W swoim życiu znałem dwóch kolegów, którzy palili dużo, zwykle mieli przy sobie itp. Obu nazwałbym "ziomami" wesołymi kolesami, oboje słuchali HHi mieli gdzieś tam podobny styl wyrażania się (Elo ziomek itp.).
Z obydwoma tymi ziomami pracowałem, więc nie widywałem ich za często po bezpośrednim spożyciu. Ale jednak mieli małe zastoje umysłowe. Jeden z nich uzależnił się potem od amfy, co do drugiego to nie wiem jak się jego potoczyło.
Więc jak palić to okazjonalnie drogie dzieci