Ktoś tu wcześniej napisał, że ludzie mieli dość korporacji i dlatego zagłosowali na Trumpa. To ciekawe, w świetle faktu, że ten sam Trump chce radykalnie zmniejszyć podatki korporacjom.
Ale może jest w tym jakaś logika, której jeszcze nie dostrzegam.
Z "własnego podwórka" wiem jedynie, że u nas ludzie, którzy mieli dość korporacji zagłosowali tak jak zagłosowali, bo jedno z ugrupowań dało do zrozumienia, że podatki dla korporacji wzrosną.
"Mam wrażenie, że ludzie którzy są na co dzień zbyt zajęci swoim prawdziwym życiem" - nie będą mieli czasu ani ochoty wczytywać się w jakieś programy i zagłosują po prostu na tego, kto najgłośniej krzyczy krytykując aktualną władzę, nawet jeśli nie będzie miało to większego sensu.
Ten warunek Donald Trump spełnił. Nie jako pierwszy i na pewno nie jako ostatni.
Tajemnica rozwiązana - mogę zostać politologiem
?
Rozdźwięk między mediami głównego nurtu, a rzeczywistością jest ogromny.
Tu się zgodzę, ale na to już politolodzy zwracają uwagę od dawna. Kandydaci uznawani za kontrowersyjnych, czy "obciachowych" są zwykle niedoszacowani.
Według ostatnich sondaży Clinton miała poparcie o 3 % większe od Trumpa, przy czym błąd statystyczny jest 5 %, więc wygrana Trumpa była bardzo prawdopodobna.
Przypominam tylko, że w Polsce Komorowski miał 80% w sondażach
80 % nie pamiętam. Było 65 % jako urzędujący prezydent, ale to się zmieniło w momencie, gdy ogłosił, że będzie kandydować, co zresztą jest rzeczą naturalną. W momencie, gdy pojawił się konktrkandydat z PiS-u notowania Komorowskiego gwałtownie spadły - do 49 %, co oczywiście nie oznaczało jeszcze porażki, ale ta tendencja spadkowa utrzymała się, zasadniczo, do końca i jeszcze przed wyborami pojawiły się sondaże, z których wynikało, że Komorowski przegra wybory prezydenckie. Oczywiście sondaże to tylko ( i aż
) sondaże, pokazują raczej tendencje niż twarde liczby. Były przecież sondaże, z których wynikało, że w drugiej turze wyborów prezydenckich w Polsce spotkają się kandydaci Duda i Kukiz.