Dobra, mam ważne pytanie. Pracował ktos kiedyś na telefonie w firmie typu Orange, Era, TP, Play itd.? Dostałem właśnie propozycję od pomarańczki, standardowe proponowanie abonentom nowych promocji, tańszy internet i takie tam pierdoły. Płaca, jaką mi zaproponowano jest oczywiście zależna od liczby wynegocjowanych umów. Pani rektutatorka (zresztą miła i ładna
) stwierdziła, że minimalne wymagania u nich zakładają uzyskanie pięciu umów dziennie i, że,
podobno, jest to absolutne minimum, które każdy średnio zdolny pracownik spokojnie wyciąga, a prawdziwa kasa zaczyna się dopiero od umów nadprogramowych. Cóż, normalnie bym sie nawet nad tym nie zastanawiał, bo szkoda mojego czasu, ale jednak to nie jest jakaś firma krzak, tylko poważny koncern, a stawka, i to ta podstawowa, przy założeniu tych 5 umów na dzień, jest naprawdę
bardzo kusząca.
I stąd moje pytanie do kogoś obeznanego w branży - naprawdę da radę spokojnie przeciągnąć na ciemną stronę mocy te pięcioro ludzi dziennie czy to była tylko taka bujda na zachętę, a w rzeczywistości, jak się uda wynegocjować 1-2 umowy, to jest cud?