Moim zdaniem jest to możliwe, ale pod pewnymi warunkami. Po pierwsze: taka osoba nie miałaby żadnej możliwości ingerencji w daną "scenę" - jak duch to duch, w poltergeisty chyba nie wierzymy, nie? Po drugie: możliwe byłoby oglądanie tylko własnych wspomnień, nawet takich, których juz nie pamiętamy - wydobycie czegoś z własnej pamięci, podświadomości, tak że uznalibyśmy to coś, co nam się nie przytrafiło - ok. Wielu rzeczy nie pamiętamy nawet, że się nam zdarzyły. Ale już oglądanie np. lądowania w Normandii, jeśli się tam nie było, nie potrafię sobie wyobrazić. Niby skąd nasz, nawet otumaniony, mózg miałby informacje, jak tam było? Oczywiście, na podstawie relacji, zdjęć itd. umysł może wykreować mniej lub bardziej spójną z rzeczywistością wizję, ale nigdy nie będzie to 100% prawdziwe. Reasumując: w potocznie pojmowaną podróż w czasie za pomocą umysłu też nie wierzę, co najwyżej w podróż wgłąb własnego jestestwa.
P.S. Zauważyliście, ze ciagle mówimy o cofaniu się w przeszłość? I to dlatego, że wiemy, iż, żeby sie cofnąć w czasie "wystarczy" prześcignąć światło. Nadal jednak żaden naukowiec nie wpadł na to, jak ten wehikuł miałby wracać. Musiałby być najwolniejszym obiektem we Wszechświecie, ale skoro górna granica jest pojęciem względnym, którą wyznacza światło, jak określić dolna granicę, skoro zero bezwzględne prędkości jest... bezwzględne? Nie da się być najwolniejszym, bo miliardy innych obiektów są tak samo wolne. A nawet wtedy - Ziemia też się porusza, wiec już z samej racji przebywania na Ziemi nie mamy szans być najwolniejszymi. Trzeba by polecieć w Kosmos i ścigać się w próżni. Więc o podróży w rok 3012 możemy zapomnieć.