NighTrain Station Guns N' Roses
Inne => Hyde Park => Wątek zaczęty przez: guest211 w Maja 02, 2007, 10:12:51 am
-
"Gust muzyczny" jest pojęciem martwym - zwłaszcza jeśli chodzi o randki.
"Czy muzyka może być pożywką dla miłości? Najwidoczniej nie. Jeden z moich przyjaciół zerwał z dziewczyną, z którą się spotykał od dwóch miesięcy tłumacząc, że jej gust muzyczny był "zdecydowanie tandetny"."
Więcej - http://muzyka.onet.pl/10174,1407952,0,1,wywiady.html
Co wy na to? :P Ja jestem w stanie dużo znieść. :) Choć oczywiście idealnie by było gdyby druga strona przynajmniej z jednego wykonawcę/czynię/zespół słuchała takiego jak ja. :)
-
No moim zdaniem to jeśli ktoś słucha podobnej muzyki to ma podobny gust(przynajmniej muzyczny xD)... A to jest istotne, hmm więcej tematów można znaleźć. Chociaż wiadomo że rożnie to bywa, hmmm wśród fanów gnr też zdążają sie pewnie idioci/idiotki. Osobiście to jeśli kogoś szukam to z podobnym gustem muzycznym, z doświadczenia wiem, że sie nie mogę dogadać z przeciętną słuchaczką techno... po prostu nie mogę się zniżyć do takiego poziomu rozmowy ;] Ogólnie to ciężko powiedzieć..... Hmmm jest już lepiej jak ktoś słucha chociaż podobnego stylu muzycznego, mimo wszystko trochę by mi przeszkadzało, jakby ktoś z kim mam być słuchał takich kiczowatych zespołów niby rockowych jak teraz są..... chyba nie muszę wymieniać. No i w dzisiejszych czasach jak ktoś jest młody(i nie tylko, ale w dzisiejszych czasach o to chodzi) i słucha GNR czy innych starszych zespołów to jest moim zdaniem znak, że szuka swojej muzyki i ma swój własny gust, a to jest istotne. Hmmm bo większość ludzi idzie za głosem tłumu i słucha tego co w modzie czyli techno itp. Oczywiście, że są ludzie, którzy to naprawdę lubią, a w śród "fanów" rocka czy metalu zdarzają sie również takie nieciekawie osoby. Pozatym zależy to również od ludzi, którzy chcą być ze sobą, albo np. mogą mieć jakieś inne wspólne zainteresowania ważniejsze dla nich niż muzyka.
-
Ciekawy temat...
Jak o mnei chodzi, to niestety nie zainteresuje sie facetem ktory lubi techno czy hh... wiem, ze moze to glupie, ale juz tak mam. Przyjaznic sie - pewnie, cos wiecej - zdecydowanie nie. Muzyka jest dla mnie czyms waznym w zyciu - wiadomo, ze nie tylko to sie liczy, ale mysle, ze jak ktos ma podobny gust muzyczny, to tez moze miec podobne spojrzenie na swiat - i cos juz laczy dwoje ludzi... mysle, ze takie 2 osoby bardziej moga sie rozumiec, skoro fascynuje ich podobny gatunek muzyczny, czy ideologia ktora przekazuja artysci w muzyce..
Z reszta to cos niesamowitego, cieszyc sie kazda nowoscia dot. ukochanego zespolu.. razem sluchac muzyki, lazic na koncerty..
Tylko raz w zyciu zdarzylo mi sie spotykac z kims kto uwielbia te sama kapele co ja [wiadomo chyba ktora..] ale niestety nie wyszlo...
-
Moim zdaniem słuchanie podobnej muzyki to plus. Tak jak pisała Rocket, można razem słuchać muzyki, łazić na koncerty, itp. Ale ja nie kieruję się tylko i wyłącznie upodobaniami muzycznymi drugiej osoby. Ważne jest jaką jest osobą, a to czego słucha jest dla mnie mniej ważne. Poza tym jeśli jest się z osobą, która słucha innej muzyki, można próbować ją "nawrócić". ;)
-
ja już dawno temu przestałem oceniać ludzi po tym, czego słuchają, bo jest tak:
-90% procent fanów czy to Beethovena, czy Pink Floynd, czy GNR (sądzę, że ci nie udzielają się na forum) nie kuma tej muzyki, kierują się tylko czymś takim, jak wokalista, gitarzysta, melodia, a czy np. tekst do "Civil War" coś dla nich znaczy, to nie odpowiedzą nic...
