Hmm... Ja moje wczesne dzieciństwo (tak do szóstego roku życia, trochę później nawet) wspominam jako najmilszy okres w moim życiu. Nie byłam skażona telewizją, komórkami i inną elektroniką - szczęśliwe dziecię (ja) bawiłam się u babci na podwórku z moimi... znajomymi - sąsiadami w dom, sklep (do dziś pamiętam nazwę mojego - "sklep z piekła rodem"), koniki, aptekę itp. Nie zapomnę jak usiłowałyśmy z siostrą i koleżanką sprzedać jarzębinę przechodzącym ludziom, a żeby zachęcić - ja udawałam, że jestem starszą babcią, która ją kupuje na katar (ja naprawdę wierzyłam, że ludzie widzą we mnie starszą babcię
).
W zimie to przesiadówy w pokoju przy piecu i pieczenie ciasteczek
Porównując z koleżankami w moim wieku, które bawiły się w modelki i inne typu zabawy (na przykład zabawa w dziwki, co proponowała koleżance jej sąsiadka), mogę powiedzieć, że moje dzieciństwo było świetne.
Niestety potem poszłam do szkoły, zaczął się wyścig szczurów, na razie nie na komórki, ale na drobniejsze rzeczy (typu: kto ma ładniejszy pamiętnik albo więcej w nim wpisów
). Ja brałam w tym dość ograniczony udział, no ale jednak trochę mnie to dotknęło
Z czym mi się kojarzy młodość? Z muminkami i kucykami Pony. Z oranżadą w proszku pitą u babci. Z pierwszym samochodem moich rodziców - białym maluchem. I z moim przebitym okiem.
Jestem jeszcze młoda, ale na szczęście moje wspomnienia z dzieciństwa nie obejmują gier komputerowych, modelu komórki itp. Boże, dzięki Ci, że nie jestem młodsza.