Zgadzam się z Tobą, Douger, bo znam myślistwo można powiedzieć od środka, choć sama nie poluję (no cóż za młoda jeszcze jestem, ale kiedyś mam nadzieję że będę to robić
) to mój tata i brat polują, a wcześniej robił to dziadek i sporo wiem na ten temat z opowieści ale i z własnych obserwacji (wystarczy pojechać na Hubertusa lub Polowanie Seniorów, a nawet i na zwykłą zbiorówkę wystarczy iść) i no cóż o ile na przykład mój ojciec to dobry myśliwy bo z talentem i zamiłowaniem to w braci myśliwskiej nie brak popaprańców za przeproszeniem, którzy polują "dla szpanu" i nie dość, że dobrze strzelać nie umieją to jeszcze czasami dla popisów strzelają do wszego żywego stworzenia.
A z tymi psami to jest tak: zasadniczo jeśli pies jest na smyczy to myśliwy nie mam prawa nic zrobić, ale jeśli pies biega luzem i widać, że bawi się z właścicielem to też nie powinien strzelać, ale jeśli pies jest sam, bez opieki i atakuje zwierzynę no to przepraszam, ale coś tu jest nie tak ci myśliwy ma prawo takiego psa zastrzelić. Mój papa mówił, że kiedyś mu 3 piękne biegające luzem psy (oczywiście ojciec ostrzegł ich właścicieli, ale oczywiście zero jakiejkolwiek reakcji)) przez około 2 lata mordowały mu zwierzynę w obwodzie, którego jest gospodarzem i na własne oczy widział, jak zagoniły gdzieś tam stado saren (a z 15 sztuk tego było) i wszystkie co do joty wybiły za jednym razem, tak więc musiał niestety te psy "uśpić" bo nie wiadomo czy kiedyś nie zaatakowałyby przechodzącego niedaleko człowieka.