Nikt nie pyta nienarodzonych,czy chcieliby żyć,rzadko kto pyta cierpiących,czy chcieliby przestać cierpieć,jeśli wiązałoby się to z odebraniem życia. W pierwszym filmie z cyklu Piła był poruszony ciekawy temat - gość umierał,ale cenił życie,a wielu innych żyło,choć w głębi duszy byli martwi. Dopiero postawieni przed problemem ratowania swojego życia potrafili je docenić. Może jest tak,że wielu ludzi nie ceni życia,póki nie uświadomi sobie,jak łatwo je stracić?
Może wiele zależy od tego,jak postrzegamy życie : kolejna szansa,czy pasmo udręk...
Nie wiem,w każdym razie wydaje mi się trochę dwulicowe,że osoba,która sama próbowała odebrać sobie życie nie ponosi konsekwencji,a osoba,która naraziła życie innych na ich prośbę np. próbując dokonać eutanazji może iść siedzieć. Dla mnie to trochę dziwne.
Co sam myślę o eutanazji? Coraz bardziej skłaniam się do tego,że powinna to być suwerenna decyzja w pełni świadomego człowieka.
Są takie granice bólu,rozpaczy,których inny człowiek nie jest w stanie zrozumieć,nawet jeśli próbuje.