesz się,że ojciec pięciorga dzieci zostawi żonę,bo po prostu sobie nie radzi,nie koniecznie popełniając samobójstwo,ale po prostu zechce zostawić nie będziesz próbowała mu wyperswadować ? Oczywiście ostateczna decyzja zawsze należy do tej konkretnej osoby,ale chyba można i powinno się w pewnych sytuacjach reagować? Czy może w ramach poszanowania dla decyzji nie robić nic?"

Ale ja nie mówię, że mamy nic nie robić, że mamy patrzeć biernie. Przykład opisanej kobiety, od której się zaczął ten temat jest tylko argumentem, że wielu samobójców wie, co robi. Skoro ona obawiała się, że jej dzieci będą zbyt wrażliwe, to musiała mieć rację, a tacy właśnie jak Ona zawsze giną w tym świecie. Ona wiedziała, że jej dzieci trafią w bardzo dobre ręce. Oczywiście, cierpią po jej stracie, ale żyją, mają opiekę i w pewnym sensie są silniejsze, będą silniejsze po tej tragedii, jakkolwiek okrutnie to by nie zabrzmiało.
Każdemu trzeba pomóc, Slasher sam pisał, że błagał Ją, żeby nie odchodziła. To zapewne wyjątkowy przypadek, z Jej opisu można bardzo łatwo to wywnioskować. Natomiast osierocenie dzieci bez zagwarantowania im tego, co Ona (Slasher pisał, że mają "fundament", że dziadkowie będą dobrymi rodzicami), to wielkie zło, jeśli ten ktoś zabił się np. z powodu długów i zwala jej na samotną matkę. To niewyobrażalne zło i tego nigdy nie zaakceptuję.


Tak, osierocić dzieci to coś strasznego, ale jeśli ktoś jest przekonany, że lepiej będzie dzieciom bez niego, zaopiekują się nimi lepsi "rodzice", to należy mu wierzyć.

"A czy ktoś zapytał dzieci,jak przyjęły decyzję matki? Jak poczuły się opuszczone,zdradzone? Z jakim brzemieniem będą żyły one,z jakim brzemieniem zmierzył się Slasher... Wydaje mi się,że wielką wagę przywiązujesz do prawa człowieka o decydowaniu o samym sobie,ale nie dostrzegasz tak do końca skutków tej decyzji. Ani dzieciom,ani Slaherowi nie jest teraz lepiej...a może się mylę? Lepiej jest tylko samobójczyni,ale zakładając,że księża plotą bzdury i życie po życiu nie istnieje * dla niej i tak nie ma to już znaczenia..."

Ona cierpiała potwornie, możemy ją za to winić? Ja nie potrafię tak.


I co dalej? Mamy mieć wyrzuty sumienia i się zabić, bo nie było nas przy kimś?

"Wyrzuty sumienia...hm...czy mają je osoby,które w wyniku samobójczej śmierci straciły kogoś bliskiego?"

Tak, wielu niestety myśli, że mogli coś zauważyć, zapobiec. Obwiniają się, że nie było ich przy tej osobie. Oczywiście niesłusznie się obwiniają, ale niestety tak robią.

"W pewnym stopniu na pewno,choć może nie do końca uświadomione. A czy powinny się zabijać? Po co,to i tak niczego nie zmieni.
Mogą za to bardziej otworzyć się na żywych,by zminimalizować ryzyko,że ktoś obok nich znów zrobi to samo..."

Oczywiście, że nie powinni się zabijać! To jest najgorsze - obwiniać się za czyjąś samobójczą śmierć.


Jak zauważył wcześniej ktoś, nie można wciąż być przy człowieku, "trzeba pracować", a Slasher pokazał jacy są "kapłani nowej religii", psycholodzy. Jeśli myślimy, że mogliśmy kogoś odwieść od samobójstwa, to jesteśmy bardzo butni.

"Co do psychologów to naprawdę na różnych ludzi można trafić i nie genaralizowałbym za bardzo... choć z doświadczenia mogę powiedzieć, że po jednej z porad najpierw chciałem zamordować psychologa,a potem siebie. No,ale przynajmniej zmienił kolejność,zawsze to jakiś sukces ;) Co do odwodzenia od samobójstwa - mi się udało. Nie twierdzę,że było to łatwe,ale udało się. A nie uważam się za nikogo wyjątkowego,więc skoro mi się udało,to czemu nie ma się udać innym? Jasne,że nie ma gotowej recepty. Nie ma wzoru na potencjalnego samobójcę. Teoretycznie jutro dziś lub jutro mogę się zabić,może to się też dziać latami...Nie ma wzoru,nie ma jasno określonego motywu,ale czy to znaczy,że mamy odpuszczać? Nie piszę tego,by wzbudzić teraz w kimś poczucie winy,bo ludzie są różni i na pewno istnieje pewien % samobójców,którego w żaden sposób nie da się uratować. Ale,czy to znaczy,że mamy odpuszczać? Moim skromnym zdaniem jeśli istnieje cień szansy, że uda się odwieść kogoś od dramatycznej decyzji o odebraniu sobie życia,to trzeba to zrobić. Tam,gdzie Ty widzisz butę,ja widzę nadzieję..."