-dla mnie muzyka jest chyba najważniejszym rodzajem sztuki, ale każdy ma inne potrzeby - są ludzie, którzy nie muszą jej słuchać, by lepiej się czuć, odreagować itd., a np. lubią ten syfny trans klubowy, ale znam ich i wiem, że wrażliwości i inteligencji by im zazdrościł niejeden ortodoks rockowy, czy metalowy
-z ukochaną osobą mogę o wszystkim rozmawiać, muzyka nie jest jedynym moim zainteresowaniem, a kobieta bym ją pokochał musi mieć oprócz urody inteligencję (zresztą, głupie mają swą tępotę wymalowaną na twarzy, więc automatycznie są brzydkie) - dwoje inteligentnych ludzi nigdy ze sobą nie będzie się nudziło
-
Jesli nie mieszkamy ze soba, to mi jest wszystko jedno jakiej muzyki slucha. Oczywiscie o ile tego nie odzwieciedla przez jakis dziwny wyglad itd, w domu niech sobie slucha czego chce :D Ale jesli normalnie jestesmy w zwiazku i mialbym sluchac we wspolnym domu pol dnia muzyki ktorej nie lubie, to bym nie wytrzymal :D Wiec jednak dobrze jest w miare sie dopasowac muzycznie, tak samo jak z innymi zainteresowaniami. Nie musze podzielac jej gustu, ale przynajmniej nie chce zeby mnie to męczylo. Na szczescie jesli chodzi o muzyke to jestem bardzo otwarty na kazdy gatunek (z wyjatkiem bardzo skrajnych), wiec nie mialem takiego problemu gdy mieszkalem z moja (ex)dziewczyna :)
-
Poza tym jeśli jest się z osobą, która słucha innej muzyki, można próbować ją "nawrócić". ;)
A dlaczego ją nawrocic, a nie siebie zmienic - na jej muzyke?
-
Poza tym jeśli jest się z osobą, która słucha innej muzyki, można próbować ją "nawrócić". ;)
A dlaczego ją nawrocic, a nie siebie zmienic - na jej muzyke?
Bo my słuchamy jedynej słusznej muzyki ;) xD
Hmm przejście z rocka na techno to tylko jakieś pranie mózgu... Chociaż znam parę osób co jednak nawet nie wybrana osoba tylko towarzystwo odwróciło od słuchania rocka... na rzecz hmmm polskiego HH... albo techno...
-
Bo my słuchamy jedynej słusznej muzyki ;) xD
Ale tolerancja :lol: :lol: :lol:
-
A dlaczego ją nawrocic, a nie siebie zmienic - na jej muzyke?
A przestałbyś słuchać dla dziewczyny muzyki rockowej i stał się w imię miłości fanem hip - hopu bądź techno? Ja raczej takiej sytuacji sobie nie wyobrażam jeśli chodzi o moją osobę.
-
A przestałbyś słuchać dla dziewczyny muzyki rockowej i stał się w imię miłości fanem hip - hopu bądź techno? Ja raczej takiej sytuacji sobie nie wyobrażam jeśli chodzi o moją osobę.
To dlaczego bys chcial ją "nawracac"? Sam bys nie chcial, ale ona by powinna sie zmienic?
A jesli o mnie chodzi - to nie ma problemu, tolerancyjny jestem :)
-
Bo my słuchamy jedynej słusznej muzyki ;) xD
Ale tolerancja :lol: :lol: :lol:
Chyba wyczuwasz nutkę ironii: xD :P
-
Nie miałem na myśli, że to jest mój cel w związku - zmienić kogoś. Tak jak napisałem - dla mnie nie jest najważniejsze czego osoba z którą jestem słucha. Byłem kiedyś w związku gdzie musiałem słuchać jakiegoś Italo Disco i żyję. :D Można spokojnie pójść na kompromis bez zmiany osoby. Jeśli się kogoś naprawdę kocha, to muzyka nie jest najważniejsza. I dla mnie to ktoś mógłby słuchać Tokio Hotel bądź Mandaryny i mi to by nie przeszkadzało.
