Nie do końca radosna twórczość, ale jakaś tam jest
„No Commercial Shit”
Nie będę pisał głębokich poematów,
to już przereklamowane,
nie będę pisał pustych wierszyków,
bo to plastik na sprzedaż.
Nie napiszę powieści sensacyjnej,
ani horroru nie stworzę.
Zrobię to co czuję,
przeleję myśli na papier.
Wygenerowane wcześniej słowa tylko posklejam,
a może stworzę własne?
Ramowitość? Drewokulizm?
To co piszę,
to jest moje,
nikt mi tego nie odbierze.
Zrobię swoje.
Odstresuję się.
Pójdę spać.
A poniższy podobno Zqyxowi pasuje więc też wrzucę
Przminęło z wiatrem czasuTwą urodę, sprawność, wiedzę
zabrał wiatr czasu.
Twoje szczęście i majątek
wywiało gdzieś w nieznane.
Swojej zguby już nie znajdziesz,
ona odeszła gdzieś w niepamięc.
Zapomniałeś ile warte
były Twoje słowa i Twój świat.
Nie masz marzeń, nie masz snów.
Celem życia Twego
było zobaczyć cały świat...
Czasu wiatr, wiatr czasu
niszczy twoje życie.
Na to nie ma rady
musisz radzić sobie sam...
Przestań się użalaż,
pomyśl o przyszłości.
Nie bój się i wstań
spójrz przed siebie.
Teraz wiesz już jak glupio
było siedzieć tyle lat.
Ile rzeczy przeminęło,
jak straszny czasu wiatr.
Nie myśl, że już nic nie zrobisz,
bo masz jeszcze szansę.
Staw czoło temu wiatrowi.
Walcz.
A poniższy był zainspirowany ówczesną pomyłką jaką niestety popełniłem i do dziś odczuwam jej skutki...
„Ona...”
Jest jak zaraza, wprost ze spojrzenia,
nieuleczalna choroba,
każdego zbliżenia,
potrzebna do życia,
jak wolność dla ludzi,
jak skrzydła dla ptaka,
jak świr, co budzi.
Dla jednych normalna,
dla drugich magiczna,
dla tych wspaniała,
dla tamtych praktyczna,
lecz zawsze jedna, jedyna...
niczym moc Odyna...
Cóż to jest?
Dla każdego coś innego;
dla mnie to miłość do Ciebie...
muzyko!
Kolejny był natchnięty stresem jaki panował we mnie, ze względu na poprawę z biologii, która odziwo uratowała mnie i na koniec wyszło 2 a nie 1
„Poprawa”
Została godzina,
czarna godzina.
Czuję puls i bicie serca,
w natężonym stopniu stres się we mnie gotuje.
Nie wiem czy dam radę...
muszę...
Muszę się skupić,
muszę to zrobić.
Jeśli się nie uda,
będzie źle,
bardzo źle...
Ćwiczyłem całą noc,
szkoliłem cały dzień...
Została godzina,
czarna godzina.
Zaraz poprawa.
No i jeszcze jeden...
„Szczęście”
Bywało lepiej, bywało gorzej,
jednak zawsze było dobrze.
A momenty smutku i cierpienia umknęły gdzieś
wśród tysiąca różnych myśli.
Być może taka wola boga,
lub po prostu zwykły fuks.
Nie wiem co ja zrobić mogę,
ale wiem, że jest mi dobrze.
Nic bym chyba już nie zmienił...
Chyba, że...skarpetki.
A jakieś inne twory dodam kiedy indziej..
Wiem, że to właściwie ciężko zidentyfikować, nie są to wiersze, tylko teksty, choć i tak to poziomu choćby 'dobrego' brakuje im wiele.
Przy okazji pochwalę się, że wszystkie powyższe (poza 'Poprawą') doczekały się publikacji