Z pewnością są wśród psychologów dobrzy ludzie, którzy chcą pomagać, choć to jest zapewne coraz realne, skoro jest to tak bardzo oblegany kierunek. Bardzo się cieszę, że nie zrobiłeś tego, że jesteś tu dla nas. Jestem daleka od nie interweniowania w problemy ludzi i zostawiania ich samym sobie. Chodzi tylko o to, żeby nie potępiać tych ludzi za tą ciężką decyzję, bo to z pewnością jest strasznie ciężko postanowić, że się ktoś zabije. Pomagajmy ludziom, ale potem nie odsądzajmy ich od czci i wiary. Większość tutaj na forum na szczęście tak nie robi i bardzo mnie to cieszy. Nigdy nie odpuszczajmy, nie poddawajmy się, ale jak już niestety to się stanie, to musimy zrozumieć tych ludzi.
Nadzieja? Też ją mam. Gdybym jej nie miała, to bym zapewne myślała wciąż o śmierci.


Czyli rozumiesz, co mam na myśli? Niektórzy nie potrafią na tym świecie przetrwać. Slasher pisał o swojej ukochanej, że to była kobieta "nie z tego świata". Sama bym wolała, żeby tacy ludzie nie odchodzili, napisałam dlaczego i zostałam zacytowana przez Slashera, ale zrozumieć jedno musimy: uszanujmy wybór innych i ich wolę.

-"Born to lose" - znam to...wiem,że niektórzy nie pasują do tego świata,sam często miewam takie odczucie,ale...
jeśli odejdą "szlachetne i pełne piękna jednostki" to co zostanie? ...
Zostaną zadowolone z siebie małpoludy ;) Nie wiem jak Ciebie,ale mnie świat małpoludów nie kręci.
Dlatego wolność wyboru wolnością wyboru,a ochrona słabszych ochroną słabszych. A jeśli słaby nie potrafi się sam obronić to czasem przyda się pomocna dłoń. Zaszkodzić nie zaszkodzi,a nuż uda się uratować kogoś,kto nie jest "zjadaczem chleba"
To wymaga czasu,otwartości,cierpliwości i dużo wiary w to,że może się udać,że jest w tym sens... Stać nas na to? Stać nas na otwarcie się na drugiego człowieka,na znalezienie dla niego czasu?
Stać kogoś na przeczytanie tego długiego posta chociażby ;)?-

Nigdy nie twierdziłam, że mamy nie pomagać innym. Sama bym wolała, żeby dobrzy ludzie się nie zabijali. Cierpliwość i otwartość są ważne, ale gdy się nie uda, to mamy mieć urazę do zmarłego? Że tak się staraliśmy, a on odszedł?
Sama wcześniej pisałam, że to źle, iż tacy ludzie odchodzą. Niestety tak się dzieje i chociaż pamięć o nich pielęgnujmy. Jestem pewna, że gdyby wielu ludzi przeczytało historię ukochanej przyjaciółki Slashera, to by stali się lepsi, zdaliby sobie sprawę, że swą podłością ranią absolutnie niewinnych, o pięknych duszach i umysłach, mimo iż nawet nie są świadomi ich istnienia.
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Zqyx w Maja 23, 2007, 09:43:49 am
To już pytanie nie do mnie, ale kto czytał o tej kobiecie, ten wie, że to świat jest winien. Przez swą głupotę, okrucieństwo, zakłamanie...

Fakt,życie daje w kość nie raz,a ludzie potrafią być okrutni wobec siebie,wiem o tym doskonale...

Tak, i oby jak najmniej ludzi poddawało się. Ale nie można mieć pretensji do kogoś, że ma serce, że łatwiej go zranić, że więcej czuje.

Tak,jakby inni byli bez serc ;) Ludzie są różni,jednych nic nie złamie,inni upadają... nie można mieć pretensji,że ktoś upada,ale trzeba zrobić wszystko,by jak najmniej ludzi upadało.

"Ale ja nie mówię, że mamy nic nie robić, że mamy patrzeć biernie. Przykład opisanej kobiety, od której się zaczął ten temat jest tylko argumentem, że wielu samobójców wie, co robi. Skoro ona obawiała się, że jej dzieci będą zbyt wrażliwe, to musiała mieć rację, a tacy właśnie jak Ona zawsze giną w tym świecie."


A dzieci skoro tak wrażliwe też zginą ...prędzej,czy później - i to się nazywa "born to lose"

"Ona wiedziała, że jej dzieci trafią w bardzo dobre ręce."

Ale chciała by zajmował się nimi jej partner. Tego,jak zrozumiałem nie będzie,więc czy aby na pewno trafią w dobre ręce? Nie twierdzę,ze dziadkowie będą złymi rodzicami,ale jej decyzja nie została uszanowana. Żyjąc,ale zrzakając się praw rodzicielskich  miałaby wpływ na to gdzie trafią.Teraz nie ma...

"Oczywiście, cierpią po jej stracie, ale żyją, mają opiekę i w pewnym sensie są silniejsze, będą silniejsze po tej tragedii, jakkolwiek okrutnie to by nie zabrzmiało."

Czy ja wiem? Niezależnie od charakteru żyją z piętnem samobójczej śmierci matki. Nie wiem,czy to sprawi,że będą silniejsze.Jeśli są takie, jak ona zginą. To kwestia czasu...