-
raczej nie znajdę osoby która by podzieliła mój gust muzyczny wiec kryterium to odpadło dawno temu xD. Ot, jeśli chodzi o wybór klubu to pada na jakiś spokojny jak chociażby Coolturka gdzie leci zwykle jakieś mtv stare czy coś;]. Kilka wspólnych ulubionych zespołów mmamy ale jakoś głębszych dyskusji na ten temat nie chce nam się nigdy przeprowadzać
-
"Nigdy w życiu nie pokocham dziewczyny, która słucha disco polo... " ;)
Moim zdaniem rodzaj muzyki jakiej ktoś słucha może o nim świadczyć, dlatego- patrz wyżej ;)
-
Raczej mi nie przeszkadza kto jakiej muzyki słucha, jeśli nie słucha jej przy mnie. Ale zdarzały się przypadki, że koleś - wielki fan hip hopu - próbował udowodnił wyższość HH nad rockiem wyzywając wszystkich rockmanów i punków od najgorszych ::) a rocka to on zna tyle co na Vivie puszczają... :D z takim to bym nie strzymała :P
-
Moim zdaniem słuchanie podobnej muzyki to plus. Tak jak pisała Rocket, można razem słuchać muzyki, łazić na koncerty, itp. Ale ja nie kieruję się tylko i wyłącznie upodobaniami muzycznymi drugiej osoby. Ważne jest jaką jest osobą, a to czego słucha jest dla mnie mniej ważne. Poza tym jeśli jest się z osobą, która słucha innej muzyki, można próbować ją "nawrócić". ;)
Ja rowniez nie kieruje sie tylko i wylacznie upodobaniami muzycznymi drugiej osoby.... ale wiem, ze nie dogadywalabym sie z facetem ktory lubi np techno czy hh, bo to czego sluchamy to nie tylko muzyka ale tez cala kultura z tym zwiazana - w zaleznosci od tego, jak sie angazuje w sluchanie danej muzyki.. chodzi mi o to, ze nie moglabym sie spotykac z kims chodzacym w dresach mowiacym specyficznym jezykiem itd.. po prostu to nie moj swiat.. Nie pasowalabym do kogos takiego..
"Nigdy w życiu nie pokocham dziewczyny, która słucha disco polo... " ;)
Moim zdaniem rodzaj muzyki jakiej ktoś słucha może o nim świadczyć, dlatego- patrz wyżej ;)
mam podobne zdanie.
-
Ja akurat mialam to szczescie, ze moj zwiazek zaczal sie od wspolnych rozmow na temat muzyki. Mamy te same upodobania, ulubione zespoly itd :D Mysle, ze raczej nie dogadalabym sie z osoba sluchajaca hh czy techno. Chociaz nigdy nie wiadomo, bo duzo zalezy przeciez od tego, jakim ta sosba jest czlowiekiem ;)Ale raczej nie :P
-
Moim najlepszym "samczym" :D przyjacielem jest hiphopowiec i żaden ze znanych mi rockersów do pięt mu nie dorasta. :) Ale każdy sobie wybiera przyjaciół wedle własnego uznania i chyba każdy wie, co najlepsze dla niego. ;)
-
Tylko, ze tutaj nie jest mowa tylko o przyjazni.
Swoja droga dopiero weszlam na linka podanego przez autora tematu..
no i Gunsi sa wszedzie.. : 'Pod wpływem tego wielkiego poety "indie" spędziłem moją młodość wałęsając się w wytartym swetrze, deklamując Wordswortha znudzonym dziewczynom i usiłując wyglądać na poetycznego i niezrozumianego, podczas gdy fani Guns N' Roses nie marnowali czasu za szopą na rowery.'
xD
-
Nie oszukujmy się muzyka w związkach jest ważna, bo prędzej czy później będą sprzeczki o to czego słuchasz, na jaki koncert idziesz itd. Próbowałam wiele razy i zawsze po max 5 miechach sie kończyło nienawiścią. Nie uważam z góry że ludzie którzy słuchają HH czy Techna są gorsi. Jednak wraz z muzyką przekazywana jest ideologia, światopogląd i potem łatwiej o nie potrzebne kłótnie. Oczywiście zależy jeszcze jak ktoś traktuje muzykę, bo jeśli tylko jej słucha (czasem tylko doszukując się w niej głębi), nie jest maniakiem który ciągle szuka czegoś nowego, to rzeczywiście wtedy nie widzę problemu. Jednak muzyka jest dla mnie bardzo ważna, wiąże z nią dużo część mojego życia, zwłaszcza że ostatnio organizuję przeglądy i sama gram na gitarze. Dochodzą wypady na koncerty idt. Na szczęście mój luby słucha podobnej muzyki, no troszkę mocniejszej (bardziej gustuje w Thrashu), jednak razem chodzimy na koncerty i dużo rozmawiamy o muzyce.
