Schudnięcie jest proste, ale wymaga silnej woli i silnego charakteru oraz świadomości, jaki wpływ mają na nasz organizm dodatkowe kilogramy, niestety większość ludzi zmienia swój tryb życia dopiero wtedy, kiedy zachorują na nadciśnienie, cukrzycę itp. Co do magii Świąt i świątecznego obżarstwa zgadzam się z Canis. Niedawno czytałam artykuł, w którym pisano, że ludzie obżerają się głównie dlatego, że skoro zjedli już jakąś niezdrową, tłustą, słodką rzecz to uważają, że już i tak zaprzepaścili swoją dietę i zdrowy tryb życia więc równie dobrze mogą już nie mieć umiaru do końca, stąd świąteczne kilogramy
Tak naprawdę wystarczy wsłuchać się w swój organizm i zjeść tyle tych wszystkich pyszności, ile potrzebujemy i tyle, żeby potem nie cierpieć i nie odczuwać dyskomfortu. Ja w tym roku zastosowałam się do tej zasady i czuję sie o wiele lepiej niż w poprzednich latach
Jeśli chodzi o tycie w czasie świąt to nie należy tego aż tak bardzo demonizować - kilogramy, które widzimy na wadze to nie tłuszcz, którego się dorobiliśmy tylko resztki jedzenia zalegające jeszcze w żołądku bądź w jelitach - żeby się ich całkowicie pozbyć potrzeba kilku dni
Poza tym, jeśli jesteśmy osobą aktywną fizycznie i uprawiającą sport jesteśmy w grupie praktycznie niezagrożonej tłuszczykiem nawet jeśli ucztę świąteczną przedłużylibyśmy do Nowego Roku, ponieważ szybciej metabolizujemy i nasze mięśnie spalają tłuszcz nawet wtedy, kiedy odpoczywamy. Reasumując - uważam,że w Święta nie należy sobie wszystkiego odmawiać tylko jeść w rozsądnych ilościach i to nie przez wzgląd na kilogramy tylko na dobre samopoczucie i szacunek do własnego organizmu