Macie swoją ukochaną porę roku? Ja nie potrafię wybrać nawet trzech, wszystkie kocham.
Każda jest wyjątkowa i ma swój niepowtarzalny urok.
Wiosna to cudowna odmiana po zimie, to budzące się życie na naszych oczach. Lato to prawdziwe wino półwytrawne ze swym przecudownym aromatem (szczególnie nocą najlepiej smakuje), pełne jednocześnie dzikości, a z drugiej strony delikatności.
Jesień to czas refleksji, szalone lato odchodzi i spoglądamy na wszystko z dystansem... i ten zapach umierających liści, który tak urzeka. A zima, przez śnieg, to magiczna kraina, która jest zupełnie odmienna od wszystkiego, co znamy.
I te wspaniałe kryształki śniegu w świetle dnia.
Naszło mnie to tak dzisiaj, gdy sobie spacerowałam. Rozkoszowałam się przecudownym popołudniem, myśli błądziły i w pewnym momencie porównywałam pory roku. I nie mam pojęcia, która zasługuje na miano królowej.