Dziękuje za uwagę :D
Przepraszam za OFF ale muszę to napisać CHOLERA jutro matura.......
-
Tylko, ze tutaj nie jest mowa tylko o przyjazni.
Cóż, miłość i przyjaźń dla mnie są tym samym - jeśli ktoś utożsamia miłość z seksem, to jego problem.
-
aleś dojebała. Przyjaciół można mieć wielu, ot co
-
Tylko, ze tutaj nie jest mowa tylko o przyjazni.
Cóż, miłość i przyjaźń dla mnie są tym samym - jeśli ktoś utożsamia miłość z seksem, to jego problem.
Hmm... niezgodze sie... jakoś no nie wiem, to ta osoba wybrana chyba by sie głupio czuła, bo według tej definicji zwykły przyjaciel do seksu :P
-
Tylko, ze tutaj nie jest mowa tylko o przyjazni.
Cóż, miłość i przyjaźń dla mnie są tym samym - jeśli ktoś utożsamia miłość z seksem, to jego problem.
:|
to mialo byc do mnie?! W zyciu nie utozsamialabym milosci z seksem :|
Czyli dla Ciebie Twoi przyjaciele, to Twoi faceci? Dla mnie zeby byla milosc musi byc tez przyjazn miedzy ludzmi, ale nie na odwrot..
Mozna miec - przyjaciela [faceta], z ktorym mozna pogadac o wszystkim, ale to nie znaczy ze kocha sie te osobe.
Milosc dla mnie to zupelnie inne uczucie niz do przyjaciela - ale widze, ze u Ciebie jest to to samo..
-
Przy postach nie patrzę na podpis, avatar i żałuję, że to Ty czujesz się tym urażona.
Miłość jest dla mnie tym samym, co przyjaźń, bo przyjacielem nie nazywam byle kogo z kim mi się dobrze gada. Kochasz tatę? Pewnie tak. A uprawiasz z nim seks? Oczywiście, że nie, więc nie atakuj mnie. Miłość nie musi oznaczać popędu seksualnego, miłość to akceptacja człowieka mimo jego wad i fascynacja jego umysłem, osobowością.
Jeśli Ciebie uraziłam, a sądzę, że tak, to wybacz mi, proszę. Przykro mi i powinna to być dla mnie nauczka, by pisać więcej, obszerniej, a nie tak zdawkowo, przez co dochodzi do nieporozumień. Dla mnie miłość to przyjaźń i na odwrót.
Do niejakiego Solid Shake, Wielkiego Inkwizytora, obnażającego wielokrotnie mą śmieszność, pełnego subtelności niczym Lepper na blokadzie: ten, kto ma wielu przyjaciół, nie ma żadnego.
-
błagam.Długo nad tą bzdurą myślałaś czy to taka gotycka maksyma którą tłumaczy się brak przyjaciół?
Naprawdę, nie interesuje mnie twoja głupota,tylko jeszcze raz zaczniesz do ludzi pyskować nie czytając ich postów to polecą warny. I tym akcentem kończymy offtopa
-
błagam.Długo nad tą bzdurą myślałaś czy to taka gotycka maksyma którą tłumaczy się brak przyjaciół?
Naprawdę, nie interesuje mnie twoja głupota,tylko jeszcze raz zaczniesz do ludzi pyskować nie czytając ich postów to polecą warny. I tym akcentem kończymy offtopa
Solid - spokojnie.
Miłość jest dla mnie tym samym, co przyjaźń, bo przyjacielem nie nazywam byle kogo z kim mi się dobrze gada. Kochasz tatę? Pewnie tak. A uprawiasz z nim seks? Oczywiście, że nie, więc nie atakuj mnie. Miłość nie musi oznaczać popędu seksualnego, miłość to akceptacja człowieka mimo jego wad i fascynacja jego umysłem, osobowością.
Jeśli Ciebie uraziłam, a sądzę, że tak, to wybacz mi, proszę. Przykro mi i powinna to być dla mnie nauczka, by pisać więcej, obszerniej, a nie tak zdawkowo, przez co dochodzi do nieporozumień. Dla mnie miłość to przyjaźń i na odwrót.