"Każdemu trzeba pomóc, Slasher sam pisał, że błagał Ją, żeby nie odchodziła. To zapewne wyjątkowy przypadek, z Jej opisu można bardzo łatwo to wywnioskować."

Rozumiem,że Slasher zrobił wszystko,co było w jego mocy.Ale w jej otoczeniu był przecież nie tylko Slasher.A jej decyzja nie była decyzją spontaniczną,która wykiełkowała pod wpływem chwili. Jej śmierć jest porażką wszystkich ludzi,którzy z nią przebywali. Przy czym nie twierdzę,że teraz oni mają się zabić,bo nie tędy droga.

"Natomiast osierocenie dzieci bez zagwarantowania im tego, co Ona (Slasher pisał, że mają "fundament", że dziadkowie będą dobrymi rodzicami), to wielkie zło, jeśli ten ktoś zabił się np. z powodu długów i zwala jej na samotną matkę. To niewyobrażalne zło i tego nigdy nie zaakceptuję."

Nie wiem,w jakim wieku są dziadkowie,ale dziadkowie z definicji są starsi niż rodzicie. Czy wystarczy im sił i czasu ? Miejmy nadzieję...

Ona cierpiała potwornie, możemy ją za to winić? Ja nie potrafię tak.

Nie winię jej.Czasem ból jest nie do zniesienia. Winię tych,co mogli jej pomóc,a tego nie zrobili.Jeśli winię ją to tylko za to,że wybrała najłatwiejsze wyjście.Ale miała do tego prawo.

Oczywiście, że nie powinni się zabijać! To jest najgorsze - obwiniać się za czyjąś samobójczą śmierć.

Ich samobójcza śmierć niczego by nie zmieniła. Znają symptomy,nie wiedzieli,jak pomóc,czasem nikt nie wie.Ale powinni żyć,choćby dla nadziei,że następnym razem się uda... Nie żyjemy tylko dla siebie,żaden człowiek nie jest samotną wyspą.



Z pewnością są wśród psychologów dobrzy ludzie, którzy chcą pomagać, choć to jest zapewne coraz realne, skoro jest to tak bardzo oblegany kierunek.

Sporej liczbie ludzi wydaje się,że są w stanie pomóc innym.Ale to olbrzymie brzemię,czasem nie do udźwignięcia. Trzeba niesamowitej odporności psychicznej,wiedzy życiowej,zaangażowania (tu akurat jest o tyle ciekawie,że psycholog nie może żyć życiem pacjenta,ale zaangażowany jakoś być musi,by się wczuć,paradoks? ). Przede wszystkim zaś potrzeba czasu,rozmowy,a o to coraz trudniej. Zwłaszcza na tak modnej psychoterapii,gdzie po godzinie można powiedzieć pacjentowi bezdusznie : czas minął.

Nigdy nie odpuszczajmy, nie poddawajmy się, ale jak już niestety to się stanie, to musimy zrozumieć tych ludzi.
Nadzieja? Też ją mam. Gdybym jej nie miała, to bym zapewne myślała wciąż o śmierci.

Podjęcie decyzji o odebraniu sobie życia jest jedną z najbardziej dramatycznych decyzji jaką może podjąć człowiek. Nie odpuszczajmy,gdy widzimy,że ktoś jest temu bliski.Nie lekceważmy czyjegoś problemu,nawet jeśli wydaje się dziwny. Być może jesteśmy dla kogoś ostatnią deską ratunku... Każda śmierć jest tragedią. Wydaje mi się,że czasem rozumiem samobójców. Tylko nie do końca rozumiem ludzką obojętność wobec krzywdy...obojętność,która sprawia,że zdesperowani ludzie szukają ucieczki w śmierć. Często można temu zapobiec,tylko nie ma nikogo...

Nigdy nie twierdziłam, że mamy nie pomagać innym. Sama bym wolała, żeby dobrzy ludzie się nie zabijali. Cierpliwość i otwartość są ważne, ale gdy się nie uda, to mamy mieć urazę do zmarłego? Że tak się staraliśmy, a on odszedł?

Żal na pewno pozostanie,może wściekłość.Na siebie,na osobę,która odeszła. Pamiętajmy,to,co dobre.

Jestem pewna, że gdyby wielu ludzi przeczytało historię ukochanej przyjaciółki Slashera, to by stali się lepsi, zdaliby sobie sprawę, że swą podłością ranią absolutnie niewinnych, o pięknych duszach i umysłach, mimo iż nawet nie są świadomi ich istnienia.

