Takie coś jak El Clasico jeszcze ktoś ogląda? Poniżej daję kilka zdań będących moją opinią po meczu. Piszę z perspektywy fana Realu, w miarę możliwości jak najbardziej obiektywnie.
Ogólnie - po dobrym meczu z Malagą (w którym niski wynik 2:0 kompletnie nie odzwierciedlał gry) sądziłem, że wreszcie coś zaskoczyło. Ale już mecz z Juve pokazał, że był to jednorazowy wyskok a dzisiejszy Klasyk tylko to potwierdził. Zero pomysłu na grę, w pierwszej połowie bodaj tylko jedna sytuacja dla Królewskich.
Skład wyglądał obiecująco - nastawiłem się na ultraofensywną grę. Niestety. Marcelo zagrał bardzo słabo - piszę o nim, bo dla mnie to wciąż bardziej skrzydłowy niż boczny obrońca. Na takie mecze wpuszczałbym mojego faworyta na pozycji LO, mianowicie Fabio Coentrao (może dlatego, że to jeden z moich ulubionych piłkarzy, swoją drogą bardzo niedoceniany). Cris nie istniał - znowu dało o sobie znać powielone krycie. Di Maria fatalnie egzekwował stałe fragmenty. To może chociaż Bale? Cóż, Gareth zaskoczy najszybciej na zimę. Niektórzy już wieszają na nim psy, ale nie przesadzajmy - to w końcu też człowiek i to, że kosztował tyle ile kosztował nie zmieni tego faktu. Na razie szuka pozycji na boisku, partnerzy często nie podają mu kiedy się wystawia. Dajmy mu czas. Jego występ rozczarowuje ale będzie lepiej. Musi być.
Pozytywny efekt dały zmiany - coraz bardziej podoba mi się gra Illarramendiego (sądziłem, że w Realu zje go presja ale radzi sobie nadspodziewanie dobrze). Karim (mimo, że od dawna nie strzela bramek i cierpi na jakieś fatum) mógł zdobyć fenomenalną bramkę - jego rakieta leciała w samo okienko. Niestety - tylko poprzeczka. Wielki plus, nie sądziłem, że dysponuje tak atomowym strzałem. No i Jese - jeżeli teraz nie udowodnił Ancelottiemu, że zasługuje na więcej, to nie wiem co miałby jeszcze zrobić. Niby sytuacja praktycznie sam na sam, ale wielu by się przy takiej presji spaliło.
Nie sposób też nie wspomnieć o grze obrony, która była - no cóż - kiepska. Marcelo nie liczę (wyżej wspomniałem dlaczego), Carvajal nie był sobie w stanie poradzić z Neymarem. Varane'a pamiętam z sytuacji, kiedy profesorskim wślizgiem zablokował właśnie Neymara. Pepe chyba też nie zrobił nic szczególnego ale musiałbym jeszcze obejrzeć kilka powtórek, żeby na 100% stwierdzić. Na koniec Ramos w nietypowej dla siebie pozycji - myślę, że temu panu ławka na kilka meczów dobrze zrobi. Przeciwnicy go ogrywają, a on sam zrobił się bardziej celebrytą niż piłkarzem. Wszędzie pełno jego wypowiedzi, choćby na temat tego, że były dwa karne, ale o tym, że równie dobrze mógł wylecieć już w pierwszej połowie z boiska już nie wspomni.
No i Diego Lopez. Mimo wszystko niewiele miał pracy, ale nie sposób nie winić go za kiepskie ustawienie przy bramce Alexisa - swoją drogą znakomita bramka, akurat po Sanchezie się tego nie spodziewałem.
Z graczy Barcelony wyróżniłbym Neymara, który kręcił graczy Realu na prawej stronie jak chciał - Carvajal nie dał rady, nie dałby rady i Arbeloa. Tutaj wielka szkoda, że Coentrao jest nominalnym lewym obrońcą, bo z tych bocznych tylko on byłby chyba w stanie zatrzymać Brazylijczyka. Messi nie istniał na boisku, biorąc pod uwagę ilość jego fauli, to i on zasłużył na żółtą kartkę. Jeszcze Pique (który piłkarzem jest miernym) ma u mnie plusik za oddanie piłki Jesemu po strzelonej bramce - to było bardzo fair play.
Można się czepiać sędziowania i trochę słusznie, bo arbiter mylił się w wielu sytuacjach - choćby odgwizdana ręka Bale'a, kiedy piłka trafiła go w tył głowy, czy Modricia, kiedy dostał w bark. O pierwszym karnym nie było mowy - piłka się potoczyła, a to że zawodnik Barcy (nie pamiętam kto) miał tam akurat rękę, to czysty przypadek. Druga sytuacja jest już o wiele bardziej dyskusyjna - dla mnie Mascherano ewidentnie faulował Cristiano. Czym innym jest wejście bark w brak, a wejście na pełnej prędkości w plecy przeciwnika. Ale jak to się mówi - sędziowie raz dają a raz zabierają. W ostatnich meczach Realowi też ratowali dupę i jako kibic to przyznaję - choćby karny z kapelusza w 95. czy 96. minucie, kilka spotkań temu z Elche. Nie będę się tym wymawiał, bo zagrali po prostu gorzej. Nie był to jednak najgorszy mecz - były gorsze w tym sezonie i jakiś progress jest, jednak Ancelotti musi sobie odpowiedzieć na pytanie dokąd zmierza z tą drużyną, bo na razie to nie wygląda kolorowo. Widziałem świetny komentarz odnośnie występu Realu w tym meczu: 1. połowa - styl Ancelottiego, 2. połowa - styl Mourinho. Która lepsza? Na to pytanie każdy musi sobie odpowiedzieć sam ale wszystko widać chyba jak na dłoni.