Do niejakiego Solid Shake, Wielkiego Inkwizytora, obnażającego wielokrotnie mą śmieszność, pełnego subtelności niczym Lepper na blokadzie: ten, kto ma wielu przyjaciół, nie ma żadnego.
Queen Of Sorrow po pierwsze: ja Cie nie zaatakowalam :| a jesli tak, to w ktorym miejscu?
Po 2 to Ty wylecialas z tym popedem seksualnym i zaczelas mnie atakowac, mi utozsamianie milosci z seksem nie przyszlo do glowy...
Po 3 jesli uwazasz ze przyjazn i milosc to to samo to dziwne podejscie. Oczywiscie przyjaciol tez mozna kochac, ale jak przyjaciol a nie jak swojego partnera. I nie chodzi mi tutaj o partnera tylko do seksu :|
Moze po prostu nigdy nie doswiadczylas tego uczucia do drugiej osoby i dlatego te dwa pojecia to dla Ciebie to samo..
Ja swoich przyjaciol traktuje inaczej niz potencjalnego chlopaka.
Rowniez nie nazywam przyjacielem kazdego, z kim mozna pogadac.. bo tak naprawde prawdziwych przyjaciol mam niewielu..trzeba wiele z kims przejsc zeby nazwac go przyjacielem.. Mam nadzieje, ze sie w koncu zrozumiemy, bo Twoj ostatni post mnie troche dobil - zwlaszcza Twoje porownania.
a teraz wracac do tematu :D
-
Queen of Sorrow mylisz pojęcia, bo miłość ma wiele obliczy.Nikt tu nie zakładał tematu czy wytrzymasz ze swoim ojcem pomimo iż słucha disco polo. Bezsensu, tu chodzi o miłość do faceta/kobiety i w grę wchodzi też sex. A to co napisałaś o przyjacielu ni jak ma się wg mnie do tematu bo chodzi o to czy byłabyś z facetem (tak włączając w to uprawianie sex) jakby słuchał HH czy co tam innego. łapiesz tą subtelna różnice?
-
Wspólny gust muzyczny jest rzeczą ważną, ale nie najważniejszą. Nie wiem czy wytrzymałbym z fanką hh, techno czy innego disco. Ale jesli z daną osobą miałbym wiele wspólnego, to odmienny gust nie stanowiłby raczej przeszkody w związku. W sumie jestem tolerancyjny :D Z drugiej strony przecież nic nie łączy ludzi bardziej niż wspólna pasja, zainteresowania. Nikt nie robiłby drugiej osobie wyrzutów z powodu, że chce się iśc na koncert GnR ze znajomymi zamiast do jakiegoś techno clubu z dziewczyną :P Dlatego mimo wszystko wolałbym kogoś o przynajmniej zbliżonym guście muzycznym do mojego. Wspólne czekanie na ChD i oglądanie Argentyny 93 - bezcenne :D
-
Wspólny gust muzyczny jest rzeczą ważną, ale nie najważniejszą. Nie wiem czy wytrzymałbym z fanką hh, techno czy innego disco. Ale jesli z daną osobą miałbym wiele wspólnego, to odmienny gust nie stanowiłby raczej przeszkody w związku.
Yup, zresztą w kwestiichociażby wyboru imprez zawsze można iść w jakieś miejsce neutralne ;]
-
Queen of Sorrow mylisz pojęcia, bo miłość ma wiele obliczy.Nikt tu nie zakładał tematu czy wytrzymasz ze swoim ojcem pomimo iż słucha disco polo. Bezsensu, tu chodzi o miłość do faceta/kobiety i w grę wchodzi też sex. A to co napisałaś o przyjacielu ni jak ma się wg mnie do tematu bo chodzi o to czy byłabyś z facetem (tak włączając w to uprawianie sex) jakby słuchał HH czy co tam innego. łapiesz tą subtelna różnice?
Najwyraźniej nie jestem subtelna.
Czyli się brzydzisz ludzi słuchających innej muzyki, tak?