Chciałbym też być tego taki pewny jak Ty ... Niestety mam chyba gorsze zdanie o ludzkości samej w sobie ;)
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: akuku w Maja 23, 2007, 06:57:05 pm
Największą wartością powinien być szacunek dla człowieka i jego decyzji. Tak, osierocić dzieci to coś strasznego, ale jeśli ktoś jest przekonany, że lepiej będzie dzieciom bez niego, zaopiekują się nimi lepsi "rodzice", to należy mu wierzyć.

ten szacunek to chyba dla każdego człowieka, dla dzieci też


Przykład opisanej kobiety, od której się zaczął ten temat jest tylko argumentem, że wielu samobójców wie, co robi. Skoro ona obawiała się, że jej dzieci będą zbyt wrażliwe, to musiała mieć rację, a tacy właśnie jak Ona zawsze giną w tym świecie. Ona wiedziała, że jej dzieci trafią w bardzo dobre ręce. Oczywiście, cierpią po jej stracie, ale żyją, mają opiekę i w pewnym sensie są silniejsze, będą silniejsze po tej tragedii, jakkolwiek okrutnie to by nie zabrzmiało.

hm, i wpadła na genialny pomysł, że jej śmierć uchroni dzieci przed złem tego świata?
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Queen of Sorrow w Maja 24, 2007, 03:53:26 am
Tak, i oby jak najmniej ludzi poddawało się. Ale nie można mieć pretensji do kogoś, że ma serce, że łatwiej go zranić, że więcej czuje.

Tak,jakby inni byli bez serc ;) Ludzie są różni,jednych nic nie złamie,inni upadają... nie można mieć pretensji,że ktoś upada,ale trzeba zrobić wszystko,by jak najmniej ludzi upadało.

Zgadzamy się, ja tylko pragnę by nie osądzano tych, którzy nie mają sił podnieść się. Każdy lubi bawić się w sędziego, bo to cholernie wygodne.


Ale ja nie mówię, że mamy nic nie robić, że mamy patrzeć biernie. Przykład opisanej kobiety, od której się zaczął ten temat jest tylko argumentem, że wielu samobójców wie, co robi. Skoro ona obawiała się, że jej dzieci będą zbyt wrażliwe, to musiała mieć rację, a tacy właśnie jak Ona zawsze giną w tym świecie.

A dzieci skoro tak wrażliwe też zginą ...prędzej,czy później - i to się nazywa "born to lose"

Wrażliwość nie jest dziedziczna, każdy może taki być w zależności od tego jak zostanie wychowany i jakie będzie miał doświadczenia, z jakimi ludźmi. Wyraźnie Ona się obawiała, że wychowa dzieci na swoje podobieństwo. Trudno to rozstrzygnąć, nigdy się nie dowiemy czy miała rację.


Ona wiedziała, że jej dzieci trafią w bardzo dobre ręce.

Ale chciała by zajmował się nimi jej partner. Tego,jak zrozumiałem nie będzie,więc czy aby na pewno trafią w dobre ręce? Nie twierdzę,ze dziadkowie będą złymi rodzicami,ale jej decyzja nie została uszanowana. Żyjąc,ale zrzakając się praw rodzicielskich  miałaby wpływ na to gdzie trafią.Teraz nie ma...

Ale Slasher napisał, że to wspaniali ludzie. Rozmyślał też, czy aby nie była pewna, że tak się stanie, a jej pisemna wola, to ostatnie wyznanie miłości do niego.


Oczywiście, cierpią po jej stracie, ale żyją, mają opiekę i w pewnym sensie są silniejsze, będą silniejsze po tej tragedii, jakkolwiek okrutnie to by nie zabrzmiało.

Czy ja wiem? Niezależnie od charakteru żyją z piętnem samobójczej śmierci matki. Nie wiem,czy to sprawi,że będą silniejsze.Jeśli są takie, jak ona zginą. To kwestia czasu...

Piętnować lubią ludzie, dzieci tej kobiety mogą pielęgnować miłość do swej matki, mają po 4 lata, więc wiedzą jaka była i nie zapomną tego.


Każdemu trzeba pomóc, Slasher sam pisał, że błagał Ją, żeby nie odchodziła. To zapewne wyjątkowy przypadek, z Jej opisu można bardzo łatwo to wywnioskować.

Rozumiem,że Slasher zrobił wszystko,co było w jego mocy.Ale w jej otoczeniu był przecież nie tylko Slasher.A jej decyzja nie była decyzją spontaniczną,która wykiełkowała pod wpływem chwili. Jej śmierć jest porażką wszystkich ludzi,którzy z nią przebywali. Przy czym nie twierdzę,że teraz oni mają się zabić,bo nie tędy droga.

Już podkreślałam, że nie mają się zabijać! Jakim prawem mam kogoś namawiać do odbierania sobie życia? Pisałam tylko wcześniej, że ludzie mają wyrzuty sumienia niesłusznie. A jak napisał autor tego tematu, że świat jest temu winny, ludzie, to miał na myśli ogólną kondycję ludzkości.


Ona cierpiała potwornie, możemy ją za to winić? Ja nie potrafię tak.

Nie winię jej.Czasem ból jest nie do zniesienia. Winię tych,co mogli jej pomóc,a tego nie zrobili.Jeśli winię ją to tylko za to,że wybrała najłatwiejsze wyjście.Ale miała do tego prawo.

Zawsze trzeba szukać winnych? Wszyscy jesteśmy winni za kształt tego świata.


Z pewnością są wśród psychologów dobrzy ludzie, którzy chcą pomagać, choć to jest zapewne coraz realne, skoro jest to tak bardzo oblegany kierunek.

