NighTrain Station Guns N' Roses

Inne => Hyde Park => Wątek zaczęty przez: daub w Czerwca 26, 2009, 08:38:58 pm

Tytuł: Kiedy się straci idola....
Wiadomość wysłana przez: daub w Czerwca 26, 2009, 08:38:58 pm
Po śmierci Michael'a Jackson'a wydaje mi się, że świat nie jest już taki jaki był... Odszedł ktoś kto stworzył kawał historii muzyki... Kawał dobrej roboty, miliony fanów, miliony sprzedanych płyt, koncerty, etc..

Teraz gdy to piszę, wpominam sobie Kurta Cobain'a, Johna Lennona, Elvisa Presley'a  (i wielu wielu innych nie tylko muzyków) ... każdy z nich coś stworzył i każdy odszedł w niespodziewanym momencie....

Dopadła mnie straszna myśl.....co się stanie gdy świat obiegnie wiadomość: Axl Rose nie żyje...
Epoka GN'R zamknie się jak księga....
Życze wszystkim muzykom dużo energii i długiego życia....życze to nie tylko muzykom ale nam, wam wszystkim!!!

Każda śmierć zdaje się być pokłonem w stronę życia... refleksją nad życiem... doceniajmy to - co mamy... (bo na tą drugą stonę nic prócz wspomnień nie zabierzemy)
Tytuł: Odp: Kiedy się straci idola....
Wiadomość wysłana przez: chevantonGNR w Czerwca 26, 2009, 08:45:25 pm
Dopadła mnie straszna myśl.....co się stanie gdy świat obiegnie wiadomość: Axl Rose nie żyje...
Epoka GN'R zamknie się jak księga....
I powiem Ci szczerze że po tej wzruszającej śmierci Michaela, pomyślałem sobie jak się czują Ci fani, a jak ja bym się czuł gdyby AXL odszedł!, przyszyły mi na myśl nie ciekawe emocje przez które nie mógłbym nawet pisać na tym forum, po prostu nie wyobrażam sobie że mój idol już nie nagra nic więcej...
Tytuł: Odp: Kiedy się straci idola....
Wiadomość wysłana przez: Meximax w Czerwca 26, 2009, 08:50:19 pm
No tak, ale zauważcie, że to i tak się zdarzy... A w przypadku Michaela zdarzyło się to tak nagle...
Tytuł: Odp: Kiedy się straci idola....
Wiadomość wysłana przez: daub w Czerwca 26, 2009, 09:01:31 pm
I powiem Ci szczerze że po tej wzruszającej śmierci Michaela, pomyślałem sobie jak się czują Ci fani, a jak ja bym się czuł gdyby AXL odszedł!, przyszyły mi na myśl nie ciekawe emocje przez które nie mógłbym nawet pisać na tym forum, po prostu nie wyobrażam sobie że mój idol już nie nagra nic więcej...
Ja słuchałem Michaela przed tym jak zacząłem słuchać GN'R... w jakimś stopniu jego piosenki pojawiały się w moim życiu... Teraz wiem jak czuli się fani Elvisa, Cobaina, i innych muzyków których się słucha...
jedno słowo tylko pada: szkoda.....wielka szkoda......żal...smutek...przygnębienie

Tak samo zresztą jest jak straci się najbliższą osobę.... jest TĘSKNOTA...

niestety takie jest życie, że się rodzimy i umieramy...

Mam wielką nadzieję, że twórczość nie tylko Axl'a, ale też starej spółki: Duffa, Slasha, Izzego, Matta, Dizzego, Stevena, Gilbiego i innych muzyków będzie trwała na tyle długo by fani mogli się nimi nacieszyć...

życzę tego ja jako fan z całego serca Wam fanom GN'R i nie tylko Wam... ale również fanom przeróżnej muzyki na całym świecie...
No tak, ale zauważcie, że to i tak się zdarzy... A w przypadku Michaela zdarzyło się to tak nagle...

Wiesz nie ma takiej siły która może to zmienić... Każdy z nas odejdzie nagle.....
Niestety podróż na Ziemi się kończy a zaczyn się inna....
Jedno jest tylko piękne, że mamy materiały, koncerty, nagrania...płyty...
to zostało !!!! tylko to i wspomnienia......

A co do wcześniejszego postu: to KAŻDY Z NAS ODEJDZIE NAGLE...
nawet jeśli my sami w sobie będziemy wiedzieli, że odchodzimy to dla naszych rodzin, bliskich , znajomych zawsze odejdziemy nagle...
tak niestety jest skonstruowany ten świat...