Dobiłam Cię, RQ? Ale się przynajmniej dowartościowałaś się błyskotliwą analizą mej osobowości i zauważyłaś swym bystrym okiem, że nigdy nikogo nie kochałam i nie byłam kochana. ;)
Koniec tematu - ja Ci niechętnie zarzucam, że miłość dla Ciebie to tylko seks, a Ty mi ochoczo robisz to samo. Trudno, nie dogadamy się już, chyba że nie jesteśmy pamiętliwe. ;)
over & out
-
Znam wiele osób, dla których muzyka stanowi jedynie tło w życiu codziennym. Włączając płyty, czy słuchając radia nie wsłuchują się w melodię tudzież tekst utworu. Muzyka schodzi w ich przypadku na drugi plan. Takie osoby rzadko słuchają muzyki dla samego jej słuchania. Ja do tej grupy osób nie należę. Kocham muzykę i nie potrafię wykluczyć jej ze swojego życia. Ta forma sztuki, obok malarstwa, najsilniej do mnie przemawia i nie wyobrażam sobie, abym mogła zrezygnować z niej na rzecz drugiej osoby. Zwykle jest tak, że dwoje ludzi łączą wspólne zainteresowania, jak również możliwość dyskusji na tematy, które są dla obojga interesujące. Przy wyborze partnera nie bez znaczenia jest zatem to czego słucha, ponieważ wiąże się to w duzej mierze z pewnym światopoglądem, czy systemem wartości. Wspólne zaintersowania muzyczne są niesłychanie fajnym elementem związku ;) Wspólne koncerty, słuchanie podobnej muzyki, wymiana wrażeniami po przesłuchaniu najnowszej płyty zespołu X bądź Y itd. ;) Warto jednak zauważyć, że muzyka to nie wszystko i być otwartym na różne nurty, czy subkultury. Pewnie trudno byłoby mi się zakochać w facecie, który ma spodnie zwisające w kroku do kolan, ale to już zupełnie inna historia.. :D
Warto być tolerancyjnym, jednak nie zapominajmy o tym, że muzyka niesie ze sobą emocje, facynacje oraz kształtuje nasz światopogląd, w związku z tym rozbieżności na tej płaszczyźnie mogą prowadzić do "zgrzytów" ;)
-
Ach, takie skrajne przypadki są oczywiście nie do pogodzenia, ale gdy słucham muzyki, to jestem sama, nie chcę wtedy rozmawiać z nikim. Jeśli przyjaciel, brat, czy tzw. "partner" nie akceptuje tego, to znaczy, że nie rozumie mnie i z kimś takim nie mogę przebywać. Ale można z kimś żyć w zgodzie i harmonii - on w jednym pokoju z hip-hopem, a ja w drugim. ;) I możemy razem chodzić do kina, na wernisaże, rozmawiać godzinami o wszystkim i o niczym. :)
-
Queen Of Sorrow - co do Twoich wczesniejszych wypowiedzi.. to chyba sie nie dogadamy - bo zle interpretujesz moje slowa i niepotrzebnie atakujesz. To jest forum i mam prawo wyrazac swoje zdanie. A Ty chociaz moglabys nie obrazac innych forumowiczow..
on w jednym pokoju z hip-hopem, a ja w drugim. ;) I możemy razem chodzić do kina, na wernisaże, rozmawiać godzinami o wszystkim i o niczym. :)
jak juz mowilam wczesniej, nie dogadalabym sie z hiphopowcem :| zupelnie inny swiat...
-
Byłem w bliskich relacjach z osobami słuchającymi innej muzyki.Ale dziwnie jest, jeśli nie można z najbliższą osobą pogadać np. o nowym przecieku,bo jej to nie interesuje. Sporo zależy od filozofii,jaką wyznaje się do co związków,więc rozumiem,że dla kogoś związek uczuciowy polega przede wszystkim na przyjaźni.Jesteśmy różni,mamy różne potrzeby przecież. Przyjaźń i miłość to dwa różne,ale często przenikające się światy. Z tego powodu chciałbym,żeby moja "partnerka" znała Gunsów i chociaż trochę ich ceniła ;) Ale nawracać ;) nie zamierzam.
Szanuję wolność swoją i innych,a czasem różnice między nami sprawiają,że człowiek sie ubogaca.
Wierzę,że będąc rockowcem można dogadać się z hiphopowcem,będąc punkiem można dogadać się ze skinem i.t.d. Wszystko zależy od człowieka,od jego otwartości i tolerancji. Od spojrzenia na swoje "zasady" i na zasady innych. Od przyzwolenia na to,że druga osoba ma prawo nie podzielać wszystkich naszych pasji. A z tą tolerancją z różnych stron czasem różnie bywa.
