W tym co napisałaś jest sporo racji. Świetnie przedstawiłaś te minusy, które oczywiście są. Uważam pracę za ok, też pewnie dlatego, że to szkoła średnia, na niższym etapie edukacji pewnie bym tak zadowolony nie był. Na szczęście nie daje się namówić na wycieczki klasowe, bo wiem czym to pachnie
Jak napisałaś, jest sporo uwarunkowań, czy to się może podobać czy nie, zależy m.in. od dyrekcji. W jednej szkole nie można na radzie pisknąć słowa, w innej szkole zamawiają na ten czas pizzę
Generalnie minusem jest środowisko nauczycielskie, o którym niejednokrotnie słyszałem od starszych i nieco zdystansowanych nauczycieli, którzy uważają środowisko za dość zawistne (walka o godziny itp.). Jednak uważam też, że w dobie naprawdę sporego bezrobocia i dostępnej byle jakiej pracy narzekanie przez wiele osób, że jest się nauczycielem też jest nie na miejscu. Co do przedmiotów, których się uczy, chyba takim wyjątkiem są językowcy. Z tymi, którymi rozmawiam, mówią wprost: najchętniej uczyliby w publicznej na pół etatu, żeby mieć opłacone składki. Pewnie dlatego, jeśli dochodzi do rotacji, najczęściej wśród językowców. I tutaj chyba nie ma się co dziwić. Mają większe perspektywy w 'normalnym' życiu.
Heh, rodzice są najlepsi
Bardziej roszczeniowi niż ich prawie 20-letnie 'dzieciątka'. No, ale tak jest jak od małego lansuje się bezstresowe wychowanie i postawę roszczeniową.