Uwaga, rozprawka ;p
Mój Szajsung nie pozwala mi na karierę fotografa koncertowego, więc nawet gdybym chciała to i tak fotki koncertowe mi nie wyjdą ;p Powiem tak - fajnie jak się uda kilka zrobić, na pamiątkę, dla siebie. Nie muszą być zabójczej jakości, jeśli mają to być jedynie pamiątki dla mnie. Najczęściej jednak i tak nie jestem w stanie w ogóle ruszyć ręką w tłumie (ostatnio się nauczyłam, że czasem opcja oddychania w zbyt dużym ścisku może też sprawiać problemy ;p), a co dopiero wyciągnąć telefon, a opcja trzymania go w ręce cały czas jest dla mnie idiotyczna. Zauważyłam, że nawet jak robię te 2-3 zdjęcia, to na serio tracę koncert. Skupiam się nawet na 30 sekund, ale jednak na czymś innym. Gdy widzę na youtube'ie filmiki z tłumu, gdzie dźwięk jest do kitu, bardziej słychać krzyki osoby, która nagrywała, a do tego obraz się cały trzęsie (bo czemu by nie poskakać nagrywając filmik), to zastanawiam się co kieruje takimi ludźmi, żeby w ogóle zaśmiecać czymś takim internet. Dla mnie koncert to świętość i nigdy nie pojmę jak można spędzić większość czasu na nagrywaniu lub robieniu zdjęć. Masz się bawić, przeżywać to co się dzieje, cieszyć się każdą chwilą, a nie zastanawiać się nad ujęciem. Ja przeżywam koncert od momentu jego ogłoszenia do... no i tu jeszcze nie wiem jaka jest granica, bo ja wiecznie przeżywam koncerty, na których byłam ;p Na czerwcowym koncercie All Time Low/Green Day, gdy byłam pod sceną, nie byłam nawet w stanie ruszyć ręką, więc nawet przez myśl mi nei przeszło, żeby jeszcze się bawić w wyciąganie telefonu, ale w życiu bym nie traktowała jako rozczarowanie "ojej, nie mam fotki z koncertu, co ja teraz wrzucę na fejsa?". Zrobiłam kilka fotek pod koniec koncertu, gdy wyciągnęli mnie z tłumu i stałam już przy ochronie/punkcie medycznym, gdzie był luz. A zrobiłam je głównie dlatego, że ze względu na zasłabnięcie i tak nie miałam siły nawet na machanie ręką, więc automatycznie opcja koncertowego szaleństwa niestety odpadła. Nagrałam też (z ciekawości jak sobie z tym poradzi mój telefon) ostatnią piosenkę, ale gdyby nie to, że nie musiałam się zbytnio skupiać na nagrywaniu, bo spokojnie mogłam się oprzeć o barierki i patrzeć na scenę a nie na ekranik, to w życiu bym się na to nie zdecydowała, nie pozwoliłabym żeby mnie nie ominęła tak śliczna piosenka. Szajsung nawet całkiem dobrze sobie z tym poradził, jakoś nie jest najgorsza, ale oczywiście słuchać jak wyję (wyobraźcie sobie fragment 2:38-2:42 w wykonaniu rozentuzjazmowanej, ochrypniętej zakochanej w zespole fanki ;P
KLIK, więc nigdy w życiu nie ujrzy to światła dziennego, ale pamiątka jest
To jedyny filmik jaki kiedykolwiek nagrałam na koncercie. Na tym samym koncercie był koleś, który miał małą kamerkę przyczepioną na głowie xD Pomysł fajny (pomijając wszelkiego rodzaju prawa autorskie itp.), ale oczywiście jeszcze przed koncertem lub na samym początku ochrona go wyhaczyła (stał dość blisko sceny) i zabrała mu kartę pamięci. Jak ktoś chce tracić tak świetne przeżycie - róbta co chceta. Byle tylko nie był to wielki tablet zasłaniający widok innym, ani nie była to perfidia jak pewna Meksykanka w Łodzi, która stała przede mną i cały koncert opierała rękę, w której miała aparat, na dziewczynie przed nią.