Fan Gn'R,czy ogólnie fan rocka to nie jest ściśle sprecyzowany "gatunek" człowieka,podobnie,jak nie jest nim fan innej muzyki,czy przedstawiciel jakiejś subkultury.Jasne pewne rzeczy są wspólne,w większym czy mniejszym stopniu,ale nie to się liczy. W przypadku miłości liczy się to,co jest w sercach bliskich sobie ludzi...a "odrobina"
tolerancji,spojrzenia na kogoś,czyj wizerunek nam "nie odpowiada" jeszcze nikomu nie zaszkodziła ;)
-
Wiadomo, że fajnie by było jaka "moja druga polowa" (kocham to określenie:P) słuchała tego co ja. Ale dopóki nie gustuje w techno czy w współczesnym hh to mogę tolerować.
-
A jakbyscie mieli do wyboru:
a) muzyka która Was łączy + inne zainteresowania które Was dzielą
b) muzyka która Was dzieli + inne zainteresowania które Was łączą
W "inne zainteresowania" wstawcie cos czym rownie bardzo sie interesujecie.
Którą opcje byście woleli? :D
-
hmmm... ja wybieram opcje "B" :D
-
ja uwazam ze zwiazek to sztuka kompromisu, bo jesli jedna strona narzuca cos drugiej to juz to nie ma sensu. wiec jesli
chodzi o muze to np jesli ja jestem fanem rocka i bluesa, a ona fanka hh i techno to powinnismy sprobowac znalesc jakis
wspolny mianownik, bo jednak jest malo ludzi ktorzy ograniczaja sie scisle do jednego czy dwoch gatunkow muzycznych.
czyli moze sie okazac ze jest sporo kawalkow popowych ktore wspolnie lubimy, zreszta ja nie lubie hh, ale potrafilem zrobic
sobie skladanke wlasnie taka rapowa i jednak wiele kawalkow toleruje, zwlaszcza na imprezy. poprzegladac plyty u jednej i
u drugiej osoby, powybierac, porobic skladanki i czadu :D simple as that
a jesli bedzie fanka disco polo i bedzie mnie wyciagala na koncert Boysow, coz tylko jeden warunek, musze sie wczesniej
znieczulic i moge isc, calym sekretem jest przekroczenie granicy kiedy potrafisz sie smiac samemu z siebie i nie przejmowac
sie ze inni sie smieja z ciebie 8)
-
wybrałabym opcję "B"...w każdym przypadku...no...w prawie każdym, bo jak trafi się fan Zeppelinów i Gunsów, to od razu wychodzę za mąż i reszt się nie liczy :lol:
-
jak bedzie fanem tylko GNR lub tylko LZ - to tylko slub cywilny :lol:
-
no i czytasz w moich myślach, Drei :lol:
wiecie...problem w tym, że najczęściej muzyka jakiej słuchamy w jakiś sposób przekłada się na styl ubierania, styl bycia, nasze poglądy, towarzystwo, w jakim się obracamy itd. na pewno z upływem lat człowiek nie identyfikuje się tak bardzo z przedstawicielami danego gatunku muzycznego ;) ja też nie chodzę już z bandaną na głowie i w czarnych koszulkach z krzyżem, ale często tak jest :) po niektórych osobach na pierwszy rzut oka widać ich gusta muzyczne...i w takim przypadku trudno jest zainteresować się kimś, kto ma kilo żelu na głowie albo t-shirt z ogromnym napisem "puma" i wielki złoty łancuch na szyi ;)
-
wiecie...problem w tym, że najczęściej muzyka jakiej słuchamy w jakiś sposób przekłada się na styl ubierania, styl bycia, nasze poglądy, towarzystwo, w jakim się obracamy itd. na pewno z upływem lat człowiek nie identyfikuje się tak bardzo z przedstawicielami danego gatunku muzycznego
nie zgadzam sie ;]
-
hmmm...wg mnie w przypadku młodych osób tak najczęsciej jest ;) ja mam już ten etap dawno za sobą i raczej nie manifestuję tego, że slucham rocka ubiorem bądź stylem bycia, ale u wielu osób tak jest ;)
a widziałeś np. jakiegoś metala, który okazałby się prawdziwym fanem disco polo ? 8)
oczywiście jestem daleka od uogólnień itd. ;)
-
a jak mlode osoby to tak, po mnie racze nikt nie powie czego slucham xd
-
Dla tych co lubią czytać. O muzyce i miłości nieco inaczej. Artykuł pt. "Fanki" z Wysokich Obcasów na 24.01.2009
1. http://i42.tinypic.com/28jwgzt.jpg (http://i42.tinypic.com/28jwgzt.jpg) :vampire:
2. http://i44.tinypic.com/1pytxf.jpg (http://i44.tinypic.com/1pytxf.jpg)
3. http://i43.tinypic.com/2nqxm4y.jpg (http://i43.tinypic.com/2nqxm4y.jpg)
4. http://i41.tinypic.com/29mx99v.jpg (http://i41.tinypic.com/29mx99v.jpg)
5. http://i41.tinypic.com/35ldx6b.jpg (http://i41.tinypic.com/35ldx6b.jpg)
6. http://i41.tinypic.com/2iqbrki.jpg (http://i41.tinypic.com/2iqbrki.jpg)
Historia Kasi z tego artykułu wymiata. ^^ ;]
-
Tu (http://kobieta.gazeta.pl/wysokie-obcasy/1,53581,6191755,Styl_Zycia__Fanki.html) może się wygodniej czytać ten artykuł.