Sporej liczbie ludzi wydaje się,że są w stanie pomóc innym.Ale to olbrzymie brzemię,czasem nie do udźwignięcia. Trzeba niesamowitej odporności psychicznej,wiedzy życiowej,zaangażowania (tu akurat jest o tyle ciekawie,że psycholog nie może żyć życiem pacjenta,ale zaangażowany jakoś być musi,by się wczuć,paradoks? ). Przede wszystkim zaś potrzeba czasu,rozmowy,a o to coraz trudniej. Zwłaszcza na tak modnej psychoterapii,gdzie po godzinie można powiedzieć pacjentowi bezdusznie : czas minął.

Mają swój kanon Freuda i innych, trudno pomagać teorią, albo szpikując kogoś proszkami. Większość z nich nie pomaga, bo nie mają pokory, traktują pacjentów jak przedmioty, które można naprawić. Psychologia wciąż jest oparta na domysłach, trudno mieć zaufanie do ludzi zajmujących się tym.


Nigdy nie odpuszczajmy, nie poddawajmy się, ale jak już niestety to się stanie, to musimy zrozumieć tych ludzi.
Nadzieja? Też ją mam. Gdybym jej nie miała, to bym zapewne myślała wciąż o śmierci.

Podjęcie decyzji o odebraniu sobie życia jest jedną z najbardziej dramatycznych decyzji jaką może podjąć człowiek. Nie odpuszczajmy,gdy widzimy,że ktoś jest temu bliski.Nie lekceważmy czyjegoś problemu,nawet jeśli wydaje się dziwny. Być może jesteśmy dla kogoś ostatnią deską ratunku... Każda śmierć jest tragedią. Wydaje mi się,że czasem rozumiem samobójców. Tylko nie do końca rozumiem ludzką obojętność wobec krzywdy...obojętność,która sprawia,że zdesperowani ludzie szukają ucieczki w śmierć. Często można temu zapobiec,tylko nie ma nikogo...

Obojętność to wygoda, a wygoda to brak problemów, unikanie ich. Zawsze tak było i ten gatunek już się nie zmieni. Nigdy.


Jestem pewna, że gdyby wielu ludzi przeczytało historię ukochanej przyjaciółki Slashera, to by stali się lepsi, zdaliby sobie sprawę, że swą podłością ranią absolutnie niewinnych, o pięknych duszach i umysłach, mimo iż nawet nie są świadomi ich istnienia.

Chciałbym też być tego taki pewny jak Ty ... Niestety mam chyba gorsze zdanie o ludzkości samej w sobie ;)

To też nie wierzysz, że ludzie mają serca?


Temat się rozrasta, a ludzi to chyba irytuje. Może zamkniemy go?
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: akuku w Maja 24, 2007, 07:02:46 am
Mają swój kanon Freuda i innych, trudno pomagać teorią, albo szpikując kogoś proszkami. Większość z nich nie pomaga, bo nie mają pokory, traktują pacjentów jak przedmioty, które można naprawić. Psychologia wciąż jest oparta na domysłach,

na czym opierasz swoją wiedzę?
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Dead Head w Maja 24, 2007, 11:30:39 am
też próbowała szczęścia z innymi… wiesz, jaka jest większość z nas, mężczyzn… zbyt inteligentne kobiety przerażają nas… to my mamy imponować i być uważnie słuchani… a gdy kobieta jeszcze bywa wyrozumiała jak nikt inny i nie złości się, to udowadnia swą wyższość nad mężczyzną i upokarza go w jego mniemaniu… była przepiękną kobietą i przez to też wielu się tylko śliniło na nią…
szacunek dla Ciebie za to, że potrafisz trafnie ocenić nasz gatunek. Wydaje mi sie, że w przypadku kobiet to mężczyźni są odpowiedzialni za większość ich nieszczęść. Jesteśmy zbyt dumni, by okazać im szacunek
a co do głównego wątku, to nie uważam samobójstwa ani odwagę, ani za chorobę psychiczną. To tak dramatyczna decyzja, że my żyjący nigdy tego nie zrozumiemy. I pozostawmy dobre wspomnienia po tych ludziach, bo w końcu i tak zostaną nam później same wspomnienia
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: REBEL w Lipca 21, 2008, 02:28:07 pm
Sprawdzam kontrolnie :D Czy wszyscy wypowiadający sie w tym wątku nadal są wśród nas?  :D
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: DrDrei w Lipca 21, 2008, 02:46:42 pm
a czy adresat w dalszym ciagu nie zyje?  :D
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: owsik w Lipca 25, 2008, 10:17:46 pm
Niestety według mnie samobójstwo , to egoizm, tchórzostwo. Zawsze można wyjść z każdej sytuacji, bo zawsze może być gorzej. Jeżeli ktoś nie zauważa tego, ze może skrzywdzić swoim czynem kogoś bliskiego, to robi z siebie męczennika i wielkiego pokrzywdzonego. Mój kolega sie powiesił kilka lat temu. Zrobił to dwa dni przed świętami bożego narodzenia. Zgadnijcie co czuli jego rodzice i rodzeństwo. On chyb anie pomyślał. Dziadek mojej narzeczonej powiesił się kiedyś w lesie na wycieczce. zgadnijcie czy jego zona chciała być przy nim pochowana. Ojciec mojego kolegi pewnego dnia nie wrócił z pracy. zgadnijcie dlaczego. po prostu postanowił rzucić sie pod jakiś samochód. Ciekawe co czuje mój kolega i jego siostra.

