Założyłam temat, więc się wypowiem
. Z własnego doświadczenia musiałabym zanegować istnienie przyjaźni damsko-męskiej, ale mimo wszystko nie chce mi się do końca wierzyć, że żaden facet nie jest w stanie wejść w relacje przyjacielskie z kobietą dla samej przyjaźni. A w przypadku, kiedy oboje są w stałych związkach też nie jest to do zrealizowania …? Jak dla mnie taka teoria stawia facetów w złym świetle (ale to nie pierwszy i nie ostatni raz, ups…miałam się ugryźć w język
). W moim przypadku się nie udało, a raczej to ja dałam się nabrać, że to, co nas łączy to najpiękniejszy braterski czysty związek dwóch dusz. Po czasie okazało się, że z jego strony nie była to jedynie przyjaźń, lecz kolejny z etapów na drodze do „czegoś więcej” …Perfekcyjnie zagrał swoją rolę nie ujawniając żadnych podtekstów…chyba że faktycznie jestem życiową gapą i nie potrafię odczytać ludzkich intencji. Niestety ‘przyjaźń’ nie przetrwała. W drugim przypadku z przyjaźni zrodziło się coś więcej (szczególnie z jego strony), ale niestety zostanie parą było największym błędem jaki mogłam popełnić…Z cudownej relacji nie pozostało nic, a ja naiwnie liczyłam, że bez względu na wszystko zostaniemy przyjaciółmi do grobowej deski…
Ja uważam, że lepszy jeden prawdziwy przyjaciel wirtualny niż dziesięciu realnych, ale fałszywych.
Może masz i rację, ale dla mnie znajomość opierająca się jedynie o pisanie przez neta nie może nigdy zostać nazwana przyjaźnią. Moja definicja tego słowa nie obejmuje niestety relacji, w których nie ma miejsca chociażby na rozmowy face to face. Ale to już całkiem inny temat
.