Niestety, przez to, że jest generalnie problem ze znalezieniem pracy, to pracodawcy często traktują, zwłaszcza zdesperowanych studentów, jak niewolników. Moja koleżanka ostatnio pracowała w warzywniaku, nawet nie chcieli podpisać z nią umowy, cały czas ją zwodzili, za to była na każde ich wezwanie non-stop, za 5zł za godzinę, które dali jej z łaski, bo chcieli jeszcze mniej. Jakaś kobieta pracowała tam za 3,50zł. To już pod wyzysk podchodzi. A jeszcze za każdym razem musiała się upominać w ogóle o wypłatę.
Moje doświadczenia z pracą w gastronomii też nie są za dobre, ale nie wydaje mi się, żeby w moim przypadku to była kwestia branży, raczej kierownictwa, które okazało się być totalnymi chamami.