Zawsze może być gorzej. A jezeli ktoś cały czas pyta, dlaczego nikt go nie rozumie, to może powinien szukać odpowiedzi na to pytanie a nie tylko je zadawać.
Przykro mi Slasher  z powodu Twojej przyjaciółki. Mam nadzieję, że nikt bliski, dla którego znaczyła bardzo wiele nie pomyśli sobie, że bez niej świat nie ma sensu i nie popełni samobójstwa i nie zostawi kolejnych bliskich osób.

 :'(
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Zqyx w Lipca 27, 2008, 02:37:48 pm
Czasem ból jest nie do wytrzymania i nie zrozumie tego ten,kto nie jest w określonej sytuacji. Jasne,że samobójstwo wynika z egoizmu,ale przede wszystkim jest wyrazem bezsilności wobec określonej sytuacji. To raczej nie jest decyzja podjęta z minuty na minutę.

A jeśli ktoś nie potrafi wytrzymać sam ze sobą staje się ciężarem dla innych. Jasne,pewne czynniki mogą się zmienić,ale niektóre nie.
Łatwo jest nam oceniać nie będąc na czyimś miejscu. Gdybym miał się zabić upozorowałbym nieszczęśliwy wypadek,a wcześniej ubezpieczył się na wysoką sumę,tak,żeby rodzina nie cierpiała,a coś z tego miała.
Po co ktoś ma żyć z poczuciem winy,że mógł coś zrobić,a tego  nie zrobił,czy nie zdążył zrobić. Tak byłoby bardziej po ludzku.
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Trisha w Lipca 27, 2008, 04:40:28 pm
To raczej nie jest decyzja podjęta z minuty na minutę.

Może zabiorę jednak głos, chociaż jest to dla mnie temat szczególnie drażliwy i raczej o tym nie rozmawiam. Mam akurat to szczęście, że mam pewne zaburzenia emocjonalne i kilka razy już próbowałam popełnić samobójstwo. Właśnie z minuty na minutę. Wystarczało, że byłam lekko rozdrażniona, ktos coś powiedział (co bym w innym przypadku absolutnie zignorowała, bo na ogół nie przejmuję się tym co mówią ludzie), a mną już tak trzęsło, że po prostu szłam i robiłam różne głupie rzeczy. Nie wiem... to nie jest tak, że pragnę śmierci, że mi się tu nie podoba czy coś, ale czasami po prostu... jakaś blokada pęka i wcale się nie zastanawiam, nie myślę o niczym innym, tylko co by tu jeszcze zrobić, żeby sobie dokopać :/
Twarzą w twarz z nikim o tym nie rozmawiam, bo nie mam zamiaru wyjść na jakąś wariatkę, ale takie myśli całkiem często mnie nachodzą... tak same z siebie. Czasami mam takie jazdy w nastrojach, że trudno mi wytrzymać z samą sobą. Cóż, nadzieja w tym, że mi kompletnie nie odbije... ;)