życie szybko ucieka...
Tytuł: Odp: Kiedy się straci idola....
Wiadomość wysłana przez: velvet w Czerwca 26, 2009, 09:04:40 pm
nie no jak odejdzie Axl to ja normalnie go zabije...

odszedl Freddie no ale dawno ale jednego z mojej Wielkiej Trójki nie ma...

wczoraj mój idol od zawsze Michael Jackson

wiec Axl dla mojego dobra pozyj sobei jak najdłużej tylko się da...
Tytuł: Odp: Kiedy się straci idola....
Wiadomość wysłana przez: Moonsun w Czerwca 26, 2009, 09:37:31 pm
Odwiedziłam grób Jima Morrisona na cmentarzu Pere Lachaise, stałam przed Dakota Building, gdzie zginął John Lennon. Bardzo mocno przeżyłam śmierć Freddiego Mercury'ego i długo nie mogłam uwierzyć w odejście Curta Kobaine'a, Michaela Hutchence'a, Ryszarda Riedela, Grzegorza Ciechowskiego, Czesława Niemena, Jacka Kaczmarskiego i wielu, wielu innych muzycznych geniuszy tego świata. Cały czas jestem w szoku po nagłej, przedwczesnej śmierci MJ.
Jedno jest pewne - tak długo, jak muzyka tych, którzy odeszli, jest w nas, tak długo pamięć o nich nie zaginie. A Axlowi życzę, żeby w chwili jego śmierci miał tak ogromną rzeszę fanów, jak wszyscy wcześniej przeze mnie wymienieni.
Tytuł: Odp: Kiedy się straci idola....
Wiadomość wysłana przez: daub w Czerwca 26, 2009, 10:02:24 pm
Słucham teraz utworu Michaela " You are not alone" i dziś kiedy czytałem  o śmierci King Of Pop, kondolencje - ktoś ładnie napisał, że w utworze YOU ARE NOT ALONE Michel śpiewa, że nie jest sam a jednak był sam...

choć z drugiej strony - zostali jego fani.....
Tytuł: Odp: Kiedy się straci idola....
Wiadomość wysłana przez: velvet w Czerwca 26, 2009, 10:16:55 pm
Michaelowi czegos napewno w zyciu brakowalo...czy doskwierala mu samotnosc..wydaje mi sie ze nie...chociaz moze....ale mial rodzenstwo, dzieci i milony fanow...ale moze faktycznie kogos mu brakowalo..

Jego nie ma a zyje sie dalej..i to mnie troche przytlacza...czy bylam szczesliwa czy smutna on zawsze byl...i wiem ze nadal bedzie...

teraz wiem jedno nie pozwole sobie by twórczość Michaela przeminela w moim zyciu...on bedzie ze mna zawsze ;]

I love Michael <3
Tytuł: Odp: Kiedy się straci idola....
Wiadomość wysłana przez: Malvado w Czerwca 26, 2009, 11:26:25 pm
Idolów straciłem już wielu - Mercury, Riedel, Jackson. Bardzo żałuje że odeszli, ale nic na to nie poradzę :(. Moim zdaniem będą żywi tak długo jak nikt o nich nie zapomni - a wierz mi że ja nie zapomnę o nich do końca życia.
Jakbym się czuł gdyby Axl odszedł? Trudne pytanie. Na pewno bym żałował że już nigdy nic nie wyda, a jednocześnie cieszył się że miałem syczność, byłem na koncercie jednego z najwybitniejszych muzyków wszechczasów.
Tytuł: Odp: Kiedy się straci idola....
Wiadomość wysłana przez: Pyra w Czerwca 27, 2009, 12:31:19 am
Ja również dzisiaj zebrałem się na refleksje na temat tego co będzie kiedy Axl umrze.. Doszedłem do wniosku, że jesteśmy pokoleniem, które będzie świadkiem śmierci wielu gwiazd... Tych, których kochamy i nienawidzimy.. Mówię tu o legendach,a nie gwiazdkach jednego sezonu...
Tytuł: Odp: Kiedy się straci idola....
Wiadomość wysłana przez: Zqyx w Czerwca 27, 2009, 08:43:25 am
Idolem może być także członek rodziny,przyjaciel,niekoniecznie sławna,ceniona przez miliony ludzi osoba. Czy jej śmierć jest mniej ważna? Wczoraj świat dowiedział się o śmierci Michaela Jacksona. Tego samego dnia zmarła też Farah Fawcett. Jej śmierci nie poświęcono nawet połowy tego czasu,który poświęcono Jacksonowi. Była tylko aktorką...
Tego samego dnia zmarło/zginęło na całym świecie wielu ludzi,ale wszyscy mówili tylko o jednym.
W takich chwilach człowiek zaczyna się zastanawiać ile znaczy dla innych i czy gdy "odejdzie" zostanie zapamiętany.
Czy żyjesz tak,jakby każdy dzień mógł być Twoim ostatnim? Czy żyjesz tak,jakby każdy dzień mógł być ostatnim,dla tych,którzy są Ci bliscy. Czy pokazujesz im,jak wiele dla Ciebie znaczą?
Niech śmierć Jacksona,która wzbudziła tyle emocji wśród forumowiczów nie przejdzie bez echa w naszym życiu. Nie ograniczajmy się do słuchania piosenek zmarłych artystów. Pomyślmy o tych ludziach,którzy są nam bliscy,a których lada dzień może już nie być...
Świat "skończył się" wczoraj nie tylko dla fanów Jacksona,ale dla wielu,wielu innych ludzi także. Tyle,że o nich się nie mówi,bo w oczach świata byli nikim. Ale dla swoich bliskich byli całym światem...

"Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiac o miłosci
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą"
Tytuł: Odp: Kiedy się straci idola....
Wiadomość wysłana przez: daub w Czerwca 27, 2009, 10:31:36 am
Edit krelke. Nie cytujemy całych postów znajdujących się bezpośrednio po sobie!!!!

Masz całkowitą rację - wcześniej właśnie też o tym wspomniałem, może nie tak nakreślając uwidocznienie właśnie tego zjawiska...ale chodziło mi o to samo...
Każda śmierć jest niezwykła, nagła, niespodziewana..
jak to Kazik śpiewał w swej piosence:
" Witaj tak, jakbyś pierwszy raz witał
Żegnaj tak, jakbyś widzieć już nie miał
Żyj życiem, jakbyś miał już nazajutrz
Ze śmiercią twarzą w twarz stanąć ..."
 
Zqyx masz absolutną rację... tysiące ludzi ginie prawie że na oczach milionów ludzi przez TV i nie wiem czy ktoś z poruszeniem patrzy na to z myślą, że oni giną, rodziny ich opłakują...etc... Michael był sławą, idolem milionów i dlatego miliony są z Nim...
szarego człowieka żegna jego otoczenie, jego świat...
niemniej to ważne by zrozumieć, że śmierć jest nieunikniona, że jest jak to mówią drogą do tego lepszego świata, że tu na Ziemi jesteśmy by coś po sobie zostawić, by zrobić coś czego potrzebują inni...
Każdy człowiek jest idolem... choć czasem nawet na to nie zwracamy uwagi... Dla mnie osobiście mój Tata jest największym idolem, od niego się uczyłem, spędzałem z nim całe dotychczasowe życie... teraz od pół roku jestem sam... ale mam świadomość, że On jest, że jest obok mnie...
Michael Jackson, Elvis Presley, Ryszard Riedel, Jim Morrison, Jan Paweł II, kard. Stefan Wyszyński, Czesław Niemen, Indira Ghandi , John Lennon, John Kennedy i wielu wielu innych osób są idolami ludzi na całym świecie...
Ważne jest to żeby pamiętać, żeby nie zapomnieć, odwiedzać groby, pomodlić się czasem - to jest ważne i ważne jest także to by starać się zrozumieć, że nasza przygoda zwana życiem nie będzie trwać wiecznie...przynajmniej tu na Ziemi...
Dajmy z siebie innym to co mamy najlepsze...najdroższe...najcenniejsze....dobro, miłość, szacunek, radość, siebie......
Tytuł: Odp: Kiedy się straci idola....
Wiadomość wysłana przez: Zqyx w Czerwca 27, 2009, 10:38:13 am
póki jeszcze jesteśmy,póki jeszcze oni są...
Tytuł: Odp: Kiedy się straci idola....
Wiadomość wysłana przez: get_in_the_ring w Czerwca 27, 2009, 12:21:51 pm
obejrzyjcie sobie klip do Leave Me Alone. 0.27 i napis na gazecie - "Michael frozen for 50 years".
Tytuł: Odp: Kiedy się straci idola....
Wiadomość wysłana przez: martingun w Czerwca 27, 2009, 12:48:52 pm
Każdy z tych,którzy za życia byli uznawani za wielkich ma większe lub mniejsze grono swoich wielbicieli...I pamiętajmy,że pamięć o tych wszystkich,którzy odeszli już od nas będzie tak długo tkwiła,jak długo my będziemy o nich pamiętać :_:
Tytuł: Odp: Kiedy się straci idola....
Wiadomość wysłana przez: Douger w Czerwca 27, 2009, 02:05:50 pm
    Mną najbardziej wstrząsnęła śmierć  Layne Staleya. Nie dlatego, że byłem wielkim fanem jego muzyki (jeszcze nie wtedy), ale dlatego, że jego ciało znaleziono w jego apartamencie dopiero po dwóch tygodniach po śmierci . W chwili śmierci ważył 40 kg. Jak pochłonięty przez nałóg i jak samotny musiał być ten człowiek nie muszę chyba dodawać.
Tytuł: Odp: Kiedy się straci idola....
Wiadomość wysłana przez: Zqyx w Czerwca 27, 2009, 03:59:39 pm
