U nas problem jest taki, że ludzie w kółko głosują na te same partie, a młodzież ma gdzieś wybory. Gdyby młodzi ludzie chodzili na wybory i głosowali na nowe, inne partie, to może coś by się w końcu zmieniło. Chodzi mi o świeżą krew, tj Kukiz, Stonoga, Korwin (wariat ale dużo gada z sensem), oni coś tam by chcieli zmieniać.
Jakby w sejmie było np 10-15 różnych ugrupowań + Jow'y, to każdy by np głosował po swojemu, była by większa różnorodność i demokracja. A tak jak jest jedna partia, która ma większość, czy jak przedtem - koalicja, to z góry jest powiedziane tak i tak, to nie ma żadnego sensu. Co z tego, że w danej partii będzie 100 czy 200 osób, jak i tak wszystko będzie na jedno kopyto. Swoje przepchną nie licząc się z nikim, innych zablokują np. tak po złości.