Nie potępiam samobójstwa, raczej podchodzę do sprawy obojętnie (jeśli to jest możliwe), ale czasami żal pomyśleć ile wartościowych istnień odeszło na zawsze... mój kumpel się powiesił, wujek zastrzelił... mogłabym wymieniać. Myślę, że każdy by mógł.
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Zqyx w Lipca 27, 2008, 05:43:31 pm
Z minuty na minutę zmienia się nastrój? Znałem kiedyś kogoś takiego. Ciężko się z tym żyje... Jeśli napisałem,że to nie jest decyzja podjęta z minuty na minutę,to miałem na myśli to,że większość ludzi jednak szuka wcześniej jakiejś pomocy,albo mówi innym,jak ciężkie jest jej życie. No chyba,że jest kompletnie zamknięta w sobie,to wtedy raczej nie. Tak,czy inaczej można samobójców odbierać jako szajbusów,albo ludzi,którzy przegrali w starciu z rzeczywistością. Punkt widzenia będzie zależał pewnie od punktu siedzenia.
Ktoś wspomniał tutaj wcześniej,że samobójstwo jest egoistyczne. Po części się z tym zgodzę,ale tylko po części. Jeśli ktoś czuje/wie ,że jest dla swoich bliskich problemem - patrz historia Janusza Świtaja,to wtedy mamy chyba do czynienia z desperacją. Tyle,że jemu chodziło o eutanazję,ale myślę,że również dlatego,że sam nie byłby chyba w stanie odebrać sobie życia. W każdym razie póki co żyje,ma pracę,"ruszył" w świat i jakoś żyje,więc chyba jednak nie ma sytuacji beznadziejnych.
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Tiramisu w Listopada 21, 2009, 04:29:25 pm
Wedlug mnie, samobojstwo to czysty akt tchorzostwa. Czesto bywa, ze ludzie zwalaja chec dokonania mordu na samym sobie na krab zaburzen psychicznych i innych egzotycznych zjawisk. Ja mysle, ze takie gadanie jest najprostszym sposobem na usprawiedliwienie swojej wybrakowanej odwagi.
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Meximax w Listopada 21, 2009, 04:55:51 pm
No właśnie...
Samobójstwo - odwaga do śmierci, czy tchórzostwo do życia?
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Tiramisu w Listopada 21, 2009, 05:01:30 pm
Meximax: zdecydowanie tchorzostwo do zycia
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: DrDrei w Listopada 21, 2009, 05:03:46 pm
samobojstwo - chwilowy przyplyw sily czlowieka slabego psychicznie
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: katarynka w Listopada 21, 2009, 06:06:12 pm
Tchórzostwo...poza tym w każdym zdrowym człowieku jest wola życia, instynkt samozachowawczy, więc nie wierzę, że zdrowy umysłowo jest w stanie się zabić. No ale przecież lepiej jest ze sobą skończyć, sprawić ból rodzinie, bliskim, przyjaciołom i mieć wszystko gdzieś niż np. iść do psychologa, psychiatry czy chociażby życzliwie nastawionego człowieka, kogoś, na kogo możemy liczyć.
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Brokuła w Listopada 21, 2009, 08:14:30 pm
Też wychodzę z założenia, że należy cenić życie, bo to prawdziwy dar. Jednak, ludzie, którzy popełniają samobójstwo, to osoby, które przegrały wszystko. Z perspektywy obserwatora też powiedziałbym, że można iść do lekarza, zasięgnąć porady rodziny czy przyjaciół, ale to chyba w rzeczywistości tak nie działa, bo nikt z nas nie jest w stanie powiedzieć, co siedzi w głowie osobie chcącej popełnić samobójstwo. Na pewno masa problemów, niedokończonych spraw, smutna refleksja nad sensem życia to elementy, które przybliżają do podjęcia takiej decyzji. Pytanie, co jest przysłowiową kropką nad i - moim zdaniem utrata nadziei, bo przecież to właśnie ona potrafi przytrzymać nas przy życiu, gdy wszystko inne zawiedzie. A gdy jej zabraknie? Człowiek traci oparcie i siłę aby dalej walczyć.
Zgodzę się z Katarynką, że jest wiele metod, które pomogą zwalczyć te myśli. Tylko, człowiek tak już ma, że nie zawsze kieruje się rozumem, a górę biorą emocję, dlatego też nie mogę się, z kolei, zgodzić, że tylko chory umysłowo czlowiek odbierze sobie życie.
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Zqyx w Listopada 21, 2009, 10:14:04 pm
Nigdy nie wiadomo,co przyniesie kolejny dzień. Może spełnić marzenia,może zabić.
Przyspieszając to nigdy się nie dowiemy.
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Brokenwings w Listopada 21, 2009, 10:17:50 pm
Czasami nie chce sie tego wiedzieć.Czasami nie wierzy sie juz w NIC.Po co czekać? Zeby cierpieć?
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Tiramisu w Listopada 21, 2009, 10:19:09 pm
Jesli cierpienie jest glowna emocja towarzyszaca zyciu, to znaczy, ze zaburzenia z glowka sa
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Zqyx w Listopada 21, 2009, 10:20:24 pm
Tiramisu: Czyli bycie szczęśliwym jest naturalnym stanem człowieka? Nie zgodzę się.

mawier: Po to,żeby sprawdzić,co dalej. Żaden ból nie jest wieczny.
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Tiramisu w Listopada 21, 2009, 10:22:16 pm
Zqyx: naturalnym stanem czlowieka jest zdziwienie. Nastepuje ono podczas doswiadczania, a to mozna uznac za glownycel poznawczy... Jesliszczescie nie jest naturalnym stanem, to smutek, cierpienie tym bardziej
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: REBEL w Listopada 21, 2009, 10:24:10 pm
Zdziwienie? Marysia byla lekko w szoku... :D
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: katarynka w Listopada 21, 2009, 10:26:29 pm
Zgodzę się z Katarynką, że jest wiele metod, które pomogą zwalczyć te myśli. Tylko, człowiek tak już ma, że nie zawsze kieruje się rozumem, a górę biorą emocję, dlatego też nie mogę się, z kolei, zgodzić, że tylko chory umysłowo czlowiek odbierze sobie życie.



Hmmm, może przesadziłam odrobinę z tym chorym umysłowo, bo zabrzmiało to dość poważnie ;) Ale np. człowiek cierpiący na depresję z powodu utraty kogoś bliskiego. Tutaj dobry psycholog może pomóc. No właśnie, tylko kolejna sprawa - jak w naszym kraju traktuje się psychologów? Krąży stereotyp, że jeśli ktoś chodzi do psychologa to już jest czubkiem i w ogóle nic mu nie pomoże...Ludzie się wstydzą, tłumią w sobie wszelkie emocje, depresja pogłębia się no i potem kończy się tak a nie inaczej...
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Zqyx w Listopada 21, 2009, 10:30:26 pm
Taaa,kto się przyzna,że był u psychologa,psychiatry,albo,że chodzi tam od czasu do czasu? Nikt.
Ludzie próbują sobie radzić na wiele sposobów,a pospolite "weź się w garść" jest czasem gwoździem do trumny.
Sęk w tym,że ludzie mają mało czasu dla innych,a przez to coraz więcej jest samotnych. A jeśli ktoś jest samotny i często :( i ta sytuacja się pogłębia,to bywa różnie. Czasem po prostu nie chce się już tego ciągnąć.
Choć zawsze warto...
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Douger w Listopada 22, 2009, 10:19:27 am
A i tak wskaźnik samobójstw zależy w głównej mierze od klimatu...
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Zqyx w Listopada 22, 2009, 10:21:24 am
Fakt,na Antarktydzie jest niemal równy zeru  :P
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Moonsun w Listopada 22, 2009, 12:21:30 pm
Taaa,kto się przyzna,że był u psychologa,psychiatry,albo,że chodzi tam od czasu do czasu? Nikt.