-
no i co z tego, że on ma bzika na punkcie Gunsów ? :rolleyes: tak naprawdę nic...
wspólny muzyczny świat to jednak nie tak dużo, jakby się mogło wydawać... :???:
(to takie male,moje subiektywne wtrącenie tylko....eh)
a co do artykułu...farbowanie bandaży w burakach, aby zrobić sobie szal, to REWELKA -kreatywność ludzi za czasów komuny była niesamowita 8) :sorcerer:
-
wiele sie nie zmienilo od czasow komuny - teraz buraki sie same farbuja zeby zaistniec w szolbizie
-
poprzednia sluchala podobnej muzy, obecna nie zna zadnego zespolu ktorego slucham i jakos jest lepiej
-
Uczac sie na bledach, stwierdzilam, ze nie potrafie stworzyc partnerskiego zwiazku z czlowiekiem, ktory slucha tego samego gatunku muzyki,co ja. Wspolne wypady na koncerty, ubostwianie wykonawcow - w moim przypadku nie zadzialalo. Muzyka poczatkowo nas zespolila, a nastepnie dokonala destrukcji.
-
gdyby nie te "gunsy" to by nie było tego wszystkieeeeeeeeeeeeegoooooooooooooooooooooooo ! xD
:sorcerer: : )
-
Tak sobie myślę, że w moim przypadku to w ogóle ciężko by było poznać kogoś, kto nie słucha tej muzyki, co ja ;) Wszystkie znajomości pozaszkolne rozwinęły się właśnie z rozmów o muzyce :) A ona jest bardzo ważną częścią mojego życia, więc wiem, że jednak by mi to przeszkadzało, kiedy np, mieszkałabym z facetem i on by słuchał skrajnie różnej muzyki, to samo np. podczas jazdy samochodem. Wiem co przeżywam jak moja współlokatorka włącza na laptopie swoją muzykę, która niesie się po całym mieszkaniu ;)
-
więc wiem, że jednak by mi to przeszkadzało, kiedy np, mieszkałabym z facetem i on by słuchał skrajnie różnej muzyki, to samo np. podczas jazdy samochodem.
Nie martw się, słucham tego co Ty :D
Również nie wyobrażam sobie, aby moja partnerka słuchała przeciwieństwa muzyki, którą ja słucham.
-
A moja zona słuchała całkiem innej muzyki niż ja. Jesteśmy szczęśliwym małżeństwem, które czasami kłóci się czyja muzyka ma lecieć i ...leci moja :)
Ale czasami słuchamy tez muzy żony, przy czym za każdym razem nie omieszkam , że moja muza jest o wiele lepsza :)
-
A czego słucha żona? :)
-
Moja dziewczyna słucha różnej muzyki...ale głównie salsowej...więc ciężko znaleźć wspólny mianownik...ostatnio to jest This I Love oraz Bracia Cugowscy "Zaszłem ;)"
-
Nie no, Cugowscy ok, mi by nie przeszkadzali :) Piotrek ma naprawdę "rasowy" głos, mógłby go tylko odrobinę lepiej wykorzystać, ale ogólnie nie jest źle, więc plus (kolejny :D ;)) dla dziewczyny :sorcerer:
-
Katarynka, bo się zakochasz :P
A tak btw. chyba ciężko lepiej słuchać innej muzy - bo unika się dyskusji o Slashu, o nowych Gunsach i o wtórności AC/DC itd ;)