Ja jestem z pokolenia Rose84 (tylko roczek starszy
) wiec pewnie mamy te same wspomnienia.
Nie chce mi sie pisac... pisalem tutaj:
http://free4web.pl/Read?6408968 A tak w skrocie:
- Młode Wilki - najlepszy polski film lat 90, gdy kazdy mlody chlopak marzyl by byc "jednym z nich"
- Beverly Hills 90210 - wszyscy to ogladali , bez wzgledu na płeć
- Baywatch - wiadomo, klasyka...
- Pegasus - wszyscy grali na tej konsoli TV
- Gameboy - pierwsza przenosna konsola
- Guma Turbo - wiadomo
- poczatki MTV
- wszedzie w radiu i w tv aerosmith gunsi metallica nirvana jackson madonna itd
- ludzie dziwnie ubrani w dziwnych fryzurach
Oraz:
Tekst z netu o latach nieco wczesniejszych, ale mysle ze lapie sie spokojnie na rok np. '90, ja to wszystko pamietam:
Samochody nie miały pasów bezpieczeństwa, ani zagłówków, no i żadnych airbagów!!!
Na tylnym siedzeniu było wesoło, a nie niebezpiecznie.
Łóżeczka i zabawki były kolorowe i z pewnością polakierowane lakierami ołowiowymi lub innym śmiertelnie groźnym gównem.
Niebezpieczne były puszki, drzwi samochodów. Butelki od lekarstw i środków czyszczących
nie były zabezpieczone przed dziećmi.
Można było jeździć na rowerze bez kasku. A ci, którzy mieszkali w pobliżu szosy na wzgórzu
ustanawiali na rowerach rekordy prędkości, stwierdzając w połowie drogi, że rower z hamulcem był dla starych chyba za drogi...
Szkoła trwała do południa, a obiad jadło się w domu. Niektórzy nie byli dobrzy w budzie
i czasami musieli powtarzać rok. Nikogo nie wysyłano do psychologa. Nikt nie był hiperaktywny ani dysklektykiem. Po prostu powtarzał rok i to była jego szansa.
Wodę piło się z węża ogrodowego lub innych źródeł, a nie za sterylnych butelek PET.
Wcinaliśmy słodycze i pączki, piliśmy oranżadę z prawdziwym cukrem i nie mieliśmy problemów z nadwagą, bo ciągle byliśmy na dworze i byliśmy aktywni.
Podwórka były pełne dzieciaków (których nikt ich nie nazywał blokersami) a których było więcej niż emerytów.
Piliśmy całą paczką oranżadę z jednej butli i nikt z tego powodu nie umarł.
Nie mieliśmy Playstations, Nintendo 64, X-Boxes, gier wideo, 99 kanałów w TV, DVD i wideo, Dolby Surround, komórek, komputerów ani chatroom'ów w Internecie...... lecz przyjaciół !
Mogliśmy wpadać do kolegów pieszo lub na rowerze, zapukać i zabrać ich na podwórko lub bawić się u nich, nie zastanawiając się, czy to wypada.
Można się było bawić do upojenia, pod warunkiem powrotu do domu przed nocą.
Nie było komórek...I nikt nie wiedział gdzie jesteśmy i co robimy!!! Nieprawdopodobne!!! Tam na zewnątrz, w tym okrutnym świecie!!! Całkiem bez opieki! Jak to było możliwe?
Graliśmy w piłę na jedną bramę, a jeśli kogoś nie wybrano do drużyny, to się wypłakał i już. Nie był to koniec świata ani trauma.
Mieliśmy poobcierane kolana i łokcie, złamane kości, czasem wybite zęby, ale nigdy, NIGDY, nie podawano nikogo z tego powodu do sądu! NIKT nie był winien, tylko MY SAMI.
Nie baliśmy się deszczu, śniegu ani mrozu. Nikt nie miał alergii na kurz, trawę ani na krowie mleko.
Mieliśmy wolny czas, klęski, sukcesy i zadania. I uczyliśmy się dawać sobie radę!
Pytanie za 100 punktów brzmi: Jak udało się nam przeżyć??? A przede wszystkim:
Jak mogliśmy rozwijać naszą osobowość???
Pewnie, można powiedzieć, że żyliśmy w nudzie, ale.. byliśmy szczęśliwi !!!
Tekścik dla wielu zbyt długi by zdołali go przeczytać a co dopiero przemyśleć ale może smętne, puste podwórka zapełniające się dopiero wieczorem znudzonymi młodzieńcami w wełnianych czapkach lub bejsbolówkach i obniżonym krokiem w spodniach oraz "opalonymi" na brąz, czarnowłosymi pannami uzmysłowią niektórym, że nie wszystko było złe.
Zawsze powtarzam ze przelom lat '80/'90 to byly najlepsze lata na dorastanie