Fajnie było popatrzeć po końcowym gwizdku na Edena i jego relacje z zespołem Chelsea. Zresztą fajną rzecz powiedział (przynajmniej z mojej perspektywy) o meczu na Stamford bridge: "Wracam do domu".
W Madrycie mu nie idzie. Ciagle pauzuje przez urazy, a jak gra, to dupy nie urywa. No i, niestety dla niego, jest strasznie wyszydzany, wyśmiewany przez kibiców. Więc wcale sie nie dziwie, że mówi dobrze o klubie, gdzie był szczęśliwy i wszystko mu wychodziło. Jak dla mnie mógłby odejść, właśnie tam. Po finale w Stambule.
A tak ogólnie pisząc, nie moge wierzyć, że tak słaby kadrowo, ciągle nękany przez kontuzje, itp, Real jest w półfinale, i może nawet awansować do finału (bo nie wszystko stracone, wystarczy bramka w Londynie). I najśmieszniejsze jest to, że liderem zespołu jest piłkarz, który jest przez większość kibicównie lubiany i którego nie powinno być od paru lat w klubie.
To jest niepojęte. No, ale...