Ja się przyznam - po śmierci mojej Mamy odwiedziłam psychologa. Raz. Po tej jednej wizycie stwierdziłam, że nic mi ona nie dała, a pani psycholog nie powiedziała mi niczego, czego bym wcześniej nie wyczytała sobie w necie, dlatego stwierdziłam, że szkoda kasy na takie głupoty.
Po tej wizycie sama zaordynowałam sobie leki antydepresyjne (receptę zdobyłam dzięki mojej "teściowej", która jest pielęgniarką), bo ból był nie do zniesienia. Brałam prochy przez 6 miesięcy, po czym sama, z własnej woli, odstawiłam je - uznałam, że mogę już zmierzyć się z odejściem Mamy bez "wspomagaczy".
I chociaż strasznie kochałam (i kocham nadal) moją Mamę i kiedyś nie wyobrażałam sobie życia bez Niej, to nigdy, przenigdy nie rozważałam opcji samobójstwa po Jej śmierci, może dlatego, że mam dla kogo żyć - obecność młodego dała mi w tym koszmarnie trudnym dla mnie czasie niesamowitą siłę.
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Cinderella w Grudnia 11, 2010, 04:13:02 pm
Zdumchnę kurz z tego wieczystego tematu :)
Dla mnie samobójstwo to akt desperacji. Nie potępiam samobójców, raczej jest mi przykro, że nie znaleźli w sobie tyle siły, by się nie poddawać.
Wielu z Was pisało, że samobójstwo to egoizm, ale wg mnie tak nie jest. Przecież ci ludzie najpierw wysyłają jakieś znaki, a nawet mówią o swoim zamiarze. Ale większość woli udawać, że nic się nie dzieje, bo uważa, że samobójca sam stwarza sobie problemy. Rozumiem, że Ci, którzy nigdy nie chcieli odejść mogą nie rozumieć takiej osoby, ale hipokryzją wydaje mi się postawa takich osób jak moja matka, którzy kiedyś sami byli na granicy, a potem uważają się za lepszych i dumnie mówią, że :"Tylko słabeusze chcą się zabić, ja jestem na to za silna".
Statystyki pokazują, że 75% to powieszenia się, rzucenie się pod pojazd ok. 2%,więc z tego wynika, że samobójców egoistów jest mniej od samobójców. Jak ktoś jest pomiatany w szkole, pracy, rodzina nie widzi problemu, nie ma przyjaciół, czuje się jak śmieć itp. to sobie myśli po co tu jest na tym padole skoro nikt go nie chce słuchać i gólnie ma go w czterech literach (no faktycznie wieje takim egoizmem jak halnym w górach).
W jakimś programie usłyszałam, że każdy ma tu do wykonania zadanie. Mówiono też o samobójcy opiekującym się w zaświatach dzieckiem, które umarło tuż po narodzinach, ale wkrótce narodzi się na nowo. I taka mnie refleksja naszła, że może ktoś kto nie umie już tu żyć, dostaje szansę po tamtej stronie- może tam będzie bardziej potrzebny.
Pewnie, ża warto najpierw szukać pomocy, i wielu jej szuka. Tylko jak ktoś mieszka na zadupiu to trudno znaleźć chociażby psychologa z NFZ, nie wspominając o psychiatrze (trzeba mieć skończone 18 lat). Chciałam iść do psychiatry, nie chciał mnie przyjąć. Byłam u psychologa i uważam, że to oni mają większe problemy ze sobą.
Jest mi bardzo przykro, gdy słyszę o kolejnym odebraniu sobie życia, bo samobójstwo mało kiedy jest dobrym rozwiązaniem, ale jeszcze bardziej jest mi smutno, kiedy słyszę złorzeczenia na tych ludzi. Nie lepiej się pomodlić za spokój duszy? Nie każdy ma przecież tytanową psychikę.
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: Zqyx w Czerwca 05, 2019, 12:15:21 pm
Co sądzicie?
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,24865419,17-letnia-holenderka-poddala-sie-eutanazji-cierpiala-na-ptsd.html#a=66&c=159&t=7&g=x&s=BoxNewsLink (http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,24865419,17-letnia-holenderka-poddala-sie-eutanazji-cierpiala-na-ptsd.html#a=66&c=159&t=7&g=x&s=BoxNewsLink)
Tytuł: Odp: samobójstwo
Wiadomość wysłana przez: owsik w Czerwca 05, 2019, 01:18:54 pm
Bardzo trudny temat, bo decyzja dotyczy przecież i rodziny tej osoby, która chce skończyć z sobą. Natomiast samo prawo do eutanazji jest potrzebne i w Polsce też powinno być takie prawo. Ilu ludzi leży i się męczy i wie, że rodzina się męczy. Ile osób każdego dnia rano ma nadzieję, że "dzisiaj umrze".