Czy jest w świecie muzyki druga  żyjąca jeszcze postać,której śmierć wzbudziłaby tyle emocji wśród ludzi niezależnie od tego,jakiej muzyki słuchają? Śmiem wątpić ...
Tytuł: Odp: Kiedy się straci idola....
Wiadomość wysłana przez: chevantonGNR w Czerwca 27, 2009, 04:14:15 pm
Jeszcze McCartney został, ale on podobno już dawno nie żyje :lol: Może jeszcze Elton John, no ale rzeczywiście śmierć MJ poruszyła każdego na świecie.
Tytuł: Odp: Kiedy się straci idola....
Wiadomość wysłana przez: Wojtek w Czerwca 27, 2009, 04:19:56 pm
Może Madonna .
Tytuł: Odp: Kiedy się straci idola....
Wiadomość wysłana przez: Jawhowe w Czerwca 27, 2009, 11:16:11 pm
Piotr Kupicha!  :lol:
Tytuł: Odp: Kiedy się straci idola....
Wiadomość wysłana przez: krelke w Czerwca 28, 2009, 12:38:21 am
Emmm Madonna jest nieco przereklamowana, muzycznie MJ nie dorównuje... Nie tracimy idoli, ich życie, to co zrobili, i jak robili nie wyparowują...
Tytuł: Odp: Kiedy się straci idola....
Wiadomość wysłana przez: Maro2 w Czerwca 28, 2009, 12:40:36 am
Ludzie dejcie se spokój. Przestańcie uśmiercać ludzi :P niech se jeszcze pożyją trochę !!
Tytuł: Odp: Kiedy się straci idola....
Wiadomość wysłana przez: Douger w Czerwca 28, 2009, 10:54:30 am
  Najbardzie drażni mnie sztuczne użalanie się nad śmiercią MJ, całe to udawanie. Osoby, które jeszcze niedawno wyzywały go od pedofili, ******ów, narkomanów teraz wylewają łzy.  Jednak stado jest głupie i łatwo poddaje się ogółowi.
Tytuł: Odp: Kiedy się straci idola....
Wiadomość wysłana przez: SeleneRose w Czerwca 28, 2009, 12:44:21 pm
Ja tam MJ nie opłakuję, ale potrafię zrozumieć smutek osób, którzy kochali jego muzykę i że nie będą mieli już nigdy sposobności być na żadnym jego koncercie...
...ale wracając do tematu... już kiedyś opłakiwałam idola, który tak naprawdę nigdy nie umarł :D a mianowicie Joey'a Tempesta z Europe. Był to idol mojego dzieciństwa. Kiedyś w szkole podstawowej dowiedziałam się, że on zmarł na raka krtani. To był szok. Długo mie mogłam tego przeboleć. I nie wiem dlaczego ślepo w to uwierzyłam :???: Kilka lat temu odpaliłam You Tube i jakie było moje zdziwienie, że mój dawny idol żyje i ma się dobrze :)...mało tego za dwa tygodnie jadę na koncert Europe :radocha: to będzie piękny powrót do lat wczesnej młodości  :) yeah...
Tytuł: Odp: Kiedy się straci idola....
Wiadomość wysłana przez: krelke w Czerwca 28, 2009, 12:46:30 pm
Niektórym mogło się przez kilka lat odmienić...tylko... nie zmienia zdania ;) Fakt, faktem, kogo by to nie dotyczyło to śmierć zawsze jest śmiercią, a w kulturze starego świata nie jest to pozytywne zdarzenie...
Tytuł: Odp: Kiedy się straci idola....
Wiadomość wysłana przez: Lexi w Sierpnia 12, 2011, 05:05:15 pm
Tak się składa, że ja Michaela poznałam w dniu jego śmierci. I to dzięki nie mu zaczęłam słuchać GN'R i w ogóle rocka i metalu. Jestem jego fanką już od dwóch lat. I nie wyobrażam sobie, tego, co czułabym, gdyby tak nagle umarł jeszcze jakiś mój idol.  Także, żyjcie chłopcy. :lol:
Tytuł: Odp: Kiedy się straci idola....
Wiadomość wysłana przez: Canis_Luna w Sierpnia 12, 2011, 06:00:48 pm
A mnie w takich chwilach nic nie pomaga tak bardzo jak milczenie. Kiedy dowiedziałam się o śmierci Amy Winehouse, (tak była moją muzyczną idolką bez względu na to, jaki poziom życia reprezentowała) po prostu milczałam, czułam w środku dziwną pustkę, a paradoksalnie byłam w samym środku świetnej imprezy u kumpla... Mam nadzieję, że w najbliższym czasie już nikt nie każe mi tak milczeć...